Kolejny przykład nie wiem czego: głupoty, dezynwoltury, cwaniactwa, chorobliwej ambicji, ironii, sarkazmu czy wygłupu? „Dom grozy” od razu spycha w kierunku „Tragedii z Amitywille” czy „Nawiedzonego”. A tu nic z tych rzeczy. To nie jest o żadnym nawiedzonym domu! To niezwykle stylowe, konsekwentne podsumowanie wszystkich wiktoriańskich opowieści grozy. Opowiedziane pięknie i z szacunkiem dla dzieł i epoki. Aż dziw, że to nie HBO. Taki meta horror gotycki.
Słowo dom oznacza nie tylko budynek, ale również hmmm miejsce w posiadaniu, przynależność. "Dom grozy" może oznaczać nie tyle nawiedzony dom, co miejsce lub osoby którymi zawładnęło zło lub strach. Spójrz na "Dom śmierci".
I tak lepszy tytuł niż "Strrraszna historia" bo jak inaczej przetłumaczyć dosłownie ten tytuł? Po angielsku ma sens bo jest wpisany w pewną konkretna historę, u nas już jednak nie.
Myślę, że już lepiej byłoby „Opowieści Grozy” a jeszcze lepiej „Groszowe Opowieści Grozy” lub „Historie Grozy za Pensa”, bo to w istocie znaczy „Penny Dreadfull”. W ostateczności mniej mylący byłby oryginalny tytuł, bo przynajmniej nikogo by nie zniechęcał i może ktoś zajrzałby i sprawdził znaczenie.