Pomysł jest dobry, gorzej z realizacją. Te wszystkie postaci duszą się w nieudolnym scenariuszu i walczą o uwagę widza
momentami absurdalnym zachowaniem. Brak jakiegoś jasnego motywu w ich postępowaniu. Nie wiem kto to kręcił ale błędy
szkolne z brakiem ostrości i głębi rozpraszają, no i za głośna muzyka momentami. Jednak coś w tym bajzlu nawet wciąga...
Koncepcja romansu męskich bohaterów rozbawiła mnie szczerze, plus usilne epatowanie przemocą-krwią-cielesnością-brudem we wszystkich możliwych kombinacjach irytuje i nuży. Duchy, opętanie, wampiry, wilkołak, cowboy, Egipt i hieroglify, romans z prostytutką, teatr z Upiorem (z opery) stworzonym przez Frankenstein'a, seanse spirytystyczne, cień Kuby Rozpruwacza, absynt, Wagner i terier zagryzający szczury na czas... Konia z rzędem temu kto potrafiłby to uczesać w logiczną całość :)
„Brak jakiegoś jasnego motywu w ich postępowaniu” - zupełnie się z Tobą nie zgadzam. Każda z postaci kieruje się jasną motywacją. Są one prowadzone konsekwentnie. Malcolm chce odnaleźć córkę, Vanessa odkupić swoje winy, Victor ma obsesje na punkcie pokonania śmierci, a Chandler po prostu potrzebował pieniędzy. Które z zachowań postaci są absurdalne? Twierdzisz, że władowanie z serial szeregu różnych fantastycznych elementów samo w sobie powoduje absurdalność tej historii? Dlaczego „romans męskich bohaterów” jest zabawny? Wagner, sense spirytystyczne absynt i makabryczne rozrywki to realia końca XIX w., wilkołaki, opętania i wampiry to elementy kultury popularnej jakie pojawiały się w XIX w. Rozumiem, że serial Ci się nie podoba, ale nie rozumiem czego to tak nie trafnie argumentujesz.
Motywy ich postępowania są po prostu dla mnie niewiarygodne. Vanesa i jej poczucie winy, ojciec kochający córkę- wszystko to jest miałkie, brak napięcia i emocji. Romans męskich bohaterów to po prostu kolejna próba skomplikowania akcji, kolejne fajerwerki zamiast budowania napięcia. Wszystkiego tam jest za dużo i niczemu nie poświęcono zbyt dużo uwagi, wręcz traktuje się "po łepkach" i spłyca przechodzą do kolejnego wątku. Nie jest prawdą ze serial mi się nie podoba, w przeciwnym razie nie przebrnęła bym przez 5 odcinków, jest intrygujący. Bardzo ciekawy pomysł ale nie radzą sobie z jego realizacja. Pomimo na prawdę dobrej obsady, kostiumów i scenografii. Scenariusz jest za słaby. Po prostu, dla mnie to lekki i zabawny serial klasy B, żadna tam ambitna realizacja. Tyle w tym temacie. Pozdrawiam!
Widzę, że wątek gejowski "zbulserfował" kogoś. Jakbyś obejrzała wszystkie odcinki, to byś zrozumiała, o co z tym chodzi i że kolejnego romansu jako takiego nie ma. Nie wiem też, czy nie poświęcają uwagi za mało, jak jeden cały odcinek przeznaczyli na retrospekcje Vanessy...
Ja bym powiedział, że serial zbyt napawa się swoją zaje**stością. Niektóre sceny i zdarzenia są tylko po to, by pokazać, jak fajni są niektórzy, lub by po prostu budować klimat tam, gdzie nic się nie dzieje. Też te poszukiwania Miny wcale nie okazują się wątkiem głównym i tu akurat ładnie się łączą z sobą historie, także myślę, że warto oglądać cały sezon, bo zakończenie jest satysfakcjonujące.
Mam wrażenie, że oglądaliśmy dwa rożne seriale. Nawet po obejrzeniu 5 odcinków musisz wiedzieć że jeden odcinek w całości jest poświęcony na retrospekcje życia Vanessy – więc zarzut że wszystko potratowano pobieżnie ma się nijak do tego serialu. Co jak co, ale akurat ten wątek potraktowano z niespotykaną w innych serialach dokładnością. Tym bardziej iż właśnie tej bohaterce poświęcono inny, praktycznie cały, odcinek (6 albo 7, więc chyba go nie widziałaś).
Twoja opinia jest o tyle interesująca, że nie powtarzasz większości typowych zarzutów wobec serialu - „bark akcji”, „nuda”, „wlecze się” (abstrahuje tu od bóli dupnych wywołanych pocałunkiem Doriana i Chandlera). Piszesz że scenariusz jest „powierzchowny”, „miałki”, „niczemu nie poświęcono uwagi”, ale nie wyjaśniasz dlaczego. Piszesz że PD to „to lekki i zabawny serial klasy B”. Lekki? Scena sensu spirytystycznego, albo egzorcyzmów są według Ciebie „lekkie”? Interesująca opina, ale na czym ona się opiera?
Pozdrawiam
Jakże skrajna opinia od mojej. Mnie PD jako jeden z niewielu zachwycił swoją logicznością, wiarygodnością i zachowaniem związków przyczynowo-skutkowych. Twórcy nie obrażają mojej inteligencji, nie cudują, nie idą na skróty i łatwiznę, bohaterowie są ludzcy, kierują się swoimi motywacjami, popełniają błędy, postępują głupio, na zmianę z okrucieństwem i ze szlachetnością. Mają swoje wady i zalety, ich działania napędzają instynkty, ale także głębokie przemyślenia. Są również do gruntu bardzo nieszczęśliwi.
Uważam ten serial za prawdziwie inteligentny i wartościowy. Z całym brudem i .. errrr... jednonocnym męskim romansem, który tak rozpalił policzki niektórych widzów.
"Brak jakiegoś jasnego motywu w ich postępowaniu." motywY. Bohaterowie nie kierują się jednym konkretnym motywem, na tym polega fenomen tego serialu - jak wspomniałam: bohaterowie są ludzcy. Człowiek rzadko jest dwuwymiarową postacią fikcyjną, która ma dwie cechy charakteru na krzyż, bo tak się łatwiej autorowi tworzyło swoją historię. Ludzie są bardziej skomplikowani. Dlatego Vanessa, czy Malcolm, czy Frankenstein, nie mają jednej motywacji w życiu - a poznajemy je poprzez wnikliwą obserwacje oraz uważne słuchanie tego, co mówią.
Na dodatek dostajemy jeszcze zagwozdkę, na ile ci ludzie są sobą, a na ile potworami :)
Doprawdy, wiem, że o gustach się nie dyskutuje, ale szczerze mówiąc, nie rozumiem akurat TYCH zarzutów wobec PD... szczególnie, że nawet nie obejrzałaś całości, więc tak naprawdę nie wiesz o co kaman.
"dla mnie to lekki i zabawny serial klasy B" na Odyna... pomijając klasę B... lekki i zabawny? w którym miejscu?????? Piszesz, że dobrnęłaś do 5 odcinka - historia Vanessy, jej szaleństwo, pobyt w psychiatryku, opętanie, zniszczenie dwóch rodzin wydało ci się lekkie i zabawne? :O