Tak, jak "metoda na wnuczka". Wyciąganie z naiwnych kasy. Mnożyć pytania, zagadki, tajemnice, nie udzielać odpowiedzi, gmatwać, nudzić. Nawet murzyna z lostów dali, co kiedyś biegał po dżungli i wrzeszczał - "Walt". Tu też ma synalka.
Za wyspę robi odcięte miasteczko. Zamiast tajemniczych "others" - snują się upiory.
Zamiast Koreańców - Chińczycy.
Pamiętacie wyprawę na tratwie, na koniec pierwszego sezonu lost? From ma wyprawę do lasu. Ta sama idea. Podobny wynik.
Niedorzeczności - skąd mają tyle jedzenia, nikt z nowo przybyłych nie zapytał.
Słabe aktorstwo. Myślałem, że pomyliłem leki, gdy ojciec zaczął odstawiać szopkę przed gówniarzem w łóżku. Masakra.
I ci durnie snujący różne teorie w internecie... brak słów. Ludzie, nie ma odpowiedzi i nie będzie!
Po pierwszym sezonie - do widzenia. Nie z Piramidogłowym te numery.