Słyszałam ostatnio mnóstwo opinii na temat serialu Gambit i znosiłam te opinie dość dzielnie, bo sama uważam, że serial jest zrobiony tak, jakby twórcy próbowali na siłę wywołać u widza emocje, które w rzeczywistości bohaterka nie wzbudza. SPOILER! Sama fabuła rozciągnięta w czasie, przewidywalna, od początku wiadomo - gdy tylko pojawia się Dorociński - jak serial się skończy. Przypomniał mi filmy oglądane w dzieciństwie, gdy tresowany przez małego chłopca koń czy pies wygrywał ostatecznie zawody. Oczywiście, dopiero po starciu z największym rywalem.
Nie uważam więc, żeby serial był rewelacyjny.
Boleśnie odczuwam, że w wielu opiniach nie ma odniesień do innych seriali. Może jest to dobry serial, ale tylko jeśli porównamy go do ogólnego poziomu reprezentowanego na Netflixie, o którym powszechnie wiadomo, że tworzy seriale i filmy przede wszystkim dla rozrywki.
Porównajmy natomiast Gambit... do Młodego papieża, Euforii, Czarnobyla, Wielkich kłamstewek, Gomorry czy do Genialnej przyjaciółki na HBO GO. Każdy serial jest inny, o innej tematyce, ale nie trudno zauważyć, że poziom jest dużo niższy.
Żeby nie poruszyć zbytnio zwolenników serialu skwituję swoją ocenę ostatecznie tak - Gambit jest dobry, takie 6/10. Jeśli natomiast ktoś szuka czegoś ambitniejszego i to do obejrzenia na Netflixie, to dużo bardziej polecam Mindhunter albo Dark. A nawet Perdidę.
Odwrotnej kolejności nie zalecam, bo grozi nudą.