Bardzo mi się podobał ten wątek. To, jak sobie nawzajem pomogły. Beth została wyciągnięta z sierocińca i zyskała wolność. Matka przy niej odżyła, zaczęła się cieszyć życiem, podróżowała, zaznała trochę luksusu, więcej się uśmiechała. Widać, że się bardzo polubiły, czasem się nawet przytuliły albo chwyciły za rękę. Beth mówiła do niej i o niej "mama" - to musiało być miłe dla obu.