Co byście powiedzieli na to, aby serial anime "Generał Daimos" miałby zostać nakręcony jeszcze raz, ale tym razem w formie serialu fabularnego z aktorami? Co wy na to? :) Miałbym nawet kilka propozycji względem obsady aktorskiej:
Kazuya - Jamie Thomas King
Kiyosziro - Hayden Christensen
Nana - Elle Fanning
Erika - Natalie Dormer
Richiter - Jonathan Rhys Meyers
Balbas - Sam Neil
Laiza - Natalie Portman
Profesor Izumi - Michael Gambon
Okane - Susan Sarandon
Kairo - Rowan Atkinson
Margarette - Maria Doyle Kennedy
Olban - Robbie Coltrane
Geroyer - Timothy Spall
Miwa - Gary Oldman
Profesor Banks - Vincent Grass
Aizo - Henry Cavill
Baranduk - Patrick Steward
Melwi - James Frain
Herik - Justin Timberlake
Cindy - Perdita Weeks
Reiko - Scarlett Johanson
Himley - Pierfrancesco Favino
Kaya - Ben Barnes
Generał Leon - Ray Winstone
Doktor Ruyazaki - Liam Nesson
Tak właśnie ja bym widział obsadę fabularnej wersji tego serialu. A co wy byście na to powiedzieli? :)
W sumie to dobry pomysł. Nie mam innych kandydatów do tej roli, więc się zgadzam na twoją propozycję. Poza tym pan Marek potrafi podstawić głos zarówno draniom, jak i dobrym postaciom, więc tym bardziej jestem za. :)
To by było niezłe, wyobrazić to sobie. :) Nieźle, to za słabe słowo. To jest bombowo-petardowe. :D
Tak, w tym problem, że nie znoszę ludzi tego typu, jaki ten ktoś reprezentuje. ;)
Cieszę się, że popierasz mój pomysł, choć muszę też powiedzieć, iż nie sądziłem kiedyś, że pan Marek Barbasiewicz umie doskonale podstawiać głos postaciom pozytywnym. Sądziłem, że w dubbingu gra tylko drani takich jak Skaza czy kapitan Rourke. Ale zobacz... zagrał np. Aragorna w animowanej wersji "WŁADCY PIERŚCIENI", a prócz tego jeszcze grał kota Pana Huberta w serialu "BILLY KOT" xD Albo hrabiego Monte Christo w animowanej adaptacji powieści Dumasa ojca :) Ale jako Miwa musiałby się wysilić, by pokazać Skazę w wersji ultra-złej xD
No wiesz, zawsze możesz sobie obejrzeć na youtube, póki jeszcze jest wersję "HRABIEGO MONTE CHRISTO" z 2002 r. i zobaczyłabyś tam Albusa Dumbledore'a (podejście pierwsze, czyli pan Harris) jako księdza Farię oraz Narcyzę Malfoy jako panią de Villefort oraz księcia Jusupowa jako jej męża.
He he he. Ja raczej miałem na myśli siebie, moja słodka xD
Dodam do tej listy pozytywnych postaci Jarpena, strażnika kamienia Sagala z serialu "Tajemnica Sagali" (Niemiec podobny trochę do Telly Savalasa grał tam strażnika, a pan Marek podstawiał mu głos). :) Jakie wysilić się? To byłby dopiero popis jego umiejętności. :D
A jest z napisami albo lektorem polskim? :)
A ja myślałam o Rasputinie. ;)
Ano tak, masz rację. Zapomniałem o tej postaci, bo to przecież rzeczywiście była dobra postać, zarówno w sensie przenośnym, jak i dosłownym. Bo przecież ciekawie to była ukazana postać, a prócz tego postać pozytywna. Nawiasem mówiąc nie było mi dane nigdy zobaczyć ostatniego odcinka tego serialu. Widziałem jedynie serial do odcinka, gdy scalili całą Sagalę i cóż... Potem otworzyli jakiś portal i poszli do innego wymiaru. Ale nie wiem, co było dalej. He he he. Masz rację. Pan Marek jako Miwa by dał prawdziwy popis swoich umiejętności. Choć jako Skaza i tak był najgroźniejszy - zwłaszcza, jak zaśpiewał "PRZYJDZIE CZAS" albo jak powiedział podle "Niech żyje król" w chwili, gdy zepchnął Mufasę prosto pod kopyta antylop. Wtedy mówi tak groźnie, że hej... Jeremy Irons nie miałby mu nic do zarzucenia :)
A i owszem, jest z polskim lektorem ten film. Dać ci na niego namiary? Zapewniam cię, że film warto obejrzeć :)
No proszę... A ja myślałem o sobie, ale przecież możemy się zamieniać z Razusiem w piesz.... znaczy W LECZENIU twojej szacownej osoby :) Albo po prostu poproszę Kairo o pomoc, by zbudował mi aparat ukazujący wszystko, co jest pod ubraniem i wtedy będę miał to, co lubię w twojej osobie najbardziej xD Twoje zdjęcia :)
Jeżeli gdzieś w necie krąży ten serial, to radzę ci go znaleźć i zobaczyć. :) Dokładnie. :)
Bardzo proszę. :)
Dobra, nie kończ, i tak się domyślam, o co chodzi. :D Obaj dostaniecie za to patelnią po głowach, zapewniam i ostrzegam cię. :D
Rozumiem. No cóż, przy okazji chętnie go sobie obejrzę, bo z tego, co pamiętam był naprawdę świetny i bardzo mi się podobał. Pamiętam te wszystkie emocje, jakie mi towarzyszyły, gdy go oglądałem i czekałem na kolejny odcinek :)
A niech to! Chyba usunęli ten film z youtube! Szkoda! Ale na szczęście ja go sobie zgrałem z youtube, więc go mam i możemy się dogadać w kwestii zgrania go tobie :)
He he he. Patelnią, powiadasz? A dlaczego właśnie patelnią? I niby za co miałbym nią dostać po głowie? Za marzenia? :)
Mnie też się on podobał. Te emocje... a ta muzyka... Ech, "to były piękne dni, po prostu piękne dni./ Nie zna już dziś kalendarz takich dat." :)
OK. :)
Patelnią, bo tak robiła Okane z Kairo, gdy ten ją denerwował. I Kairo też za marzenia obrywał. :D
Wiesz, nie tylko z tym serialem miałem podobne emocje. Miałem je również np. z serialem "PRZYGODY BOSCO" oraz z anime "GENERAŁ DAIMOS". Nie ma co gadać, to były piękne dni, gdy byliśmy dzieciakami i mieliśmy naprawdę takie emocje. OK, nasze dzieciństwo nie było zbyt różowe, ale te bajki to były osłodą na niemiłe wydarzenia.
Wiesz, jakby co mam kilka wersji filmowych "HRABIEGO MONTE CHRISTO" i mówię ci, każda z nich ma w sobie jakiś urok. Wiem, to dziwaczne mieć kilka ekranizacji jednej książki i wszystkimi się zachwycać, ale... Jak się kocha jakąś książkę, to chyba tak jest :)
Ulala... W sumie Kairo miał raz niegrzeczne fantazje o Nanie, ale przecież to było tylko raz i chciał się jedynie na niej odegrać za kąpiel, jaką mu ona urządziła. A raczej nie tyle o kąpiel, a o to, że zrobiła mu zdjęcie podczas kąpieli xD
Nie ty jeden. Każdy z nas przeżywał to samo, gdy oglądał te bajki. :)
Aha. Ale dla mnie wcale to nie jest takie dziwaczne. :)
Aha. :D
Poważnie? Też tak miałaś, kiedy byłaś dzieckiem i oglądałaś te seriale, które dzisiaj tak miło wspominamy? Przyjemnie mi jest to słyszeć, ponieważ naprawdę mam bardzo podobnie, co i ty. Zaś "GENERAŁ DAIMOS" to był właśnie jeden z takich seriali :)
Mówisz, że to wcale nie jest dziwaczne? Bo ja naprawdę jestem dość zwariowany, ale uwielbiam ekranizacje "HRABIEGO MONTE CHRISTO" i każda z nich ma dla mnie swój urok.
Ale na nieszczęście dla Kairo jego plan zemsty się nie udał, a wręcz obrócił przeciwko niemu, choć niechcący też pomógł Kazuyi pokonać kolejnego genialnego robota Laizy :)
Wszystkich nie oglądałam, bo nie miałam satelity, ale fakt pozostaje faktem - też tak miałam. :)
Tak samo jak uwielbiasz ekranizacje "TRZECH MUSZKIETERÓW". :) Na serio nie uważam tego za dziwactwo. Każdy ma jakiegoś bzika albo parę. :)
Dokładnie. :)
No widzisz. Ja pamiętam, jak na kanale Polonia 1 leciała masa anime np. "GENERAŁ DAIMOS" czy "KSIĘGA DŻUNGLI". Na całe szczęście oba te anime znalazłem w necie i obecnie mogę powspominać sobie moje dzieciństwo, choć przygody Kazuyi lepiej pamiętam niż przygody Mowgliego i dopiero jakiś czas temu na nowo je poznałem i pokochałem :)
Cóż... Nie będę ukrywał, że mnie uspokoiłaś, moja droga, bo bałem się, iż uznasz to za głupotę, ale jak widzę jesteś nad wyraz wyrozumiała, za co ci dziękuję :)
A pamiętasz reakcję Nany, gdy się zorientowała, na co tak naprawdę Kairo był ten aparat? xD
Ano tak. :)
Ba, ja też mam swoje ulubione ekranizacje akurat innych książek, więc dlatego cię tak dobrze rozumiem. :)
Nie pamiętam. Jędza-skleroza. Mogę tylko się założyć, że była wściekła jak osa. :D
Ano widzisz. Nie ukrywam, że naprawdę bardzo mnie cieszy to, że mogę znowu sobie obejrzeć te seriale anime z mego dzieciństwa, które podbiły moje serce, kiedy byłem mały :) Cieszę się też, że mam "GENERAŁA DAIMOSA" na komputerze i mogę go sobie oglądać. Strasznie kochałem jako dzieciak ten serial :)
Aaaa... Rozumiem. Więc to z tobą jest podobnie, jak ze mną. Dlatego właśnie oboje doskonale się w tej sprawie rozumiemy. Nawiasem mówiąc oboje mamy coś z Kiyosziro. Mianowicie lubimy cytować ulubionych autorów :)
A więc ci przypomnę. Złapała Kairo za głowę i ryknęła, że albo jej powie, kto mu podsunął ten pomysł albo mu zrobi krótkie spięcie xD Zaś Kazuya i Kiyosziro zaczęli się powoli wycofywać, aby uniknąć jej piąstek xD
Aha. :) A ja dzięki tobie go pokochałam. :)
To fakt. :) Ale też ja bym się dogadała z Profesorem Aizo. A wiesz czemu? Bo mamy podobne usposobienie. Ostatnio na kursie autoprezentacji przerabiamy test z usposobienia i predyspozycji i okazało się, że jestem typem konwencjonalistki z domieszką charakteru badawczego i realistycznego. Jak znalazł, żeby się dogadać z Profesorem Aizo, chociaż on prezentuje typ badawczy. :)
Aha. :D I tak nic im to nie pomogło, bo i na nich Nana srodze się zemściła, robiąc im zdjęcie w kąpieli. Nie mogę zapomnieć tego zdjątka do artykułu na Nonsensopedii "Pilot Daimosa w całej okazałości". :D
Wiem i jestem z tego bardzo zadowolony, bo moim zdaniem ten serial jest wart tego, aby go uwielbiać i coś mi mówi, że podzielasz moje zdanie w tej sprawie :)
He he he. No tak, a wiesz, co cię jeszcze łączy z Aizo? To, że jesteś niezwykle honorowa, zwłaszcza w kwestii przyjaźni i na pewno też byś postąpiła równie szlachetnie wobec mnie, jak Aizo wobec Richitera, gdybyśmy byli na ich miejscu, nie sądzisz? A ja bym się chyba dogadał najbardziej z Kazuyą, bo podobnie jak ja jest idealistą. Chociaż... Ja jestem chyba mieszanką Kazuyi i Kiyosziro.
Wiesz, morał z tego jest taki, że należy zamykać drzwi łazienki, gdy się bierze kąpiel. A pamiętasz, jak pokazali Nanę w całej okazałości, gdy Kairo sobie ją wyobrażał nagą? xD
To coś dobrze ci mówi, bo jak najbardziej podzielam twoje zdanie w tej sprawie. :)
Myślę, że poszłabym w ślady swego ulubieńca. :) Ja w sumie z Kiyoshiro dogadałabym się tylko w kwestii literatury i filozofii, bo co do reszty, to już nie bardzo.
Dokładnie. :D Tego nie pamiętam. ;D
Cieszę się, że tak mówisz. Nie ma co gadać, kiedyś to były po prostu super anime. Kiedyś umiano robić piękne anime. Dzisiaj już nie bardzo im to wychodzi. Ale... W sumie to muszę zauważyć, że chyba dzięki temu również mamy piękne anime z dawnych lat i możemy je tym bardziej podziwiać w porównaniu z tym, co teraz powstaje :)
Rozumiem. No cóż, każdy w tym anime ma swoich ulubieńców, ale moim zdaniem z wieloma postaciami z tego anime byśmy się dogadali. Ja osobiście najbardziej uwielbiam Nanę. Rozwala mnie :)
No widzisz, a ja tę scenę sobie dokładnie zapamiętałem. Podobnie jak tę scenę z Laizą pod prysznicem xD
W rzeczy samej. :)
A kogóż by nie rozwaliła? Taka japońska siostra Quany. :D
Heh, jak już mówisz o tej scenie, to ja wciąż nie mogę przestać uśmiechać się szeroko na widok bezcennej miny generała Balbasa i jego uroczego pąsika. :D
W sumie tylko jedno dobre jest z tego, że dzisiaj nie umieją nakręcić naprawdę dobre anime. To, iż tym bardziej doceniamy to, co już nakręcono, bo wszak przecież tak właśnie jest. Widząc współczesny chłam podziwiamy to, co nakręcono kiedyś :)
He he he. No cóż, a wiesz, jaki jest mój ulubiony odcinek tego anime? Odcinek 7 o tytule "NANA WOJOWNICZKĄ". Jak myślisz, dlaczego? :)
Oj tak, dokładnie tak. Ciekawi mnie wszak, czy Laiza celowo zaprosiła Balbasa na rozmowę wtedy, gdy się kąpała, czy to też był czysty przypadek? Ha ha ha! Czysty! Bo ona się kąpała! Dlatego czysty! Łapiesz? xD
To fakt. :)
Bo Nana za wszelką cenę chce dowieść, że też potrafi walczyć, jak Kazuya? :)
Ale suchar... O mało Wisła nie wyschła. :D
No widzisz. Tym bardziej kochajmy więc nasze stare, dobre anime. Nawiasem mówiąc pamiętam jak dziś te chwile, gdy podziwiałem "GENERAŁA DAIMOSA" i jeszcze, jak moi rodzice i brat mojej mamy też byli tym anime zachwyceni. To były czasy - całą rodziną oglądaliśmy bajki :)
Nie, choć blisko jesteś. Po pierwsze Nana chciała udowodnić coś innemu swojemu bratu. Po drugie blisko jesteś, bo to, co chciała udowodnić mnie zachwyciło. Przypomnę ci... Pożyczyła sobie bez pytania Galbera FX-2 i poleciała szukać Eriki. Pamiętasz, jak to uzasadniła? Mnie strasznie wzrusza ta scena, jak ona płacze z rozpaczy widząc cierpienie swojego brata. Albo w innym odcinku, jak wspominają, że Kazuya próbował odzyskać władzę w nogach po wypadku? Pamiętasz, kto przy nim stał nocami, gdy trenował i wspierał go? Piękne sceny.
Ha ha ha! To sama wymyśl coś zabawniejszego, mądralo :)
Taaak. Przerabiając nieco słowa starej piosenki: "Gdzie te bajki z tamtych lat?" :)
No, nie pamiętam tego. :) Nikt, tylko Nana. :)
Na razie mi się nie chce. :)
He he he. Nie ma to jak stare, dobre piosenki, stare, dobre filmy oraz stare, dobre bajki. Tego klimatu już nic nie jest w stanie powtórzyć, ale zostaje nam nostalgia i Nostalgia Critic xD
A więc powiem ci. Nana uzasadniła to takimi oto słowami "Nie pozwolę pokonać się komuś takiemu jak ty! Udowodnię ci, że kocham mojego brata bardziej niż ty" :) Oj, pachnie mi to kazirodztwem xD No, ale na poważnie uwielbiam ten odcinek i właśnie ja się kochałem jako dzieciak w Nanie xD No widzisz. Nana jako jedyny stała przy bracie i wspierała go, gdy ćwiczył chodzenie na prawie sparaliżowanych nogach. Jej wsparcie na pewno mu pomogło. Widać potem w ich relacjach, jak są sobie bliscy :) Przy okazji - wielu ludzi zastanawia, czemu Nana mówi do Izumiego "dziadku", a Kazuya już nie. Ja uważam, że ojciec Kazuyi poślubił po śmierci jego matki córkę Izumiego i mieli razem córkę Nanę. To moim zdaniem wszystko wyjaśnia.
He he he. Nie chce ci się . Przyznaj się, nie umiesz wymyślić nic lepszego niż ja :)
To fakt. No i my zostajemy. :D
A ja myślę, że Nana kochała Kazuyę jako brata. To troszeczkę inny rodzaj miłości, ale też piękny. :) No tak. :) Sądzę, że twoja teoria jest tak bliska prawdy, jak z Poznania do Lubonia, czyli bardzo bliska. :)
Jak na razie, to za suchar uważam swój dowcip o kogutach i kurze, zainspirowany twoimi słowami. ;)
Dokładnie tak i zostajemy jeszcze my, wierni fani starego kina i starej muzyki, a może okaże się, że tych fanów jest więcej. Kto wie? Wystarczy tylko poszukać :)
He he he. Podzielam twoje zdanie w tej sprawie, z tym kazirodztwem tylko żartowałem. Nawiasem mówiąc ja bym tak chciał mieć taką kochającą siostrzyczkę, jaką miał Kazuya. Wielka szkoda, że mi nie było to dane. No widzisz, moja kochana. Umie się co nieco tą makówką poruszyć xD Ale na niektórych stronach dają Nanie nazwisko Izumi, co moim zdaniem jest błędem. Matka Kazuyi nie mogła wyjść za mąż za syna Izumiego (bo to właśnie sugeruje ta teoria mówiąca, że Nana miała na nazwisko Izumi), bo pół roku po śmierci doktora Ruyazaki Baamisjanie napadli na Ziemię, a Richiter miał wtedy około 20 lat, tak jak Kazuya. Matka Kazuyi miałaby więc tylko 6 miesięcy, aby wyjść za mąż, urodzić córkę, umrzeć, a córka musiałaby mieć pół roku na dorośnięcie do 16 roku życia. Wiesz, ja czasami wierzę w cuda, ale nie takie xD Jest jeszcze jedna teoria. Matka Kazuyi mając dość tego, że mąż ciągle jest w pracy, a nie w domu, odeszła od niego i związała się z synem Izumiego, z którym miała Nanę. To by miało sens, gdyby nie dwie sprawy. Doktor Ruyazaki miałby za złe Izumiemu, gdyby jego syn uwiódł mu żonę. Nie mieliby tak dobrych relacji, jakie mieli. Prócz tego Kazuya nie kochałby chyba tak bardzo Nany, gdyby matka jego odeszła do innego i z innym miała drugie dziecko. Miałby wtedy... No cóż, podświadomy żal do siostry i by to okazywał. Nie widać tego w anime. Logiczna wydaje się więc moja teoria. Ona wszystko wyjaśnia. Ale wiesz... Sama uznaj, która teoria jest prawdziwa :) Nawiasem mówiąc ja mieszkam na granicy Poznania i Lubonia i w moim przypadku oba te miasta są bliskie sobie, podobnie jak prawdopodobna jest moja teoria :)
He he he. Ale zawsze cię zainspirowałem, moja droga, a to się wszak liczy, nie sądzisz? :)
Tak jest. :)
Twoja teoria jest bliższa prawdy. Tylko w takim wypadku Nana powinna nosić nazwisko ojca Kazui. :) No widzisz. :)
Sądzę, sądzę. :)
Nawiasem mówiąc zauważ, na jakich bajkach nasze pokolenie się wychowało. Przede wszystkim na bajkach Disneya oraz japońskich anime. I zobacz, spora część z nas (w tym nasza dwójka) wyrosła na porządnych ludzi. A na czym się dzisiaj młodzież wychowuje? Na takich dziełach jak "50 TWARZY GRAYA". I co z nich potem wyrasta? Wolę nie myśleć xD
Aha! I widzisz? Moje małe, szare komórki pracują naprawdę czasami bardzo wytrwale i potrafią ze sobą logicznie połączyć wiele faktów xD W takim więc przypadku, jak słusznie zauważyłaś, Nana powinna nosić nazwisko Ruyazaki, podobnie jak Kazuya i ich ojciec. I ja tej wersji się trzymam :)
He he he. No cóż, miło wiedzieć, że Cię inspiruję :)
No tak. Eee, nie narzekaj. Nasi rodzice wychowali się na "Sztuce kochania" Michaliny Wisłockiej, i też wyrośli na (w miarę) porządnych ludzi. :D
Teraz to już nie przestaniesz się chwalić. :D "Słusznie, słusznie!" :)
I ciesz się z tego. :)
A tego dzieła to ja nie znam, moja droga. Czy mam rozumieć, że jest to dość niegrzeczna książka? xD Nie no, wiesz... Wtedy nawet erotyczne książki miały jakąś klasę, podobnie jak filmy. Dzisiaj to jakoś... To już nie jest to samo i ma w sobie zbyt dużo wulgarności i zbyt dużo tego, co raczej mało się podoba ludziom mającym w sobie choć odrobinę estetyki :) Ale rozbawiłaś mnie mówiąc, że nasi rodzice wyrośli na (w miarę) porządnych ludzi xD
He he he. Pierwsze słowa wypowiedział kapitan Jack Sparrow, a drugie wiewiór imieniem Wiercik xD Chociaż muszę przyznać, że czasami lubię pochwalić się swoimi umiejętnościami, ale przecież to nie jest chyba nic złego, prawda? Poza tym mam sporo wiedzy jak Kairo i Kiyosziro. Z tym pierwszym łatwo bym się dogadał. Z tym drugim to chwilami trudno się było dogadać xD
I cieszę się z tego bardziej niż myślisz. To mój powód do chluby :)
To było napisane w PRLu, a wtedy ta książka faktycznie uchodziła za - cytując ciebie - niegrzeczną. :D W rzeczy samej. :) Bo nie wszyscy rodzice są porządni. Taka prawda. ;)
Aha. :D Jeśli nie przesadzasz z tym chwaleniem się, to faktycznie nic złego. ;) Ja z Kiyoshiro też nie zawsze bym się dogadała. Taki jego los. :D
No to fajnie. :)
He he he. No cóż, biorąc pod uwagę fakt, że dzisiaj powstają takie książki jak "50 TWARZY GREYA", które są o wiele bardziej niegrzeczne, to taka książka erotyczna napisana w PRL-u już może uchodzić za bajeczkę dla dzieci xD Znaczy wiesz... Takich bardzo dużych i niegrzecznych dzieci, ale zawsze. Nawiasem mówiąc PRL-u lubił poruszać tematy erotyczne, o których w poprzedniej epoce nie wypadało pisać, a jeśli nawet, to nie wprost. Jakby pisarze chcieli sobie odbić czasy zakazów xD Przy okazji ponoć Zbigniew Nienacki, twórca postaci Pana Samochodzika napisał jedną lub kilka powieści erotycznych. Słyszałaś coś o tym? Owszem, czasami zapominamy o tym, że nasi rodzice też byli kiedyś dziećmi i nastolatkami, więc musieli być czasami niegrzeczni :)
Oj, ja na szczęście nie przesadzam z chwaleniem się, więc jak widzisz, nie popełniam nic złego, przynajmniej mam taką nadzieję :) Kairo za to bardzo lubił się chwalić i działać innym na nerwy. Nie wiedzieć czemu najwięcej kpin sobie urządzał z Okane, choć może to robił dlatego, że łatwo się ona denerwowała. Ale z drugiej strony on zawsze od niej obrywał po głowie patelnią, więc cóż... Nie wiem, czemu on tak robił. Nanę też lubił wkurzać, choć mniej to robił niż z Okane :) Chociaż potem znalazł sobie dobrą konkurencję w kategorii wkurzania innych - nazywała się ona (ta konkurencja) Gente :)
Wiesz... Pomyślałem sobie, że Erika przypomina mi nieco Jednorożca vel Lady Amalteę, więc cóż... Pomyślałem sobie, że Iwona Rulewicz pasowałaby do postaci ukochanej pilota Daimosa. Głos Eriki, jak sobie go po polsku wyobrażam, brzmi tak samo jak głos Jednorożca.
No, niby tak. :D Heh, być może. :D A tego to nie wiedziałam. Zaskoczyłeś mnie o takiej twórczości pana Nienackiego. :)
No, niby tak. :) No tak. :) Niestety. :)
Niezłe. A może by zrobić tak, żeby zagrała i Erikę, i tamtą panienkę bez wzajemności zakochaną w Kiyoshiro? Jak myślisz? :)
Właśnie, bo sama zobacz, jaka była pruderia w czasach XIX wieku i na początku XX wieku. Erotyzm był tam ukazywany zwykle za parawanem lub taką przeźroczystą kotarą. Nie pisało się wprost o niegrzecznych sprawach, stąd takie powieści jak "KOCHANEK LADY CHATERLEY" oraz "PAMIĘTNIKI FANNY HILL" były wyjątkiem gorszącym ludzi. Po II wojnie światowej zapanowała jakaś rewolucja seksualna tak w latach 60 i 70, a erotyzm w książkach i filmach był czymś normalnym - a nagie panie czymś zwykłym, nawet Anna Dymna (którą wysoko sobie cenię) w kilku filmach chodziła nago :) Nie wiedziałaś, że Zbigniew Nienacki pisał też powieści erotyczne? A ja się o tym przekonałem czytając jedną z jego kryminałów dla dorosłych - bo te z Panem Samochodzikiem to dla młodzieży, ale też pisało typowo dla dorosłych. Oj, działo się tam, ale napisał też powieść typowo erotyczną :)
Okane w polskim dubbingu doskonale by mówiła głosem Zofii Gładyszewskiej, bo obie mają podobne charaktery :) Umieją wspaniale gotować, ale też zarazem umieją dać niezłe wciry, kiedy się wkurzą xD Ale miała krzyż pański z tym swoim siostrzeńcem Gente. Nawiasem mówiąc Okane ma kilkoro rodzeństwa - bo jednej siostrzenicy wybierała suknię na ślub... Chyba, że to była córka przyjaciółki, bo Gente to na pewno siostrzeniec. Tak czy siak nawet Kairo wymiękł przy tym rozrabiace xD
Hmm... W sumie to ciekawy pomysł. Można by tak zrobić, choć ja bym proponował, by Iwona Rulewicz podstawiała też głos sobowtórowi Eriki - chyba, że sobowtór powinna dla odróżnienia mówić innym głosem? Bo wszak sobowtór nie musi mieć taki sam głos... Chyba?
Aha. Takie buty. :)
Pani Joanna Jędryka, która sprawdziła się jako Molly Weasley, też by pasowała do roli Okane. W końcu też potrafiła gotować i też potrafi nieźle zrugać każdego, kto ją zdenerwuje (najczęściej synów Freda i George'a, ale parę razy oberwał też mąż Artur). :D No tak. :D
Jako sobowtóra Eriki proponowałabym Katarzynę Tatarak. Ona i pani Rulewicz sprawdziły się jako siostrzyczki w dubbingu do "Power Rangersów" i mówię ci, ciężko mi było czasami je odróżnić, która jest która. :)
Właśnie. Nie sądziłabyś, że nasz pan Nienacki potrafił takie niegrzeczne książki napisać, co nie? xD A tu proszę. Cicha woda brzegi rwie. Podobnie jest z Eriką. Kto by pomyślał, że pod koniec anime się wyrobi tak pozytywnie :)
Hmm... Joanna Jędryka, mówisz? W sumie czemu nie? To też dobra postać, choć jakoś bardziej bym widział w tej roli Zofię Gładyszewską. Ale w sumie obie panie nadają się do podstawia głosu tej postaci doskonale. Masz rację.
Aha... W sumie wiesz co? Masz rację. Poza tym sobowtóry nie muszą mieć takiego samego głosu, nieprawdaż? Co innego bliźniacy. Oni raczej mają takie same głosy, prawda? Znaczy bliźnięta jednojajowe. Bo to tak jakby jedno ciało podzielone na dwa ciała. Katarzyna Tatarak jako sobowtór Eriki? Myślę, że to doskonały pomysł.
No tak. No, nie sądziłam. :D I całe sczęście. Lepiej późno niż wcale. :)
Ja panią Gładyszewską proponuję do roli Margarette.
Dokładnie. :) To fajnie, że podoba ci się mój pomysł. :)
A myślisz, że ja nie byłem zaskoczony, kiedy się dowiedziałem o tym, że Zbigniew Nienacki napisał powieści erotyczne? Uwierz mi, byłem tym naprawdę niesamowicie zaskoczony, ale to szczera prawda :) Podobnie jak i to, że Erika naprawdę się zmieniła na silną i odważną dziewczynę :)
Ja do roli Margarette widziałam bym raczej aktorkę o spokojnym głosie, a pani Gładyszewska zwykle gra postacie raczej umiejące krzyczeć co chwilę i łatwo zaczynają zrzędzić i krzyczeć :)
A więc dobrze rozumuję. Bliźnięta jednojajowe mają ten sam głos, ale sobowtór głosu takiego samego nie musi już mieć :) Owszem, twój pomysł mi się spodobał i to bardzo :)
Nie ma to jak być zaskoczonym, czasami pozytwnie. :)
Eee, Bunia z jej głosem nie zawsze krzyczała i zrzędziła. :D
Dobrze rozumujesz. :) To bardzo fajnie. :)
Właśnie tak. Nie ma co gadać, czasami warto być mile zaskoczonym. Naprawdę jestem zachwycony tą przemianą Eriki. Zaskoczyła mnie ona pozytywnie. Nie będę ukrywał, zaimponowała mi w chwili, gdy się rozprawiła z tym podłym kapitanem. Szkoda, że z Olbanem już jej tak dobrze nie poszło :)
No wiem o tym, ale zdecydowanie dużo zrzędziła, choć Grafi jej dawał ku temu bardzo wiele powodów xD Tak czy inaczej Joanna Jędryka byłaby lepszą Margarette, a Zofia Gładyszewska lepszą Okane :)
He he he. A więc doskonale, sprawa załatwiona. Podzielam twoje zdanie w tej sprawie. Iwonka byłaby doskonałą Eriką, zaś Kasia doskonałym jej sobowtórem :)
Widocznie chciała być tak samo odważna, jak jej ukochany. Stąd zapewne jej przemiana. :) Ale ten kapitan sam był sobie winien. Odwracając się do dziewczyny plecami, tylko jej ułatwił zadanie. Olban jednak był rozsądniejszy pod względem ostrożności.
Może być, choć bohaterki pani Jędryki też zrzędzą od czasu do czasu. :D
No to ustalone. :)
Tak, to możliwość, albo po prostu nasza droga panna Erika postanowiła wziąć się w garść, bo ile przecież można być taką smutną i płaczliwą osobą, co? xD Tak, masz rację. Ten nędzny kapitan sam był sobie winien. Zlekceważył zagrożenie, jakie przedstawiała dla niego Erika. Niestety Olban nie zapomniał o środkach ostrożności. Nawet przecież miał gotowego sobowtóra, aby Richiter mógł go zabić.
To prawda, ale pani Gładyszewska bardziej pasuje do scen gniewania się w zabawny sposób. Pamiętasz może to, jak podstawiał głos żonie Duffy'ego? xD
Owszem, my mamy wszystko ustalone. Wielka szkoda, że twórcy filmowi są już innego zdania :)
Właśnie. "No, ile można?!", cytując szefa piratów z filmu "Asterix i Obelix: Misja Kleopatra". :D Dokładnie.
Heh, pamiętam. :D A przypomnij mi - Grafi to był ten Gumiś w żółtej koszuli, co tak seplenił lekko? Czy może z kimś go pomyliłam? :)
No właśnie. Wielka szkoda. :)
Właśnie, ale w sumie to jest większe napięcie, gdy ten zły wychodzi cało z opresji aż do samego końca, kiedy wręcz musi zginąć, bo inaczej widzowie by rozszarpali twórców na strzępy za inne zakończenie. Choć czasami jednego złoczyńcę zastępował inny. W serialu animowanym "CONAN" to było tak, że Conan pokonał tego swego arcywroga, Gniewamona, ale wcześniej nieopatrznie uwolnił jego brata, który miał mu niby pomóc, ale potem w ostatnich odcinkach staje się nowym wrogiem i na końcu ucieka, a sam Conan przysięga go ścigać i bach... KONIEC SERIALU :) Dobrze, że Olban nie miał brata.
Bardzo dobrze pamiętasz, kochana Joasiu. Nie inaczej. Grafiemu notabene głos podstawia Adam Bursztynowicz, który o ile dobrze wiem, jest mężem Barbary Bursztynowicz, którą oboje znamy z dubbingu xD Ale Grafi z Bunią mieli doskonałe sprzeczki. Wręcz się chciało, żeby zostali parą, bo wszak kto się czubi, ten się lubi. Tak jak się czubili, choć się lubi Kazuya z Naną. Albo Kiyosziro i Nana. Oni też mogliby zostać parą. Jak Ron i Hermiona są. Nie sądzisz? xD
Wielka szkoda, że z filmowców nie pomyśli o nakręceniu serialu fabularnego na podstawie tego anime.
Właśnie. Wyobraź sobie teraz, że Olban okazuje się mieć brata lub syna, który zechce się zemścić za jego śmierć. No i cóż... Wtedy to już mamy niezły materiał na film bądź serial będący kontynuacją tego anime. Tylko jeszcze opracować dodatkowe szczegóły :)
A więc przyznajesz, że Kiyosziro i Nana pasują do siebie jako para czy też źle coś zrozumiałem? Bo nawiasem mówiąc filmowe pary często są takie, że cóż... Najpierw drą ze sobą koty, a potem... wielka miłość nie wybiera. Czy jej chcemy, nie pyta nas wcale xD
Może kiedyś... Masz rację. Lepiej bym tego nie określił :)
"Ale to już jest inna historia i opowiemy ją innym razem." ;)
Zgadłeś. ;D
Bo wszystko na to wygląda. :)
No dokładnie tak. Nie będę ukrywał, że naprawdę jestem za tym, aby taka kontynuacja powstała, ale niekoniecznie jako serial, a może po prostu film anime. Tak czy siak to już inna historia i opowiemy ją innym razem, o ile oczywiście będzie taka możliwość xD
A więc jednak. Ale nie powiedziałabyś o nich, że nadają się na parę, gdy widziałaś, jak Nana wywaliła tacę z kawą na głowę Kiyosziro za to, że ten obrażał jej brata i krytykował jego podejście do Eriki, nieprawdaż? xD
Właśnie. Wszystko na to wskazuje, że serial fabularny na podstawie tego anime pozostanie w sferze naszych marzeń :)
No tak. :D
No, nie powiedziałabym. :D
No, ale nie jest powiedziane, że w ogóle nie powstanie. Skoro biorą się powolutku za remake bajki "Taran i magiczny kocioł", to kto wie... :)
No właśnie. Nawiasem mówiąc to fajny tekst "Ale to już inna historia", podobnie jak "Dawno, dawno temu w odległej galaktyce" :) Te teksty podbiły już świat :)
Widzisz... A jednak miłość najczęściej w takich przypadkach jako Kiyosziro i Nana się pojawia. No cóż, jak to mówią, kto się czubi, ten się lubi. O ile nazwanie kogoś głupkiem i wyrzucenie mu na głowę tacy z kawą można nazwać "czubieniem się" xD
Wiesz, jakoś mnie to nie dziwi. Skoro zrobili remake "KSIĘGI DŻUNGLI" oraz "SMOKA PETE'A", to teraz pora zrobić remake kolejnego wielkiego hitu. Po co kręcić coś nowego, jak można nakręcić to samo w nowej odsłonie. Żałosne... A jak mają zrobić remake czegoś, co jest tego warte, to nie!