Wg mnie najbardziej irytująca grupa ludzi w tym serialu. Nie wiadomo dlaczego, ale jest ich tu od cholery i ciągle coraz więcej
-zwolennicy Pana Światła (głupoty Stannisa chyba tłumaczyć nie trzeba. Poświęca przyjaciół, rodzinę, wszystko. Gdyby mu tak kazała kapłanka, pewnie popełniłby samobójstwo)
-Ludzie Bez Twarzy (choćby ostatni odcinek- chcą ukarać Aryę za to, że odebrała "niewłaściwe" życie. Kto im dał prawo decydować, kto powinien umrzeć? Zresztą o ile dobrze zrozumiałam, wg ich zasady jeśli ktoś odebrał życie, powinien je zwrócić bogu. Czy człowiek, którego zabiła Arya, nie odbierał żyć? Hm...)
-Wróble (to ciągłe biadolenie o sprawiedliwości mocno mnie irytuje. Poza tym dlaczego niby karzą ludzi za homoseksualizm?)
Stannis nie jest głupi a tym bardziej fanatyk D&D są bo nie potrafią obiektywnie przedstawić postaci i sytuacji(względem kanonu #shirenn #gendry/edrick #bitwa_o_winterefll #florentowie #misja-cebuli itp itd).A Renly był zdrajcą i uzurpatorem wiec kara wiadoma.
Obiektywnie? Ale po co przedstawiać postacie obiektywnie? Jakie to musiałoby być nudne... Moja powyższa wypowiedź jest w pełni subiektywna i myślę, że nie mam, za co przepraszać w związku z tym.
I moim zdaniem Stannis był głupi. Spośród wszystkich postaci gota to właśnie jego najbardziej nienawidzę. Jego rola ograniczała się do marionetki w rękach kapłanki. Mam tylko nadzieję, że faktycznie zginął
Co to D&D?
D&D? twórcy
Stannis pantofel to własnie nieobiektywne przedstawienie postaci i nie trzymanie się kanonu i zwykłe zmyślanie co zaowocowało hejtem na postać która dzięki książce jest lubiana ale nie przez twórców tego serialu którzy postanowili obrzydzić go widzą bo wolą Dany(która przez czytelników jest raczej hejtowana)
w dodatku brak konsekwencji w prowadzeniu tej postaci bo raz Stach jest książkowy(jak na początku 5 sezonu) a raz serialowy co też jest dziwne
Nie pantofel, a fanatyk. Ale co mnie obchodzi, co jest w książkach? Zupełnie nic
i pewnei dlatego że jest to na podstawie ksiazki(podobno)o czym dowiadujemy się przy każdym odcinku
To nie o Danny jest ten temat, a o głupocie fanatyków. Ale skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, to owszem, lubię ją. Co w związku z tym?
No dobra, masz rację. W sumie to po prostu jakieś wiary. No więc niech będzie, że irytują mnie wierzący w tym serialu
Dany też spaliła kobietę na stosie, poświęciła własne dziecko dla ratowania khala Drogo, pozabijała masę ludzi w Meeren, Astraporze, wielu zadając powolną śmierć przybitych do pala. Co po chwile gada że spali Meeren bo jej się nie podobają ich tradycje, rzuca tekstami w stylu Hitlera: "Mogą żyć w moim świcie, albo umrzeć w starym" To jest właśnie prawdziwy fanatyzm, Dany uważa się za najmądrzejszą i sądzi że jej poglądy są jedynymi słusznymi a kto ich nie przestrzega nie ma prawa do życia.
Czasami myślę, że ludzie utożsamiają fanatyzm tylko z religią. A to przecież Brienne (która ślepo pragnie zemsty) I Daenerys są w tym serialu fanatyczkami.
Ok, jak już przyznałam powyżej, mój błąd. Irytują mnie wierzący, nie fanatycy. A Danny bronić nie będę, bo ja nie twierdzę, że ona jest dobrą osobą, tylko że ją lubię
Gdzieś widziałam, jak kilka osób tak sobie to imię skróciło i mi się spodobało. Tyle
W życiu nie widziałam żeby ktoś skracał to imię w ten sposób.
Ale w końcu internet jest nieograniczony.
No cóż, możesz mi tylko wierzyć lub nie wierzyć na słowo, że sama tego nie wymyśliłam
Trochę razi. Teraz kiedy wiesz, że tak się tego imienia nie skraca, lepiej używać formy Dany.
Znam ludzi, co im tysiąc razy można tłumaczyć, że pisze się Jon, a oni i tak obstają przy Johnie. Raz nawet Jon powiedział, że niektórzy po prostu nie chcą się nauczyć.
Złe skracanie czy pisanie imion nie jest wyrazem erudycji czy oryginalności, ale zwyczajnym brakiem szacunku do fanów sagi (nie autora, bo Martin ma to w dupie).
Nawet nie odnosi się to do ciebie, ale kiedyś już był chyba taki temat.
Doskonale rozumiem. I nie należę do osób, które upierają się przy swoim, jeśli się dowiedzą, że nie mają racji ;)
To ci się na plus zalicza. Myślę, że po prostu niektórzy nie potrafią dojrzeć i myślą, że są dzięki temu oryginalni.
A i nie denerwuje mnie to, że ktoś spalił swoje dziecko na stosie. Niech sobie pali, byleby nie pod czyjeś dyktando. Stannis chce być królem, a zachowuje się tak, jakby nie potrafił samodzielnie myśleć
Ale to była ofiara dla wyższych celów dla Rulora. Tak zachowuje się osoba wierząca. Zrobił to, aby wygrać wojnę. Już wcześniej Rulor udowodnił mu swoją potęgę- magia krwi. Melisandre była kapłanką Rulora, więc to jasne, że kierował się jej radami. Nie robił niczego pod jej dyktando. Posłuchał jej, bo uznał, że mu się to opłaca (niezależnie od tego jak uważam to za niemoralne).
Razi w tym to, że spalił własne dziecko. I że przekonał się do tej rady już po pierwszym niepowodzeniu.
No i co z tego, że człowiek wierzący? Każdy ma wybór swojej wiary.
Nieprawda, wszystko jest pod jej dyktando. Ona nim manipuluje i mówi mu, co ma robić, a on to wszystko robi. Ukarać najwierniejszego przyjaciela, bo sprzeciwił się Panu Światła? Spoko. Spalić córkę? Spoko, to dla mnie zaszczyt, kapłanko. Wyobrażasz sobie, żeby ktoś taki rządził? Trudno by było takiemu królowi okazywać wierność. Po pierwsze jest kukiełką, po drugie zawsze należy obawiać się o swoje życie, bo nawet jeśli Stannis cię lubi, to jeśli nie polubi cię kapłanka, masz przechlapane. Zawsze możesz złamać jakieś postanowienie wiary albo nawet możesz nie łamać, wystarczy, że kapłanka powie, że trzeba cię poświęcić. Tak na logikę ludzie zwyczajnie uznaliby go za słabego i nie potrafiącego samodzielnie myśleć. Zresztą samo to, że czepia się tak tej swojej wiary, świadczy o jego słabości. Pokazuje, że na tyle nie wierzy w siebie i swoje siły, że jest przekonany, że aby wygrać, musi koniecznie słuchać kapłanki.
Nie mogę pojąć, jakim sposobem ktoś może lubić Stannisa. Tam praktycznie nie ma go, jest tylko kapłanka. On właściwie nie istnieje samodzielnie
To chyba skontrastowałaś Stannisa z Daenerys. Melisandre doradza Stannisowi, on sam decyduje, której rady posłucha, a której nie. Jest jednym z jego doradców, do tego jest kapłanką jego boga. Wiara nie świadczy o słabości człowieka. Może w naszych czasach, ale w Westeros brak wiary był piętnowany.
Davos nie miał zostać skazany za brak wiary, ale za wypuszczenie Gendry'ego, to jest przeciwstawienie się swojemu królowi.
Stannis spalił swoją córkę, bo myślał, że zapewni mu to wygraną w wojnie. Posłuchał Melisandre, bo już wcześniej udowodniła mu moc Pana Światła pijawkami.
Ja natomiast nie mogę zrozumieć jak ktoś może lubić świętą Danutę.
Wiadomo, że on decyduje i nikt go nie zmusza, ale jakimś sposobem słucha nawet tych najbardziej absurdalnych i z nim sprzecznych porad. Wystarczy, że ona pokaże mu wizje w ogniu i jest w stanie zrobić wszystko.
Nie twierdzę, że wiara to oznaka słabości, mówię tylko o przypadku Stannisa w tym momencie. Jak dla mnie palenie dziecka, żeby wygrać bitwę wygląda nie tylko na słabość, ale również na totalną desperację. Czy desperacja to objaw jakiejkolwiek siły i wiary w siebie? Niezbyt
Szczerze mówiąc, nie pamiętałam, za co go ukarał. Pamiętam tylko, że uznałam to za niesprawiedliwe. Musiałabym jeszcze raz wrócić do tego momentu. Hm.... No tak na ten moment, to słabo pamiętam te wszystkie zdarzenia związane ze Stannisem oprócz najnowszych, więc się kłóciła nie będę. Ale odświeżam sobie gota aktualnie, więc jakbym coś później miała do dodania jeszcze, wrócę do tej konwersacji. Pamiętam głównie to, że każda scena z nim niezmiernie mnie irytowała. Nie chcę się upierać tylko przy córce, jako że to tylko jeden epizod, ale niestety w gocie dzieje się tak dużo, że głównie ci, którzy przeczytali książkę, ogarniają to wszystko. Coś kojarzę, że raz też spalił jakiegoś człowieka, bo nie zgadzał się z wiarą.
Jest ciekawa. Na scenach z nią niemal zawsze dzieje się coś przełomowego i interesującego. Poza tym uwielbiam wprost postacie aroganckie i władcze (chociaż w jej wypadku trochę mi przeszkadza, że ją faworyzują i prawie wszystko jej się udaje). To po prostu mój typ bohatera. Od samego początku lubiłam też Jaimiego, ale niestety odpadł z mojej czteroosobowej listy po gwałcie.
Albo w sumie to nie dodam niczego. Zapomniałam, że sceny ze Stannisem są przeze mnie przewijane :P
Może faktycznie, jak spojrzeć pod tym kontem na jej postać, można i ją polubić. Nigdy nie liczyłam nikomu na plus arogancji i władczości, ale można faktycznie za to lubić. Rozumiem twój punkt widzenia, bo mi wszystko wyłożyłaś łopatologicznie.
Ja też oczywiście nie liczę tego na plus w realu. Ale jeśli mówimy o fikcji, to tacy bohaterowie są dla mnie najbardziej interesujący. A najlepiej, jak bohater jest pozbawionym uczuć, aroganckim i egocentrycznym mordercą o wybitnej inteligencji, z miejsca go kocham. Brzmi dziwnie, no ale nic nie poradzę
No roznie z nia bywa. Dlatego idealem na pewno nie jest. Ale pewne cechy posiada. Jak do tej pory najblizszy idealowi byl Light Yagami z Notatnika Smierci. Gosc znalazl notatnik, za pomoca ktorego mozna zabijac, wiec stwierdzil, ze bedzie masowo zabijal przestepcow. Przy tym prowadzi caly czas rozgrywki z detektywem, ktory go sciga. Jestem zdecydowana przeciwniczka kary smierci, a mimo to wprost go uwielbialam. W fikcji mozna lubic przeciez osoby, ktorych w rzeczywistosci by sie nienawidzilo.
Tywin? Duzo wlasciwie go w tym serialu nie bylo i jakos nie zwrocilam na niego szczegolnej uwagi. Moze i jest inteligentny, ale na pewno nie wybitnie. No i to jego dbanie tylko o swoj rod... To tez nie do konca pasuje do egocentryzmu. Ogolnie to zreszta nie jest tak, ze to sie zawsze sprawdza, po prostu zauwazylam pewna czesta zaleznosc
A kto nie uwielbia Kiry? Ale to właśnie on był fanatykiem i uważał, że ma misję, by zbawić świat od "tych złych". Jednak świetnie rozrysowana postać. Uwielbiam Death Note.
Nie znam mądrzejszej osoby w serialu od Tywina. Najlepszy strateg, to on wymyślił Krwawe Gody. Nienawidzę karła, za to, że się go tak pozbył. Tyrion sam był sobie winien.
O, patrz, w czymś się zgadzamy :P Ale tak ogólnie to masa osób go nie lubi i potępia. Większość chyba jednak jest fanami L'a. Z taką jedną koleżanką wiecznie się w tej kwestii spieramy. Też uwielbiam Death Note. Drugi mój ulubiony serial po Dexterze. No ale Light jest odrobinę do Dany podobny- też taka mega arogancja. Więc dlaczego konkretnie Dany nie lubisz?
No ja Tywina zwyczajnie nie do końca znam. Po serialu nie mam wrażenia, że coś o nim więcej wiem. O, a ja myślałam, że wszyscy lubią Tyriona. Właściwie to kolejna osoba z mojej czteroosobowej listy
Ja potępiam Kirę, ale go lubię. Natomiast Dany i potępiam i jej nienawidzę. Różnica między nimi jest prosta. Kira jest świetnie napisany, a Dany- Dany jest beznadziejnie nieprawdopodobna. Zresztą czytając książkę, wiedziałabyś, że większość jej myśli skupia się wokół tyłka Dariusza. Pozostałe dotyczą tego, jak to jest możliwe, że nie wszyscy ją czczą i nie wszyscy są jej wdzięczni. Każdy powinien ją po stopach całować i dziękować jej za to, że jest i że oddycha.
Nie chodzi o jej arogancję, ale o to, że wszystko jej się zwyczajnie udaje. Robb zginął za jedną swoją pomyłkę, Ned też. Dany popełnia ich tysiące i nigdy jej się nie obrywa. Poza tym ja nie lubię takich postaci. Nie dość, że beznadziejnie napisana, chowająca urazy, mająca znikome pojęcie o rzeczywistości to jeszcze wiecznie bezpieczna. Mogę z całą pewnością uznać ją za Mary Sue. A Mary Sue ja z reguły nienawidzę.
Tyriona nie lubię i nigdy nie lubiłam. Nie wiem skąd taka sympatia do karła.
Właściwie z całej gry o tron to śmierci życzę tylko Tyrionowi, Daenerys, tym od Oberyna, Varysowi, LF i Ramsayowi (z tym, że na dwie ostatnie śmierci mogę poczekać, bo LF to świetnie napisana postać, a aktor grający Ramsaya wymiata)
Ja potępiałabym, gdyby był prawdziwy. A że nie jest, to uwielbiam
W sumie nim więcej o tym słyszę, tym bardziej nie chcę czytać książek. Nie chcę znienawidzić lubianych przeze mnie postaci, bo ciężej by było oglądać serial, w którym zupełnie nikogo się nie lubi. Może pozostanę w niewiedzy tylko po to, żeby ktokolwiek się ostał jeszcze na tej mojej liście.
A no to o tym już wspomniałam. Jedyne, co mnie denerwuje, to to, że jest faworyzowana. Dokonuje wielkich rzeczy itd. Ale to przecież nie "wina" samej postaci. Dziwne by było, jakbym przestała kogoś lubić, bo mu się udaje.
Mi osobiście u Tyriona podoba się właśnie wybitna inteligencja, jego umiejętność manipulowania i odwaga w przeciwstawianiu się innym.
Hm... No w tej liście zawarłaś trzy osoby z moich czterech lubianych, więc ja się nie dziwię, że się nie zgadzamy ;p
Z tą wybitną inteligencją Tyriona bym nie przesadzała. Bił i groził publicznie Joffrey'owi, a później się dziwił, że jest oskarżony. Do tego na procesie zaczął wykrzykiwać do tłumu, że lepiej by było gdyby oni wszyscy zostali zarżnięci (w tym kobiety i dzieci). Rozumiem, że był sfrustrowany, ale człowieku trochę klasy.
Daenerys nie powinno się tak wszystko udawać, bo po prostu życie takie nie jest. Może to faktycznie nie jej wina, a Martina.
Nienawidzę Danki i Tyriona i to w sumie tyle. Kto jest tą trzecią postacią którą lubisz, a ja nie?
Zresztą Tyrion u mnie odpadł kiedy wysłał k*rwy Joffreyowi. Zdziwiłam się, że Joff go w żaden sposób nie ukarał. Który król pozwoliłby sobie na takie traktowanie? Tym bardziej, że Joffrey do łagodnych nie należał. Daenerys straciła w moich oczach jeszcze wcześniej, kiedy przystała na śmierć swojego brata. Myślałam, że będzie bronić Viserysa (ja z kolei lubię takie postacie), a wszystko odbyło się za jej aprobatą.
To, że robi coś głupiego jak z Joffreyem, nie znaczy, że nie zdaje sobie sprawy z ew. konsekwencji. Myślę, że to raczej był taki kaprys.
LF. Jakoś na początku był mi obojętny, ale potem nieco zaczęłam go lubić za to, że starał się chronić Sansę (jakkolwiek mu to wychodziło). Chyba że okaże się, że jednak świadomie ją posłał w ręce Ramsaya, to wtedy jego awans okaże się bardzo chwilowy i z powrotem spadnie do postaci obojętnych.
No fakt, to była w ogóle jakaś głupia akcja, tak trochę znikąd i zachowania obu postaci też jakieś niepasujące do nich. Ale to nie jest coś, za co przestaję lubić postać. Light też zrobił kilka naprawdę głupich rzeczy, a mimo to uważam go za wybitny umysł.
Bronić Viserysa??? To teraz mnie zaskoczyłaś. Ja się dziwiłam przede wszystkim, że wcześniej nie kazała go zabić. Przecież on ją traktował jak jakieś gówno.
Pomyliłam się wcześniej z tą listą osób. Przyzwyczaiłam się, że jest na niej Jaime, bo długo tam zagrzał. Więc wychodzi na to, że życzysz śmierci wszystkim, których lubię. Może ja mam jakiś dziwny gust i to dlatego te postacie jeszcze żyją, bo dużo osób ich nie lubi, a wiadomo, że got jest złośliwy ;)
Jak widzę, jestem tu z wieloma kwestiami w zdecydowanej mniejszości, np. strasznie mnie nudził wątek Jona i cieszę się, że umarł
Zupełnie o Jaimem zapomniałam. Go też nienawidzę, mam nadzieję, że przytrafi mu się naprawdę coś strasznego.
Już się mu przytrafiło w zasadzie. Szczerze mówiąc, w jego przypadku się nie dziwię, że ktoś go może nienawidzić. Właściwie sama sobie się dziwię, że go lubiłam
Komentarz jest jakby co co do Jaimiego (pisze, bo w nowym filmwebie tego nie widać)
Dla mnie był spalony już w pierwszym odcinku po tym jak zrzucił Brana. Dodatkowo doszedł jego gwałt na siostrze przy zwłokach syna. W piątym sezonie stał się tatusiowaty i ciapowaty, co również mi się nie podobało. Był i mnie od razu skazany na banicję.
No a mi tym zrzuceniem Brana właśnie zaimponował, że tak kompletnie bez uczuć i w ogóle. No i jest bardzo arogancki i przystojny ;) Ale ten gwałt go skreślił na całego, a bardzo szkoda
Dla mnie skreśliło go zrzucenie dziecka z wieży. I też nie uważam, żeby był jakoś bardzo przystojny. Wygląda dobrze, ale dla mnie już Daario jest od niego przystojniejszy.
No wy kobiety lubicie najbardziej płytkich facetów.
Próżnych przystojniaków lub przebojowych cwaniaków lub facetów z kasą.