Moze mi ktos powiedziec jak majac doskonala armie ktora podbija wszystkie miasta nagle kilju aktorow w maskach terroryzuje miasto? a Ci Nieskalani nagle umieraja od tychze aktorow ze sztylecikiem? przeciez to nonsens i brak logiki.
Daenerys zwróciła im wolność, nie może zmuszać ich do ćwiczeń bo ich nie kupiła. Wolny czas jak wiadomo spędzają w burdelach, czasem udają że walczą, a miasto podbił Daario z Jorahem i Szarym Robakiem. TAK BYŁO W SERIALU
w dodatku paru mośków w maskach wybija odział nieskalanych,ciężko rani dowódce i zabija najlepszego rycerza Wesetos
ja rozumiem że każdy szermierz dupa kiedy wrogów kupa no ale bez przesady zwłaszcza że harpii aż tyle nie było sami neiskalani powinni ich skosic bez problemu
jak oni mają podbić westeros?
A wiesz kto się kryje za maskami? :) Może to świetnie wyszkoleni zabójcy opłacani przez Quarth.
Poza tym gdzie kilku? Za każdym razem jest ich o wiele więcej, niż Nieskalanych.
Szary Robak i ser Barristan załatwiają ich jak muchy. Sam Barristan załatwił z ośmiu, dopiero jak dostał kosę w plecy od gościa, który pojawił się w przejściu, to przegrał. Tak samo na Arenie, kiedy Danka i przyjaciele są osaczeni. Tam jest zaledwie kilku Nieskalanych + Jorah i + Daario, a Harpii w trzy dupy. I za każdym razem jak, któryś z Harpii decyduje się zaatakować, to dostaje od Nieskalanego, Joraha lub Daario kosę w 2 sekundy. Widać też, że stoją i boją się zaatakować, bo wiedzą, że Nieskalani są super wyszkoleni.
Jedyny problem jest taki, że w ogóle tych Nieskalanych jest mało, a nie, że sobie nie radzą. Radzą sobie bardzo dobrze. Ich przeciwników jest o wiele, wiele więcej i tylko dlatego w końcu przegrywają. Każdy pojedynczy Nieskalany jest dużo lepiej wyszkolony od Harpii. Widać to jak na dłoni. Inna sprawa, że to regularne wojsko, a nie pojedyncze talenty jak Oberyn, Barristan, czy Bronn. Jak na regularne wojsko, to są najlepsi.
Taa tylko w ogóle nie chronili królowej, bardzo łatwo było zrobić zamach na jej życie, i później Synowie harpii mieli milion szans, żeby ją zabić, choćby rzucić w nią sztyletem, jak nawet w smoka tak łatwo. A oni stali i patrzyli, był taki moment, najpierw zbliżenie na smoka, a później na Dany jak patrzy mu w ślepia, w tym czasie w tle Synowie harpii stoją i się patrzą lol a Dany sobie po prostu szła po arenie jak badass i nikomu nie przyszło do głowy, żeby ją zabić. Zero realizmu.
No tak, ale przecież wtedy nie mogliby pokazać Danki z Drogonem i jej ucieczki w dźwięk super muzyki. :) Nie szukajmy dziury w całym. Lubię różne kino, są różne konwencje. Nie czepiam się, że Batman lata ufo, a Spiderman lata na sieciach.
To jest akurat bajka o księżniczce na smoku. No nie oszukujmy się, to się tak skończy, że smoki wpadną do Westeros i rozwalą Innych, nie ma innej opcji. A Danka zasiądzie na tronie.
Lubię Grę za dialogi, za aktorstwo, muzykę i epickie momenty z Danką. Nie szukam na siłę problemów. Księżniczka w białej sukni musiała być najpierw uratowana rzutem oszczepem przez marnotrawnego rycerza, później otoczona i znowu uratowana przez smoka. A potem musiała odlecieć. To jest super. Gdyby Nieskalani ich rozwalili, nie byłoby tych super akcji.
Tak, jest dość słabo chroniona ta Danka, ale czy np. w starożytnym Rzymie cesarz był chroniony lepiej. Tak samo jak Jorah przywalił w Harpię, mógł przywalić w Dany. Tak samo koleś z areny mógł przywalić w Koloseum w rzymskiego cesarza i po sprawie.
No ale nie przeszkadzają Ci takie tanie chwyty jak np. ten przeciwnik Joraha który stał nad nim i mógł go po prostu zabić, ale wolał poczekać aż ktoś mu wbije nóż w plecy? Albo ogromna przewaga Synów harpii i zamiast rzucić się na Daenerys stoją jak kołki i podchodzą pojedynczo, żeby dać się zabić. To nie jest szukanie dziury w całym, w tym serialu po prostu nie kupuję takich tanich chwytów, żeby była akcja, bo od początku uważam go za ambitny. Tak samo w Dorne o wiele bardziej podobałyby mi się sceny narady Dorana w sprawie Lannisterów i może ewentualnego poparcia Daenerys (zawsze w takich scenach są dobre dialogi), jakiś ich wkład w Grę o żelazny tron, a zamiast tego jest słaba akcja z porwaniem księżniczki i bękarcicami, która ostatecznie nic nie wniosła.
Ten przeciwnik Joraha czekał na znak królowej, żeby go dobić, lub oszczędzić. Już miał Joraha na talerzu, wystarczyło dobić. I tak walkę miał wygraną. Tak samo było w starożytnym Rzymie, że czekano na cesarza, czy pokaże kciuk w górę, czy w dół. Oczywiście dał się podejść temu z tyłu. Zresztą typek postąpił niehonorowo, bo powinien zaczekać aż tamten skończy z Jorahem i dopiero potem walczyć. A wziął i mu przywalił w tył. Jest to realne i to wykorzystali, żeby było bardziej hollywoodzko. :)
A już mega realne jest podchodzenie pojedynczo. To nie gra komputerowa, że klikasz i robią jak chcesz. Wyobraź sobie, że jesteś jednym z tych 80 Harpii i macie otoczoną królową i zaledwie paru obrońców. Już masz praktycznie wygrane, po co się wychylać. Stoisz i się boisz tych Nieskalanych, Daaria i rycerza z Westeros. Nie chcesz zginąć. I czasem, któryś odważniejszy się wychyli i atakuje. Niewiele było w historii wojskowości tak świetnie zorganizowanych i skoordynowanych jednostek. No i dodatkowo odważnych. To są jakieś Harpie z nożami. Albo przydupasy z miasta, albo ewentualnie jacyś zabójcy, a nie regularne wojsko. Takie coś to by załatwiła polska husaria, albo jeszcze jakieś super grupy wojskowe. Zwykłe przydupasy z nożami nie rzucą się naraz na Nieskalanych. Każdy boi się o swoje życie. Dużo razy widziałem już ten zarzut pod filmami, że jacyś tam ludzie nie idą razem, tylko stoją i się gapią, a czasem jeden zaatakuje. Tak to właśnie wygląda w życiu. Po bitwach kilkaset lat temu znajdowano muszkiety nabite kilkukrotnie kulami. To oznacza, że ci strzelcy stali i gapili się zamiast strzelać. Była komenda nabić, to znowu nabili broń, a stali we we własnych szczynach. A w muszkiecie kilka kul.
I właśnie w tej scenie widać jak świetni są Nieskalani. Otoczyli królową i bronili w pełnej organizacji, a Harpie stały i się bały. Dla mnie to zawsze bardzo realne, jak stoją zamiast atakować wszyscy naraz. Tak to w bitwach wyglądało. Tylko jakieś super grupy dawały radę. Skoro zawodowi żołnierze dawali dupy w takich sytuacjach, to co dopiero jakieś przydupasy z nożami.
Przecież walczyli na śmierć i życie. Tyrion mówił, że może to zakończyć, Hizdahr że nie, ale ten przeciwnik Joraha chwilę stał i zamierzał go zabić tylko oczywiście w ostatniej chwili dostał w plecy.
Wystarczyło, żeby ich otoczyli i przynajmniej kilka Harpii, a były ich setki, rzucili w Daenerys sztyletami. Bo to ją chcieli zabić, nie Nieskalanych. Oni też się nie popisali, jeśli każdy może zaatakować królową. Która doskonale wie, jak wielu wrogów ma w mieście i Nieskalani powinni pilnować, żeby włos jej z głowy nie spadł.
"to co dopiero jakieś przydupasy z nożami"
Przed chwilą mówiłeś, że może świetnie wyszkoleni zabójcy :P
No może i zabójcy, ale nie jednostka wojskowa. Tacy są dobrzy sprzedać komuś kosę w ciemnej uliczce, a nie walczyć w zorganizowanej jednostce. Tak ich widzę. :)
Przydupasy, którzy potrafią sprzedać po ciemku kosę w uliczce Meereen.
No ale chyba przyznasz, że jak udało im się zranić smoka włócznią to z celnym rzutem prosto w głowę Dany nie powinni mieć problemu :P Nawet nie musieli atakować.
No oczywiście. Ale wtedy by nie było wzruszającej sceny spotkania Daenerys i Drogona, oraz ucieczki księżniczki Targaryenów na smoku. :)
Raczej nie byłoby wzruszającej sceny jak Jorah ratuje Dany życie, bo Nieskalani nie dopuściliby, żeby królowa niemal straciła życie :P Reszta spoko tylko więcej nieskalanych :)
To tak jak w grze Assassins Creed: kupa przeciwnikow, a do walki podchodzi tylko jeden. Reszta się gapi albo bezmyślnie kręci jak Żyd po pustym sklepie czekając na swoją kolej do bycia zabitym. Dupa tam z tym wszystkim.
Tylko ten idiotyzm serialowy Cię razi? Nieskalani pokazali swoje pseudomożliwości w chwili kiedy Barristan został ubity- czyli walka włóczniami w ciasnych miejscach. Wraz z jajami wycięto im rozum, ot co.
Wielka szerząca postrach ośmiotysięczna Arrmia Nieskalanych- buahahaha. Ukłony dla dedeków :)
No przeciezto proste! Zeby chronic taaka krolowa Krolowe?) to trzeba miec jaja a nasze komandosy maja tyle samo co Fetor czyli jakby nic...
Pozwólcie, że w tym temacie ponownie oprę się na książce bo w serialu już od dawna brakuje logiki.
Nieskalani maja renomę jako najlepsi żołnierze na świecie i jest to prawda. Nie boja się bólu i smierci, uczą się walczyć odkąd zaczynają chodzić. Walka i posłuszeństwo to jedyne co znają. Poza tym nie maja nic swojego nawet imion. Ich siła polega na dyscyplinie. Karzesz im stać 3 doby na slońcu będa stać dopóki nie stracą przytommnosci. Karzesz im zaatakować 10 krotnie większą armię albo khalasar pójdą i będą trzymać szyk do ostatniego żołnierza i pokonają wroga. Gorzej u nich z samodzielnym myśleniem są nauczeni słuchać czichś rozkazów.. Ich szkolenie to właściwie tresura no i sami postępują jak wytresowani.
Synowie Harpii to organizacja podziemna. Cały czas działają w ukryciu i nie są wojownikami (tak jak w serialu) tylko organizują zamachy, atakują z zaskoczenia. Poza tym malują buntownicze hasła na murach itd. Nie problem dla nich zorganizować zasadzkę na 2 niezbyt kumatych nieskalanych, którzy patrolują daną ulicę codziennie od kilku dni. W książce takich zamachów było kilka dziennie. W serialu zrobili z Synów Harpii jakichś wojowników ninja co startują do otwartej walki z Nieskalaymi i trochę słabo to wychodzi.
To dość proste i było poruszane w książce.
Nieskalani to żołnierze przyzwyczajeni do walki w szyku na polu bitwy, z wrogiem występującym otwarcie.
Harpie to natomiast partyzanci, terroryści. To oni mają inicjatywę, przewagę liczebną. Nie walczą czysto. Do ich zwalczania powołano specjalną organizacje.