Własnie jestem po nocnej premierze 1 odcinka 6 sezonu.
Jestem zachwycony sposobem narracji tego odcinka.
Troche zmian się potoczyło. Na + zdecydowanie.
Końcówka... szok!
Ktoś już oglądał?
Jak wasze wrażenia?
"[...] 20 dobrych ludzi pokonało silniejszego Stannisa [...]"
Przesadzasz, to był wypad dywersyjny, którego nikt u Stannisa się nie spodziewał. Ponadto w czasie takiej pogody i w dodatku nocą były tylko warty (a i one chodziły ogrzać się do namiotów), zresztą mało sumienne. Cały czas nie uwzględniasz, że kwalifikacje i doświadczenie żołnierzy były zróżnicowane. Boltonowie walczyli u boku Robba i z pewnością mieli duże straty. W takich przypadkach obowiązuje przysłowie, że "wojnę rozpoczynają żołnierze zawodowi, kończą rezerwiści i świeży poborowi".
Jasne i nikt nie usłyszał rżenia palących się koni, obudzili się po fakcie, kiedy 20 dobrych ludzi już dawno wróciło do Winterfell. Boltonowie nie mieli dużych strat, Robb wszystkie bitwy wygrywał, a Bolton ze swoimi ludźmi został w Harrenhall, poza tym najwięcej ludzi Robba zginęło na KG, gdzie Bolton z wiadomych powodów nie stracił człowieka. Podobnie na Północy.
Brniesz, byle mieć rację.
Stannis miał swoich ludzi, którzy może mieli rozpoznawalne stroje, ale poza tym najemników. Jak w tumulcie, kiedy z namiotów wypadają nie do końca ubrani ludzie rozpoznać nocą 20 dywersantów? W ramach przygotowań do bitwy, w której pojmano Jaimiego, Robb wysłał 2.500 ludzi przeciwko Tywinowi. Prawie wszyscy zginęli. Akurat wtedy nie mówiono w serialu od jakiego lorda byli.
Tylko idiota broni akcję 20 dobrych ludzi, wyśmianą przez cały internet, z całego świata ludzie czują zażenowanie robieniem z widza idioty. To nie ja mam tutaj problem.
Robb wysłał 2000 żołnierzy na śmierć, nie 2500, armię Boltona widzieliśmy w 4x08. Na rzeź na pewno Robb nie wysłał najlepszych żołnierzy, ale to swoją drogą, bo to jest nieważne. Mówimy o Podzie, niezdarnym giermku, który dopiero zaczął naukę, chwieje się na koniu, wygląda i zachowuje się jak ofiara losu, i nagle daje radę komuś kto ma o wiele większe doświadczenie i zajumje się walką zawodowo, nie tylko ćwiczy machanie, żeby zostać rycerzem.
Chodzi o konkretną, idiotyczną akcję z 20 dobrymi ludźmi, którzy niezauważeni podpalają obóz w wielu miejscach, a nikt nic nie słyszy.
Nie jest powiedziane że zajmuję się walką zawodowo, może był akurat specem w innej dziedzinie jak np. tropienie , tak samo jak w armii nie każdy jest strzelcem wyborowym tak samo armia Boltonów nie składa się tylko z niesamowitych wojowników. Równie dobrze mógł być również niezdarą.
Jest natomiast pokazane że przegrywa z Podem, więc wielkim wojownikiem nie był.
A tropiciel jest bardziej potrzebny w misji pościgowej niż niesamowity wojownik.
Właśnie dlatego mówię, że to jest niewiarygodne i nie kupuję tej sceny.
Tropnienie należało do psów jak zauważyłeś najlepszych. Żołnierze musieli dobrze walczyć, bo Sansie mógł pomagać jakiś zwolennik Starków, albo choćby nawet Brienne była z Sansą w tej scenie. Dlatego jedyne logiczne wyjście to wysłanie świetnych wojowników z najlepszmi psami do wytropienia, inaczej jest to niewiarygodne. Dla Boltonów to być albo nie być więc wysyłanie jakiegoś byle chłopa, który daje się zamordować ofierze losu nie jest w ich interesie = NIEWIARYGODNE, żeby tylko poszło po myśli twórców.
Zastanawiam się, czy osoby poddające w wątpliwość zróżnicowanie kwalifikacji żołnierzy w GoT były kiedyś w wojsku. Samo szkolenie strzeleckie pokazywało, że niektórzy tego nie ogarniają. A jest to z pewnością łatwiejsze od walki na miecze, do której trzeba mieć przygotowane całe ciało (jak do strzelania z łuku, gdzie potrzebny naciąg to 30-40 kG, a nikt nie poddawał w wątpliwość zabicia Ygritte przez dzieciaka). Poza tym jest jeszcze szczęście nowicjusza i przypadek. W japońskim filmie "Kobieta kot" z 1968 jest scena, w której wcielony do armii rolnik walczy na pobojowisku z wodzem przeciwników, biorącym go za słynnego samuraja. I zabija go, bo delikwent przypadkiem nadziewa się na miecz. Na szczęście wtedy nie było Filmwebu, bo zrąbano by tą scenę.
To tym bardziej giermek, który chwieje się na koniu, nigdy nie walczył, trenował też niedługo, a który zabija w walce żołnierza z większym doświadczeniem jest niewiarygodny. Problemem tutaj jest niezdarny Pod, a nie żołnierz. Jakie kwalifikacje miał Pod według tych twoich standardów...
Jakie kwalifikację miał ten żołnierz?
Skąd wiesz że miał większe doświadczenie?
Równie dobrze mógł wziąć udział tylko w jednej bitwie i nie pokonać w niej żadnego przeciwnika.
Mógł być pierwszym lepszym człowiekiem którego wzięli ze względu na inne umiejętności niż walka.
I żeby nie było że psy wszystko wytropią.
Odpowiedni ludzie którzy interpretują sygnały wydawane przez psy, szukają śladów i upewniają się że trop który złapał pies jest wiarygodny też są potrzebni w poszukiwaniach.
Bo tak jak mówię, co gdyby Sansa uciekła z pomocą ludzi Północy wiernym Starkom, a nie spontanicznie skoczyła z murów cudem uchodząc z życiem? Daliby się posiekać, bo przecież ważne jest tylko wytropić? Nie róbmy z Boltonów idiotów, na pewno nie wysłali żółtodziobów, Ramsay ma swoich zaufanych fighterów, z którymi pokonał czy to żelaznych bez koszulki czy armię Stannisa.
Poza tym wszyscy skupiają sie na biednym żołnierzu, który to niby został wysłany na ważną misję, chociaż jest słaby i nie potrafi pokonać byle giermka, a nikogo nie dziwi jak Pod, właśnie słaby, który NIGDY nie walczył, ledwo utrzymywał się na koniu, zaczął trochę ćwiczyć od niedawna nagle dobrze radzi sobie z mieczem pokonując żołnierza (będę się upierać, że to był ktoś doświadczony, bo Ramsay nie wysyłałby za Sansą byle żołnierzyków, którzy nie mają doświadczenia i się nie nadają).
Ramsay nie jest nieomylnym mędrcem.
Wysłał najlepsze psy tropiące i ludzi odpowiednich do tego zadania czyli osoby które możliwe że znały teren i potrafili rozpoznawać ślady ponieważ liczył że szybko ją odnajdą.
Możliwe że nie przemyślał wszystkiego lub po prostu spanikował gdy przyszłość zaczęła mu się sypać.
Przestań bronić tej sceny bo robisz z siebie kompletnego.... Jak do cholery pod mógł wygrać ten pojedynek ? Robisz z boltonow idiotów ? Ten niedorajda na koniu miał wygrać z żołnierzem boltona w zbroi ? Nie bądź śmieszny kolego. Ten serial juz stał sie gownem.
Szczerze temat już mi się znudził więc dodam tylko, że żałosne jest wasze podejście.
Żołnierz - a skąd wiesz, że ma doświadczenie, może wczoraj dostał miecz od dziadka na urodziny, nie wiemy tego.
Pod - ON TRENOWAŁ!! Gdy Brienne stała pod wieżą Pod miał wiele czasu i się wyszkolił!
To Twoje podejście jest dziecinne, najwyraźniej nie potrafisz pogodzić się z faktami i na siłę robisz z jakiegoś pachołka rycerza pierwszego sortu. Nie przyjmujesz do zrozumienia argumentów których kilka osób ci zaprezentowało.
Naprawdę tak ciężko zakończyć dyskusję na poziomie?
Mówimy o niewiarygodności sceny, dlatego zwracam uwagę na to, że byle pachołek nie zostałby wybrany do tak ważnego zadania.
Żadne z argumentów mnie nie przekonały, scena nadal jest niewiarygodna i pełna słabych chwytów.
Dla was natomiast nie ma nic dziwnego w tym, że żołnierz, któremu została powierzona ważna misja daje się zabić pierwszej lepszej ciapie. Nie ma też nic dziwnego, że niezdara, która chwieje się na koniu, nigdy nie walczyła, a dopiero niedawno rozpoczęła trening, na który z braku czasu niewiele poświęciła daje radę żołnierzom. Nie ma też nic dziwnego, że oni atakują pojedynczo dając się zabić jeden po drugim, no lol, genialna scena.
Można się czepiać wielu rzeczy. Jednak ja starałem się udowodnić fakt że Pod był w stanie pokonać zwykłego żołnierza. Co do samej akcji pościgowej to Ramsay powinien wysłać kilka ekip poszukiwawczych.
Co do czekania na swoją kolej do walki z Brienne to też mi się rzuciło w oczy. W pewnym momencie jest nawet ujęcie że po jednej stronie stoi Brienne a po drugiej dwaj żołnierze na koniach, a kilka metrów za nimi Pod okłada się z innym żołnierzem, wiec kwestia sekund kiedy jeden z nich mógłby zabić Podricka.
Dodatkowo żaden z żołnierzy nie był uzbrojony w broń dystansową jak np kusza, na takiej odległości zbroja płytowa Brienne byłą by szaszłykiem.
No widzisz i tu się zgadzam. Pod właśnie w ogóle nie powinien mieć możliwości zabić żołnierza, nawet nie dlatego, że jest ciapą, bo nawet herkules dupa, gdy ludzi kupa czy jak to szło. Dlatego całą scenę uważam za słabą, bo nie lubię takich tanich zagrań, gdzie niby "protagonista" wygrywa tylko dlatego, że po drugiej stronie są nieprzygotowani idioci. A mówimy o Boltonach, goddammit.
"Żołnierze musieli dobrze walczyć, bo Sansie mógł pomagać jakiś zwolennik Starków, albo choćby nawet Brienne była z Sansą w tej scenie."
Właśnie nie, bo Ramsay nie spodziewał się żadnych problemów. Chciał tylko ich znaleźć, dlatego wysłał swych najlepszych tropiących i dlatego wysłał tylko kilku żołnierzy. Gdyby było inaczej, wysłałby więcej ludzi, lepiej wyszkolonych, ba, sam by pojechał osobiście. No bo najbardziej żałosne w tej całej scenie było to, że ten mądry nad wyraz Ramsay wysłał małą grupkę ludzi za tak WAŻNYM uciekinierem, a sam sobie pomykał po zameczku.
"Dlatego całą scenę uważam za słabą, bo nie lubię takich tanich zagrań, gdzie niby "protagonista" wygrywa tylko dlatego, że po drugiej stronie są nieprzygotowani idioci. A mówimy o Boltonach, goddammit"
Nie, nie mówimy o Boltonach, tylko o jednym z nich - Ramsayu. Którego dobrzy ludzie nie dali się wcześniej poznać w walce. I których drugi Bolton, TEN Bolton, za bardzo nie poważał. Którzy wcześniej parali się bandytyzmem i dręczeniem bezbronnych.
Skąd wiesz, że się nie spodziewał? Przecież wcześniej obdarł ze skóry jakąś staruszkę wierną Starkom, która nie zdradziła informacji, a Fetor ze świeczką poleciał do Ramsaya, wszystko wskazywało na to, że Sansa miała pomoc i ucieczka zaplanowana była na dzień bitwy ze Stannisem. To jest logiczne. A Ramsay nigdy nie wysyła wielu ludzi co już wiemy. Oczywiście najbardziej logiczne byłoby, żeby sam wyruszył na polowanie, to jego ulubione zajęcie i jest w tym najlepszy, ale tutaj wiadomo, że benioffy tak piszą sceny, żeby poszło po ich myśli, a Sansa musiała uciec. Na to już nic się nie da poradzić, że tak piszą sceny, często robiąc z postaci idiotów, naginając różne rzeczy, ignorując logikę i wiarygodność, żeby tylko poszło po ich myśli. My możemy jedynie obejrzeć, pośmiać się i ewentualnie wyśmiać na forum. Niech bazant już nie robi ze mnie największego narzekacza, bo poza tą sceną i Dorne odcinek mi się podobał. Ale takich rzeczy nie kupuję, bo uważam, że to słabe zagrania i niewiarygodne, i obrażają widza.
No właśnie stąd, co napisałam wyżej. Co nie zmienia faktu, że niezależnie od tego czy się spodziewał czy nie, i tak sam by popędził pierwszy.
Oj, do największych narzekaczy na forum to jeszcze Ci trochę brakuje, chociaż gdyby były osobne kategorie, jak np. "Brienne" to miałabyś szanse na podium :D
Mnie tam bardziej "obraża" pierścionek Dany czy zachowanie Tyriona i Varysa.
A z przymrużeniem oka to już oglądam od poprzedniego sezonu, tak że mnie to jakoś za specjalnie nie rusza, bardziej dostarcza rozrywki (pomijając oczywiście to nieszczęsne Dorne z Doranem na czele). A lokacje i inne takie cieszą oczy.
A znikające psy? Które też są częścią tej sceny. Czyli podsumujmy: Pod walczący z jednym żołnierzem, dwóch w tym czasie się przygląda, Brienne powalona, ale ostatecznie wygrywa (plot armor), a najlepsze ogary, które też powinny pomóc nagle magicznie znikają. Porażka. Naprawdę to wszystko na co było stać benioffów?
Ja też czerpię rozrywkę z serialu, co nie znaczy, że nie będę zwracać uwagi na różne głupoty. Zwłaszcza, że scena jest naprawdę bardzo dobra, gdyby wyciąć żenującą walkę (ucieczka Theona i Sansy, a później złożenie przysięgi).
Te tropiące ogary nie były specjalnie agresywne. Możemy mniemać, że ich opiekunowie psiarczykowie odpowiedzialni za tropienie po prostu uciekli. Możliwe, że zdadzą w kolejnym odcinku relację Ramsayowi. Możliwe, że nie. To drobiazg, zwłaszcza w porównaniu na co stać benioffów w wielu innych wątkach.
Walka wygląda jak wygląda, telewizyjna i filmowa normalka, nie przypominam sobie innych, które wyglądałyby inaczej, no może poza Syrio, który chyba walczył z kilkoma naraz. To, że Brienne została powalona oznacza zaraz, że nie może wygrać? Uczep się jeszcze Theona, że stał akurat tam gdzie stał, bo przecież mógł być parę metrów obok i nie uratować Podrica, nieprawdaż?
Scena przysięgi była klimatyczna i potrzebna dla tych postaci i ich dalszej relacji. Brienne myśli jak rycerz, chce przestrzegać kodeksu i będzie działać jak rycerz. Rycerz potrzebuje pana, któremu będzie służył. End of story.
"Porażka. Naprawdę to wszystko na co było stać benioffów? "
Takie stwierdzenie akurat pod tą sceną, podczas gdy za nami wiele niedorzeczności zarówno w tym jak i poprzednim odcinku, jest dla mnie zwykłym czepianiem się. Bo jeżeli to określić jako porażkę, to nie wiem już jakim słowem nazwać resztę.
W Wikingach walki są lepiej zrobione i dlatego wolę ten serial milion razy, niż GOT. Tam bohaterowie są atakowani z każdych stron, jest pełna naparzanka, a już na pewno nie razi to tak jak żenada w GOT.
Reszta to też pod tym względem porażka, sama widzisz, że trzeba oglądać z przymróżeniem oka. Ja w każdym razie chcę pogadać na forum o różnych głupotach wyłapanych z serialu jak magiczne psy, bo to też część rozrywki, jeżeli nie podoba ci się moje podejście to nie musisz czytać, nie ma nakazu :) Ja nadal będę się "czepiać" przy tym ciesząc się serialem (choć nigdy już tak jak dawniej). I nie będę szukać usprawiedliwień na siłę, jeżeli coś jest nielogiczne to jest nielogiczne - wszyscy żołnierze powinni się rzucić na słabego giermka, bo mieli dwóch ludzi do zabicia, a nie że tamci patrzyli, jak ich ziomek umiera, bo go nie lubili, a już na pewno nie że tak przecież jest w innych filmach (jakieś akcyjniaki ze Stallonem?), takie coś na pewno mnie nie przekonuje.
Ci dwaj po prostu obstawiali, kto wygra. Albo nie lubili naparzającego się z Brienne.
Konnych kuszników raczej nie było, bo jak tu napinać na siodle. Łucznicy to co innego, a z pewnością ścigający mogli mieć lance, też dobre na zbroję.
lol jakie szukanie usprawiedliwień na siłę. Oni po prostu chcieli, żeby tamten umarł, bo wczoraj ograł ich w kości i chcieli się zemścić dlatego mu nie pomogli.
Przynajmniej wyczuwasz ironię.
Większość scen walki i tak jest podporządkowana atrakcyjności wizualnej filmu. Mój bratanek naparza się na prawdziwe miecze i zawsze przy takich okazjach załamuje ręce nad "choreografią". Przynajmniej Syrio Forell był szczery mówiąc o "tańcu".
" Nie ma też nic dziwnego, że oni atakują pojedynczo dając się zabić jeden po drugim, no lol, genialna scena."
Bo to są honorowi rycerze :)
Niestety ale twoj ulubiony serial staje sie córa bardziej niedorzeczny,. Nawet 4a wikingów wydają sie lepsze po jednym odcinku 6 sezonu got !!!
Ocenię po całym sezonie. Z zapowiedzi wynika, że będzie to najbardziej epicki i intensywny sezon. Budżet jest dużo większy niż w pierwszych 5 sezonach.
Póki co wygląda to dla mnie tak:
GOT 1 sezon - 10/10
GOT 2 sezon - 9,5/10
GOT 3 sezon - 10/10
GOT 4 sezon - 10/10
GOT 5 sezon - między 7,5-8/10
Vikings 1 sezon - 8/10
Vikings 2 sezon - 9,5/10
Vikings 3 sezon - 8/10
Vikings 4 sezon - 4/10
Ale się uczepiłeś tych żołnierzy :)
To że ktoś nosi mundur policyjny nie znaczy że jest super policjantem choć przecież jest po szkole w Szczytnie, gdzie przez pół roku albo i dłużej ćwiczy strzelanie, obezwładnianie, wydawanie komend itd. No a później wychodzi szydło z worka i mamy takie akcje jak obezwładnianie faceta przez dwoje policjantów :)
Mnożąc gdybania, to przecież atak Stannisa mógł być tylko przykrywką, a w lesie na tropiących czekały całe hufce, aby stopniowo wybić Boltonów. Dlatego z każdym psem powinno być ze 150 jeźdźców. Może nawet czający się w lesie pobudowali jakieś umocnienia i potrzebne byłyby katapulty? Zbliżamy się w tej dyskusji do absurdu. Nie jest ważne czy odcinek się podobał, tylko czy "ja to kupuję". Czepialscy powinni mieć swój własny portal i nie zawracać głowy. No może wystarczy, bo jeszcze ktoś weźmie to serio.
Co do szczęścia nowicjusza. Będąc w wojsku prowadziłem szkolenie z rzutu granatem przeciwpancernym do makiety czołgu (dobre 30 metrów, a granat waży 1.2 kG i musi odpowiednim końcem uderzyć). Problem w tym, że znałem technikę rzutu jedynie z pisemnej instrukcji i wcześniej nie ćwiczyłem. Kursantom opadły kopary, bo premierowy rzut wypadł idealnie i zestaw "dym-błysk" zadziałał. Potem rzucałem jeszcze wielokrotnie i tak dobrego wyniku nie powtórzyłem nigdy. Każdy kiedyś był Podrickiem...
Mam pytanko (o ile mozna wiedziec) jaka ocene dales Star Wars: The Force Awakens??
Ale luuuzik, bez napinki. Nie tak pytalem, bo narzekasz na brak realizmu w temacie walk nieprzygotowanych wojownikow, wiec pomyslalem, ze pewnie Star Wars zgniotles z ziemia.
Nie lubię tego typu porównań, zawsze chodzi o konkretną scenę, w konkretny sposób zrealizowaną, którą tutaj omawiamy. Nie spinam, tylko już wiem, że będziesz chciał rzucić jakimś porównaniem :P a wolę się skupić na tej jednej scenie w GOT, która według mnie jest żenująca.
Nie przeczytalem do konca wszystkich Twoich wypowiedzi, bo bylo ich troche. Jednak : Z magicznymi psami sie calkowicie zgadzam, Brienne troche wyskoczyla z ... (mozliwe, ze gdzies tam sie krecila), walki, 1 na 1 - reszta czeka, w stylu starych (i nie tylko) filmow o sztukach walki, a co to samego Pod'a to ta postac zdobyla moja sympatie wiec to ze zabil (fartem/przez przypadek/ bo mial lepszy dzien/ bo drugi mial gorszy) mnie nie rusza zbytnio. W tym serialu jest o wieeele wiecej niedociagniec niz tylko ta scena. Przyklad jak Trystane Martell zostaje dzgniety - przychodza do Ciebie dwie osoby ktore od wejscia mowia ze chca Cie zabic, a Ty sie odwracasz do jednej plecami. Juz wtedy stwierdzilem, niech ginie.
W tym odcinku to było coś najbardziej niewiarygodnego, w całości, dlatego się czepiam. Raz, że Pod nie powinien mieć szansy na zabicie jednego żołnierza, bo inni żołnierze powinni wspomóc kolegę, chodziło o ich życie. Po drugie skąd Brienne wiedziała, że Sansa uciekła z zamku? Powinna czekać dalej na sygnał z wieży, bo taka była umowa, w razie kłopotów właśnie tam Sansa miała się udać. Już uwierzę, że Ramsay wysłałby tak mało ludzi, i że nie wyruszyłby z nimi! Wytropienie Sansy i Fetora to byłaby dla niego przyjemność, ale wiadomo - nie mógł zginąć, a Sansa musiała przeżyć i musiała pojawić się tam Brienne, dlatego zrobione jest to tak, a nie inaczej. Wyszło słabo.
Serio to akurat było najbardziej niewiarygodne i słabe? Nie teleportacja bękarcic i ich zachowanie, nie postawa straży Doriana, nie śmiesznie łatwe pozbycie się Areo, ale właśnie to?
A to z małą ilością ludzi to o co chodzi? Przecież wyjaśniałaś wyżej, dlaczego tylko tyle wysłał, że przecież to najlepsi z najlepszych, 20 poradziło sobie ze Stannisem, to przecież kilku złapie uciekinierów i wcale się nie dziwiłaś, że nie wziął w tym udziału.
A ironii nie wyczułaś, co do 20 dobrych ludzi? Przecież to wyśmiewam bardziej, niż bronię. Po co nawet ta garstka ludzi, trzeba było wysłać Ramsaya bez koszulki i dwa psy.
Dorne nie liczę nawet, bo tam wszystko od 5 sezonu jest złe, całkowita porażka, aż nie chce mi się wymieniać żałosnych błędów i dialogów. Scena Theona i Sansy była bardzo dobra, dopóki nie zjawiła się Brienne.
Gdyby nie pojawiła się Brienne, ta dobra scena Theona i Sansy szybko by zakonczyła ich żywot i tyle by jej było (technicznie rzecz biorąc, może niekoniecznie zaraz żywot, ale upraszczając).
20 dobrych ludzi to slogan, jasne, ale dało się wyczuć, jakbyś uważała ich za nie wiadomo jakich uzdolnionych badassów, których żadna ręka, no może poza tą dzierżącą valyriański miecz, się nie ma prawa imać. I że kilku spokojnie załatwi sprawę, wedle Ramsaya (co dla mnie jest raczej znakiem, że ten nie brał pod uwagę za specjalnych komplikacji).
I naprawdę łatwiej było Brienne jechać za pościgiem niż znaleźć pierścionek na Morzu Dothraków. Dorne piszesz, że nie liczysz, ale sugerujesz cały czas, że najgorszym wątkiem odcinka i najbardziej nieprawdopodobnym było dogonienie przez Brienne pościgu, jak i przetrwanie Poda w walce z jednym zakapiorem. Ja jedynie zwracam uwagę, że w odcinku (że już o samym serialu jako takim nie wspomnę) jest o wiele więcej bardziej niedorzecznych akcji i akurat ta podowo-briennowa nie jest jakaś za specjalna pod tym względem. Mało tego, nie jest nawet za specjalna w samej karierze Brienne. Miała lepsze kwiatki.
Dlatego też jestem zdania, że w jednym poście słusznie nazwałaś rzecz po imieniu - po prostu się czepiasz ;) nie lubisz Brienne, odbiło się jeszcze rykoszetem na biednym Podzie.
Nie przeszkadzałoby mi jakby ich wycieczka się skończyła, byłoby to bardzo wiarygodne. Mogliby się ukryć w wodzie jak Leonardo w Zjawie XD
Albo Floki w Wikingach.
Nie, to było pół żartem, pół serio, wyśmiewając 20 dobrych ludzi, a co byłoby logiczne i wiarygodne to przecież piszę, cytuję: "Oczywiście najbardziej logiczne byłoby, żeby sam wyruszył na polowanie, to jego ulubione zajęcie i jest w tym najlepszy, ale tutaj wiadomo, że benioffy tak piszą sceny, żeby poszło po ich myśli, a Sansa musiała uciec. Na to już nic się nie da poradzić, że tak piszą sceny, często robiąc z postaci idiotów, naginając różne rzeczy, ignorując logikę i wiarygodność, żeby tylko poszło po ich myśli."
Na co piszesz "wcale się nie dziwiłaś, że nie wziął w tym udziału" co jest nieprawdą.
Dla mnie to jest najsłabsze, Dorne już niczym mnie nie zaskoczy. Głupot było więcej - Tyrion i Varys, którzy lecą w przeciwnym kierunku, niż panikujący ludzie, bracia zostawiający ciało Jona zamiast szybko spalić, zanim po nich wróci, Daario i Jorah nawet nie znajdujący igłę w stogu siana tylko znajdujący się dokładnie w miejscu, gdzie Dany została porwana - ok, konie zostawiły ślad, a lecący z Meeren smok? Jednak najbardziej przeszkadzała mi scena z Brienne, w której zastosowano najtańsze chwyty.
Miałam na myśli wcześniejszą wymianę postów na temat Ramsaya i jego super drużyny, nie zauważyłam tam wzmianki o Ramsayu (jeżeli była to oczywiście zwracam honor), a raczej obronę jego decyzji jak i optowanie za wielkimi umiejętnościami jego ludzi, bo przecież załatwili dywersją Stannisa.
Jasne, że wszystko miało prowadzić do ucieczki Sansy, ba, najpierw musiała się tam w ogóle znaleźć; tak jak wszystkie inne działania czy niedziałania bohaterów mają do czegoś prowadzić. Ned zachowywał się jak idiota w KP po to, żeby mógł zginąć, jego żona porwała Tyriona, żeby wojna się w ogóle mogła zacząć, a Quentyn wyruszył do Dany, by skończyć jak skończył. Takie życie (ta historia).
Oczywiście każdy czepia się czegoś innego, rzecz gustu zapewne, przewrót Ellarii to jest poza wszelką skalą i owszem, ale jeżeli chodzi o zwykłe czepialstwo to dla mnie o wiele bardziej niedorzeczny jest wątek poszukiwaczy zaginionej arki, pardon Dany, czy właśnie spacery (i gadki) Tyriona i Varysa. A już z pewnością nie wyróżnia się tak bardzo, przy tych wszystkich innych wątkach, aż tak na minus.
Jednak znalezienie pierścionka wygrywa w pojedynku taniości. Pominę sam fakt znalezienia się na właściwym szlaku, bo rzuciło mi się to w oczy od samego początku.