Valar morghulis!
Po dość kontrowersyjnym i wzbudzającym skrajne emocje odcinku trzecim, przyszła kolej na
koleją wizytę w Westeros. Czego oczekiwałem po czwartym odcinku? Czekałem na więcej
Brienne, na ciekawe rozwiniecie wątku Brana, na Sansą i Littlefingera, na ocieplenie wizerunku
Jaima i oczywiście na smoki. Czy to dostałem? Zobaczmy!
Zacznijmy od rzeczy, od której zacząć powinniśmy. Openning. Tu bez zmian, jak już ktoś
powiedział sezon czwarty będzie raczej nudny pod tym względem, za to sezon piąty nieźle
namiesza w czołówce, na co zresztą niecierpliwie czekam.
Zaczynamy od Szarego Robaka i Missandei, dziwny wybór bohaterów na scenę otwierającą.
Sama scena dość przyjemna, Nieskalany uczy się czytać, Missandei opowiada o swoim domu,
tylko nie wiadomo po co ta scena, wygląda tak, jakby chciano pokazać, że między tą dwójką coś
iskrzy, co już było zaznaczone w pierwszym odcinku i co jest zupełnie niezrozumiałe
(przynajmniej przeze mnie), żeby nie powiedzieć po prostu głupie.
Kolejna scena, zniewalająca panorama Meereen nocą, piękne i olśniewające. I teraz pora na
prawdziwe WOW. Bunt niewolników to prawdziwy majstersztyk, sceny jak z rasowego thrillera,
miałem autentyczne ciarki, bardzo mi się to podobało, a napis na ścianie: KILL THE MASTERS,
boskie! I wszyscy są szczęśliwi.
Daenerys okazuje okrucieństwo i nazywa to sprawiedliwością, można i tak.
Jaime i Bronn, nie wiele tu powiem, bo ten wątek nie wzbudza u mnie żadnych większych emocji.
Jest tak, jak być powinno, Bronn denerwuje mnie coraz bardziej, Jaime ani nie ziębi, ani nie
parzy, może i fajnie się to ogląda, ale nie ma nad czym się rozwodzić. Ogólnie sceny w KP
wydawały mi się jakieś takie nijakie, nawet Marg i Olenna mnie zbytnio nie porwały.
Od razu rzuca się w oczy po co zmiana aktora grającego Tommena, nie bardzo mi się to podoba.
Tyrion jak zwykle przynudza, od jakiegoś czasu serialowy Karzeł mnie drażni, a pobyt w ciupie mu
zbytnio nie służy.... szkoda, ale przeboleję.
Cersei, jak to Cersei i tyle w temacie :) Przyjemnie się ogląda zjazd królowej po równi pochyłej,
aczkolwiek nie zaliczam się do grona antyfanów, lubię ją.
Littlefinger i Sansa - jest tak jak się tego spodziewałem, zero zaskoczenia, nie mniej ich wspólne
sceny dają niezwykłą satysfakcje, a spojrzenie Petyra nabiera wyrazu chorego zboczeńca (czy
tylko ja to zauważyłem? ;p)
Seny Murowe mnie nie ziębią (a powinny), choć jest coraz lepiej, mimo, że nie książkowo. Locke
- Kubica Westeros, nieźle sobie chłop poszarżował, z Dredford do Muru, w trzy odcinki, no nieźle
:)
Kit się wyrabia, niewątpliwie, to się ceni. Bardzo milo się ogląda jego nowy zestaw min, jeśli
doda te stare i kilka jeszcze nowszych, to będę w pełni usatysfakcjonowany :)
Brienne, moja kochana, jak zwykle mnie nie zawiodła, a powiem nawet więcej, miała chyba
najlepszą scenę w odcinku, było książkowo, było ckliwo, było słodko, kupili mnie tym!
Bran to największe WTF odcinka, wiedziałem, że nie będzie książkowe, ale nie spodziewałem
się aż takich zmian, oczywiście ogląda się to niezwykle przyjemnie, ale brak Zimnorękiego jest
odczuwalny i całość nieco kuleje z tego powodu.
Twierdza Crastera wyszła niezwykle klimatycznie, nie mam zastrzeżeń, ale Duch w klatce srsly?!
Przecież on powinien ich pozabijać machnięciem ogona, a siedzi sobie w klatce, DREWNIANEJ
KLATCE! Sceny z Innymi bardzo, bardzo klimatyczne i bardzo, bardzo zimne, jestem na tak. Mimo
swojej nie książkowości, końcówka jest jednym z lepszych elementów tego odcinka.
Ogólnie odcinek nieco mnie zawiódł, spodziewałem się czegoś znacznie więcej. Nie jest gorzej
niż poprzednio, ale to już nie ten poziom z dwóch pierwszych odcinków... z jednej strony nie ma
się co dziwić, w końcu to prawie środek sezonu i czas na typowe spowalniacze, a pod tym
względem odcinek sprawdza się bardzo dobrze. Moja ocena 7/10
No i stała część, pytania dla Was:
- najlepszy/ulubiony cytat (z odcinka)
- która postać zaskoczyła Cię pozytywnie (w tym odcinku)?
- która postać Cię zawiodła (w tym odcinku)?
- najlepszy/ulubiony moment/scena (z odcinka)
- ocena w skali od 1 do 10
Byłoby ciekawie, nawet logicznie ale w książce tego nie ma. Poza tym ten dzieciak nie jest ważną postacią
No byłoby ciekawie, nawet taka mała zemsta, w końcu Ygritte zabiła jego rodzica.
Szalenie prawdopodobne i żywię nadzieję, że tak właśnie się stanie. Będę bardzo zawiedziona jeśli to będzie zbłąkana strzała.
Szczerze? Nie zdziwiłbym się, w końcu zaakcentowali jaki to on dobry ze strzelania z łuku... no chyba, że to czysty zbieg okoliczności.
Odcinek oceniam 8/10. Podobało mi się niemal wszystko (szczególny ukłon w stronę Innych i Karla-psychopaty), ale...
1. Czy tylko mnie się w oczy rzucało, że jak do tumanów jest mówione, kto odpowiada za śmierć Joffka? Ludzie kochani, mogli jeszcze dać wstawkę z samą Olleną i podpisem: Ollena Redwyne-Tyrell, lat ok 70 "To ja wrzuciłam truciznę do pucharu Joffa, wszystko dzięki LF" i jeszcze jej wypowiedzią potwierdzającą to, o czym przed chwilą mówiła z Marg i jednocześnie wprowadzającą wypowiedź LF.
2. Bran - z tego co wiem, to jakoś nie ma swoich popleczników wśród widzów (w zasadzie się nie dziwię, bo jego wątki zostały rozciągnięte w mało interesujący sposób), no i chłopak ma cel: iść na północ, spotkać senną trójoką wronę. I idzie. Idzie. Idzie. I co? Nic mu z tego nie wychodzi... A dlaczego? Z własnej głupoty. Wychodzi na to, że mu jakoś nie wychodzi osiągnięcie jego jedynego celu.
ad1 To już chyba kwintesencja tego serialu, trzeba wszystko dosadnie pokazać co by statystyczny widz załapał.. można się przyzwyczaić xD
Czyli do mojej dwójki nie masz zastrzeżeń, tzn. też uznajesz, że coś tu nie gra?
A co do jedynki: w jakiej kwestii aż tak dosadnie było pokazane co ktoś zrobił? Tu już jest chyba druga rozmowa na ten temat, plus jeszcze milion przesłanek, noż witki opadają...
Dosadnie było to co nie było w sadze, czarno na białym, obrazem i dźwiękiem, w zasadzie - cytując klasyka z tego odcinka - WSZYSTKO <xD>: Renly i Loras, penis Theona, biseksualizm Oberyna, morderstwo Joffa teraz <a pewnie może to nie być koniec i dostaniemy jeszcze jeden monolog LFa ze szczegółami co, gdzie i jak>.. pewnie było tego więcej. To chyba domena HBO.
Co do 'dwójki' - a wiesz, zacząłem pisać odp. ale uznałem, że to tylko ja i zrezygnowałem, aż jestem zaskoczony, ze napisałaś, że ja nie napisałem tego, co Ty napisałaś xd
Tak, ale sam musisz przyznać, że takie rzeczy jak biseksualizm księcia, związek króla i loczka (bez urazy ;) ) czy przyrodzenie Theona, to nie są fakty kluczowe dla opowieści, a jedynie smaczki i to dodatkowo kontrowersyjne, dlatego pewnie je tak wyeksponowali. A tu jakby nie patrząc zginął król (aż chce się powiedzieć <albo i zaśpiewać ;)> "Now the old king is dead long live the king") i twórcy wyszli z założenia: powiedzmy kto to zrobił, kolejny odcinek: przypomnijmy, jeszcze następny: a, dajmy jasno do zrozumienia. Szczerze, boję się pod tym względem oglądać piąty z tej serii.
Edit: Czekaj, bo zgubiłam się w Twoich zwojach myślowych: co masz na myśli, pisząc, że zacząłeś...? :D
Rozumiem. W takim razie ja po prostu tej dosadności <w jakimkolwiek stylu i znaczeniu> nie rozróżniam, np. przez cały wątek Fetora aż do prawie samego końca w TzS miałem zadane w głowie tylko jedno pytanie: "być albo nie być, ma czy nie ma?" W serialu widz tego nie uśwadcza, bo odp. uzyskuje w 1/2 scenach z odcinka. Może i nie jest to fakt kluczowy dla opowieści ale dla czytającego jak ja był to wielki fakt kluczowy - chciałem sięgnąć prawdy dotyczącej kastracji Theona i czy to faktycznie prawda, a tu Martin bawi się w różne techniki narracyjne i do pewnego momentu czytelnik jest zakręcony i nie wie, co myśleć xD Oberyn czy związek obu panów - podobnie, dopiero na forum dowiedziałem się <może oprócz Oberyna>, że byli to faktycznie geje; przy ponownym czytaniu sagi zwrócę sobie uwagę na te szczegóły - serialu nie muszę ponownie oglądać, heh : (
A miało wyjść śmiesznie z tymi powtórzeniami xP No, dokładnie, że 'zacząłem' ale stwierdziłem, że usunę i nie opublikuje tego fragmentu bo w sumie nie wypada.. ; )
Nie no, Panie - fakt samego Theona nie był zagadką - żeby nie spojlerować, powiem, że to było wyjaśnione, kiedy ta, co "nie miała oczu takich jakie powinna" miała być rozgrzaną przez T., a ten zapytał coś w stylu: "ale czym?", a potem jeszcze w rozmowie z pewną, że tak powiem, śpiewaczką. Więc wątpliwości nie ma.
Co do Brana - ja jednak poproszę o opinię. Ale, żeby nie było, żem niedobra, możesz wybrać, czy opublikujesz ją na forum, czy wyślesz mi w wiadomości.
Tak Pani, ale o ile dobrze pamiętam, było do w drugiej połowie POVów Fetora <chyba nawet bliżej końca niż początku>, już w Winterfell, a do tego momentu zabawa z czytelnikiem. Jeśli się mylę, popraw mnie ponownie : )
A ja odmówię - nosz kurcze, że też byłaś/jesteś ciekawa, założyłem, że nie zwrócisz uwagi no bo i po co xP
Nie no, nie mylisz się. Chociaż ja uwielbiam te zabawy z czytelnikiem/widzem. Lubię też wyjaśnienie spraw, ale nie tak jak w tej kwestii, jak to napisała WhiteDemon, tłumaczenie jak krowie na rowie. Jakbym była fanką takich rzeczy, to bym sobie oglądała wszystkie seriale paradokumentalne (jak dla mnie paranormalne), których jest na pęczki w TV ;)
Edit: Co do odmowy - jest takie ludowe porzekadło: "Kiedy jest grzech zaniedbania? Wtedy, kiedy mężczyzna odmawia kobiecie" - może to i z innej płaszczyzny, ale jestem srogo zawiedziona.
Sugerujesz, że te seriale paradokumentalne mają również łopatologicznie przedstawianie faktów? Nie oglądam, ale z ciekawości chyba będę musiał xP
Co do edita: jeśli nie znałem tego ludowego porzekadła to jest mi wybaczone, prawda? *x* Priva zawsze mogę napisać, tak czy siak xd
"mogli jeszcze dać wstawkę z samą Olleną i podpisem: Ollena Redwyne-Tyrell, lat ok 70"
XD Ale co racja to racja. Tłumaczyli jak krowie na rowieXD
Dziękuję za potwierdzenie, bo już się martwiłam, że jakoś przewrażliwiona jestem ;D
;) A gdzie tam przewrażliwiona. Czasem to traktują widzów jak tłumoków, karygodne.
Tjaaaa...
Żeby się nie okazało za jakiś czas, że Littlefinger tylko manipulował faktami w rozmowie z Sansą, używajac tego że zauwazył że jeden kamień z naszyjnika odpadł.(a o żadnej trucizny Człowiek z Wąsem w naszyjniku nie umieszczał)
A Olennie np po prostu został w dłoni kawałek bublowatego naszyjnika i po prostu nic nie powiedziała. A Jej słowa do Marg mają tak naprawdę inną interpretację.
Wszystko jasne i oczywiste, i coś takiego nie może się stać , prawda? :p
A w finałowym odcinku zamykającym serial okaże się, że Ned się obudził ze strasznego snu, bo nowonarodzona dzidzia zaczęła płakać a i zima powoli cominguje :D
Ja bym docenił jakieś proste i jasne odpowiedzi w tym serialu, bo jak na razie większość wydarzeń jest baaardzo niejasna.
Np, po tym jak z woli Littlefingera Joff zabił Rose, nasuwa się pytanie, jak duży był wpływ Człowieka z Wąsem na młodego króla? Czy ktoś np. Joffowi nie wyszeptał do uszka np. że trzeba pokazać stanowczość i "królewskość" - i zabić zdrajcę - Neda Starka - jak "prawdziwy król" ?
Czy za zabójstwem bękartów stał Joff, czy ktoś kto chciał wywołać negatywne uczucia do Lannisterów?
Kto chciał wrobić Tyriona przy zabójstwie Brana?
Czemu Tyrion ponownie jest wrobiony w morderstwo (coś często Mu się to zdarza, nie?)
A jeszcze ktoś chciał Tyriona po drodze zabić....(atak podczas oblężenia...)
Itd....
Zabicie Neda było raczej wynikiem tego, jaki Joff był - czyli głupi, okrutny i manifestujący swoją potęgę.
LF -mącił i mącić będzie.
Bękarty - nie wiem czy zostało to w serialu wyjaśnione, z książek wynika inaczej.
Tyrion w sprawie Brana - miejmy nadzieję, że się rozwiąże (bo chyba w serialu nie było tego jeszcze, choć po faktach, jakie zaszły, to już powinno być).
Tyrion w sprawie Joffa - T. jest dość mocnym przeciwnikiem dla większości "graczy" o tron, więc jego śmierć byłaby im na rękę - ale to moja opinia.
Zabicie po drodze Tyriona - w serialu chyba Cersei dała mu do zrozumienia, że to jej Joffek za tym stoi.
Edit: Ale masz rację, dużo niedopowiedzeń jest w całej sadze, ale za to ją lubię :D
W serialu jak na razie wszystko zwalono na Joffa, problem w tym że sam Joff, ani nikt wiarygodny tego nie potwierdził.
Joff to bardzo wygodny "chłopiec do bicia" w takich sprawach, a teraz , niestety nie żyje i nic więcej na te tematy już nie powie....
A, jest jeszcz jedna kwestia, którą ciekawie pokazano w odcinku "Dwa Miecze".
Lód jest mieczem rodu Starków. Czy jest też mieczem Azora Ahai?
Jakie znaczenie ma to że to Lodem zabito Neda?
Czy miecze które wykuto, to naprawdę nowe miecze, czy to nadal jest Lód - teraz o dwóch ostrzach?
Czy to przypadek że Joff umarł po zjedzeniu pasztetu który rozciął Lodem?
Wg mnie ta "obróbka" Lodu była jedynie smaczkiem dla widzów (a jakże udanym :D), a Światłonoścą na 100 proc. nie jest - nie ma tych właściwości.
Zabicie Neda jego własną, nietuzinkową bronią - znaczenie ogromne: ironia i niesprawiedliwość.
Wg mnie to są dwa nowe miecze. Jak mam kolczyki i sobie je przetopię na pierścionek, to już nie są kolczyki ;) Ale dla Brienne to, że będzie broniła Sansy Wiernym Przysiędze jest istotne - taki sentymentalizm i ukłon w stronę Neda.
Przypadek z tym rozcięciem. Ale jak dla mnie elegancki przypadek - wspaniały król, który za nic ma historię (pocięcie "Żywotu czterech królów") i unikatowy oręż (valyriańską stal na pasztet? Poważnie ;) ).
"Pieśń ognia i lodu" ;p
Jeśli Lód byłby czymś więcej niż kawałkiem valyriańskiej stali (it's the kind of magic), może być ciekawie ^_^
Ciekawie, to mało powiedziane :D Nawet Hodor jest bardziej prawdopodobnym kandydatem na Azora, niż Brienne lub - cóż za ironia - Jaime.
A tak nawiasem, czy Długi Pazur nie jest czasem podejrzany o bycie Światłonoścą? Albo Świt? Nie mówiąc już o tym, że Światłonośca może być po prostu symbolem lub metaforą czegoś zupełnie innego.
Och, o bycie Światłonoścą były już podejrzewane chyba niemal wszystkie miecze z valyriańskiej stali. Dla mnie też jest mało prawdopodobne, coby Lód był tytułowym lodem, o którym się śpiewa.
A kto mówi o Brienne i Jamie? :p
Nie chodzi o to kto nosi miecz (bo tutaj był i Joffrey, przez chwilę Tywin, kat), tylko CZYJ jest ten miecz
Ja stawiam na Neda Starka :D
Odradzaj, się Ned, odradzaj ^_^
Nie zdziwię się gdy stanie się to w momencie gdy miecze się skrzyżują :D
Na Siedmiu, czym jest ten odcinek i czy Martin o tym wie? :/ Według mnie, jeden z najbardziej gównianych odcinków w całym serialu.
- Missandei i Robak - szmirowaty romansik, bo w końcu w sadze jest za mało tematów. Tworzenie nowych cyckogennych wątków czas zacząć.
- Wątek Meereen do wyrzygania. Atak na panów, a raczej jednego pana, przypominał fabularyzowane wstawki w dokumentalnym filmie na History. Napis na meereeńskim murze w języku Westeros - facepalm. Emilka i jej miny - litości. Pogawędka niewolników - ach te spory, ach ten patos, ach te twarze rozświetlone blaskiem jutrzenki wolności... Bleh.
- Mści się "postarzenie" Tommena. Nocne wizyty u Tommena-prawie nastolatka nabierają niepokojąco erotycznego wydźwięku.
- Nocna Straż i wątek Brana - jedno wielkie nieporozumienie. Pan Jestem Legendą - chyba uznano, że po śmierci Joffa za mało w serialu psycholi. Inni - skopani do bólu, przypominają Imhotepa z Mumii, przed "założeniem" skóry. Uwięzienie Ducha, Lato w pułapce, pojmany Bran - oglądając, miałam w głowie jedną myśl: po ch*j to wszystko?
Kraina Śniegu i przemiana noworodka - miałam wrażenie, że oglądam niskobudżetowego LOTRA z niskobudżetowymi Nazgulami w niskobudżetowym Mordorze. Jeśli to naprawdę spoiler z Wichrów, mam nadzieję, że Martin lepiej to opisał.
Na plus:
- Jaime. Duet z Bronnem to strzał w 10, najemnik jak zwykle niezawodny. Duet z Tyrionem - uwielbiam wspólne sceny braci, takie rozmówki mogą prowadzić tylko dwaj Lannisterowie :D Duet z Cersei - dobrze wyszło podkreślenie ostatecznego rozdźwięku między bliźniakami.
Duet z Brienne - bardzo czekałam na podarowanie Oathkeepera i się nie zawiodłam, choć trochę to wygładzili. Brak zbędnego patosu, fajnie zagrane. Widać było emocje kipiące pod opanowaniem Jaimego i Dziewicy. I te niewypowiedziane słowa... Zdecydowanie udzieliło mi się wzruszenie bohaterów - dobrze się ogląda taki ewenement w Grze, jakim jest przyjaźń. Aha, i piękna zbroja :D
- O dziwo, Jon Snow. Może to tylko złudzenie optyczne, bo trochę zeszczuplał, ale Kit Harrington wydaje się być mniej drewniany niż zwykle. Zaczyna się nawet pozbywać swojej miny od bolącego brzucha. :O Nie wiem, co sądzić o Locke'u. Jeśli okaże się podstępnym intrygantem - jak najbardziej. Jeśli się nawrócił - sorry Winnetou, nie kupuję.
- Littlefinger się rozkręca. Już nie mogę się doczekać jego dalszych intryg :D
"- Missandei i Robak - szmirowaty romansik, bo w końcu w sadze jest za mało tematów. Tworzenie nowych cyckogennych wątków czas zacząć. "
Byłbym bardziej ciekawy takich 'cyckogennych wątków' aniżeli tych innych, związek eunucha z dzierlatką; w książce o ile dobrze pamiętam był opis, jak Nieskalani sobie 'robili dobrze' w Meereen, więc może na Robaku zostanie to zademonstrowane. Po raz pierwszy <no może trzeci> pokazali by uprawianie miłości w ciekawy <albo intrygujący> i ujmujący sposób.
"- Mści się "postarzenie" Tommena. Nocne wizyty u Tommena-prawie nastolatka nabierają niepokojąco erotycznego wydźwięku."
Oj tam, każdy tak założył we wstępie xP A w sumie co byłoby tym erotycznym wydźwiękiem? To, że niemal pocałowała go w usta ale jednak zrobiła to w czoło? ; )
Dla mnie pomysł z romansem Missandei i Robaka jest do bólu schematyczny: ona - piękna i inteligentna była niewolnica, on - okaleczony były niewolnik, dzielny i szukający miłości... Uważam, że jest to niepotrzebne, są w sadze ważniejsze rzeczy, a krzywdę wyrządzoną Nieskalanym można było zakomunikować w inny sposób.
Tommena przeboleję, jeśli # wiarygodnie i sensownie to poprowadzą. Erotycznym wydźwiękiem było całe zachowanie Marg, wyzywające, biorąc pod uwagę fakt, że zwracała się do nieletniego chłopca.
-W sumie wątek całkowicie niepotrzebny. Chociaż z drugiej strony można pokazać jaką krzywdę wyrządzono tym ludziom. Nauczono ich jak stać się maszynami do zabijania, ale odebrano im możliwość bycia w pełni szczęśliwym.
-Zgadzam Cię do Meereen. Mogli pokazać chociaż jakieś potyczki pomiędzy niewolnikami a żołnierzami.
-Akurat to postarzenie Tommena chyba właśnie miało mieć taki wydzwięk. Zamiast relacji matczynej do Mag, zostanie nam zaprezentowana młodzieńcza fascynacja również na podłożu seksualnym co jest dużo silniejszym uzależnieniem niż traktowanie Mag jako matki, jak to było opisane w książce.
-Akurat w Nocnej Straży byli nie chłopcy z dobrych domów, a mordercy, gwałciciele, złodzieje. Dobre przedstawienie tego z czym musiała zmagać się Nocna Straż.
-Do wątku Brana też mam mieszane uczucia. Chcą go urozmaicić, bo w wersji książkowej byłby nudny na ekranie. Zobaczymy jak z tego wybrną. Może nie będzie tak zle.
-Inni: kwestia gustu. Mi na przykład się podobali. Scena na końcu bardzo klimatyczna.
- Masz oczywiście rację, że nastoletnia miłość jest silnym bodźcem, z którym Cersei trudno będzie konkurować. Ale założę się, że reakcje byłyby inne, gdyby parę stanowiła, dajmy na to, Arya i powiedzmy, Oberyn. Czy nawet Loras.
- Ależ ja wiem, że znakomitą większość Nocnej Straży stanowili Synowie Anarchii ;) Tylko nie za bardzo podoba mi się wracanie do wątku buntowników. Mogliby się raczej zająć już przypadkami Jona w Czarnym Zamku, if you know what I mean :) Pomysł z Twierdzą Crastera, Lockiem i Boltonami dla mnie jest zapychaczem, z którego na dłuższą metę nic nie wyniknie - wszystko potoczy się tak, jak w książce. Może tylko Boltony będą miały lepszy pretekst do ściągnięcia na Północ wiadomo kogo ;) Mnie dziwi to, że w adaptacji tak obszernej, rozbudowanej i barwnej książki, filmowcy jeszcze czują potrzebę dopisywania wątków.
- Inni naprawdę bardzo mi się nie podobają. Może to rzeczywiście kwestia gustu, ale dla mnie zalatują kiczem i schematem. Scena w budzącej grozę dolinie, na kamieniu ofiarnym w kręgu lodowych głazów, do którego skradają się zamglone, otulone czernią postaci...ugh. I od strony technicznej też coś nie bardzo....Staje mi przed oczami atak Nazguli na Wichrowym Czubie - za każdym razem jak oglądam to mam dreszce. A tu... ugh ;)
Locke się nie nawróci. Chce pojmać małych Starków i niedługo będzie miał okazję (ciekawe jak to rozwiążą). Te spojrzenia i podawanie rączki (zblizenie na dłonie, które Locke lubi upindalać- wymowne aż za bardzo) To takie typowe jeśli chcą widza niby potem zaskoczyć. Schemat, wiec o nawróceniu nie ma mowy.
Masz całkowitą rację. Wyleciały mi z pamięci sceny w Dreadfort i zastanawiałam się dlaczego właściwie Locke musiał zwiewać od Boltonów. Dopiero po jakimś czasie przypomniało mi się co i jak. Oczywiście cały ten pomysł jest wprowadzony po to, żeby urozmaicić wątek Brana, bo to, co jest w książce jest mocno niefilmowe - Martin się nie postarał ;) Więc pewnie teraz Locke i oba Boltony będą ganiały po lasach za Starkiem i Reedami.