Pękło mi serce... John...
Cersei - stara torbo zasłużyłaś!
Stannis - idioto... i tak miałeś szczęście
Aria - elegancko... bardzo elegancko!!
Aj... jeszcze do tego tomu nie dotarłam :( ale dzięki za światełko nadzieji ;)
Serial doszedł do takiego momentu, że dokładnie tak skończyły się przygody Daenerys i Jona Snowa w ostatniej napisanej książce, więc teraz można tylko gdybać. To znaczy nie do końca tak samo, bo w książce wiadomo tylko, że Snow dostał kosę (chyba kiedy spał) i nie wiadomo kto go ciachnął, a Danka spotkała chyba tylko 3 dothraków na koniach i w takich okolicznościach, że była razem z Drogonem, a w serialu dothraków jest tysiące i mogą wcale nie widzieć, że tam na skale śpi smok. Ponadto w książce Tyrion jeszcze nie dopłynął do Meereen, ser Jorah nadal jest na wygnaniu, a ser Barristan żyje. Danka była na Arenie sama i jak siedziała na Drogonie, to zrobiła w mieście ostrą rozpierduchę i zginęło masę osób. Aha, no i żyje ten jej niby przyszły mąż, który jest głową rodziny w Meereen, a w serialu zginął. Trochę jest tych zmian. Ja przewiduję, że czerwona kapłanka po to pojawiła się na murze, żeby można było za jakiś czas ożywić Snowa. Oby. Ponadto przewiduję, że Danka zostanie schwytana przez tych dothraków, ale po jakimś czasie ogarnie sprawę i będzie miała kilkadziesiąt tysięcy jeźdźców w swojej armii.
Jon, Danka i karzeł, to 3 główne postacie, nie wyobrażam sobie, żeby mieli zginąć przed finałem opowieści.
trochę pomieszałeś/aś. Wiadomo kto ciachnął Jona w książce. http://weste ros.pl/jon -snow-po-tancu-ze-smokami-spoilery-tzs/ - (usuń spacje po -weste oraz po słowie jon, bo nie wiem czy można wklejać linki) Wick i Bowen March- tu masz fragment i pare domysłów dlaczego i co może być dalej. Daenerys spotkała Khala Jhago (jakoś tak się nazywał), który miał małą armię dothraków na koniach ze sobą. To jest ten khal który był "krwią z krwi" khala Drogo i o którym Daenerys powiedziała, parafrazując że zginie w mękach i będzie błagał o litość. Tyrion dotarł do Meereen - był niewolnikiem i widział na arenie Daenerys odlatującą na smoku.
Co do głównych postaci się zgadzam - Jon, Dany Tyrion. Potem te bardzo ważne ale nie najważniejsze -Arya, Bran, Jaime też moim zdaniem, i ewentualnie Sansa. Cała reszta może zginąć choć możliwe, że Jaime akurat zginie. Arya i Sansa przeżyją, Branowi też już nic nie grozi. Co do głównych postaci to każde z nich może umrzeć a nawet i cała trójka.
Tak, Danka może zginąć, ale w moim odczuciu w najgorszym wypadku w ten sposób, że uratuje Westeros przed Innymi na samym końcu. :)
Szczerze mówiąc czytałem tylko rozdziały Daenerys, bo strasznie chciałem wiedzieć co będzie z nią dalej po obejrzeniu 1. sezonu. :) Inne olałem, ale kiedyś przeczytam całość. Dlatego nie wiedziałem, że w Meereen był Tyrion. Widocznie to był jego rozdział. :)
I tak, wiem że to był ten Khal, który nie lubił Danki. Obawiam się, że teraz przypali go smok, lub w najgorszym wypadku podporządkuje się Dance. :)
Nie wierzę, żeby któreś z dwójki Jon-Daenerys nie musiało się poświęcić w walce z Innymi. Któreś z nich zginie nie wiadomo tylko które jak dla mnie .. :P
"będzie miała kilkadziesiąt tysięcy jeźdźców w swojej armii"
Lol a w innym, odkopanym temacie bronisz uwalnianie niewolników, bo przecież niewolnictwo jest złe. Co nie przeszkadza ci kibicować, żeby do Daenerys dołączyli dothrakowie. Ci, u których niewolenie, gwałcenie i zabijanie ludzi jest na porządku dziennym.
Szczerze to cały czas pokładam nadzieję w wybawieniu świata od nieumarłych jedynie w Jonie. Dlatego do jego końca podszedłem powściągliwie, któż inny machał by jego mieczem, oby scenarzyści podążyli w jego przypadku książkowym scenariuszem bo nie widzę jego następcy w obecnych bohaterach.
może dlatego, że w 6 sezonie nie będzie o nim wzmianki? Może 6 sezon skupi się na innych wątkach, takich jak Bran Stark ;) Może więc wróci w 7. sezonie
Będą musieli sie postarać, jeśli chcą w 6 sezonie skupić sie na kolesiu w drzewie, Branie i żelaznych rybakach. W 5 sezonie najgorzej skopali piaskowe żmijki, które wyglądały jak wzięte na szybko laski z cosplayu gdzieś na granicy z Meksykiem.
o MAMY PODOBNE PRZEMYŚLENIA, JA TEZ DAŁAM GDZIEŚ TU NA FORUM TAKI WPIS, MYŚLIMY PODOBNIE. JON TO WG MNIE ISTOTNA POSTAĆ DLA CAŁOŚCI SERIALU, A SCENA GDY INNY (CHYBA 9 ODCINEK 5 SEZONU) PATRZY NA JONA I ARMIA WSTAJE... DLA MNIE TO BYŁA ZAPOWIEDŹ " TERAZ CI SIĘ UDAŁO ALE WKRÓTCE SIĘ ZOBACZYMY :)"
Tylko jak ona go wskrzesi teraz nie ma juz krolewskiej krwi w poblizu. Chyba ze wybelkocze te slowa od Thorosa
Kit Harington W WYWIADZIE dla EW powedział: "But I’ve been told I’m dead. I’m dead. I’m not coming back next season. (6) So that’s all I can tell you, really."
"Stannis - idioto... i tak miałeś szczęście".
Dużo szczęscia to ja tu nie widzę,D&D zrobili z JPK idiotę,a teraz go wyzywają..no tak,to było do przewidzenia...
I JON,NIE JOHN
Miał tyle szczęścia, że szybko zginął. I tak... jest idiotą - to, że D&D wprowadzili znaczące zmiany to jednak i tak oceniamy serial nie książkę, czyż nie? (Jon - bezmyslna literówka z rozpędu sorry)
A ja ci racji nie przyznam. W serialu też im się udało dobrze Stannisa wykreować. Dopiero pod koniec szajba im odbija i postanowili go rozgromić. Co z tego, że takie zachowanie wcale do SERIALOWEGO Stannisa nie pasowało i było sprzeczne ze wszystkimi jego zasadami? Ta postać została poprowadzona pod koniec 5 sezonu nielogicznie i to mogą dostrzec też osoby co książek nie przeczytały. Mój brat się o to wścieka, a w życiu książki w ręce nie miał. "To do niego zupełnie nie podobne"- nie jest tylko argumentem książkowców.
Hm.... No ja nawet go zbytnio nie kojarzyłam do momentu, gdy Arya go zabiła, więc IMHO ciekawy nie był, skoro całkowicie zagubił mi się wśród pozostałych postaci. Ale to pewnie dlatego, że książek nie czytałam
Starkowie znani są z tego, że dają swoim wrogom szybką, czystą śmierć, Arya zabiła Meryna w bardzo brutalny sposób, nieadekwatny do jego czynu czyli zabicia Syrio. Następnie rozpłakała się jak Jaqen chciał ją zabić, bo ukradła bogu śmierć, a przed chwilą taki badass jak sama trzymała nóż.
Dobra, nie trolluj.
Meryn sobie zasłużył na taki zgon, chociaż lepiej jakby go załatwił Ogar, gołymi rękami wyłupując oczy jak w Deadwood. Bronn jednak miał racje. Trant potrafił tylko tłuc małe dziewczynki. Refleks jak na gwardzistę miał słaby, skoro dał się zasztyletować mniejszej i słabszej od siebie Aryi.
Nigdy Aryi nie lubiłam, ale nie wiem, co takiego widzisz w śmierci Meryna. Rozumiem, gdyby na przykład była niehonorowa, ale moim zdaniem Arya jak najbardziej miała prawo postąpić brutalnie.
Wiadomo, że każdy boi się śmierci, nic nowego. Nie krzyczała, nie błagała o litość, więc jej reakcja moim zdaniem jest po prostu naturalna, a nie żałosna czy coś w tym stylu
Dlaczego miała prawo postąpić brutalnie? Meryn był na jej liście za to, że zabił jej nauczyciela. Sam Ned by się zgodził, że Meryn jako gwardzista musiał wykonać rozkaz, a Syrio stał mu na drodze. Na pewno nie zasłużył, żeby przebić mu sztyletem oczy itd.
Może nie do końca dobrze się wyraziłam. Prawa to ona nie ma go nawet zabijać, bo raczej oboje przyjmujemy, że nie powinno się odbierać drugiemu życia ;) Zazwyczaj odgradzam grubą linią fikcję od realnego świata, więc jak oceniam czyny postaci, biorę pod uwagę tylko standardy serialu. W rzeczywistości moje osądy byłyby inne.
Ale wracając do rzeczy- trudno ocenić, czy zasłużył, czy nie, trzeba by było znać wszystkie jego czyny. Z fragmentów jego żywota wiemy, że raczej przyjemny to on nie był. Przez chwilę pocierpiał przed śmiercią, nie widzę w tym niczego strasznego (a przynajmniej nie na tyle strasznego, żeby przestać przez to lubić jakąś postać, chociaż to oczywiście twoja sprawa). Umówmy się, są w gocie osoby, które bardziej cierpiały, chociaż mniej zawiniły. Może z tego powodu tak mało mnie to rusza.
Ja nie lubię Aryi odkąd opuściła Westeros, a po tym odcinku już w ogóle, bo o ile zemsta na takim Polliverze za Loomyego była świetna (oko za oko) to w przypadku Meryna przesadziła. To co zrobiła było godne bękarta Boltona, a kiedyś się mnie czepiano, że stawiam Aryę i Ramsaya na równi.
Ja Aryi nie lubiłam od samego początku, bo po prostu nie pasuje mi ten typ bohatera- mała, waleczna dziewczynka. Często spotykane w zasadzie w fantastyce i za każdym razem nie lubię takich postaci, sama nie wiem, dlaczego.
Też uważam, że stawianie Aryi i Ramsaya na równi to gruba przesada. On jest wyraźnie sadystą, lubi się wyżywać, robi to przez dłuższy okres czasu i z namysłem. Trudno znaleźć osobę, która by się z nim pod tym względem równała. Arya może była brutalna, ale mogły ją po prostu ponieść emocje, poza tym nie robi krzywdy ludziom zupełnie bez przyczyny
Mogła po prostu dać mu szybką, czystą śmierć tak jak Bolton Robbowi. Aryi bliżej do Ramsaya, wyraźnie było widać, że bycie brutalną sprawia jej przyjemność. Według mnie powody są nieważne, zwłaszcza że powodem dla którego zabiła Tranta była wyłącznie zemsta za Syrio. I za to jako królewski gwardzista nawet nie zasłużył na śmierć.
To nie jest takie proste, że jak raz była trochę nazbyt brutalna, to można ją od razu porównywać do kogoś takiego jak Ramsay. A powód ma zasadnicze znaczenie. Ona go nienawidziła, poniosło ją, tyle. Ramsay poszukuje coraz to nowych ofiar, na których zwyczajnie się wyżywa i robi to zapewne przez całe życie. Ok, byli do siebie podobni przez ten moment śmierci Meryna, ale tylko wtedy. Jedna chwila nie definiuje całej osoby
Jak najbardziej można, nie każdy człowiek jest w stanie przebić drugiemu człowiekowi oczy, odczuwając przy tym przyjemność. Raczej tylko psychopaci, a Arya na takiego wyrasta. Po czasie jaki minął na pewno nie odczuwała do niego takiej nienawiści, jaką czułaby widząc Joffreya czy królową. Tutaj chodziło o zadanie cierpienia. Dziwi mnie, że usprawiedliwiasz "poniosło ją i tyle". Jak Frey dźgnął ciężarną Talisę w brzuch to był szok i oburzenie, a on dał jej naprawdę szybką śmierć w porównaniu do tego co zrobiła Merynowi Arya.
Byłoby bardziej zrozumiałe, gdyby to był Joffrey. Ale gwardzista? Przecież Arya poznała Ogara, który też zabił wielu niewinnych ludzi, ale ostatecznie go polubiła i zobaczyła, że świat nie jest czarno-biały.
No właśnie, jak już to "wyrasta", a nie "jest". Do poziomu Ramsaya jeszcze daleka droga. Jak zacznie zachowywać się w taki sposób, jakby głównym celem jej życia było sprawianie innym cierpienia, będę ją do niego porównywać, na pewno nie wcześniej. Nie wiem, jakim cudem nie widzisz między nimi różnicy, ale wygląda na to, że nie umiem cię przekonać
To nie tak, że usprawiedliwiam. Zrobiła źle. Ale o ile się orientuję, nawet w sądzie działanie pod silnymi emocjami jest jakąś tam okolicznością łagodzącą
Nie musisz mnie przekonywać, co do różnicy, gdzie w przypadku Ramsaya bękart torturuje ludzi dla zabawy, a Arya dorabia sobie do tego ideologię, że to niby za krzywdy Starków.
To nie było pod wpływem silnych emocji, to było zaplanowane brutalne morderstwo. Arya bardzo nisko upadła.
Nie wiem, czy dobrze cię zrozumiałam. Twierdzisz w tym zdaniu, że Arya wcale nie jest lepsza i jedyną różnicą jest to, że ona robi to pod maską sprawiedliwości?
Ale skąd możesz wiedzieć, czy nie kierowały nią emocje? Przecież nie czytasz w myślach
Tak, chodzi mi o to, że zarówno Arya i Ramsay nie mają żadnych oporów, by zadać człowiekowi cierpienienie, torturować go czerpiąc z tego przyjemność. Tylko, że bękart w ten sposób umila sobie czas, a Arya uważa, że to zemsta. Tylko o ile zemstę na Joffreyu, Cersei czy Walderze Freyu rozumiem to taki Illyn Payne, który ściął jej ojca jest niewinny, nie miał nic do gadania (dosłownie), gdy Joffrey kazał przynieść mu głowę Neda. Podobnie z Merynem Trantem (choć tutaj twórcy uciekli się do taniego chwytu robiąc z Meryna potwora, żebyśmy czasem nie potępili Aryi) czy właśnie Ogar, którego polubiła. Swego czasu Arya miała też na liście nawet Berica Dondarriona i Thorosa, o których wiedziała, że ich misją jest pomaganie prostaczkom, którzy cierpią przez wojny lordów.
Arya w tej scenie nie wygląda na roztrzęsioną, z zimną krwią torturuje Meryna wygłaszając jakieś mowy.
Mi tam w sumie obojętnie, kogo zabije, byleby nie jakąś postać, którą lubię, a na szczęście nie znajdują się one na jej liście.
Nie mówię o roztrzęsieniu, bardziej o gniewie.
A tak z ciekawości- skoro nie lubisz Aryi za brutalność, to kogo lubisz w tym serialu?
Do każdej postaci inaczej podchodzę. To że przykładowo lubię Roosa Boltona czy Tywina Lannistera, którzy potrafią być okrutni, nie znaczy, że za podobne rzeczy będę lubić Aryę. To nie jest ta sama Arya, którą poznaliśmy, nie podoba mi się kierunek, w jakim ta postać się rozwinęła. Co pomyślałby sobie Jon Snow widząc jak jego mała siostra torturuje człowieka czerpiąc z tego przyjemność, morduje ludzi z zimną krwią? Arya całkowicie zatraciła siebie.
Na jej liście są dwie moje ulubione postacie, Beric Dondarrion i Walder Frey :P (edit. Tywin Lannister i Ogar też byli, ale już nie żyją)
To, że ludzie się zmieniają w gocie, jest jedną z większych zalet tego serialu. Gdyby się nie zmieniały, byłoby to nudne :)
hahaha nawiedzony z ciebie człowiek strasznie, zakrzywiony masz jakiś obraz rzeczywistości, Arya nikogo nie torturowała, a jej postępowanie jest oczywiste, z racji na charakter, weszła na drogę zemsty. Dokłaednie tak oczekiwałem,że rozwinie się jej wątek, bo nie mógł inaczej. Z resztą lubisz Freya, Boltona, Tywina i Maryna, więc o czym mowa :D Sorry, że tak się czepiam, ale osobliwy z ciebie człowiek, możliwe, że psychopata :D
"jej postępowanie jest oczywiste, z racji na charakter"
O Cersei też tak powiesz? Albo o Lysie? Jakoś tych postaci nikt nie broni i nie usprawiedliwia. Bo są po prostu mniej lubiane, wtedy już nikogo nie obchodzi co przeszły.
Widzę, że ślepy jesteś na charakterystykę ludzkich postaw. Nie bez powodu nikt ich nie usprawiedliwia i są mnie lubiane. Aczkolwiek zawsze można współczuć traumatycznych przejść.
Nie twórcy zrobili z niego pedofila, tylko w świecie serialowego Westeros Meryn Trant jest brutalnym pedofilem.
Twórcy (czy to Martin czy serial) kreują wymyślony świat. Inna sprawa gdyby z postaci historycznej bezpodstawnie zrobiono pedofila, na co nie ma źródeł ani żadnych poszlak.