PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
2011 - 2019
8,7 408 tys. ocen
8,7 10 1 408263
7,9 63 krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

Valar morghulis!

Królewska Przystań w czołówce/openingu. "Strong sexual content" w ostrzeżeniach. I kolejne trupy. Witamy w "Grze o Tron" od HBO :)

TEMAT NIE MA NA CELU 'RYWALIZOWAĆ" Z TEMAT/AMI O DYSKUSJI O ODCINKU - to raczej swego rodzaju załącznik. Tak, podkreślone :) Tutaj trwająca dyskusja:
http://www.filmweb.pl/serial/Gra+o+tron-2011-476848/discussion/Gra+o+Tron+s06e03 ,2778275

Na koniec będzie można zrobić podsumowanie sezonu 6 w poszczególnych kategoriach i wszystko to, co zostało wypisane (dla zainteresowanych: odsyłam do tematu z podsumowaniem sprzed roku). Średnia komentujących wynosiła 15-20 osób przy s5 (w zależności od odcinka było nas więcej albo mniej), więc jak rasowy polityk napiszę: TWÓJ GŁOS SIĘ LICZY! (przy tak małej grupce ludzi naprawdę 1 głos może zmienić ostateczne wyniki :))

Dziękuję również wszystkim tym, którzy pomogli w ułożeniu tej listy pytań :)))
btw. jeśli ktoś chciałby założyć temat w nadchodzących tygodniach proszę pisać mi na priv, ew. w temacie jeśli wiadomości nie da sie wysłać. Warunek jest jeden: będzie trzeba wysłać mi sprawozdanie na koniec sezonu GoT z podsumowaniem ankiety z danego odcinka (jeśli się to systematycznie robi to długo nie schodzi, poważnie). Dziękuję za uwagę :)

Frekwencja przy poprzednim odcinku w momencie pisania: 29 (nie uwzględniając osób, które nie udzieliły odpowiedzi w ankiecie rzecz jasna). Wyniki paru losowych kategorii odnośnie odcinka 2:
Ulubiona postać: Davos
Wizualnie najpiękniejsza lokacja: Pyke
Najbardziej emocjonująca scena: wskrzeszenie Jona Snow
Najgorsza para: Tyrion i Varys


- Ulubiona postać:
- Nielubiana postać:
- Wizualnie najpiękniejsza lokacja/miejsce/budynek:
- Wizualnie najmniej atrakcyjna lokacja/miejsce/budynek:
- Najlepszy/ulubiony cytat z odcinka:
- Najgorszy cytat:
- Która postać zaskoczyła Cię pozytywnie:
- Która postać Cię zawiodła:
- Najbardziej emocjonująca scena:
- Scena, podczas której ziewałem/am:
- Najbardziej 'jajcarska' scena:
- Najbardziej nielogiczna/'WTF' scena:
- Najlepszy/ulubiony wątek odcinka:
- Najgorszy wątek:
- Największe zaskoczenie (plot twist, rewelacja na temat postaci, śmierć, itp.):
- Ulubiona para/duet:
- Najgorsza para:
- Najlepsza sekwencja walki/akcji:
- Najgorsza sekwencja walki/akcji:
- W którym momencie najlepszy podkład muzyczny/muzyka:
- Ocena odcinka w skali od 1 do 10:

Dodatkowo 2 pytania adresowane do czytelnika sagi (tak, wiem, serial wyprzedza książki ale nadal korzystają z materiału źródłowego z UdW/TzS):
- Najlepsze nawiązanie do książki (o ile takowe miało miejsce, jest warte uwagi itp.):
- Najsłabsze nawiązanie do książki (to samo co wyżej, ale chodzi o ogólnie pojętą zmianę, podam przykład: odcinek finałowy s4, wątek Tyriona po śmierci Oberyna):

matiiii

Czekam bardzo na ten odcinek, tak jak czekałam, kiedy w końcu zaproszą Iana do serialu. A jak jeszcze będzie powiązany z Ogarem to w ogóle ^^

fune

Taa, i pomyśleć, że kiedyś sobie tylko marzyłem na malutki występ Iana M. a tutaj dostanę epizod w jego wykonaniu.. zawsze coś *x*

SPOILER SERIALOWY

Na Sandora też stawiam swoje 3 grosze, nawet jeśli nie na 'powrót' dosłownie to na epizod tej postaci np. u boku właśnie Meribalda. Nie wydaje mi się, aby aktor przewijał się gdzieś poza planem serialu tylko po to, aby odwiedzić swoich znajomków (a jeśli tak rzeczywiście było a w serialu nie wystąpi to znaczy, że z Rory'ego dobry kumpel :D).

ocenił(a) serial na 8
fune

Napisałaś to, o czym ja zapomniałem, czyli Cersei i Jaime w małej radzie. W serialu Cersei nie jest regentką, ale jest Królową Matką i było to wielokrotnie wspominane, no ale ok, na bide można ją wykreślić z małej rady, ale lord dowódca Gwardii Królewskiej? WTF??? Przecież zawsze zasiadali w radzie... aż dziw bierze, że Cersei przyjęła to tak spokojnie, powinna ich wszystkich ściąć za bunt :D

użytkownik usunięty
samwise_6965

Wydaje mi się, że nie macie racji. Jakby pisać po angielsku to Cersei is a queen, a Margaery is the queen. To jest ważne, Margaery jest TĄ królową, żoną obecnego króla, i jedno THE robi wielką różnicę. Sama Cersei mówi o sobie THE QUEEN, na co Olenna słusznie zwróciła uwagę, że mówiąc the queen może chodzić tylko o Margaery.

W tym właśnie rzecz, że Jaime ma prawo zasiadać w Małej radzie, przecież Kevan go nie wyrzucił, bo nie miał do tego prawa. Ale nikt nie zmusi go do omawiania ważnych spraw z osobą, która z zazdrości uzbroiła fanatyków, i jej posłusznym pieskiem. Dobrze zrobili z Olenną wychodząc.

ocenił(a) serial na 8

Nie zrobili dobrze wychodząc. Obrady rady powinny odbywać się przy obecności wszystkich jej członków i nawet jeśli Cersei już nie zasiada w radzie, to Jaime jest jej pełnoprawnym członkiem i przerwanie obrad z momentem jego pojawienia się jest po prostu bezczelne.

użytkownik usunięty
samwise_6965

Ale zrozumiałe. Tak na logikę, chciałbyś omawiać ważne problemy (a wiadomo, że problemem numer 1 jest Wróbel) z kimś kto uzbroił fanatyków z idiotycznego powodu?
Jaime nie przyszedł sam, poza tym jest zbyt posłuszny Cersei.

ocenił(a) serial na 8

Wyprosiłbym Cersei, bo skoro nie zasiadała już w radzie to byłoby to w pełni zrozumiałe, wyprosiłbym Gregora, bo jego obecność była akurat absurdalna, ale Jaima znosiłbym z należytym mu szacunkiem. Oczywiście, że mogło to być, w pewnym sensie, niezręczne dla Kevana, ale omawianie ważnych spraw za plecami jednego z członków rady jest karygodne.

P.S. Kevan wychodzi z Olenną Tyrell i zapewne kontynuowali obrady w samotności (tudzież z resztą rady, która już z nimi zasiadała). Pierwsza myśl? Spisek.

użytkownik usunięty
samwise_6965

Kevan zapewne stracił szacunek do Jaimego po tym jak stał się chłopcem na posyłki Cersei. Woli pracować z Olenną, bo trzeba uwolnić królową. Kevan poza tym nie wie wszystkiego, bo był w Casterly Rock, może podejrzewać, że skoro tak sobie chodzą bliźniaki z Gregorem to może Jaime też stał za uzbrojeniem wróbli i w pełni popierał intrygę Cersei przeciwko niewinnej Margaery. Po prostu im nie ufa, nie uważa ich za mądrych i w pełni sobie na to zasłużyli.

ocenił(a) serial na 8

Kevan może sobie myśleć różne rzeczy, nikt mu tego nie zabroni, ale jest przede wszystkim politykiem, a polityk powinien odrzucić wszelkie osobiste animozje i wysłuchać co mają do powiedzenia WSZYSCY członkowie rady. Wątpię, żeby Tywin ufał Varysowi czy Littlefingerowi, a jednak nigdy nie wyprosił ich z sali, ani nie opuścił jej by kontynuować bez ich obecności, a był o wiele lepszym strategiem niż jego brat i na pewno zdawał sobie sprawę, że Varys czy LF maczają palce w spiskach i intrygach.

użytkownik usunięty
samwise_6965

No właśnie Tywin przejechał się na trzymaniu w radzie kogoś takiego jak Baelish, dając mu taką władzę.

ocenił(a) serial na 8

Akurat to, czy Petyr albo Pająk byli w radzie czy nie, nie ma większego znaczenia. Nie było im to w żaden sposób potrzebne do knowania. Owszem, Petyr dzięki stanowisku mógł wyjechać do Doliny, ale Tywin na pewno doskonale zdawał sobie z tego sprawę, wiedział, że nie są godni zaufania, a mimo to nie odmówił im zasiadania w radzie.

Nie ma żadnego znaczenia kogo szanuje, a kogo nie. To są obrady rady i nie może się obrazać i jej przerywać, bo mu sie członkowie nie podobają. Jeżeli król Tommen nie życzy sobie, żeby Cersei nadal go reprezentowała w radzie (a nic nie wiadomo, żeby coś się zmieniło w tym względzie) to wtedy powinien ją wyprosić. Jak i Olennę, bo o ile pamietam, ona nie jest członkiem rady. Niech sobie z nią omawia co chce, skoro jest taki głupi, ale obrady rady to obrady rady, a nie pogaduszki. O jaimem nawet nie wspominam. Kevan zachował się skandalicznie i niegodnie co do swego urzędu.

użytkownik usunięty
fune

To było bezczelne, ale co się dziwić Kevanowi. Cersei też była bezczelna zabierając ze sobą Gregora. Jaime powinien przyjść sam, wtedy reakcja byłaby inna, niż w przypadku pewneych siebie bliźniaków z potworem. Namiestnik rządzi w imieniu króla, a już na pewno ma więcej do powiedzenia, niż królowa matka. Najważniejsze jest to, że Cersei (i być może Jaime) stoi za uzbrojenien wróbli i zamknięciem Tyrellów. Kevan nie jest głupi i wie dzięki komu mają problemy.

Nie ma znaczenia z kim przyszedł Jaime. Kevan sobie przylazł z Olenna, która miała najmniejsze prawo tam być z nich wszystkich. A to, że namiestnik działa w imieniu króla nie daje mu jeszcze prawa do decydowania, kto jest w radzie, a kto nie. Jaime również działa w imieniu króla. Tak jak wcześniej Cersei. Która nie zabiera Gregora z bezczelności, ale dlatego, że jest to jej osobisty bodygard i że się boi o swoje bezpieczeństwo. Bezczelne to było zabranie Olenny i pozwalanie jej na pyskowanie do królowej matki i królowej wdowy, bezczelne i chamskie było przerwanie obrad i przeniesienie ich gdzie indziej. Jeżeli król nie życzy sobie dalszej obecności swej matki w radzie to wtedy i tylko wtedy można polecić jej wyście. Ale absolutnie nie można bojkotować Jaimiego i nie ma tutaj żadnego usprawiedliwienia, to podchodzi pod zdradę.

Dla składu rady nie ma również znaczenia, kto i dlaczego uzbroił wróbli. Mleko się wylało i teraz rada (w prawowitym składzie, a nie prywatnym widzimisiem) musi działać. Cersei wie, że popełniła błąd, już poniosła konsekwencje swojego czynu i chamskie jest jeszcze dodatkowe upokarzanie jej dla samego upokarzania. Teraz powinni wszyscy działać razem, a nie tworzyć jeszcze dodatkowe problemy we własnym gronie (co w tym mądrego?)

Kevan jest strasznie głupi odwracając się od rodziny i rodu, a stawiając wszystko na Olennę (która to miała zresztą swoją szansę, i Wróbel zjadł ją na śniadanie). Niech się potem nie zdziwi, jak dostanie od niej kosę w plecy, gdy tylko przestanie jej być potrzebny. Tommena też tylko potrzebują, by zaciążył Marg, a potem zapewne dołączy do brata.

użytkownik usunięty
fune

Ma znaczenie, bo Gregor nie miał prawa tam być. Każdy chodzi ze strażą, ale nie przyłazi z nią na spotkanie rady. Dlaczego Olenna nie miała prawa tam być? Tywin przecież zaprosił do rady Maca i Oberyna, powierzał wszystkim zadania bez wiedzy króla, ewentualnie informując go, bo ani Joffrey ani tym bardziej Tommen nie mieli nic do gadania jak Tywin sobie coś postanowił. Namiestnik ma do tego prawo, to jego zadanie. Kevan jak wcześniej Tywin jako namiestnik ma praktycznie największą władzę, tylko w teorii po królu. Cersei sama mówiła, że nie ma władzy i niewiele może.

Uzbrojenie wiary było idiotyczne i dlatego Kevan nie chce w radzie tępych, mściwych, zazdrosnych osób. Dlaczego nie mógłby wywalić Cersei? Tywin jak chciał to nawet odesłał króla do łóżka czym go upokorzył przed całą radą.

Odwrócił się od bliżniaków, które spiskowały przeciwko niewinnej królowej i żeby się jej pozbyć uzbroili fanatyków (my wiemy, że Jaime nie miał z tym nic wspólnego, to wyłącznie pomysł Cersei, ale jego też może Kevan podejrzewać). Jak można ufać takim idiotom?

Ale miał prawo odprowadzić swoją panią. Można było normalnie po ludzku przypomnieć o tym Cersei (której nie ma co się dziwić, że boi się sama chodzić), że na posiedzeniu rady może czuć się bezpiecznie.
Owszem, ma największą władzę (bo w końcu to on podejmuje ostateczną decyzję o kierunku działań - ale też do czasu, bo jak król się nie zgadza, to namiestnik nie ma nic do gadania, musi wypełnić wolę króla, jak to było z Nedem i Robertem, który wydał mu rozkaz i reszta, całe zdanie Neda, go nie obchodziła), ale jeżeli krol mówi, że ta osoba ma być w radzie w jego imieniu to nie można tego zignorować. Ostatecznie do rady namaszcza król. Tywin zawsze na spotkaniach rady wyjaśniał swoje decyzje, rozmawiał, przedstawiał też swoje przyszłe plany, a nie że członkowie rady dowiadywali się o tych zmianach po przyjściu na obrady bądź też zostali na te obrady nie wpuszczeni. A te najważniejsze sprawy omawiał w gronie tylko swojej rodziny, a nie z obcymi.

Tak czy owak, oczywiście, że namiestnik (gdy krol nie zgłasza zastrzeżeń) ma władzę nad Cersei i może kierować jej losem (jak to zresztą w ksiażce chciał zrobić Tywin, jak i tamże zrobił mądrze Kevan - różnica w podejściu diametralna). W przypadku Cersei chodzi mi o podejście, jeżeli nie chciał jej w radzie to mozna to było inaczej załatwić, a nie upokarzając ją, do tego ostentacyjnie i publicznie. Owszem, popełniła błąd, ale to jego krew. Najbliższa po Gennie.

Tywin wysłał Joffa do łóżka dyplomatycznie, a nie chamsko, do tego - że znowu to podkreślę - w gronie tylko swojej rodziny. Nie przypominam tam sobie obcych świadków.

To, czy Jaime uzbroił wrobli czy nie, nie ma znaczenia. Dopóki jest lordem dowodcą Kevan może mu naskoczyć (a właściwie skąd Kevan ma wiedzieć o roli Cersei? to nie było załatwiane bardziej dyskretnie?) A kara Cersei była policzkiem nie tylko dla niej, ale też dla rodu Lannisterów, jak i Korony. I to też powinno mieć dla Kevana znaczenie. Tym bardziej, że to też jego wina, Cersei prosiła go by był ręką zaraz po śmierci Tywina, a on ją olał, może gdyby od początku był na miejscu, to Cersei stając przed rzucającą jej Marg, nie byłaby sama i podjęła by tak dramatycznych kroków.
A królowa nie była tak niewinna jak piszesz. Walczyła z Cersei nie kryjąc się z tym.

Ale w czym ufać? Że niby będą pomagać Wierze? Zdradzą Koronę? Tu nie chodzi tylko o Marg, o to, że jest uwięzniona. Tu chodzi o to, jak Wróbel sobie poczynia z rodziną królewską, a królem na czele. Że ma ich wszystkich za nic, że Wiara urosła w siłę i zagraża królestwu. Tym bardziej Jaime powinien mieć udział w tych obradach. A nie robic sobie z tego jakieś gimnazjalne przepychanki. Królestwo będzie silniejsze, jak w środku będą takie konflikty? Czy naprawdę potrzeba upokarzać w taki sposób Cersei i Jaimego, by czynić sobie z nich wrogów? Owszem, Olennie w to graj, rozłam w rodzie jej największych przeciwnikow jeżeli chodzi o władzę. Ale ze strony Kevana to głupota wielka, bo każde osłabienie Lannisterów to także i osłabienie pozycji Tommena na dworze. Sam Kevan staje się kolejną, po Tommenie, tyrellową marionetką.

fune

(*rzucającą jej wyzwanie)

użytkownik usunięty
fune

Cersei, Jaime i Gregor wbili jak mafia do komnaty, trzasnęli krzesłem i Cersei mówi: skoro i tak nas nie wyrzucicie to nie marnujmy czasu. Gregor nie wyszedł. Kevan pokazał im, że nie będą mu dyktować co ma robić, i tak jak mówię, nikt nie zmusi go do obradowania z idiotami, nie ma że mleko się rozlało, jest szukanie winnych, a winna jest Cersei.

Co do Neda, on często decydował, nawet ignorował rozkazy króla. Robert sam zaznaczył, że Ned ma rządzić, gdy on się bawi. Joffrey i Tommen się od niego nauczyli. Po to jest namiestnik, żeby rządzić, doradzać, gdy król się myli. Nawet Joffrey nie mógł podskoczyć Tyrionowi, gdy coś zadecydował. Tommen to jeszcze dziecko i słuchał wcześniej Tywina, a teraz słucha Kevana.

"Nie przypominam tam sobie obcych świadków."
Mówimy o serialu, a tam byli Varys, Pycelle i rozbawiony Tyrion. Niby Lannister, ale Joffrey nienawidził być przy nim (i przez niego) upokarzany. Tywin obraził króla, potraktował jak dzieciaka przy świadkach.

To nie wina Kevana, podjął on na początku taką decyzję, bo chciał rozmawiać z królem, nie z Cersei i jej pionkami. Według niego Cersei manipulowała Tommenem i Kevan też mógłby stać się jedynie pionkiem.

Kevan wie o udziale Cersei, bo nie jest idiotą. Jaime to jej chłopiec na posyłki. Poza tym Kevan na pewno chce rozwiązać problem wróbli, tylko bez udziału winnych tego problemu.

Nie będą pomagać wierze tylko widać, że spiskują, grają dla siebie, osłabiają koronę (zamykając królową i jej brata, otwarcie prawie doprowadzając do zdrady sojusznika). Kevan wie, że korona potrzebuje Tyrellów.
Czemu winna jest Margaery? Nic nie zrobiła, żeby zasłużyła na zamknięcie/pozbycie się jej. Uzbrojenie wiary to idiotyzm.

Weszli normalnie do sali. Jak to zawsze normalnie wchodzili. Akurat przerwali im plotkowanie o Gregorze. Po czym rada zachowała się jak przyłapana na czymś.
Weszli normalnie do sali obrad, bo najwidoczniej nikt im wcześniej nie powiedział, że nie są w radzie. A konkretnie mam na myśli Cersei, trzeba było jej nie olewać, a nie, ze ona kolejny raz dowiaduje się, że nie może gdzies wejść, jak już się przygotowała i wyszła. A potem zdziwienie, że przyszła. Albo zdziwienie, że z Gregorem. To niech normalnie z nią pogada o Gregorze, a nie tak chamsko. Gregor nie jest tam, bo to je widzimisię, ale dlatego, że ona tylko przy nim czuje się bezpiecznie. Kto jak kto, ale wujek mógłby się zatroszczyć o jej poczucie bezpieczeństwa i zszargane nerwy.
Nie chodzi mi zresztą o to, że Cersei ma być w radzie. Bo oczywiście nie musi. Ale, jak to cały czas piszę wypadałoby to załatwić inaczej. Nie tak Cersei powinna się dowiedzieć, że nie zasiada już w radzie.
Kevan jest po prostu wredny i małostkowy, i wypięty na rodzinę. W sumie nie ma co się dziwić Lancelowi, nie daleko jak widać padło jabłko od jabłoni.

Jakie szukanie winnych? Polowanie na czarownice ma byc przejawem tej mądrości? A nie rozwiązanie problemu? Jak Kevanowi chce się zacząć szukać winnych, to niech zacznie od swego synka. A Cersei poniosła już karę na własnej skórze i to straszną karę, do tego straciła córkę, której nie mogła nawet pożegnać, ani grobu odwiedzić. To mało? Wujek musi się jeszcze dodatkowo nad nią znęcać?

Natomiast nie powinni prowadzić żadnych obrad na temat królestwa bez obecności Jaimego. Chyba że Jaime wyraziłby taką wolę.

Nieprawda. Gdyby Robert nie miał swojej przygody z dzikiem, dopilnowałby, żeby Ned wypełnił rozkaz. Pozwalał mu na rządzenie. Z akcentem na pozwalał. Ale nie na decyzje sprzeczne z jego wolą. A Joff w odróznieniu od ojca brał czynny udział w obradach, nie lubił jak coś się działo poza jego plecami. O Tommenie ciężko stwierdzić, nie nauczył się niczego od nikogo, nagle został królem i za bardzo nie wie, co to oznacza, jest jak dziecko we mgle i boli się własnego cienia, nie ma pojęcia w ogóle, jaką ma władzę.

Jak wspomniałam, nie przypominam sobie aż tak dokładnie tej sceny w serialu, możliwe, że byli tam Pycelle i Varys (coś mi świta, że nawet chyba to krytykowałam, jako zupełnie nie w stylu Tywina), ale i tak był to jakoś tak ujęte, że na pewno nie było tym samym, co wychodziło chociażby z ust Tyriona względem Joffa, poza tym Tywin to był Tywin, był także dziadkiem króla, bardzo doświadczonym i uznanym namiestnikiem oraz dowódcą, a także głową rodu. Miał autorytet wynikający z jego czynów, a nie nazwiska. Był szczery, ale nie chamski. A już na pewno nie bezczelny. Miał po prostu klasę, której brakuje Kevanowi.

Tu znowu nie jestem pewna do serialu, ale Kevan chyba nie jest głową rodu? Bo jako ręka stoi wyżej od Cersei, ale jako Lannister już nie powinien. W każdym razie w wyniku jej pozycji, która jest wysoka, jak i powiązań krwi, powinien ją traktować inaczej niż jak zwykłą dziewkę, jak to zostało zaserwowane.

Oczywiście, że olanie królestwa było winą Kevana, bo było jego decyzją. Cersei manipulowała Tommenen, ale już Tyrellowie to nie? :D Słabo to świadczy o Kevinie, zwłaszcza, jeżeli był tak niepewny siebie, że bał się Cersei.
Czego jakoś nie było widać podczas spotkań rady, jak już się zdecydował w końcu.

Szkoda tylko, że zamiast gasić pożar woli dowalać bratanicy.I bogu ducha winnemu Jaimiemu. I woli tworzyć konflikty w pałacu. Dlaczego jest idiotą. Jak to wie, bo wie?
Jaime to nie chłopiec na posyłki. Kto miał ratować Myrcellę, jak nie on. Zwłaszcza, że Cersei miała rację od samego początku, że grozi jej niebezpieczeństwo.

Nic nie widać. Przyszli na spotkanie rady, żeby omowić stan królestwa, a zwłaszcza zastanowić się, co zrobić z Wróblami.

Grają dla siebie? Co to w ogóle za zarzut :D A kto nie gra? Jakoś jak Freyowie czy Boltonowie grają dla siebie i spiskują, zdradzają sojuszników, itd., to Ci nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, jesteś pełna uznania.
A i niby Tyrelllowie (na czele z Olenną) nie grają na siebie? Nie manipulują Tommenem? Nie chcą osłabić i pozbyć się Cersei, żeby nie wchodziła im w drogę?
Jak to co zrobiła Margaery? Manipulowała Tommenem jeszcze bardziej niż Joffem. Rzuciła Cersei wyzwanie w twarz. W książce byłą bardziej subtelna, ale w serialu to się nie certoliła. Dziwisz się, że Cersei postanowiła zareagować. Dobrze widziała, że nie z miłości do je synów Marg tak bardzo pragnie być królową.
Podejrzewała też Tyrellów o udział w morderstwie jej syna (przy czym oni faktycznie zabili jej syna). A co ich powstrzyma przed zabiciem następnego?

Pewnie, że idiotyzm. Była sama i była zdesperowana, więc zrobiła coś niedorzecznego, jak to w serialu. Odpokutowała. I cały czas odpokutowuje, nie mogąc byc przy córce. Nie ma powodu, żeby jej jeszcze dowalać, i to przez własną rodzinę. Olenna wiadomo, babsko przeszczęśliwe, ale ze strony Kevana to słabe. I niemądre, zamiast gasić, tworzyć nowe konflikty. Osłabi swój ród i pozycję Tommena maksymalnie, dając przewagę Tyrellom i się mu zejdzie, i tyle z tego będzie.

użytkownik usunięty
fune

W serialu Barristan nie służył w małej radzie jako lord dowódca, a wątpię, że świadomie by zrezygnował. Jak to wytłumaczyć?

Tommen to jednak co innego, niż Robert. Dzieciak jest nauczony słuchać doradców, zwłaszcza namiestnika.

"na pewno nie było tym samym, co wychodziło chociażby z ust Tyriona względem Joffa"
Zależy kiedy, za czasów namiestnictwa Tyriona nigdy nie powiedział mu nic tak niestosownego. W tamtej konkretnej scenie Tywin nie miał na celu wychować wnuka na dobrego króla. Po prostu zdenerwował się, że Joffrey nazwał go tchórzem, który chował się w Casterly rock, gdy Robert dzielnie walczył z Targaryenami.
Tywin go wyrzucił, nawet jeśli z klasą, tytułując odpowiednio, to jednak odprowadził króla z mamusią do łóżka jak dzieciaka. Joffrey czuł się upokorzony.

"Grają dla siebie? Co to w ogóle za zarzut :D A kto nie gra? Jakoś jak Freyowie czy Boltonowie grają dla siebie i spiskują, zdradzają sojuszników, itd., to Ci nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, jesteś pełna uznania."
Niepotrzebna i nietrafiona złośliwość :) Raz, że lubię spiskowców, gdy są inteligentni, Red wedding to pod względem technicznym arcydzieło, wszystko idealnie zaplanowane. Intryga Cersei jest słaba i obróciła się przeciwko niej. Dwa, nietrafione porównanie, bo nie chodzi o mnie tylko obiektywne spojrzenie: Kevan podejrzewa bliźniaków o spiskowanie, o granie dla siebie właśnie, a nie dla dobra królestwa więc im nie ufa.
Jak już wspomniałaś mój ulubiony ród, to tak jak Edwyn podejrzewa Czarnego Waldera o spiskowanie i mu nie ufa :P

Co do małej rady, przecież od początku się zgadzam, że to było bezczelne tylko po tym co zrobiły bliźniaki w ogóle mu się nie dziwię. Patrz, Tywin, Tyrion, Kevan - wszyscy trzej świadomie pomijają Cersei i uważają za idiotkę, której najlepiej się pozbyć, choć jeszcze żaden tego nie zrobił (najbliżej był Tywin).

Co do ostatniego to żadne usprawiedliwienie, że była sama. Jak stwierdził książkowy Kevan, Cersei matką jest jeszcze gorszą, niż władczynią. Ja się nie zgadzam, według mnie w obu jest tak samo słaba :)

Świadomie zrezygnował. Mówił o tym Jorahowi w Kissed by Fire, w trzecim bodajże sezonie.

Tommen nie jest niczego nauczony. Słucha każdego kto się nawinie. Tak czy owak powinien choćby nawet symbolicznie, ale jednak wyrazić zgodę.
A sama Cersei dowiedzieć się inaczej, że nie jest członkiem rady (bo nie samego jej usunięcia przecież się czepiam).

Nawet jeżeli poczuł się urażony [Tywin] to nie odwdzięczył się mu tym samym. Nie był chamski, nie był bezczelny, nie poniżał. Tywin miał to do siebie, że nie musiał wychodzić, to inni wychodzili, nawet królowie. W ogóle nie ma porównania do zachowania Kevana.

Wychodziło po prostu jakbyś miała do rodzeństwa pretensje, że w ogóle prowadzą jakieś spiski czy intrygi, że coś chcą ugrać dla siebie, że śmią w ogóle robić coś przeciwko Tyrellom (przy czym Jaime akurat nic takiego nie gra, ale nie wiadomo czy teraz nie zacznie) Nie wiadomo o co podejrzewa Kevin bliźniaki. Za to widać, że jest kompletnie ślepy na intrygi Tyrellów.
Intryga [Cersei] słaba, no cóż, ale to już wina dedeków :D Od początku tego pomysłu dziwiłam sie, jak to można było w ogóle rozwiązać w ten sposób. Robią z tej Cersei tępą dzidę i wiem, mowimy o serialu, wiec o tej tępej dzidzie, ale mimo to uważam, że to, co się wydarzyło podczas spotkania małej rady to skandal.
Jaime miał tam swoje miejsce i jako dowodca straży MUSI wiedzieć, co się dzieje (jeżeli Kevan mu nie ufa, to niech doprowadzi do jego zmiany, ale jak na razie Jaime miał tam stołek), a usunięcie Cersei z rady powinno odbyć się w zgoła innej atmosferze. Co oni tam w ogole byli tacy zdziwieni, że Cersei z Jaimem się pojawili?

A ja się dziwię. Tywin zrobiłby to w zupełnie inny sposob. Nawet ten serialowy.
I z pewnością by nie odpuścił takiego upokorzenia rodu przez Wróbli.
Popatrz lepiej jak to zrobili [z Cersei] Tywin czy Kevan w ksiażce (ktory był zresztą tak samo blisko z tym jak Tywin).

Nie mówię o usprawiedliwianiu Cersei, a o tym, że jak Kevan chce mieć do kogoś pretensje to niech zacznie od siebie. Skoro Tywin nie poważał wielce umiejętności politycznych Cersei to Kevan powinien uszanować pamiec brata i przejąc jego obowiązki, a nie oddać je Cersei a potem płakać.
Która swoje wystarczająco przeszła i nie potrzebuje jeszcze dodatkowych upokorzeń i to ze strony najbliższych. Nie uszanował w ogóle jej żałoby. Co mu szkodziło pójść do jej komnat bądź wezwać ją do siebie i oznajmić, że nie życzy już sobie jej obecności w radzie? Że ma poparcie krola w tym względzie? Obawiał się konfrontacji twarzą w twarz? Tchórz i nic więcej.

użytkownik usunięty
fune

Nic takiego nie mówił. Chyba, że zacytujesz, wtedy zwrócę honor.

"Wychodziło po prostu jakbyś miała do rodzeństwa pretensje, że w ogóle prowadzą jakieś spiski czy intrygi"
Nie wiem czemu tak zrozumiałaś. Przytoczę, żeby nie było niedomówień :)

Ja: Jak można ufać takim idiotom?
Ty: Ale w czym ufać? Że niby będą pomagać Wierze?
Ja: Nie będą pomagać wierze tylko widać, że spiskują [Kevan widzi i dlatego im nie ufa], grają dla siebie, osłabiają koronę (zamykając królową i jej brata, otwarcie prawie doprowadzając do zdrady sojusznika).
Ty: Jakoś jak Freyowie czy Boltonowie grają dla siebie i spiskują, zdradzają sojuszników, itd., to Ci nie przeszkadza.
Dlatego złośliwość nietrafiona :P

"Za to widać, że jest kompletnie ślepy na intrygi Tyrellów."
Tywin też był, w końcu wolał z góry założyć, że zabić Joffreya mógł WYŁĄCZNIE Tyrion i nikt inny.

"Intryga [Cersei] słaba, no cóż, ale to już wina dedeków :D
To prawda, mogliby przynajmniej o długu wspomnieć, żeby to było wiarygodniejsze.

"Co oni tam w ogole byli tacy zdziwieni, że Cersei z Jaimem się pojawili?"
Bo pojawili się z Gregorem, którego każdy się boi. Kevan zresztą tak to powiedział, jakby Cersei miała wiedzieć, że nie ma już miejsca w radzie. Jaime to co innego, ale mógł przyjść sam, a nie że trzaska krzesłem, za nim stoi Gregor i zaczynają rozmowy. Bliźniaki też się nie popisały.

Kevan chciał być namiestnikiem Tommena i byłby zaszczycony gdyby król go o to poprosił. Nie Cersei, jej nikt nie poważa, i w pełni zapracowała na swoją opinię. Ciężko jej współczuć.

W książce bardziej ją lubię, bo tak nie irytuje i ma ciekawszą osobowość (świetnie się czyta jej szaleństwo w Uczcie).

Podałam Ci namiar w nadziei, że sama sobie odpalisz :P szło to jakoś tak:

- King Robert wanted her dead.

- Of course he wanted her dead She's a Targaryen. The last Targaryen.

- I suppose no one on the small council could speak sense to him.

- I didn't sit on the small council.

- No? Doesn't the Lord Commander of the Kingsguard traditionally...

- Traditionally, yes, but I killed a dozen of Robert's friends during his rebellion. He didn't want advice on how to govern from a man who had fought for the Mad King. Can't say I minded much. I always hated the politics.

- Yeah, I imagine I would, too. Hours spent jabbering about backstabbings and betrayals the world over.

- Mmhmm.

Dlaczego zaraz złośliwość? Stwierdzenie faktu jeno. Bo jakoś tak podczas czytania kolejnego posta znów napotkałam się na zarzuty jaka to Cersei niedobra, bo spiskuje przeciwko biednej niewinnej Margaery. Ok, niech będzie to punkt widzenia Kevana. Ale on tego nie wie, dodatkowo co by mu miało przeszkadzać, że bliźniaki grają na siebie (sam fakt w sensie, a Cersei i tak najwiecej to gra na Tommena, metodę może potępić, ale nie, że Cersei nie ufa Tyrellom).

Nie ma co się dziwić. Tyrion sam się podłożył, dlatego też spiskowcy to wykorzystali. Mieliby ogromny problem na kogo skierować winę, gdyby ten odpowiednio zachowywał się przy królu, pokazując wszem i wobec swoją nienawiść i pogardę. Że o bezpośrednim grożeniu śmiercią również przy Tywinie nie wspomnę. Tywin nie dostał na tacy wyjaśnienia Petyra. I nie wiem czy założył, ale niezależnie od własnych przekonań musiał zorganizować proces i go oskarżyć. A że zeznania świadków były dla Tyriona druzgocące to już nie Tywina wina.
Ale samych Tyrellów bacznie obserwował i trzymał na dystans, ich wpływy, bo na samo morderstwo nie mógł nic poradzić. I przede wszystkim im nie ufał, a nie jak Kevan i jego psiapsiółka.

Kevan dobrze zdaje sobie chyba sprawę ze stanu Cersei, że i dlaczego wszędzie łazi z Gregorem. Jeżeli mu to nie odpowiada, bo członkowie rady czują się niekomfortowo (czemu nie mógł być to ser Robert to nie rozumiem) to mógł to jakoś załatwić wcześniej. Mógł po ludzku z nią porozmawiać, jaki jest obecnie jej status w zamku, czego ma się spodziewać i takie tam. Bo nie wyglądało mi to, żeby się spodziewała. A już po Jaimem tym bardziej.
Jeżeli wyjdzie, że ona miała tę wiedzę, a przyszła z Gregorem jako elementem szantażu, to co innego. Ale jak na razie stoję przy zdaniu, że weszli normalnie i równie normalnie odezwała się Cersei (tzn. jak tępa dzida, ale nie było w niej nic wyzywającego, niemiłego czy cuś). A rada potraktowała ich baaardzo z góry.

Co do jaimego to mogli powiedzieć, że nie rozpoczną obrad dopóki Cersei i Gregor nie wyjdą. I dać na przetrzymanie, ale Jaimiego nie wykluczać. Mogli powiedzieć, że taka jest wola krola (o ile była). Zamiast tego wybrali rozwiązanie najgorsze z możliwych. I świadczące o słabości też Kevana, bo Tywin by nie wyszedł.

Ja mogę powiedzieć, że w książce to Kevan mnie tak nie irytuje, bo jest rozsądnym facetem i umie rozporządzać ludźmi, nie tworząc sobie śmiertelnych wrogów w domu. Poradzenie sobie z Cersei było dla niego bułką z masłem, a ona sama nie mogła mieć do niego pretensji, że zrobił coś niezgodnie, niegodnie czy niewłaściwie co do swego urzędu czy jej pozycji. I łażenie z nią ser Gregora czy ser Roberta mu w tym nie przeszkadzało.

użytkownik usunięty
fune

Zwracam honor :P

"Nie ma co się dziwić. Tyrion sam się podłożył, dlatego też spiskowcy to wykorzystali."
Wiadomo, że Tyrion był głównym podejrzanym, w dodatku sytuacja bezpośrednio przed śmiercią króla całkowicie go pogrążyła. W zasadzie Tyrellowie tak to wykonali, że ciężko byłoby ich powiązać z morderstwem, prędzej nawet Oberyna.

"a nie jak Kevan i jego psiapsiółka"
Poczekajmy jeszcze z osądami, jak na razie tylko spotkali się, żeby omówić sytuację królowej i jej brata, ponoć ma się pojawić później wojsko Tyrellów, jak dla mnie Kevan nie ma wyjścia, ród Lannisterów jest w serialu bardzo słaby i muszą się liczyć z Tyrellami.

"Ja mogę powiedzieć, że w książce to Kevan mnie tak nie irytuje, bo jest rozsądnym facetem i umie rozporządzać ludźmi, nie tworząc sobie śmiertelnych wrogów w domu."
Ale przecież scena książkowa (opróćz tego, że bardziej logiczna) jest bardzo podobna do tej z 5 sezonu. Różnica jest tylko taka, że Kevan chce być regentem, a Cersei odesłać do CR, w serialu od 5 sezonu nie mówi się o regencie (jak Tommen jest młodszy o Joffreya :/), tylko pojawia się tytuł królowej matki, która niby niewiele może jeśli chodzi o władzę.

''Jaime nie przyszedł sam, poza tym jest zbyt posłuszny Cersei''

I to jest bardzo nielogiczne i wkurzające. Znaczy co? Jaime nie wie z jakiego powodu miała serialowy marsz? Nie wie z jakiego powodu ją wtrącili do lochów? Nie wie do czego sie przyznała? Jednym słowem Locke wraz z dłonią uciął mu jaja. Bo jak tłumaczyć, że on nie ma pretensji do niej, że puszczałą sie z Lancelem? Tak na lajciku to przyjął? Tylko niech mi nikt nie mówi, że Jaime nie wie za co był marsz? Ten wątek jest niedorzeczny. Jaime powinien wiedzieć, bo całe królestwo wie i zlać ją ciepłym moczem a nie jak pantoflarz- wszystko odbierzemy, liczysz się tylko ty i ja. No na bogi...

użytkownik usunięty
Treehouse

To prawda. Przed startem sezonu tak właśnie mi się wydawało, że Jaime dowie się prawdy, znienawidzi Cersei i dalej będzie książkowo.

Mi sie z kolei juz nic nie wydawało, oprócz tego, że mogliśmy sie spodziewać kolejnego fakapa ze strony scenariusza. Mniej wiecej od 4 sezonu tak sie dzieje, że niemal wszystkie postaci zachowują się jakby przeszły lobotomię. W ich zachowaniach, reakcjach, decyzjach nie ma żadnej racjonalności, żadnego związku przyczynowo-skutkowego. Ale jak widać ludzie łykają wszystko bez zastanowienia. Całe rzesze fanów padają na kolana przed każdą odsłoną i wytłumaczą sobie każdy debilizm sami (jeśli w ogóle go zauważą lub nie wyprą ze świadomości). Dlatego dedeki pozwalają sobie na te wszystkie kretynizmy przez co serial stał się mocno irytujący, niedorzeczny i nielogiczny.

Ewentualnie dopiero się dowie (ekhem, Dorzecze, ekhem). No chyba, że w serialu się dowiedział a mi wyleciało to z głowy bo.. bo stał się sezon 5 xd

ocenił(a) serial na 8
Treehouse

Można to wytłumaczyć współczuciem, wiem, że to naciągane, ale serialowa Cersei straciła dwoje dzieci, straciła wszystko na czym jej zależało. A w serialu nie ma ser Osmunda, więc Jaimowi zapewne łatwiej było jej wybaczyć. Albo nie wierzy w plotki, nie było go wtedy w KP, a Cersei kocha, więc może nagadała mu, że musiała wymyślić te wszystkie rzeczy, bo inaczej nie opuściłaby cel septu.

samwise_6965

samwise, ale mnie szczerze nie obchodzą domniemania widzów. Pewnie, że na rózne sposoby mozna tą sytuacje wyjaśnić, nawet tym, że zakazano o tym mówić bo przyjdzie wielki Gregor i każdemu rozwali łeb, kto tylko zacznie mówić do Jaimego o prawdzie. Nie wiem czy pamiętasz jak Jaime rozmawiał z Cat Stark o swojej wiernosci do Cersei i tym samym dał jej prztyczka w nos, że Ned ja zdradził. Jaime powrócił bez reki a Cersei do niego, że wrócił za późno a Jaime na to, że ''jestem tu 2 tygodnie i nie było bara bara''. Teraz wraca z Dorne jego łukochana przeszła marsz, każdy w królestwie wie z jakiego powodu- Olenna sama ją wystawiła za namową LF. I teraz Olenna nic nie mówi Jaimemiu choć widzi jak ten pantoflarz sie snuje za swoją dziwką. To jest nielogiczne, nierealne i nie ma nic wspólnego z racjonalnością.

ocenił(a) serial na 8
Treehouse

No wiesz miłość :D
Ale akurat tutaj przyznam Ci rację, bo Jaime powinien zachować się tak jak w książce (mimo tego, że Cersei lubię, to sama sobie zasłużyła na to wszystko).

Dlaczego też zwróciłam uwagę na to, że bez sensu było to, że Cersei nie zajarzyła, o którą królową może chodzić, bo the queen to już nie jest dawno. Tym bardziej, że jedną z więzionych królowych była wnuczka osoby, która wypowiadała te słowa, więc nawet, gdyby akurat to 'the' jej umknęło, to wypadałoby nie mieć wątpliwości, o kogo może chodzić. Ale tak czy owak wydawało sie, że Olenna z wielką satysfakcją podkreślała, że żaden tytuł jej się nie należy, aż ociekała jadem, a mogła uprzejmie zwrócić uwagę, że mówiła przecież 'the' a nie 'a', zamiast bezczelnie upokarzać bądź co bądź królową, czyli kogoś stojącego zdecydowanie wyżej niż ona sama.

użytkownik usunięty
fune

Nikt już nie ma do Cersei szacunku. Ona sama nazywa siebie the queen więc jej nie umknęło, robi to świadomie, z nienawiści do Margaery.

Raczej z przyzwyczajenia. A to, że się kogoś szanuje czy nie, nie ma nic do tego, jak się należy do kogoś zwracać, jakim tonem i jakimi słowami.

użytkownik usunięty
fune

Nie, ona nadal uważa się za królową i nigdy nie zaakceptuje Margaery.
Niby tak, ale fajnie że są odważni ludzie, krórzy jak Karstark potrafią nazwać króla "the king who lost the North", czy jak Tywin odpyskował królowi, że any man who must say I am the king is no true king.

Nie zaakceptuje Margaery, bo ją przejrzała. Że o przepowiedni o młodszej i piękniejszej nie wspomnę. A i z samej Marg niezłę ziółko. I tyle lat była the queen, że to nie takie łatwe, nagle stać się kimś z nazwy innym. Ale chyba zdaje sobie sprawę, kto ma prawo do tytułu. Nie akceptuje tego, to jasne, ale chyba wiedziała, że je tytuł nie jest dożywotni, czy jej się będzie następczyni podobała czy nie. A nawet jeżeli nadal uważa się za prawowitą 'the' to przynajmniej powinna zdawać sobie sprawę z tego, co obowiazuje oficjalnie i dla innych. Dla mnie ten jej uciesz, że mówią o niej, jest mega dziwny i naiwny, wręcz niedorzeczny, tym bardziej, że mówiła Olenna i to mówiła chyba o więzionej wciąz któlowej. Cersei popełniała różne rzeczy pod wpływem stresu, ale dedeki przesadzają z jej tępotą.

Dla mnie ta odwaga jest równoważna z głupotą. I tu właśnie mamy mądrość i wyważenie Tywina - on nigdy nie pyskował królowi. Zawsze jakoś to tak dyplomatycznie ujmował, że widać było, że chodzi mu o nauczenie czegoś Joffa, że robi to z troski o niego, a nie w celu dokuczenia czy osobistych negatywnych pobudek. Tak jak zresztą zawsze czynił też Davos. Potrafił powiedzieć prawdę Stannisowi, ale w stosowny sposób. Zresztą Ned z Robertem stosował podobną metodę. Mimo ich bliskich relacji, mimo tego, że byli najlepszymi przyjaciółmi, to zwracał się do króla zawsze z szacunkiem, nawet gdy się z nim nie zgadzał, nawet gdy miał niskie mniemanie o nim w danej sprawie.

użytkownik usunięty
fune

O przepowiedni nawet nie mów, bo ktoś kto rodzi trójkę dzieci, gdy przewidziano mu TRÓJKĘ dzieci jest idiotą.
Sama doprowadziła do wypełniania się tej przepowiedni.

Nie zgodzę się, Tywin upokorzył Joffreya, a król nie mógł go ukarać, był bezradny i nawet bał się.
Robert, gdyby nie to, że Ned był jego bratem już dawno skróciłby go o głowę za to jak go upokorzył przed całą radą, mówiąc, że wziął go za mądrzejszego.
A Olenna wcale nie upokorzyła Cersei tylko ją poprawiła.

No niby w serialu urodziła czwarte :D
Co do Tywina to podtrzymam zdanie, to było zwyczajne karcenie wnuka, złagodzenie o jego królewską pozycję. Zresztą zawsze krytyka Tywina miała motyw wychowawczy, nigdy upokarzający w sensie stricto. Żeby jego dzieci/wnuki zachowywały się godnie co do swojego urodzenia.
Ned wielokrotnie brał poprawkę na to, że Robert jest królem, w swoich wypowiedziach. Raz tylko puściły mu nerwy. Czemu zaraz ścinać? Stannis też zawsze stanowczo upominał Davosa, gdy ten jego zdaniem przesadził z brakiem szacunku w wypowiedziach. Chodzi właśnie o brak tolerancji nawet dla bliskich. I czy Robert wtedy czasem nie wywalił go z rady?

Upokorzyła. Wyrażała się z wyższością i pogardą, jak do jakiejś dziewki, a nie jest namiestnikiem, a kimś o niższej pozycji. Sączyła jad z poczuciem wielkiej satysfakcji. Widać było, że wykorzystuje sytuację.
A Robert to czasem nie wtedy go wywalił z rady?

użytkownik usunięty
fune

Przede wszystkim powinna urodzić najwyżej dwójkę Jaimemu. Albo najlepiej zero, bo jako królowa miała obowiązek urodzić dzieci Robertowi. A tak sama z pełną świadomością doprowadziła do spełnienia części przepowiedni. Reszta już sama się potoczyła. To była jedyna rzecz na jaką miała wpływ.

Tywin przesadził traktując króla jak dzieciaka. Powiedział: król jest zmęczony, odprowadźcie go do łóżka.
Z powodu osobistego, bo Joffrey jedynie zwrócił mu uwagę, że to Robert był bohaterem, a Tywin postąpił jak tchórz. Tywin się wściekł, i wyrzucił króla. Cersei była przerażona, Tyrion rozbawiony, a Joffrey bezradny.
Niby jaka z tego nauka? Chyba uważaj do kogo mówisz, bękarcie.

Przesadzasz, Cersei też uprzejma nie była w tej scenie. Normalnie zwróciła jej uwagę, że the queen to jej wnuczka.

Nie sądzę, żeby przepowiedni obchodziło, kto był ojcem dzieci.

Czym dał szansę odejść królowi bez utraty twarzy. Każdy ma prawo być zmęczony, zwłaszcza król.
Jakim bękarcie? Joff prowokował go dłużej, a Tywin nie będzie się kłócił z dzieckiem, zwłaszcza z takim, co nic nie kuma, chciał poprowadzić poważne obrady, miał do omówienia ważne sprawy, a Joff mu tym przeszkadzał. Gdy Tyrion rzucał w jego imieniu bezczelne zaczepki to też je ignorował, skupiając się na tym, co istotne dla sprawy.

Jak to nie była uprzejma? Szczerze się ucieszyła, że w końcu zajmą się Wróblami, żeby dostali to na co zasłużyli. Na co Olenna zachowała się jak suka. Bo inaczej nie mogę tego nazwać, po tym co Cersei przeszła i że dopiero co zamordowano jej córkę. Nie podejrzewam Olenny o jakąś specjalną wrażliwość, ale dobre mianiery, to by mogła mieć. Owszem, Cersei należała się uwaga, że mowa była o the queen, czyli Margaery, ale można to było zrobic w niesukowaty sposób. Wstyd dla Kevana, że na to pozwolił. Niezależnie od tego, co zrobiła Cersei była jego krwią, córką jego starszego brata, lorda i dowódcy, matką dwóch królów i szacunek jej się należał z samej pozycji, a nie że opieprzała ją do tego jeszcze akurat morderczyni pierwszego.

użytkownik usunięty
fune

Było jedynie powiedziane, że Cersei będzie miała trójkę dzieci, a Robert bodajże 16. Może w przypadku tego dziecka Roberta klątwa zadziałała i umarło, albo Cersei je zabiła, a tylko przy Catelyn udawała rozpacz, wiadomo że co do modlenia się o Brana ściemniała.
Ale Jaimemu mogła urodzić jedno dziecko, najwyżej dwa i przepowiednia nie mogłaby się spełnić. To była jedyna rzecz na jaką miała wpływ więc mogła się poświęcić.

Joffrey powiedział, że nie jest zmęczony. Nawet krzyknął I AM NOT TIRED :)

"Joff mu tym przeszkadzał"
Jest królem, może robić co chce. Odważne z jego strony było tak zwrócić się do Tywina, ale w sumie powiedział mu prawdę. Przypomnij sobie całą scenę w serialu, Tywin najpierw upokarza go "prawdziwy król nie musi powtarzać, że jest królem. Zrozumiesz to, gdy wygram za ciebie kolejną wojnę". Joffrey powiedział coś naprawdę niegłupiego i warto było pociągnąć temat i przy okazji nauczyć czegoś zapatrzonego w Roberta Joffreya, ale po co, lepiej wysłać króla z mamą za rączkę do spania.
Zresztą cała familia Lannisterów jest siebie warta pod tym względem. Może jedynie książkowy Jaime zawsze był ponad to.

"po tym co Cersei przeszła"
Czyli Olenna ma współczuć Cersei tego, że została ukarana za grzechy przez wiarę, której sama dała możliwość karania nawet tych wysoko postawionych? Którą uzbroiła, żeby pozbyć się niewinnych Tyrellów (ani Loras ani Margaery nie zrobili nic złego) i karma do niej wróciła? Współczuć to można Myrcelli, bo nie zasłużyła na taki los, a nie Cersei.

Niby tak, ale z przepowiedniami tak już jest, że mozna się starać, a i tak wychodzi, że się spełniają. Paradoksalnie częto jest nawet tak, że spełniaja się własnie w wyniku działań majacych na celu coś zgoła przeciwnego. Moim zdaniem nawet gdyby sie starała to i tak zaszłaby w te co najmniej trzy ciąże, jak nie z tym, to z innym. Taka karma.

No bo nie zakumał, że dziadek dał mu szansę wyjść w twarzą. To już inna sprawa i nie wina Tywina.

Nie przypominam tam sobie nic mądrego. Możliwe, że można było zrobić z tego jakąś lekcję, ale Joff nie był tam w nastroju do nauczenia się czegokolwiek, a do kłótni. Cokolwiek by mu Tywin nie powiedział i tak by żadnych wniosków nie wysnuł, a zaczął atakować jeszcze bardziej.
""prawdziwy król nie musi powtarzać, że jest królem" - to widzę, że Dany jest strasznie poniżana i upokarzana tu na forum, oj niedobrzy Wy ;)
W każdym razie to była słuszna uwaga i stwierdzenie faktu, bo Joff miał z tym straszny problem, a to wygląda niepoważnie. A jedynie Tywin miał na tyle silną pozycję i autorytet, że jako jedyny był w stanie wychować jeszcze Joffa, który świadomość swej pozycji miał, ale całej reszty mu brakowało. Nie ma co się dziwić, że Tywin się wstydził za swego wnuka. Nie widziałam tam chęci upokorzenia go, a zwrócenia mu na coś uwagi. Ale nie od razu Rzym zbudowano, widział, że Joff nie jest w nastroju, więc odesłał go do łóżka, tlumiąc tym samym konflkt w zarodku, a jednocześnie planując już edukację dla wnuka. Bo przejął odpowiedzialność.

Nie pisałam, że ma jej współczuć (za to Kevan mógłby), tylko ma mieć jakieś maniery. Chyba wie, jak się zwracać do osoby o tej pozycji, która w dodatku jest w żałobie.
I wcale nie wiedziała, że Cersei uzbroiła wiarę, bo niby skąd? Nie dlatego się tak do niej zwracała, po prostu wykorzystała sytuację, bo wiedziała, że może. Bo wiedziała, że Kevan nie zareaguje. Gdzie w serialu jest powiedziane, że wszyscy wiedzą, kto dał kasę Wróblom? Nie wiem, może coś mi umknęło.

I nie wiem, dlaczego wciąż robisz z Margaery niewinną ofiarę. Przecież groziła Cersei, jak również manipulowała Tommenem, żeby się jej pozbyć, upokarzała ją też przed swoimi służkami. Chciała walczyć z Cersei no to zawalczyła. A Loras dostał rykoszetem.
I nie zauważyłam, zeby ktokolwiek współczuł Myrcelii poza jej rodzicami.

użytkownik usunięty
fune

"No bo nie zakumał, że dziadek dał mu szansę wyjść w twarzą."
No ale kto mu dał prawo dawać królowi jakieś szanse? :P Joffrey nie miał obowiązku wychodzić, mógłby nawet zostać, jakby był idiotą. Ale wiedział, że Tywinowi nie można podskakiwać, tak samo Tommen nie podskakiwałby Kevanowi. Obaj bracia, Tywin i Kevan, w teorii są niżej od króla, ale w praktyce mają pełnię władzy i nie muszą z każdą decyzją lecieć do dzieciaków. Poza tym Joffrey w serialu jest czasami nawet bardziej ogarnięty od Tywina, np. rozmowa o Daenerys i jej smokach, Joffrey jako jedyny po Robercie widział zagrożenie, a Tywin olewał sprawę, twierdząc że teraz to ludzie wygrywają wojny, a nie smoki.

"I wcale nie wiedziała, że Cersei uzbroiła wiarę, bo niby skąd?"
No bo przecież nie była to samodzielna decyzja Tommena :) a Olenna nie jest głupia, wie kto i W JAKIM CELU to zrobił. I w scenie procesu Lorasa jak wymieniają się z Cersei spojrzeniami widać, że Olenna wie :P

"Nie pisałam, że ma jej współczuć (za to Kevan mógłby), tylko ma mieć jakieś maniery"
Co do Kevana to przypomnij sobie Tywina, jeszcze lepszy. Scena: stoją nad trupem Joffreya, a Tywin: "Twój brat nie był mądry. Gdyby był nadal by żył", na co Cersei łzy w oczach, a Tywin niewzruszony. Reakcja braci tutaj się nie różni, Tywin nawet bardziej bezpośredni, mówiąc to nad zwłokami przy zrozpaczonej matce, bardzo odpowiedni moment :D

Za to Olenna ma powody nienawidzić Cersei, i po ludzku cieszyć się, że po tym co zrobiła jej wnukom intryga obróciła się przeciwko niej i spotkało ją takie nieszczęście. Poza tym, co ona jej takiego strasznego powiedziała? Bez przesady :)

"manipulowała Tommenem, żeby się jej pozbyć"
Ale tylko ze stolicy, nie zabić.

"upokarzała ją też przed swoimi służkami"
Ten żart z winem? To akurat była szczera złośliwość w stronę pijącej Cersei.

"Chciała walczyć z Cersei no to zawalczyła. A Loras dostał rykoszetem"
Lorasa też Cersei nienawidziła, traktowała go bez szacunku, i nigdy nie wypełniłaby obowiązku.

Ktoś, kto chciał to załatwić tak, żeby król mógł wyjść z twarzą, nawet jeżeli ten król jest za głupi, żeby się tym przejmować. A wyszedł nie dlatego, że się bał, ale że miał do dziadka respekt i szanował jego autorytet. Był jednak mimo wszystko dzieckiem. Cersei też słuchał do pewnego czasu, i to tylko dlatego do pewnego czasu, bo była kobietą. A Tywinowi pozwalał na więcej, bo był mu najbliższym mężczyzną i jego dziadkiem właśnie (tylko on mu w sumie został po daniu drapaka przez Ogara). Wątpię czy byłby tak samo wyrozumiały dla Kevana.

Podejrzewa nie tyle uzbrojenie Wiary co danie im cynku (imo).

Nie widzę tam chamstwa ani bezczelności, czy próby upokorzenia. Ot zwyczajny Tywin-wujek-dobra-rada (a konkretniej 'uwaga')

Ale niech się w duszy cieszy ile wlezie. Przecież nie bronię jej satysfakcji czy uciechy. Ale na zewnątrz pewne zasady obowiązują, Cersei to nie jej syn, żeby sobie tak nią pomiatać, jak to ma w zwyczaju.

A to Cersei chciała Marg zabic czy jeno pozbyć sie z twierdzy?

Złośliwość nie złośliwość, zrobiła to w obecności służby. Służby nie powinno być ani widać ani słychać. Zwłaszcza gdy rozmawiają dwie królowe.

O tam zaraz nienawidziła. Nie szanowała owszem. Obowiązku w sensie ożenku? No wcale się nie dziwię :D Ale gdyby Tywin żył to by wypełniła. Nie miałaby wyjścia. Chyba że masz na myśli obowiązek małżeński no to wtedy raczej obydwoje mieliby z tym problem. Loras chyba nawet bardziej.

użytkownik usunięty
fune

"A wyszedł nie dlatego, że się bał, ale że miał do dziadka respekt i szanował jego autorytet."
W tym przypadku to równoważne pojęcia. Ludzie szanują Tywina, bo się go boją.
Ale przykładowo jak Tyrion będąc namiestnikiem publicznie dał mu lekcję w scenie z Sansą to król też był bezradny.

"Podejrzewa nie tyle uzbrojenie Wiary co danie im cynku (imo)."
Wiarę może uzbroić tylko król przecież. A wiadomo, że Tommen sam by tego nie wymyślił.

"Nie widzę tam chamstwa ani bezczelności, czy próby upokorzenia. Ot zwyczajny Tywin-wujek-dobra-rada (a konkretniej 'uwaga')"
Chodziło mi bardziej o współczucie dla córki, która właśnie straciła syna. Nie musiał dawać Tommenowi lekcji nad zwłokami jego brata, przy płaczącej Cersei. Sam Tywin też bardzo chłodno podszedł do śmierci wnuka, bez emocji. Dlaczego Kevan miałby traktować Cersei łagodniej przez to, że jest w żałobie po śmierci córki?

"Ale gdyby żył to by wypełniła"
No nie wiem. Scena gdzieś na końcu 4 sezonu temu przeczy. Cersei była gotowa powiedzieć wszystkim o związku z bratem (w sumie kolejny serialowy idiotyzm), żeby nie wyjeżdżać do Wysogrodu. Nie zostawiłaby też Tommena z Margaery.

samwise_6965

"aż dziw bierze, że Cersei przyjęła to tak spokojnie, powinna ich wszystkich ściąć za bunt :D"
No cóż, Cersei po tym marszu pokutnym jakaś nie sroga do tego typu 'bezczelnych' działań xP

ocenił(a) serial na 8
matiiii

Ale coraz bardziej zaczyna wojować czyt. "Chcę wiedzieć jeśli ktoś w królestwie śmieje się z pędzonej ulicami nagiej królowej" :p

samwise_6965

Dlatego też w swojej ankiecie napisałem, że Cersei chyba odzyskuje animusz (tylko, że jeszcze nie jest to ten poziom wredoty co przed marszem xD)

ocenił(a) serial na 8
matiiii

I teraz zadaję sobie pytanie, czy ja w ogóle czytałem Twoją ankietę xD za dużo ich poprostu i człowiek głupieje :p

samwise_6965

Nie no, spoko, ja sobie czytam wszystkie do podsumowania, Ty nie musisz :P