Witam, własnie się zarejestrowałam żeby napisać słów parę o wątku Sansy w nowym sezonie. Na starcie napiszę, że nie jestem osoba która przeczytała książki. Nie mniej jednak, oglądając nowe odcinki, odniosłam silne wrażenie, że wątek Sansy i jej podróż do Winterfell kompletnie nie ma sensu. Przeczytałam więc parę tematów na forum i okazuje się, że scenariusz został mocno przemodelowany względem książkowego pierwowzoru. Jeden z użytkowników podsumował kilka faktów, które w sumie są równie logiczne dla osób które książek nie czytały. Cytuje:
"Dla ludzi którzy nie są zaznajomieni z książką szybko wytłumaczę w trzech punktach dlaczego (wątek Sansy to totalna bzdura).
1. Sansa i Balish mają w rękach Dolinę, krainę zupełnie nie tkniętą przez wojnę, z bardzo dobrym zapleczem militarnym i ekonomicznym. Niemal cała północ, jak i krainy położone na południe zostały zniszczone przez wojnę, do tego nadchodzi zima, a zapasów brak. Dolina za to ma się świetnie, dlatego ten kto ma w rękach Dolinę, ma bardzo silne karty do gry o tron.
2. Według powszechnych informacji, Sansa jest jedyną żyjącą dziedziczką Północy, jako że Rob został zdradzony i zamordowany, zaś Bran i Rickon oficjalnie zostali straceni w Winterfell, a Arya (która i tak dziedziczy po Sansie) została uznana za zaginioną/martwą.
3. Teraz biorąc pod uwagę pkt 1 i 2, oddanie Sansy w ręce Boltonów kompletnie nie ma sensu. Po co Balish miałby pomagać komuś, kto jest na straconej pozycji? Tywin nie żyje, Bolton stracił najsilniejszego sprzymierzeńca. Kto go wesprze? Frey? Cóż, wszyscy wiemy jakim sojusznikiem jest ród Freyów. Utrzymanie północy przez Boltonów stało się więc wielce mało prawdopodobną opcją, biorąc pod uwagę, że pod Murem Stanis przegrupowuje swoje siły i już niebawem ruszy na Winterfell. Littelfinger zna się na rzeczy i nie mógłby być, aż tak głupi. Podsumujmy: Balish mając w rękach Sansę, "jedyna żywą" dla świata dziedziczkę Północy, która z łatwością po przez mariaż mogłaby wejść w silny sojusz z Doliną, mógłby przejąć całą Północ, która oczywiście powstałaby dla ukochanej Starkówny. Wszyscy wiemy, że Północ Pamięta."
Od siebie dodam również kilka zdań. Po pierwsze, po jaką cholerę Littlefinger zadawał sobie tyle trudu z wyciągnięciem Sansy z Królewskiej Przystani, skoro teraz oddaję ją w ręce Boltonów? W ręce człowieka który jest bezpośrednio odpowiedzialny za śmierć jej brata i który własnoręcznie poderżnął gardło jej matce. Mam uwierzyć że Bealish zapomniał o tym co spotkało jego ukochaną Cat? Mariaż z bękartem którego ulubionym zajęciem jest ganianie z psami bezbronnych dziewczyn po lesie i obdzieranie ludzi ze skóry żywcem to ma być jakiś nowy mastermind plan Littlefinger'a? Nie, to jest jakaś kompletna bzdura. Po co była ta cała szopka w Dolinie? Chyba nikt nie wierzy w to, że przez te parę tygodni w Dolinie, LF dokonał jakiejś niesamowitej przemiany Sansy, i zrobił z niej gracza który teraz w pojedynkę będzie wodził Boltonów za nosy. Co za brednie... Najlepsze jest w tym to, że Bealish świetnie zdaję sobie sprawę z nikłych szans Boltonów na utrzymanie Północy, więc skąd taki ruch? Skoro wierzy iż Stannis odbije Winterfell, czyż nie lepszym pomysłem byłoby bezpośrednie dogadanie się z nim? W końcu Stanis desperacko potrzebuje kogoś dla kogo Północ powstanie, kogoś kto ma w swoich żyłach krew Starków. Wiem, że było już parę tematów o Sansie, ale chciałam przedstawić swój punkt widzenia, jako kogoś kto książki nie czytał i trochę szerzej podejść do tematu niż zwyczajne "o boże boże, w książce było inaczej". Zapraszam do dyskusji.
Jak to powiedział kolega z wieloma twarzami: możesz iść wszędzie :) Ja dodam: możesz robić co chcesz. Więc Sansa może, ale wcale nie musi, szczególnie na tym etapie, włączać się do Gry, w którą grają osoby pierdylion od niej w te klocki lepsze, bardziej doświadczone i co ważne - bez żadnych skrupułów.
Nie odmawiam Sansie walki o siebie, o swoją przyszłość, jedyne co mnie drażni, to sposób w jaki to się odbywa w serialu. O ile się orientuję, w książce Sansa dopiero uczy się Gry i na razie nikt jej chyba nie każe obalać rody, odzyskiwać pół królestwa i mścić za bliskich :) Samej!
A no, tak to inna sprawa :)
Jest tak jak mówisz, w serialu rzucili ją na głębokie wody... pełne rekinów.
A mnie dziwi właśnie niekonsekwencja Sansy w tym "byciu Graczką"… najpierw Sansa godzi się zostać w WF, mając w planie owinięcie sobie Ramsaya wokół palca, po czym… nawet nie próbuje owinąć go sobie wokół palca czy w jakikolwiek sposób zmanipulować! ZNOWU zostaje bezwolną ofiarą, usłużnie wypinającą tyłek w stronę oprawcy podczas nocy poślubnej.
Jedynym elementem "gry" mogłyby być pyskówki przy stole… ale litości, jakim cudem miałyby one zjednać jej przychylność Ramsaya? Co więcej - czemu Sansa nie odwlekała ślubu, czemu nie zmieniła swej strategii postępowania wiedząc, że Ramsay jest sadystą (a wiedziała o tym przed ślubem, chociażby widząc, co zrobił z Theonem Greyjoyem)…
Nie kumam w ogóle tego zachowania i tego, co niby miałoby być sprytnego w jej zachowaniu i co niby miało wskazywać na to, że "tak wiele" nauczyła się od Littlefingera. Gdyby faktycznie nauczyłaby się od niego CZEGOKOLWIEK wiedziałaby, że drażnienie kogoś, kto ma nad Tobą przewagę, nie znając go jednocześnie zbyt dobrze, nie jest mądre… po co więc te pyskówki?
A no taak… Przecież pyskówki były po to, by pokazać, jak Sansa się "zmieniła", jak bardzo nabrała jaj przy LF. Szkoda tylko, że reżyserzy natychmiastowo te jaja jej ucięli, stwierdzając po namyśle, że Sansa wzbudzi więcej emocji w widzach raczej jako bezradna ofiara Ramsaya, aniżeli kopia Margaery przeniesiona w realia WF.
Samo to jest dla mnie totalnie nielogiczne, całkowicie pomijając sensowność pozostawienia Sansy całkiem samej w WF.
Wydaję mi się LF wie, że Stannis pokona Boltonów, po prostu chciał się zabezpieczyć na każdą ewentualność. Gdy Stannis wygra to on bedzie miał dolinę, sansa północ i wtedy LF będzie miał wolną drogę to całego Westeros. Natomiast jeśli Boltonowie zwyciężą to po 1 Stanis ich ina pewno zdziesiątkuje i Sansa będzie mogła rządzić północą sama (lud bedzie walczyl za nia a nie za boltonów), LF bedzie władcą Doliny i wtedy razem będą mogli 'dobić' stanissa i ruszyć na południe.
W obu przypadkach LF wygrywa, gdyby nie wydał Sansy za Ramsaya miałby tylko jedną opcje a tak ma dwie (jak sam przyznał, lubi hazard).
Połowa twojej wypowiedzi to wypowiedź kogoś innego. Wypadałoby podać, kogo, zamiast zwykłego słowa "cytuję".
Jedno jest raczej pewne, zarówno serial jak i książka zakończą się TAK SAMO. Dlatego możemy sobie wysnuć prosty wniosek, że skoro scenariusz serialu momentami różni się od książki, nie jest to wcale nielogiczne i oznacza tylko jedno: w książce było to zbyt mało efektownie i ciekawie ukazane, może zbyt nudna dla widza byłaby tułaczka po Orlim Gnieździe (a jak wiemy Martin lubi rozciągać i obszernie opisywać niepotrzebnie niektóre wątki, co na ekranie się nie sprawdzi), ale jestem w 99% pewna, że wszystko poprowadzi do tego samego na sam koniec. A może wątek jest na tyle mało istotny dla ogółu, że można go było nieco przerobić. Wszystko i tak zakończy się najprawdopodbniej w ten sam sposób i w książce i w serialu, z taką różnicą, że w serialu bez niektórych mało wnoszących wątków.
Bez sensu by było żywić jakąkolwiek urazę, skoro to mnie w ogóle nie dotyczy ;) Nawet gdyby dotyczyło, też nie żywiłabym urazy, bo nie ma za bardzo, za co. Niemniej jednak wydaje mi się, że powinno się podawać autora przy cytowaniu
Heh co tu jest nie logiczne???W przeszlosci czesto byly tworzone malzenstwa na tle politycznym ...
W tym momecie na polnocy najsilniejsza frakcja sa Boltonowie ktorzy maja poparcie Lanisterow.
Dolina upadla by tak samo jak Starkowie i doprowadzilo by to tylko do jeszcze wiekszej destabilizacji regionu, co z tego ze wygrasz wojne skoro nie bedziesz mial kim rzadzic, zwazywszy ze zima sie zbliza ktora w tym swiecie moze twac lata i dekady.Little finger dobrze wie ze sansa ma najwieksze szanse przezycia u Boltonow ktorzy potrzeboja jej by zjednoczyc Polnoc, co on by niby zeskal z poslubienia jej ??Gniew Lanisterow utrate wszystkiego co posiada w zatoce?? Na rzecz czego??Wojny nie wygrywaja armie a uklady....
Właśnie, że sytuacja Lannisterów jest do bani, Tyrion uciekł, Tywin nie żyje a Cersei popada w paranoje i pogubi się we własnych spiskach co źle się dla niej skończy. Boltonowie jacyś mega mocni nie są a reszta ludów północy nie patrzy na nich przychylnie po krwawych godach.
Dolina natomiast nie brała udziału w wojnach wcale i ma się bardzo fajnie, mają zapasy i nienaruszoną armie.
Sansa ma szanse przeżycia u Boltonów? pewnie ją chętnie by wyeliminowali zaraz po tym jak urodzi syna. Poza tym ten Ramsay to chory świr, który obdziera ludzi ze skóry - to chyba nie wymaga komentarza.
I dlatego nie lubie dyskutowac z nieletnimi :( Pojecie o polityce jak swinia i niebie .... W polityce w czasach feudalnych nie bralo sie cech ludzkich pod uwage tylko prestiz i pozycje spoleczne ... Sansa jest jedyna spadkobierczynia Starkow i ludzie Polnocy ja Kochaja na swoj sposob , Boltonowie maja Pieniadze , Koneksje , i zaplecze militarne .Co z tego ze Lanisterowie maja klopoty i tak nadal sa najlepiej zaopatrzona frakcia .
"Dolina natomiast nie brała udziału w wojnach wcale i ma się bardzo fajnie, mają zapasy i nienaruszoną armie. "
Ma tez Niedoswiadczonych przywodcow a po klesce Starow pewnie rowniez Nielojalna i calkowicie pozbawiana Veteranow Amie , niewspominajac o braku sojusznikow i o tym ze byla najslabsza z wszyskich ksiestw Polnocy... Brak znajomosci podstawowych zasad taktyki nie mozna bronic Ignoracja ....
Po pierwsze dziecko Tyriona i Sansy miało dziedziczyć Winterfell, ale oboje zostali skazani za królobojstwo. Po drugie małżeństwo polityczne było pomiędzy Tyrionem i Sansą, nieoskarżoną o zabicie króla, szukaną w całym królestwie, zbiegłą ze stolicy i to zaoferowaną przez kogoś kto ją ukrywał w tajemnicy przed królem. Każdy kto znajdzie Tyriona albo Sansę ma obowiązek dostarczyć ich królowej, żywych lub martwych. Może gdyby Littlefinger ukrywał Tyriona to też mógłby sobie decydować za kogo go wydać?
A z tym przeżyciem u Boltonów to pojechałeś...
Na jakiej podstawie wyciągnąłeś wnioski, że armia Doliny nie posiada doświadczonych dowódców i jest pozbawiona weteranów? Nie wiem czy wiesz, ale w trakcie rebelii gdy obalono Szalonego Króla, Arrynowie (jak i podległe im rody z Doliny) byli pierwszymi którzy poparli Starków i Barethonów. Przez całą wojnę brali czynny udział we wszystkich bitwach. Kilka lat później, również wyruszyli na wojnę w trakcie rebelii Greyjoya na Żelaznych Wyspach. Myślę, że paru doświadczonych dowódców z tamtych czasów się ostało. Inną sprawą jest to, że rycerstwo i siły Doliny nieustanie prowadzą walki z dzikimi, górskimi klanami, co może być dla nich całkiem niezłym poligonem. Ich nielojalności nie komentuje, bo to sobie z palca wyssałeś... Dolina może i kiedyś nie była jakąś potęgą, biorąc jednak po uwagę obecny stan Westeros, ma się lepiej niż jakakolwiek inna kraina. Warto również dodać, że jej podbój jest niemalże niemożliwy, ze względu na położenie geograficzne i ukształtowanie terenu, co Martin wielokrotnie podkreślał. Z tymi Boltonami, że mają pieniądze to też dowaliłeś z grubej rury. Ciekawe niby jakim cudem Boltonowie stali się takim zamożnym rodem?
Przeczytałem wszystkie książki, które do tej pory wyszły ... i jeśli chodzi o Sansę, po śmieci Lysy Arryn były o niej zaledwie 3 rozdziały. W serialu jednak producenci postanowili przypisać jej także losy Jeyne Poole - dziewczynie, która miała udawać Aryę Stark. Sansa zaś powinna poślubić dziedzica Orlego Gniazda.
Co do spekulacji na temat sensu oddania Sansy Boltonom. Littlefinger jest przebiegły. Dobrze wie, że Stannis zdobędzie Winterfell, ponieważ ma większą armię i jest lepszym dowódcą. Boltonowie nie mogą skrzywdzić Sansy, ponieważ to jedyny Stark i dziedziczka Północy. Bez niej nie mają szans na podporządkowanie sobie chorążych Starków.
Uważam, że Baelish rozegrał to genialnie
- ulokował Sansę w jej własnym domu
- Stannis ,,uratuje" ją od Boltonów
- Północ poprze Stannisa za pośrednictwem Sansy
- Boltonowie zostaną wyrżnięci.
A gdzie w tym czasie będzie Littlefinger ? W Królewskiej Przystani gdzie wezwała go Cersei, która też niedługo upadnie. Nikt nie będzie mógł powiązać Petyra ze Stannisem, skoro Sansa raczej nic nie powie a Boltonowie zginą po zdobyciu zamku.
Kiedy to się stanie Littlefinger będzie mógł we właściwym momencie przejść na właściwą stronę. Połączy siły Stannisa i Północy razem z armią Doliny, którą włada i w ten sposób ruszy na wojnę przeciw Lannisterom i Tyrellom, których armia będzie w tym czasie nieco mniejsza :)
Takie są moje spekulacje, myślę, że w miarę logiczne.
Faktycznie posunięcia Baelisha są genialne. Powątpiewam jedynie w sojusz Littlefingera ze Stannisem. Petyr manipulował Starkami, Lannisterami, Tyrellami, Lyse okręcił wokół swego małego palca, ale on wie, że Stannisem - jedynym Stannisem - nie da rady manipulowac. Sansa to koń trojański Baelisha dla Stannisa , ona już jest jego, nawet jeśli o tym nie wie... Moim zdaniem Baelish się predzej sprzymierzy z Innymi niż ze Stannisem
A jaką niby miałby mieć korzyść Petyr z popierania Stannisa? Ten Petyr, którego celem życia jest jak największy chaos w królestwie, a przy tym jak największe wpływy?
Pewnie, tylko co on bedzie z tego miał? Litllefinger nic nie robi bezinteresownie. Miał multum lepszych opcji, a postawił na Sansę w Winterfell. Petyr jest hazardzistą jak sam siebie określił w ostatnim odcinku.
Jak to co będzie miał? Tego Boltona uśmierci i poślubi wdowę stając się władcą Północy.
Bo Sansa akurat będzie chciała go poślubić po tym jak wydał ją osobie pokroju Ramsaya. Próbowałam rozkminiać to ze strony psychologicznej. Jak Ramsay zrobi krzywde Sansie to ona raczej będzie ostro wkurrr na Petyra, że ją w taki plan wciągnął i naraził na ryzyko i dodatkowe cierpienie. Pół biedy jak Ramsay nic jej nie zrobi, wtedy to ma sens faktycznie.
To już nawet nie chodzi o takie niuanse, co ona czuje. Jak czytam niektóre komentarze to mam wrażenie, że niektórzy oglądają ten serial z zamkniętymi oczami, albo zaczęli oglądać od tego 5 sezonu. Czy ktoś się pytał Sansy czy chce wyjść za Jofreya, a później za Tyriona. Nawet Cersei w obliczu rozkazu ojca nie mogła się sprzeciwić i miała poślubić ser Lorasa. Czy wam naprawdę się wydaję, że gdyby Stannis zajął Winterfell i Sansa wpadłaby w jego ręce. Stanis, jak dobry ojciec spytałby się jej "Dziecko, czy chcesz poślubić tego o to rycerza?" Nie, wydałby jak za tego kto zaoferowałby największe korzyści. Morze za kogoś z poddanych mu rodów, lub za jakiś lepszy ród z Północy, żeby zyskać jej przychylność. Na pewno nie bedzie to Littelfinger. I na pewno nie będzie miał nic do gadania. Dlatego właśnie między innymi ten wątek jest tak głupi.
Faktycznie niby podobne sytuacje, ale jednak nieco odmienne. Też Stannis jest innym rodzajem osoby niż Tywin czy Cersei, nawet jakby nie zapytał Sansy 'jak dobry ojciec', to czy celowo dręczyłby ją dodatkowo ślubem z kimś kogo ona darzy bardzo negatywnymi uczuciami? Myślę, że starałby się być trochę wyrozumiały, on też jest ojcem, sam ma córkę, gdyby Sansa odpowiednio go podeszła spojrzałby na nią bardziej przychylnie.
Sama nie wiem, za kogo Stannis mógłby chcieć wydać Sanse. W serialu nie jest jakoś uprzedzony do LF. Za to gdyby LF zaoferował mu coś wyjątkowo korzystnego to mógłby go przekonać.
Wiem, ze odkop niemalze po roku, ale nie moge przejsc obojetnie wobec slow "on tez jest ojcem, sam ma corke" w kontekscie Stannisa :-)
Prawda. Widzę, że zdecydowana większość ogląda serial z zamkniętymi oczami. Dwie sceny są tutaj kluczowe - rozmowa Boltonów, mająca na celu pokazanie ile dla lordów Północy znaczą Starkowie; tyle, że są w stanie zginąć dla nich. To było bardzo ważne, bo wielce wymowne w kontekście umieszczenia Sansy w Winterfel. Jeśli Stannis odbije Sansę z rąk Boltonów, ostatnią żyjącą Starkównę, to ludzie mu zaufają i za nim pójdą. Nie ma tu najmniejszego znaczenia ożenek ewentualny Sansy i spekulacje na ten temat. Chodzi tylko i wyłącznie o wzmocnienie pozycji Stannisa. Ltf to doskonale przekalkulował i wyszło mu, że warto teraz z nim się zadawać.
Moim zdaniem Ltf ma pęd do władzy i dalekosiężnie może roić o własnej pozycji. Jak mówię, nie czytałem książek, wnioski wyciągam z tego co widzę w filmie, a tu nic nie wyklucza takich planów.
Ja też nie czytałam, ale z tego co widzę, odnoszę wrażenie, że facet jest tak perfidny, iż użył historii o miłości do Cat, żeby owinąć sobie wokół palca tę bądź co bądź jeszcze naiwną dziewczynę. Nie wyzbyła się jeszcze marzeń o miłości do romantycznego chłopca, Ltf to dostrzegł i bezczelnie wykorzystał. Ten facet świetnie potrafi czytać ludzkie słabości i nimi pogrywać. A co do władzy... nie bez przyczyny przywołał tu historię- ostatnim razem kiedy Północ zjednoczyła sie z lordami Doliny, obalono króla...wiec byc moze o tron mu chodzi a byc moze kocha chaos po prostu. Wzniecac go, panowac nad nim...
LF też był kiedyś naiwniakiem wierzącym w romantyczną miłość. Lysa, Brandon Stark i Hoster Tully skutecznie go z tego "wyleczyli".
Nie znam ni w ząb książek, więc jeżeli tam jest inaczej i Ty o tym wiesz, to good for you. Natomiast dlaczego nie można przypuszczać takich planów? Przecież wyraźnie jej powiedział, że zawsze właśnie była marionetką, a teraz ma szanse na zemstę.
Jestem już zmęczona pisaniem dlaczego to jest bez sensu. Jeśli chcesz to zrozumieć, poczytaj wypowiedzi innych użytkowników którzy świetnie to wytłumaczyli, zwłaszcza lpojar, majinus i ILN.
Gowno wiesz :) tutaj chłopaki mówią racje, a ty pokroju tego ILN nierozumiecie nic a nic :)
Bzdura totalna. Z chwilą pokonania Boltonów Sansa nie ma już żadnego ojca ani pana nad sobą. Jest pełnoletnia i niezależna, z racji urodzenia jest prawowitą panią na włościach, przynajmniej dopóki nie wróci Rickon. Ale tak to ona decyduje o swoim losie, podobnie jak lady Mormont czy lady Dustin.
Oczywiście zaznaczając, że nie jest już wtedy ścigana za królobójstwo.
Kobiety w świecie Gry o Tron są jak widać, kartami przetargowymi i wybierać mężów nie mogą. Z punktu widzenia psychologii Ltf próbuje z bezwolnej Sansy zrobić kobietę z charakterem, gotową do zemsty.
Zawsze decyduje głowa danej rodziny, aranżuje nie tylko małżeństwa córek, ale też i synów. Ale jak na czele rodu stoi kobieta to nikt nie będzie jej mówił co ma robić czy za kogo wychodzić.
Ale i tak, za głosem serca nie pójdzie, w kwestii małżeństwa, zawsze będą decydować interesy nadrzędne, czy tez może sobie wziąć kogoś niskiego urodzenia? Podaj przykłady z filmu, bo książek nie znam, a w filmie nie zauważyłem, żeby coś takiego miało miejsce.
Generalnie panie pochodzące w wysokich rodów są od dziecka nakierowane na to, że małżeństwo służy interesom rodów. A już w ogóle, gdy taka lady sama staje się głową rodu.
Co do Twojego pytania to jak najbardziej może wziąć kogoś niskiego urodzenia, co sie chociażby zdarza, gdy od niej zależy przetrwanie rodu, a nie ma nikogo chętnego z dobrego domu na podorędziu. Zwyczajowo dzieci panów są przedłużeniem ich rodu i ciężko takiego przekonać, żeby dziecko przyjęło nazwisko rodu żony. W GoT z bardziej znanych postaci taka sytuacja nastąpiła chociażby w przypadku Bronna, który ożenił się z lady Lollys Stokeworth, przyjął jej nazwisko, jak i dzieci będą miały nazwisko Stokeworth.
A kiedy to Bronn ożenił się z tą Lollys w serialu? Ostatnio w 3 odcinku 5 sezonu Jaime go zabrał ze sobą, żeby uwolnić Myrcellę i obiecał mu jakąś lepszą partię. A ta Lollys w serialu wcale o sobie nie decyduje, bo ją jakiemuś innemu przypisali. Chyba, że coś źle zauważyłem?
No a teraz to nie wiadomo, czy biednego Bronna też nie spotkał pocałunek śmierci?
Masz rację. Wątek nie ma sensu, ze względów które podałaś. Jest to fanfiction twórców serialu, w oryginale Littlefinger ma plan by ujawnić Sansę (o której jeszcze mało kto wie, że jest Sansą) w momencie ślubu z potencjalnym dziedzicem Doliny (licząc na słabe zdrowie Roberta Arryna). Ani mu w głowie oddawanie Sansy w ręce Ramsaya Boltona.
Nadal nikt nie powiedział, jaki jest oficjalny powód zawarcia tego sojuszu. W 5x02 Littlefinger mówi Sansie, że jego propozycja została przyjęta. Czyli to on napisał do Boltona.
Dużo osób próbuje "obronić" ten wątek, ale piszą tylko o tym, ile LF na tym skorzysta, gdy wybuchnie wojna między Stannisem i Boltonem, czy że Sansa będzie mogła pomścić rodzinkę, ale jak do tego doszło? Mam uwierzyć, że LF odważyłby się napisać do Boltona, że ukrywa oskarżoną o zabicie króla, poszukiwaną w całym Westeros Sansę i bezinteresownie postanowił wydać ją za sojusznika Lannisterów? Bo co on z tego oficjalnie ma? NIC.
I cieszy się jak dziecko, że lord Bolton się zgodził, a co jakby się nie zgodził? Albo gdyby to była pułapka i żywy z Winterfell by nie wyszedł? Ten wątek ma tyle dziur, że zastanawiam się jak to przeszło.
Bardzo dobre pytania.
Dziś naszła mnie taka myśl, że twórcy boją się wyzwań. Umieścili Sanse w WF z Boltonami, po to, żeby widz się o nią, bał, żeby 'była akcja'. Wątek mogliby poprowadzić inaczej, dla przykładu Sansa i Petyr mogliby dogadać się ze Stannisem np napisać do niego czy pojechać ale to byłaby 'nuda', ciekawe przedstawienie takich scen zbyt proste by nie było. A tak jest akcja. A że ta 'akcja' nie ma sensu- oj tam, kto zwróci uwagę.