PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
2011 - 2019
8,7 407 tys. ocen
8,7 10 1 406690
7,9 56 krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

W tym temacie proponuję wymienić wszystkie sceny z czterech sezonów, które zwyczajnie nie mają sensu. Są alogiczne, szyte grubymi nićmi, z dziurami fabularnymi. Swoją listę zacznę od otwierającej całą serię sceny za Murem: trzech Strażników spotyka Innych, ostatni z nich zostaje złapany przez Starków i zgodnie z prawem ścięty. W książce scena ta jest jak najbardziej logiczna, spójna, jedno wynika z drugiego i nie można się do niczego przyczepić. Niestety, w serialu panowie scenarzyści postanowili pofantazjować i otrzymaliśmy bzdurę totalną, ale do tego jeszcze dojdziemy.

Paradoksalnie scena ta może się podobać. Jest nieźle sfilmowana, ma wywołującą dreszcz muzykę, buduje klimat i napięcie. Podobać może się jednak tylko wówczas, kiedy wyłączymy myślenie. Jeśli przyjrzymy się jej bliżej okaże się, że od początku do końca nie ma ona sensu. Wygląda, jakby scenarzyści kompletnie jej nie przemyśleli i pisali na kolanie.

Oto trzech zuchów z Nocnej Straży wyjeżdża na patrol poza Mur. Pomijając już fakt, że jeden z nich nie ma czapki mimo mrozu (standard w serialu), jadą dalej, zagłębiają się w lesie i w pewnym momencie rozdzielają. Trudno uznać to za dobry pomysł, powiedziałbym, że jest wręcz głupi, rozprasza bowiem siły tej i tak niewielkiej grupki. Ale rozumiem intencje: w książce jeden z nich został wysłany na zwiad i film w jakiś sposób to powiela. W końcu jeden z zuchów trafia na dzikich, a raczej na to, co z dzikich zostało.

Widzimy teraz malowniczy widok: odrąbane członki, okaleczone korpusy, głowy nabite na drzewce. W porządku, mógł być jakiś rytuał. Jednak nasz przyjaciel odwraca się i widzi martwą dziewczynkę. Dziewczynkę wbitą na... no właśnie: na gałąź. Jakim cudem i dlaczego Inni wbili tę biedną dziewczynkę na tępą gałąź? (nie jest, jeśli się przyjrzymy, naostrzona). Owszem, Inni są silni, ale jestem gotów postawić dolary przeciw orzechom, że próba wbicia ludzkiego korpusu okutanego w skóry na niezaostrzoną gałąź spowodowałaby prędzej ułamanie owej. Oczywiście, może ktoś powiedzieć, że gałąź była ułamana wcześniej i naostrzona z drugiej strony, i najpierw przebili nieszczęsne dziecko tamtą ostrą stroną (co byłoby pewnie łatwiejsze), ale co potem? Musieliby wbić gałąź (razem z dzieckiem wiszącym na niej) w potężny pień. Niech ktoś spróbuje dokonać takiej sztuki (rzecz jasna, bez dziecka), a uznam go za cudotwórcę. I ostatnie pytanie. Po kiego diabła Inni w ogóle się w to bawili? Jest to zwyczajnie głupie.

Nasz dzielny zuch ucieka. Dzielniejszy dowódca bez czapki dostaje raport i postanawia rozeznać się w sytuacji. Jadą na miejsce i okazuje się, że resztki dzikich zniknęły. Zniknęła też dziewczynka.
Co się stało? Inni w ekspresowym tempie pozbierali resztki korpusów i zatarli ślady na śniegu? Po co? Żeby wciągnąć strażników w pułapkę? Skąd mogli wiedzieć, że tamci przyjadą i jaki miałoby sens chowanie resztek dzikich, skoro i tak chcieli zabić strażników? A jeśli pozbierali resztki tych dzikich i zdjęli dziewczynkę z gałęzi, żeby przetransformować ich w zombie, to po co w ogóle wcześniej ich rozczłonkowywali? Wzięli igły, nici i przyszyli na powrót odrąbane ręce i nogi do korpusów? A może nie, może same się połączyły, jak w przypadku T-1000 z Terminatora dwójki: nogi i ręce podpełzły do ciał, głowy wyskoczyły z drzewców, na które zostały wbite, poturlały się w stronę zwłok i wtopiły w odpowiednie miejsca? Niestety, nic tu nie trzyma się kupy, i cała ta sytuacja jest po prostu jedną wielką bzdurą.

Dzielny dowódca bez czapki każe naszemu zuchowi iść poszukać śladów. I mamy teraz kolejny bezsens. Jakich śladów i gdzie? Czy śladów nie powinni raczej szukać tam, gdzie cała sytuacja miała miejsce? Tu, gdzie wszystko się wydarzyło? Bo przecież od tego miejsca powinny biec wszelkie tropy... Ale w porządku: przyjmijmy, że albo dowódca jest głupi, albo scenarzyści chcieli po prostu pchnąć scenę do przodu nie bacząc na logikę. Jeśli jednak przymkniemy oczy na ten idiotyczny rozkaz, to czy nasz dzielny zuch nie powinien szukać śladów wokół resztek obozowiska dzikich? Czemu nie obejdzie go po prostu, żeby zobaczyć, czy ktoś nie nadszedł z którejś strony? Doprawdy, nie wiem. Zamiast tego jak ostatnia sierotka idzie sobie hen w las, nie wiadomo po co, nie wiadomo gdzie... Ot po prostu sobie idzie, nawet nie patrząc pod nogi, co byłoby wskazane podczas poszukiwania tropów.

Ten bez czapki ginie w końcu, zabity przez Innego. Drugi ze Straży ucieka. Inni go gonią. Pierwszy ze Straży staje twarzą w twarz z drugim (w międzyczasie widzimy dziewczynkę, która albo zlazła sama z gałęzi, co trudno sobie wyobrazić, albo została ściągnięta przez Innych: sporo musieli mieć roboty, żeby z niej tę gałąź wyciągnąć) i drugi ze Straży ginie zdekapitowany przez Innego. Po co odcinają mu głowę, skoro przyda się cały jako zombie, to pewnie wiedzą tylko scenarzyści. Niestety, wiedzą tą się z nami nie podzielili. Pojawiają się kolejni Inni i nasz pierwszy zuch, klęcząc, szykuje się na spotkanie ze śmiercią.

Ale nie... Nie zginął. Jakimś niesamowitym cudem Inni darowali mu życie. Pozwolili odejść. Dlaczego? Nie będę wnikał, może po prostu mieli lepszy dzień, choć jest to, przyznajmy szczerze, szyte bardzo grubymi nićmi, niespójne z sytuacją, w której Inni bezlitośnie wyżynają jego towarzyszy. Tak czy owak udaje mu się uciec, wydostać za Mur i zostaje złapany przez ludzi Starków.

Niestety, tu również mamy do czynienia z poważnym nadużyciem. Jeśli w szoku po tym, co zobaczył, planował ucieczkę, mógł nie wracać do Zamku i nie informować reszty Nocnej Straży, że dwójka jego towarzyszy zginęła. Uznaliby go za zmarłego i mógłby spokojnie, jadąc nocami i ukrywając się w dzień w lasach, podążać na południe. Północ jest ogromna. Wyśledzenie tak wytrawnego tropiciela, o którego śmierci byliby wszyscy przekonani, zakrawałoby na cud. Zamiast tego osioł dał się złapać - i to w biały dzień w szczerym polu... W tym momencie litościwie pochylam głowę. Dobrze, panowie Benioff i Weiss, okej. Chcieliście zrobić z tego dzielnego człowieka idiotę, to wam się udało. Niestety, również scenę tę - w książce logiczną i pozbawioną niepotrzebnych fajerwerków - tak bardzo udziwniliście, że wypłukaliście ją z pozorów nawet prawdopodobieństwa.

Opis kolejnych nonsensownych sytuacji pozwolę sobie wrzucić, jeśli czas pozwoli. W międzyczasie zachęcam do tego innych użytkowników. Serial, przyznaję, lubię, ale też bzdur trochę się w nim jeszcze znajdzie.

użytkownik usunięty
Sennacherib

ten serial jest pozbawiony logiki

Sennacherib

:D Nie będę nawet zaczynać, już dosyć się porozpisywałam na ten temat w pojedynczych postach na temat poprzedniego sezonu głównie, ale chętnie jeszcze poczytam Twą twórczość, bo nad pierwszą sceną się nawet nie zastanawiałam :D
Prawdą jest oczywiscie, że żeby cieszyć się serialem, trzeba zapomnieć o logice i skupić się raczej na innych aspektach.

ocenił(a) serial na 10
Sennacherib

Dobrze to napisałeś

ocenił(a) serial na 8
Sennacherib

Ta scena, kiedy ten Inny darował życie Willa była rzeczywiście beznadziejna. W książce musiał wspinać się na drzewo, żeby się uratować, ale widocznie nie musiał aż tak się wysilać. ;)

ocenił(a) serial na 8
_Bezimienna_

Will zginął w książce.

ocenił(a) serial na 8
KarmazynowyKokos

Ojeju, faktycznie coś mi się powaliło. ;p

Sennacherib

Głupia była scena z Samem i Innymi. Sam ukrył się za głazem i żaden z mijających go zombie go nie zauważył... Wtem pojawia się Inny, który spojrzał na Sama. Scena się kończy, a w następnym odcinku widzimy Sama w dobrym zdrowiu. Bezsens.

ocenił(a) serial na 7
NikKlik

Być może akurat TO nie był bezsens. Być może właśnie ta scena miała dać nam do myślenia - kim tak naprawdę są Inni i czego chcą? Najwyraźniej nie chodzi im jedynie o bezmyślne zabijanie wszystkiego, co żyje, skoro oszczędzili Sama. Póki nie zostanie rozwinięty wątek Innych trudno ocenić tę scenę jako sensowną lub nie.

Sennacherib

Jak czytałam książkę albo raczej słuchałam, bo z pierwszą częścią poznałam się przez audiobook, to miałam wrażenie, że początek jest nieco inny. Tj wszystko tak jak piszesz, ale: ten koleś, który jest POVem w książce wszedł na drzewo i nagle zauważył, że coś nie tak. Okazało się, że to byli Inni. Zaatakowali oni dowódcę i po zaciętej walce go pokonali. W międzyczasie zwiadowca siedział na drzewie całkiem spanikowany. W końcu ogarnął się z szedł na dół, a tam spotkał swojego dowódcę, który już nie żył, ale się ruszał, Inni go magicznie ożywili widać. Wtedy ten dowódca złapał go za szyję, a dalszy ciąg jest wiadomy.
Nie mam co prawda jak sprawdzić, ale jestem pewna, że coś takiego tam było.
Z tego co zrozumiałam ten koleś, którego Ned zabił to był ktoś inny. W serialu moim zdaniem wygląda to dziwnie, bo ten cudem ocalały dezerter wyglądał naprawdę źle a mówił o rzeczach które były powszechnienie znane z legend. Nie mówię, że od razu musieli dać całkowitą wiare w jego słowa, ale skoro widać było, że doszło do czegoś dziwnego, to bym od razu mu głowy nie ucinała tylko się zastanowiła.

ocenił(a) serial na 8
szepcik

Waymar Royce(dowódca) kazał Garedowi pilnować koni i poszedł z Willem sprawdzić obozowisko dzikich. Okazało się, że dzikich nie ma, więc kazał Willowi wejść na drzewo i się rozejrzeć. Wtedy przyszli Inni, dość łatwo pokonali Waymara i sobie poszli. Will odczekał chwilę, zszedł na ziemię i zaczął zbierać kawałki miecza Waymara. Jak się obejrzał, to zobaczył, że Royce za nim stoi. Ten chwycił go za szyję i zniszczył. ;( Gared jakoś uciekł, ale złapał go arcysprawiedliwy Ned. :(

KarmazynowyKokos

Aa to tak było :) Dzięki, teraz rozumiem. Nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że tych pozostałych też Inni jakoś dopadli :)

Sennacherib

Tyle rozpisujesz się o scenie, która dla czterech sezonów serialu praktycznie nie ma większego sensu.
Nie czytałem książki, może zabiorę się za audiobooka, ale nie wierzę, że uda mi się podczas kilku godzin słowotoku wyłowić różnice pomiędzy książką a serialem. Zapewne jest ona inna w książce, bo nawet takie klasyki jak Hobbit, Władca Pierścieni, czy Harry Potter, na potrzeby ekranu skryptowane są w sposób daleki od oryginału. To od nas zależeć będzie, czy będziemy filmowi wytykać niespójność z książką, czy potraktujemy film jako coś mniej lub bardziej związanego z oryginałem. Sam osobiście na każdym kroku jadę Władcę Pierścieni i Hobbita za to, że Jackson postanowił sprzedać je po swojemu zamiast przybliżyć oryginały. No ale znów: oceniamy film, czy jego wierność książce?
Pamiętam 1 odcinek Gry o Tron z 2 powodów:
Gdy pierwszy raz do serialu podszedłem, to skończyłem po 1 odcinku. Przerażał mnie bowiem tym, że powstał kolejny serial HBO w którym na ekranie pojawia się ciachanko, cycki, zalatuje sporo bluzgów, no i jest przesadnie brutalny. Nie jestem jakimś religijnym dewotem - wręcz przeciwnie - widziałem takie pornusy, których pewnie większość z was nigdy nie widziała :), nie używam bluzgów, bo uważam się za inteligentnego człowieka, no i w końcu pogodziłem się, że na potrzeby klimatu, być może trzeba jechać po słowniku. Filmów brutalnych z hollywood widziałem masę, choć do tej pory stosunkowo niewiele z nich było serialami :)
Drugi powód to fakt, że przytoczyłeś ww. scenę i jej brak spójności. Ok, pamiętam ją tak: biegają ludzie w nocy po lesie. Jeden znajduje rozczłonkowane ciała + martwe dziecko. Jednocześnie widzi jak nieznana mu postać-bestia wycina jego kompanów. Ten ucieka, ale łapią go i za dezercję ścina się go. Przed śmiercią wyjawia, że widział INNEGO, co i tak nie ratuje go. I tyle. Na potrzeby filmu tak to właśnie wygląda. Potem przez 40 odcinków widzimy losy 100 innych postaci, z 20 różnych perspektyw. Pytanie do ciebie? czy po obejrzeniu serialu pierwszy raz, jesteś w stanie określić kto jest z kim, a kto jest przeciwko komu? kto jest dobry, a kto zły? jesteś w stanie wymienić rody, nazwiska, imiona każdej postaci oraz ich rzeczywiste cele?
Obejrzałem ten serial - 40 odcinków - w 4 dni. Jeden po drugim, sezon dziennie - 9-10h dziennie przed telewizorem. Odcinki ostatnie, przede wszystkim motywy z Wielkiego Muru pozwoliły mi wysnuć wniosek, który może jest błędny, a może nie, a który uzupełni niedopowiedzenie z 1 odcinka. W 1 odcinku myślałem, że te rozczłonkowania oraz powieszenie dziewczynki to posunięcie tych truposzy. A przecież pod koniec serii 4. pojawiają się Dzicy oraz ich odłam, który specjalizuje się w kanibalizmie. Może te rozczłonkowania to ich sprawka, nabicie dziecka na gałąź, to taka sama zabawa, jak nabicie kogoś na pal. Stwierdziłbym, gdybym miał teraz na szybko wiązać pewne fakty, że te części ciał, to niedokończony obiadek, a Zombie znalazł się tam tylko celem przybliżenia widzowi ewentualnego zagrożenia, które pojawi się w przyszłości. I TYLE.
Przez 40 odcinków świetnie się bawiłem, choć mnogość wątków, zwroty akcji zaczęły w pewnym momencie dokuczać. Dokuczać dlatego, że może się zaraz okazać, że np. 6 sezon rozpierdaczy cały serial tak jak rozpierdaczał się Lost, Archiwum X, czy inne seriale, które postanowiono ciągnąć wrzucając kolejne zwroty akcji.

ocenił(a) serial na 8
lolomgroflpwned

Scena w książce jest taka sama, ale to Will ginie. Nie wiem jaki był powód zamiany między Willem, a Garedem w serialu.

W serialu Mance wspominał, że Inni to artyści. ;) I robią jakieś znaki z ciał.

ocenił(a) serial na 6
KarmazynowyKokos

Ktoś w internetach zauważył, że znak
z martwych ciał ułożony przez Innych w 1 odcinku i stos pogrzebowy khala Drogo mają identyczny wzór.
Czyżby jakieś ukryte znaczenie?

ocenił(a) serial na 9
Sennacherib

Nie wiem, czy serial może aż tak się mieszać w szczegóły, gdy w pierwszym odcinku musi jeszcze sporo przedstawić.

ocenił(a) serial na 10
Sennacherib

A ja nie mogę się doszukać logiki w scenach (i szerzej: w wątku) z pojmaniem Theona przez... no właśnie, właściwie przez kogo???
Ten tajemniczy ktoś więzi księcia Greyjoy'a. do czasu wolnienia go przez Ramsaya Snow'a. Wiemy jak sprawy toczą się dalej: Ramsay zabija z luku prześladowców Theona, w tym również i tego tajemniczego kogoś, a potem sam się staje jego oprawcą. Kim jednak był jego poprzednik???
W odniesieniu do książki można niby wywnioskować, że chodzi o niejakiego Fetora. Z serialu to nie wynika, a nawet gorzej: imię Fetor pojawia się później, bez odniesienia do książkowego pierwowzoru.

Coś przeoczyłem? Przysnąłem i nie zakumałem?
Potrafi mi ktoś wyjaśnić w czyje ręce wpadł Theon i po co była ta cała akcja z jego nieudaną ucieczką?

ocenił(a) serial na 8
Thauron

Poprzednika nie było, cały czas był Ramsay. Chyba przysnąłeś. :(

ocenił(a) serial na 10
Thauron

Wszystko od samego początku było manipulacją Ramsaya. To on wszystkim sterował, najpierw udając ciecia od zamiatania, który jest rzekomo wysłannikiem Yary Greyjoy. Facet, który na początku torturował Theona (w ubiorze żołnierza z Żelaznych Wysp, by Theon myślał, że trafił w ręce chcących rozliczyć go ludzi Balona Greyjoya), był tak naprawdę jednym z ludzi Ramsaya (lub może bardziej Roose'a Boltona, a tylko pod jego nieobecność na usługach jego bękarta), który odgrywał swoją rolę w całej tej szopce i był we wszystko wtajemniczony. No, może bez jednego ważnego szczegółu - że zginie, kiedy stanie się to dla Ramsaya wygodne - w momencie obławy na uciekającego Greyjoya. "You little bastard" - powiedział do Ramsaya przed śmiercią, co świadczy, że był kompletnie zaskoczony, że bękart jego lorda tak go wystawił. Wszystko to miało na celu wzbudzenie u Theona jeszcze większego zaufania do tajemniczego wybawcy.

Po co to wszystko Ramsayowi było? Jak sam powiedział w odcinku szóstym trzeciego sezonu - "Lubię to". Najpierw dał Theonowi nadzieję, a potem mu ją odebrał. Typowe dla takiego psychopaty jak Ramsay. Powód był też bardziej praktyczny. Ponieważ Greyjoy zaufał Ramsayowi (którego miał za jakiegoś Żelaźniaka na usługach swojej siostry), otworzył się przed nim i uchylił rąbka tajemnicy o tym, co stało się z młodymi Starkami.

ocenił(a) serial na 10
potas13

Ufff, a więc jednak nie przysnąłem, Kokosie! :-)
Potas13 również widział bezimiennego zawodnika, który najpierw dręczył Theona, a potem zginął od strzały Ramsaya.

Powyższe tłumaczenie w wydaniu Potasa wydaje się jak najbardziej logiczne.
A jednak... nie ma ono odzwierciedlenia w książce, a z filmu to niby wynika, lecz nie sądzę, aby dla przeciętego widza było czytelne. Mam na to dowód w postaci recenzji trzech osób, z którymi oglądałem odcinki serialu w których były te sceny. Osoby te nie za bardzo ogarnęły o co w tym wszystkim biega.
innymi słowy: niepotrzebny zamiąch i kręcenie. Na mój gust w zupełności by wystarczyło, gdyby sam bękart Boltona dorwał Theona.
No, ale zarówno scenarzyści jak i reżyserowie odcinków nie raczyli tego ze mną skonsultować. :))

ocenił(a) serial na 6
Thauron

Ramsay mógł spokojnie zdobyć zamek i porwać Theona osobiście. To jednak byłoby dla niego za proste, za nudne, a Ramsay lubi się poznęcać nad ludźmi.
Mimo całej zawiłej sytuacji wszystko trzyma się tu kupy. Ramsay manipuluje swoim otoczeniem i od samego oblężenia Winterfell toczy swoją małą psychologiczną grę z Theonem.

acidghost

Dokładnie tak, plus to o czym pisze potas13. Dodatkowo DOPIERO w odcinku 10 s3 tak naprawdę dowiadujemy się, co się stało na końcu s2 (i rzeczywiście chodzi o bękarta Roose'a Boltona, Ramsay'a - to, że się 'ukrywał' i pogrywał sobie z Theonem to tylko jego ulubione zajęcie: znęca się nad ludźmi nie tyle fizycznie co też psychicznie). Jeden z nielicznych przypadków w serialu gdzie wszystko jest dobrze rozpisane, ale nie tyle potrzeba spojrzeć na to z dystansu co jeszcze 'przeczekać' sezon na wytłumaczenie niewytłumaczalnego :D

ocenił(a) serial na 10
matiiii

Ciekaw jestem na ile jest to logiczne i zrozumiałe dla osób, które nie czytały książki?

... no i kim był ten, w którego ręce wpadł najpierw Theon? Po prostu jakimś małoważnym "himselfem" ze świty Ramsaya, poświęconym przez niego w imię dobrej zabawy?

ocenił(a) serial na 10
Thauron

"Ciekaw jestem na ile jest to logiczne i zrozumiałe dla osób, które nie czytały książki?"

No ale część widzów to jednak wychwyciła, nie? Mówimy zresztą o scenach rozpisanych specjalnie na potrzeby serialu, których w książce nie ma. Więc znajomość sagi nie powinna chyba tu mieć znaczenia?

"no i kim był ten, w którego ręce wpadł najpierw Theon? Po prostu jakimś małoważnym "himselfem" ze świty Ramsaya, poświęconym przez niego w imię dobrej zabawy?"

Dagmer i reszta założyli Theonowi worek na głowę i wydali nieprzytomnego w ręce ludzi z Dreadfort. Wszystko zgodnie z umową, jaką zaproponował Żelaznym Robb Stark, a której Ramsay nie dotrzymał, bo sobie wymyślił, że nie puści ich wolno, tylko obedrze ze skóry.

A tamten ziom był pewnie zwykłym oprawcą na usługach Boltonów, który zginął z powodów, o których pisałem wyżej.

Niektórzy widzowie, którzy nie czytali sagi, mają często problem z połapaniem się w fabule, co nie znaczy wcale, że sceny, które oglądają, nie trzymają się kupy. Ci zaś, którzy czytali książkę, mają z kolei inny problem. Zbyt często posiłkują się tym, co było w sadze, zamiast patrzeć i słuchać tego, co dzieje się na ekranie. Tak jak się to robi przy każdym filmie i serialu (obojętnie czy zrealizowanym na podstawie książki czy też nie).

ocenił(a) serial na 10
potas13

Chwileczkę-chwileczkę, Potasie! Napisałeś:

"(...) Dagmer i reszta założyli Theonowi worek na głowę i wydali nieprzytomnego w ręce ludzi z Dreadfort. Wszystko zgodnie z umową, jaką zaproponował Żelaznym Robb Stark, a której Ramsay nie dotrzymał, bo sobie wymyślił, że nie puści ich wolno, tylko obedrze ze skóry. (...)"

Deczko się chyba zgubiłem.
Czy mógłbyś mi wskazać w którym miejscu Robb umawia się w tej sprawie z Ramsayem???

ocenił(a) serial na 10
Thauron

Z Roosem Boltonem w odcinku s02e08 w namiocie (tuż przed seksem z Talisą). Robb za pośrednictwem Boltona zlecił Ramsayowi, by ten złożył propozycję Żelaznym w Winterfell.

https://www.youtube.com/watch?v=nu280lSyWKk

Scena od 5:08.

Sennacherib

Wszystkie sceny, które poniżej wymienię, nie mają sensu przez twórców serialu, w książce wszystko trzyma się kupy:

- Craster oddaje swojego syna Innym, gdy gości pod dachem połowę Nocnej Straży. Dlaczego nie mógł poczekać jednego dnia? Przecież to człowiek, który przeżył całe życie w dziczy, powinien się cechować instynktem i sprytem.

- Dany zabijająca Xaro. Gdzie się podziała jakaś jego straż? Przecież pod koniec drugiej serii był władcą całego miasta. Jak grupa dzikusów mogła go pojmać? Co działo się w mieście po jego śmierci? Przecież tam od razu powinno przejść do jakiegoś przewrotu, zamieszek. Dany sobie po prostu odpłynęła.

- Ser Rodrick wraca z wojskiem pod Winterfell. Jest dowódcą, lecz porzuca swoją armię i wchodzi do zamku zajmowanego przez Theona, gdzie zostaje ścięty. Jak człowiek, który był dowódcą zbrojnych w największym zamku Północy, może się tak głupio zachować?

- Yara wyrusza odbić swojego brata z rąk Boltonów. Pomijając to, że ta wyprawa jest bez sensu pod względem geograficznym (musieliby opłynąć całe Westeros, kilka tysięcy mil), to Yara, widząc, że jej brat jest zniszczony, odpuszcza. Czego ona się spodziewała? To Dreadfort. Potem pięćdziesięciu najlepszych wojowników z Żelaznych Wysp zostaje pogonionych przez psy...

Może coś jeszcze potem dopiszę.

ocenił(a) serial na 6
Zygfryd88

Co do Rodricka to się nie zgodzę. Dagmer mówił wyraźnie: "Pojmaliśmy tego tutaj pod Torhen Square. Zabił 3 naszych zanim zabrałem mu miecz".
Z resztą parę odcinków wczesniej była mowa, że Torhen Square (zamek Tallhartów) jest atakowany przez Żelaznych Ludzi. Rodrick zameldował Branowi, że bierze kilkuset ludzi i rusza na odsiecz. Tam został pojmany przez Żelaznych i j przyprowadzony do Winterfell przed oblicze Theona.

acidghost

No to równie głupio. Pod Wintefell siedzi armia kilkuset zbrojnych, a grupka Żelaznych, których można policzyć na palcach jednej ręki, jest w stanie ich zaatakować i pojmać dowódcę?

ocenił(a) serial na 6
Zygfryd88

Gdy przyprowadzili Rodricka Winterfell nie było jeszcze oblegane. Theon po ścięciu Rodricka przecież wchodził i wychodził z zamku kiedy chciał, np. gdy opuścił zamek żeby ścigać młodych Starków. Później przyjechała go odwiedzić Yara i nadal zamek nie był oblegany.
Oblężenie zaczeło się parę tygodni później gdy przybyły wojska z Dreadfort.
Theon w serialu nie wydawał rozkazu ataku na Torhen Square, więc można przyjąć, że zamek zaatakował jakiś inny większy oddział Żelaznych. Rodrick wyruszył na pomoc ale został pokonany. Winterfell zostało bez obrony, więc Theon ze swoją grupką nie miał problemów z zajęciem zamku.
. Później żelaźni spod Torhen przekazali więźnia Theonowi.

acidghost

" Rodrick wyruszył na pomoc ale został pokonany."

Wciąż to nie ma sensu. Dlaczego dowodzący armią zostawia ją z tyłu i wyrusza z oddziałem tak małym (a może odnieść wrażenie, że nawet samotnie), że pokonuje go kilku ludzi. I to poza zamkiem. Co on chciał osiągnąć? Robił za zwiadowcę? Dowódca armii? A może sam jeden zapragnął rozpocząć oblężenie? :D Według mnie ta scena w żaden sposób jest nie do obronienia.

Rodrick powinien być otoczony swoją armią, ewentualnie wyruszyć na rokowania pokojowe z białą flagą (tego nie widzieliśmy). Theon i jego garstka w żaden sposób nie powinni go dorwać bez armii Boltona.

ocenił(a) serial na 6
Zygfryd88

"Dlaczego dowodzący armią zostawia ją z tyłu i wyrusza z oddziałem tak małym (a może odnieść wrażenie, że nawet samotnie), że pokonuje go kilku ludzi. I to poza zamkiem"
Rodric wziął ze sobą niecałe 200 ludzi. Tylko tyle mieli w zamku. Reszta poszła na południe z Robbem. Dostali łupnia od Zelaznych pod Torhen Square. Nie wiadomo ile ich zostalo. Po drodze do Winterfell wpadli w zasadzke ludzi Theona. Pewnie dali sie zaskoczyć bo Rodrick nie wiedział, że Theon zajął Winterfell pod jego nieobecność.

acidghost

Wiem, że w większość poszła z Robbem.
Chodzi mi właśnie o tych 200 ludzi Rodicka. Oni, gdy się dowiedzieli, że Theon zastosował fortel, wrócili pod Wintefell. Jak dowódca dysponujący taką armią daje się zaskoczyć tej garstce ludzi Theona i wziąć do niewoli? Ilu Greyjoy miał ludzi? 20? I jeszcze musiał zamek utrzymać. Rodrick musiał się od swoich oddzielić, a skoro to zrobił to znaczy, że nie ma mózgu i powinien co najwyżej owce pasać, nie dowodzić armią :)

ocenił(a) serial na 6
Zygfryd88

Ok ale co się stało z resztą ludzi Rodricka? Rozpłynęli się w powietrzu?
W serialu zanim przybył bękart z armią nie było mowy o tym, że jakaś wroga armia kampi pod Winterfell.

Zygfryd88

Hmm, a w książce Craster nie podobnie się zachował? Kurcze, nie pamiętam ale myślałem, że było podobnie z tym dzieckiem..
Też nie lubię tego motywu z Yarą ALE wstrzymam się jeszcze z oceną ponieważ okaże się w następnym sezonie, że to służyło w jakimś celu np. pociągnięciu wątku Greyjoy'ów całkiem inaczej i aby uwypuklić pozycję Balona/Yary. Nie wiem jeszcze czy kupię rozwiązanie które zaserwują D&D ale w tej chwili, wydaje mi się, że przedwcześnie oceniamy ten zabieg odpuszczenia Yary zniszczonego Theona.

matiiii

Nie, w książce Goździk powiedziała o tym Jonowi, a potem Jon spytał o to Lorda Dowódcę, a ten potwierdził. Ale Crastera nikt za rękę nie zdołał złapać.

Zygfryd88

Dzięki za klaryfikację - w takim razie podpisuje się, też mi się nie podoba ta zagrywka (akurat wybrał ten dzień, haha :D). No i kolejna zmiana w uwielbianym powszechnie s1 o której do tej pory nie zdawałem sobie sprawy :)

matiiii

To był s2 :)

Zygfryd88

W rzeczy samej, mój błąd (powszechnie najsłabszym powinno być ale już nic nie piszę :D).

ocenił(a) serial na 10
matiiii

Z drugiej strony skoro Mormont wiedział o tym procederze i nic z tym nie zrobił, to czego niby Craster miałby się obawiać? Że jakiś koleś z Nocnej Straży go zobaczy? No zobaczył. I co? I nic. Craster wypierdzielił wrony na zbity pysk, co tylko świadczy o tym, w jak głębokim poważaniu miał opinię Nocników na temat tego, co wyprawia ze swoimi dziećmi.

ocenił(a) serial na 10
potas13

Z trzeciej strony podstawowym obowiązkiem Nocnej Straży było obrona świta ludzi. Więc co najmniej dziwi postawa dowództwa Straży, które wie o konszachtach Crastera z Innymi, i się na to bez szczególnej krępacji godzi.

ocenił(a) serial na 10
Thauron

Wiele postaw bohaterów PLIO może dziwić.

ocenił(a) serial na 10
potas13

I wielu dziwi.
Fajnie jednak, gdy są to zdziwienia pozytywne, a nie negatywne.
Np. Podrick. Serialowy podoba mi się bardziej, niż książkowy!

ocenił(a) serial na 10
Thauron

Nie ma chyba postaci u Martina, która nie dostałaby po łbie od czytelników lub widzów za to czy tamto. Przodują Starkowie (z Robbem na czele), których nieodpowiedzialne i oderwane od zdrowego rozsądku decyzje doprowadziły do przegranej wojny i śmierci najważniejszych przedstawicieli rodu. Niektórzy (m. in. na tym forum) zwą to głupotą. Ja nazywam to manipulacją autora (to tak a propos dbałości o logikę w powieściach Martina).

Co do Jeora Mormonta - tego książkowego, oczywiście. Co Lord Dowódca Nocnej Straży, obrońca, jak mówisz, świata ludzi zrobił, by ratować taką Goździk? Wiedział, co się dzieje, a mimo to przymykał oko na to, co Craster wyprawia ze swoimi synami i córkami. Przecież nie był głupi ani ślepy. Może jednak za bardzo przywiązany był do dotychczasowej wykładni przysięgi, według której "kraina człowieka" nie obejmowała Dzikich, w tym również kobiety z Twierdzy Crastera? Dopiero Jon otworzył wszystkim oczy.

ocenił(a) serial na 10
potas13

I właśnie dlatego lubię uniwersum Martina!
Postacie są takie, jak być powinny: trochę nielogiczne i niespójne, a więc jak najbardziej naturalne i ludzkie! Bo któż z nas w życiu posługuje się tylko żelazną konsekwencją i logiką? :-)

I to tez się poniekąd tyczy starego Mormonta. Mógł mieć swoje wady i miał prawo żyć w błędnym czy niezbyt logicznym przeświadczeniu, że "kraina człowieka" kończy się na Murze. Jednak od lorda dowódcy Czarnej Straży zapewne nie tylko ja oczekuję więcej. ;-)

ocenił(a) serial na 6
matiiii

Co do Crastera może chciał się pozbyć tego dziecka zanim Inny sam sobie po nie przyjdzie i weźmie siłą. Baby w chacie Crastera bardzo panikowały. Na pewno wiedziały, że Wędrowiec jest blisko bo to dla nich to nie pierwszy raz.

acidghost

Hmm... Craster chyba jednak miał jakąś tam umowę z Innymi, skoro pozwalali mu żyć w spokoju. Inni to inteligentne istoty, więc nie sądzę, by zaatakowały z powodu dnia zwłoki, i zniszczyły te wieloletnie porozumienie. Zwłaszcza, że siedzi tam połowa Nocnej Straży.

ocenił(a) serial na 6
Zygfryd88

Czart wie czym naprawdę kierują się Inni. Raczej nie traktują ludzi na równi z sobą.
Craster miał z nimi umowę polegającą na tym, że daje im chłopców a oni jemu dają spokój. Wygląda na to, że Craster znalazł na nich sposób co nie oznacza, że nie żył w strachu przed nimi. Wyraźnie śpieszył się z oddaniem tego noworodka.

ocenił(a) serial na 8
Sennacherib

Po powrocie z za muru Sam obawiając się o niewinność Goździk w czarnym zamku oddaję ją pod opiekę do burdelu w Mole's Town

ocenił(a) serial na 8
Nadlesniczy_Popescu

Craster wiele razy gwałcił Goździk.

ocenił(a) serial na 6
Sennacherib

Zwycięstwo nad Yunkai. W trzy osoby. Z tej sceny nie sposób zrozumieć dlaczego tak ogromne miasto nagle się poddało.