PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
2011 - 2019
8,7 406 tys. ocen
8,7 10 1 406271
7,9 56 krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

Valar morghulis!

Temat, w sumie, mówi sam za siebie, nawiązuje już do scen/bohaterów/etc. rzeczy, które CHCEMY my sami zobaczyć w sezonie 5 <czyli stricte naszych upodobań - powstały już ze 3 tematy co może znaleźć się w s5; w tym temacie chodzi tylko o to, co my sami chcielibyśmy w s5 zobaczyć - a wcale nie musi się pojawić>.

Z oczywistych względów temat dla ludzi, którzy przeczytali - najlepiej - wydane do tej pory tomy sagi Martina.

Moja top-lista <od najbardziej wyczekiwanego do najmniej, czyli 1 = najbardziej, 10 = najmniej>:
1. Wiec Greyjoy'ów
Jak bardzo lubię Martellów <i świadomość, że się pojawią chyba to zmienia, bo świadomość, że Greyjoy’owie mogą się nie pojawić..>, tak tego chyba najbardziej nie mogę się doczekać - mam również nadzieję, że się wątek Greyjoy'ów pojawi za sprawą Eurona i Victariona. Jeśli nie, będę MOCNO rozczarowany.

2. Oblężenie Riverrun
Jeśli wytną to z wątku Jaime'iego to będę zniesmaczony. Postacie serialowego Edmure'a i Blackfisha naprawdę przypadły mi do gustu i chciałbym widzieć ich 'comeback' w s5 w niesamowitych scenach z Jaime'im <jak katapulty, Edmure i rozmowy z Blackfishem>.

3. Przemarsz/Spacer pokutny Cersei
Wreszcie będzie można podziwiać
a) jej walory zewnętrzne <w serialu wyjdzie to genialnie, jeśli ktoś zna rozumowanie Leny Headey o tej scenie>;
b) powolne staczanie się postaci aż do kulminacji w marszu pokutnym?
Jeśli przemarsz miałby miejsce w 9/10 odcinku s5 to liczyłbym również na prezentację Roberta Stronga, rzecz jasna <aktor od Qyburna pojawia się w 5 odcinkach przyszłego sezonu, więc za pewne będzie ciekawie>.

4. Wątek Martellów
Skondensować to odpowiednio do jednego sezonu, bez zbędnego przedłużania jakie ma miejsce w "UdW" i będzie to naprawdę niesamowity sezon dla tej familii, a za sprawą genialnego Oberyna w s4 dużo widzów zapała do nich sympatią od samego początku, wg mnie.

5. Spotkanie Brienne z Panią Kamienne Serce
Cały czas piszę za siebie w tej topce, ale to tutaj dopiero wątek Brienne nabiera rumieńców, jest brutalnie, jest klimat, jest znacznie więcej LS i Bractwa, no po prostu MUSI to być <dobrze rozplanowane z oblężeniem Riverrun i wątek na linii Jaime - Brienne zakończy się tak, jak ostatni rozdział Jaime'iego w "TzS", imo : )

6. Jon Snow jako Lord Dowódca NS
Czyli w zasadzie odpowiednie skrócenie wątku z "TzS" sprawi, że będzie cholewnie ciekawie w wątku na Murze: propozycja Stannisa, wybor LD, zwiazane z tym wybory, itp.itd.

7. Fetor w Winterfell
Innymi słowy: wątek Fetora z Winterfell z "TzS" - idąc tokiem rozumowania D&D sądzę, że cały wątek z Winterfell u Fetora zostanie odegrany w s5 aż do momentu uciekania z zamku. Biorąc pod uwagę, jak zdawkowo raczą nas twórcy raczyć jego scenami w s3/s4 myślę, że właśnie będzie podobnie w s5 i spokojnie rozciągną to na cały s5 <pewnie będą też różne cięcia, więc tym bardziej>. Poza tym mam wrażenie, że pierwsza połowa wątku na Murze będzie obejmować Stannisa w tamtym miejscu, więc tym bardziej tak powinno być, imo.

8. Nauki Aryi w Braavos
Liczę chyba tylko - a może aż - na klimat ; )

Tak wspominając:
- wątek Daenerys będzie szybko prowadzony <niezależenie, czy wprowadzą Quentyna czy też nie>, i liczyłbym na końcówkę s5 w takiej formie: odlot na Drogonie na arenie, to wydaje mi się dobrym posunięciem <aniżeli jeszcze dodać samą końcówkę z "TzS">;
- Sansa - chyba jedna z największych zagadek po s4: co teraz? Za sprawą zmiany z odcinka 8 w s4 w zasadzie rozdziały z "UdW" można olać, podejrzewam, że jej wątek albo będzie 'fanfikiem' albo spokojnie wejdzie w fazę z wydarzeń z "WoW" <też zależy, jak się akcje w Dolinie mają do reszty świata, ale podejrzewam, że z rozdziałów z "UdW" już niewiele można wycisnąć, bo D&D w odcinku 8 pozamiatali w zasadzie wszystko, imo>.

ocenił(a) serial na 9

Też się tego boję, bo właśnie coś mi świta, że mogło takie zdanie paść od Tywina w 10 odc s3 ;/

użytkownik usunięty
Vangelis7

Myślę, że nie ma tu za wiele wątpliwości. O tym, że Blackfish uciekł powiedział Roose Bolton Walderowi Freyowi nazajutrz po krwawych godach. Skoro uciekł, a był w Riverrun to dość oczywiste, że Riverrun padło i żadnego oblężenia nie będzie.

ocenił(a) serial na 9

Dokładnie nie Tywin, a sam Frey o tym mówi, pomyliło mi się ;)

http://www.youtube.com/watch?v=5g5UvrhJFVQ

I kolejny wielki minus dla tworcow..

użytkownik usunięty
Vangelis7

Nie bardzo wiem na czym polega minus? Oblężenie Riverrun i konfrontacja z Blackfishem nie były zbyt istotne dla całości fabuły, a jedynym zadaniem tego wątku było ukazanie przemiany jaka zaszła w Jaimiem. Twórcy serialu mogą osiągnąć to samo wprowadzając nowe wątki do historii tej postaci. Pewnie, to były fajne rozdziały, ale skoro pojawiły się w książce, nie są znaczące dla fabuły, to po co oglądać to samo co się przeczytało? Takie wątki to najlepsze miejsce na inwencję twórców serialu, jak wymęczą coś ciekawego, może z jakimiś subtelnymi spoilerami, to nie widzę problemu.

ocenił(a) serial na 9

Polega na tym, że to były chyba najlepsze rozdziały Jaime'a. Konfrontacja z Blackfishem, rozmowa z Edmurem. To wszystko mogło by świetnie wyglądać w serialu dzięki znakomitej obsadzie. Blackfish jest obsadzony wg mnie koncertowo, to samo Jaime. Edmure'a inaczej sobie wyobrażałem, ale jest również grany świetnie.
Twórcy już sięgnęli po nowe środki wysyłając Jaime'a do Dorne, także liczyłem na te sceny w Riverrun.. Inwencja twórców w 4 sezonie niestety zawodzi. Jest tylko kilka takich, które były świetnym dodatkiem. Locke, Karl, scena z Innymi, rozmówki Oberyna i Varysa i może jeszcze kilka, których w tej chwili nie pamiętam. Tych gorszych chyba nie muszę wymieniać (np. sceny Szarego Robaka z Missandei, walka Brienne z Ogarem, bezsensowne przybycie Aryi i Ogara do Orlego Gniazda i niby Sansa nic nie wie, że ktoś ze Starków był u drzwi?, Bran u Crastera, Tyrion zabijający swoją kur** i nagle broniący jej honoru..)

użytkownik usunięty
Vangelis7

Blackfish zniknął na cały sezon, więc "wypłynie" pewnie dopiero w ekranizacji "Wichrów". Kwestię Edmura jakoś muszą rozwiązać, wszak pod koniec "Tańca" jest już w drodze do Casterly Rock, a w serialu chyba właściwie nie wiadomo co się z nim stało.
Też uważam, że to najlepsze rozdziały Jaime'a, niestety ekranizacja zawsze wypada blado na tle doskonałych rozdziałów. Zwróć uwagę, że znaczna część "miodności" jego wątków polegała na opisie myśli i bardzo rozbudowanych dialogach, a tego tak krótki serial nie da rady ukazać. W takim razie już lepiej jak dadzą sobie spokój i pokażą coś nowego.

Co do wymienionych przez Ciebie "kiepskich" scen - oprócz tego, że walka Brienne z Ogarem była równie głupia jak większość pojedynków w serialu (chociaż namiastką wyjaśnienia było osłabienie Clegane'a z powodu rany po ukąszeniu), to co z nią było nie tak? Wolałabyś, żeby tak jak w książce, kręciła się w kółko jak ślepiec? Przecież dało się to czytać tylko i wyłącznie dzięki przemyśleniom i rozbudowanym relacjom, czego znowu serial nie mógłby ująć.
A skąd niby Sansa miałaby cokolwiek wiedzieć? Nie była w Orlim Gnieździe jako Sansa, tylko bękart Littlefingera, nie miała żadnej władzy, ani kontaktów z kimkolwiek poza małym Arrynem i LF-em. W dodatku o ile mnie pamięć nie myli, garnizon Krwawej Bramy po śmierci władczyni odmówił posłuszeństwa Littlefingerowi, więc on też niczego nie wiedział. Więc jedyne co zaszło, to przybycie małego chłopca z wielkim facetem mówiącym, że przyszedł z Aryą Stark. Nie sądzę, by ktokolwiek zwrócił na to większą uwagę.
Wszystkie nudziarskie sceny z Daenerys wynikły z tego jak prowadzi jej wątek Martin. Nawrzucał pięć tysięcy różnorodnych postaci, które siedzą na dupach i zastanawiają się jak zapobiec zabójstwom w mieście. Chyba nie widziałem jeszcze w literaturze takiego zapychania. Biorąc więc pod uwagę, ile pobocznych postaci serial zmuszony jest pomijać, nie dziwi mnie, że starali się rozwinąć drugoplanowe. No, a że od dziecka ćwiczony do walki eunuch-niewolnik nie daje zbyt wielkiego pola do popisu, dostaliśmy takie coś. Przynajmniej były cycki.
Z Branem analogiczna sytuacja co w przypadku Brienne, tylko wątek jeszcze nudniejszy, bo nie krążył, tylko szedł prosto jak strzała.
Reasumując - jakby twórcy mieli odpuścić sobie dodawanie scen, wątek 4 pierwszoplanowych postaci w 4 sezonie ograniczałby się do trzech bardzo długich spacerów i jednego bardzo długiego posiedzenia. Jak to sobie wyobrażasz w serialu, którego byt zależy od oglądalności?

No, ale o jednym nie ma co dyskutować - końcówkę Tyriona spieprzyli. Nie wiem jak im się to udało, bo tak doskonałej scenie w procesie, czy walki Oberyna z Górą. Ale z drugiej strony - przeciętny widz jest tak tępy, że trzeba było zmienić imię małego Arryna albo Ashy, żeby nie myliły się z kompletnie różnymi scenami. A tu nagle Jaime wyskakuje z jakąś Tyshą? Sądzisz, że pamiętałby krótką anegdotkę sprzed 4 lat? No i skoro przez tyle sezonów tworzyli wielką, odwzajemnioną miłość Tyriona i Shea, to nic dziwnego, że na końcu bronił jej honoru.
Na moje to i tak jest pikuś wobec tego co zrobiono z Pyke i Żelaznymi ludźmi.

ocenił(a) serial na 9

W serialu Walder Frey wspomniał, że Edmure jest w lochu. No ja mam nadzieję, że Blackfish wróci już w tym sezonie, bo postać jest świetna, tak samo Clive Russel.
Miejmy nadzieję, że chociaż w Dorne pokażą Jaime'a z podobnej perspektywy. Np. rozmowy z Doranem i Areo Hotah, a także z bękarcicami.

Owszem w książce, momentami (tak jak u Sama) można było nie wytrzymać, ale połączenie wątku z Ogarem jest dla mnie po prostu niepotrzebne, wręcz głupie. Owszem była efektowna walka i można było poczuć jakąś tam epickość, ale do mnie nie trafiła (może przez znajomość książki). Wiem, że to serial, ale Ogar w karczmie (1 odcinek) był pijany i dał jakoś radę kilku osobnikom. Rana wiadomo, gorsza sprawa, ale samo też jej zdobycie było debilne :D Nie pamiętałem o odmówieniu posłuszeństwa LFowi więc możliwe ze masz rację z tą niewiedzą :D

Danka to już w ogóle inna sprawa. Historia z jej udziałem ma ogromny potencjał jak i całe Dorne a i to i to jest jak na razie średnio prowadzone. Dany ma smoki, Daario, Barristana, Szarego Robaka, Missandei, Hizdhara, Belwasa (w książce) i jeszcze inne postacie, które są mega ciekawe,a jest tak jak mówisz, jest ich za dużo i nie wykorzustuje się ich potencjału w pełni. W serialu natomiast fajnie, że pokazują więcej SzR i Miss ale po co robić z tego historyjke miłosną :D Dobrze, że Martin pozbył się Joraha i można podziwiać świetne sceny z udziałem Mormonta i Tyriona. Swoją drogą nie mogę się doczekać wątku tej dwójki na ekranie.
Zgadzam się co do cycków :D

Oczywiście, że muszą dodawać sceny itp itd (mimo, że w sumie w Nawałnicy Mieczy dzieję się pełno rzeczy i uważam, ze spokojnei by to starczyło) ale niech to robią z głową.

Spieprzyli wiele innych spraw. 'Your Sister' LF'a zamiast ,,Only Cat". Niby nic, ale po prostu jak to przeczytałem w książce te 2 słowa wyraziły wiele emocji we mnie :D Dialog Tyriona i pożegnanie z Królobójcą też zbyt obcięte (i właśnie po co dodawać jakieś sceny jak z SzR i Miss, jak mogli poświęcić więcej czasu dla tych kilku scen). Brakowało mi też krzyków Góry.. Brak Tyshy..Po co ta scena Ashy/Yary też nie wiem. Całkiem inaczej mogli to zrobić i z głową a wyszedł chyba największy debilizm sezonu (nie licząc bronienia Shae przed wyzwiskami, po tym jak Tyrion ją zabił - po prostu tego nie kupuje :D).

Jak wiec Greyjojów spieprzą to się powieszę (i to bez pomocy Lady Stoneheart)
Dokładnie to zmienianie imion to chyba tylko pod debilnych amerykańców :D

użytkownik usunięty
Vangelis7

No i o to chodzi - niech stworzą ciekawy wątek Jaimiego w Dorne, a jak ktoś będzie miał ochotę na sceny oblężenia Riverrun, których nie da się nakręcić jak należy to niech sięgnie sobie po książkę.

Co to znaczy "niepotrzebne"? Niepotrzebne do czego? Do fabuły? No to tak samo można by określić połowę objętości całej sagi. Zwróć uwagę, że podróż Brienne i Aryi z Ogarem odbywały się mniej więcej na tym samym obszarze (okolice Dorzecza). W książce w nieco innym czasie, ale w serialu równo. Hipotetycznie mogli więc się spotkać i taką alternatywę zobaczyliśmy. Moim zdaniem to bardzo dobra forma modyfikowania wątków - z Branem było podobnie. Mógł trafić do Twierdzy Crastera, w książce to się nie zdarzyło, a w serialu tak. Skoro nie spotkał Jona, doszedł tam gdzie miał dojść, tak jak Arya, Ogar został umierający, a Brienne krąży bez celu, tak samo jak w książce, to w czym problem?
Jesteś pewien, że Ogar był pijany? Nie sprawiał takiego wrażenia. Pijany to był w książce i przez to skończył jak skończył.

W historii Daenerys serial robi po prostu to co Martin, tyle, że ma ograniczenia. Nie może wprowadzić 20 dosyć fajnych, ale dwulinijkowych postaci, musi robić coś z tym co już ma. No, a jak już pisałem - co można wykrzesać z takiej postaci jak Szary Robak? Albo Daario? W książce był ciekawy, bo pojawiał się rzadko, ruchał Daenerys i był zawadiaką. Co można z nim zrobić w serialu, jak już się to pokazało?

Prawdę mówiąc nie wiem o jakim potencjale Dorne mówisz. Jeśli Martin nie zamierza po prostu doprowadzić do końca otworzonych wątków, odpowiedzieć przy pomocy Dorne na kilka pytań z poprzednich części, to niech da sobie z nim spokój. Jeszcze jedna kraina, tym razem w oklepanym, pustynnym wydaniu tylko po to, żeby autor mógł napchać kolejnych wątków i kolejnych postaci jakoś nie przemawia do mnie na etapie 6 tomu.

Jak już wspominałem - dużo się dzieje w książce, ale są to rzeczy, których nie da się pokazać w serialu, ze względu na ograniczenie takiego środka przekazu, budżet, czy publiczność. Sam pomyśl, co to za rzeczy, których pełno się działo. Doskonałe dialogi, wewnętrzne rozterki i przemyślenia bohaterów, anegdoty, historie, nowe postaci. I jak to mają zekranizować?

>" 'Your Sister' LF'a zamiast ,,Only Cat". Niby nic"
Ładne "niby nic" po którym każde forum o sadze spłynęło bólem dupy. Czytelnicy ciągle zapominają dla kogo i po co ten serial jest kręcony. W pierwszej kolejności dla pieniędzy z przeciętnego, amerykańskiego telewidza, który słysząc "Only Cat", spytałby o jakiego kota chodzi.
Przecież pożegnanie Jaimiego i Tyriona nie zostało wykastrowane dlatego, że poboczne sceny zajęły za dużo miejsca, tylko dla kolejnego uproszczenia. Nic dziwnego, że nie kupujesz tego, skoro czytałeś książkę, w której postać Tyshy była wspominana jakieś dwadzieścia razy podczas każdego rozdziału Tyriona.

>"Po co ta scena Ashy/Yary też nie wiem."
Żeby szybko urwać kiepski wątek. Strach myśleć, co by było jakby

Patrząc jakie masz oczekiwania wobec serialowej ekranizacji już teraz mogę Ci powiedzieć, że wiec Greyjoyów będzie "spieprzony". Naprawdę sądzisz, że nagle wprowadzą wszystkich braci Balona wraz z tłumem uczestników? Raz dwa opowiedzą historie Wroniego Oka, Victariona, Mokrej Czupryny i cały rozbudowany wątek, który doprowadził do wiecu, wytłumaczą co to za ludzie i skąd się wzięli?
Ja bym już szykował sznur, bo całkiem prawdopodobne, że w ogóle żadnego wiecu nie będzie. Pewnie połączą Vistariona i Eurona w jedną postać, która po prostu zagarnie tron po śmierci Balona i dalej popłynie na wschód jak Victarion w sadze. Euron w tym czasie pustoszył Westeros, co może przypadnie Yarze.

ocenił(a) serial na 3

Przepraszam, że wtrącę się do wasze ciekawiej dyskusji, ale uważam, że trochę przesadzasz. To, że twórcy serialu założyli, że przeciętny widz ich serialu jest idiotą i trzeba do jego poziomu wszystko dostosowywać, raczej nie najlepiej o nich świadczy. GoT to nie jest historia dla przeciętnego troglodyty, bo taki nawet po tych wszystkich uproszczeniach, skrótach itp. nadal będzie jak we mgle. Duża ilość wątków, postaci, zawiłych koneksji rodzinnych, zależności, intrygi polityczne itp. Serial całkiem od tego uciec nie może, bo raz, że musi przynajmniej z grubsza trzymać się wytyczonego książkami kursu fabuły, a dwa - to w dużej mierze stanowi przecież o jego atrakcyjności. Czasy kiedy wystarczyły cycki i krew, by przyciągnąć widza już minęły. Ciekawa historia, ciekawi bohaterowie, rozbudowane uniwersum - to się podoba. Martin przecież nie sprzedał swoich książek tylko ludziom po Harvardzie. To jest mimo wszystko rozrywka. Zgoda, że dużo lepszego gatunku niż przeciętny wakacyjny blockbuster, ale jednak rozrywka.

A traktowanie widza jak idioty to brak szacunku nie tylko do niego, ale też do dzieła Martina, na uwielbienie którego twórcy tak chętnie się powołują. Nie przeszkadza im to jednak wprowadzać jakichś głupich zmian, które absolutnie niczemu nie służą. Bo ja rozumiem konieczne skróty, wycinanie niektórych wątków czy postaci. Wiadomo, specyfika medium narzuca takie rzeczy. Ale niektóre pomysły duetu D&D to po prostu bzdury, brak logiki i konsekwencji w budowaniu postaci i zwykłe zapychacze, jak np. kretyńskie wątki miłosne nie pasujące w ogóle klimatem do GoT.

Odniosę się do kilku podanych tu przykładów:

1. Końcówka wątku Tyriona, Tywina i Shae. Naprawdę nie jestem w stanie kupić żadnego tłumaczenia, które by to usprawiedliwiało. Uważasz, że brak Tyshy był podyktowany tym, że widzowi nic by jej historia nie mówiła, ale po co w takim razie była ona w ogóle wprowadzona? Bo przecież Tyrion opowiedział całą historię w s1. Sprawa jego małżeństwa była wspomniana potem jeszcze przynajmniej raz w s3 w rozmowie z Tywinem. Więc jest to brak konsekwencji, bo wychodzi na to, że tamte sceny były zwykłym zapychaczem i wprowadzaniem wątku, który nie znajduje później rozwinięcia. Owszem, widz mógł nie pamiętać o Tyshy, ale trzeba było to w takim razie przypomnieć. Scena pożegnania braci mogła śmiało zawierać przypomnienie o niej i rewanż - wyznanie Tyriona o Cersei. Ale po co, skoro to popsułoby relacje braci, a przecież ma być miło i słitaśnie... Tylko to miało później konsekwencje dla obu bohaterów, które twórcy jak widać też postanowili olać (o tym za chwilę).
Brak tego "zapalnika" dla Tyriona sprawia, że jego późniejsze działanie jest bezsensowne. Naprawdę uważasz, że serial lepiej, bardziej zrozumiale umotywował zabicie Tywina? To niestety muszę Cię rozczarować, bo dla paru osób nieznających książek, z którymi rozmawiałem o tej scenie była ona zwyczajnie słaba. I nie ma się co dziwić, bo co miało wywołać to napięcie między jej uczestnikami? Po co Tyrion tam w ogóle polazł? I dlaczego koniec końców zabił Tywina? Za to, że nazwał dziwkę dziwką? Tę samą dziwkę, którą Tyrion chwilę wcześniej udusił? W ogóle relacja z Shae to też padaka. Czemu nie mogła zostać zwykłą chciwą suką, tylko zrobili z tego jakiś nieszczęśliwy, tragiczny romans? Tanie, słabe, oklepane zagranie. Te zmiany nie wynikają z konieczności, tylko z tego, że D&D uznali, że mogą zrobić to lepiej i wyszło jak wyszło.

2. Relacje Jaime'a z Cersei. Prowadzone bez ładu i składu, bez żadnej konsekwencji. Królobójca od powrotu do stolicy jest na przemian pomiatany przez Cersei, albo się z nią rucha. Nie ma w ogóle pokazanego obumierania tego związku. A przecież to była istotna część przemiany Jaime'a, jego przejrzenie na oczy. Tutaj raz daje się opieprzać, za chwilę praktycznie ją gwałci, potem jest między nimi zimno i oficjalnie, za chwile znów ją kocha, ale ma do niej pretensje, że chce zabić mu brata, potem znowu nagle wszystko jest ok i ruchanko na stole - tragedia. Czemu to służy, ja się pytam? No i wracając do sceny pożegnania z Tyrionem - Jaime nadal nie wie wszystkiego o Cersei więc pewnie zamiast stopniowo i konsekwentnie się od siebie oddalać znów będziemy mieli szamotaninę w ich relacjach.

3. Żelazne Wyspy - kolejny dramat. Asha/Yara pojawiła się w 2 scenach przez ostatnie 2 sezony. Co to miało w ogóle być? Po co jechała do tego Dreadfort przez pół świata, żeby zaraz stamtąd uciekać? Kolejny idiotyczny pomysł twórców, który nic nie wnosi, nie służy popchnięciu fabuły, rozwinięciu postaci, dosłownie niczemu. Jeśli chcieli, by widz całkiem o Żelaznych nie zapomniał, to co stało na przeszkodzie wprowadzić już w tym sezonie braci Balona i zrobić wiec (poprzedni sezon mógł się zakończyć śmiercią Balona, zamiast dzyndzlem Theona w pudełku)? Przypomnieliby o Yarze, byłaby okazja wprowadzić nowych bohaterów i odbyłoby się to wszystko w sposób, który coś istotnego wnosi do fabuły. Rozłożyliby przy okazji wątek Żelaznych w czasie, żeby potem nie upychać w s5 wszystkiego. Na wprowadzenie nowych Greyjoyów i wiec wystarczyłoby wygospodarować po kilka minut w 2-3 odcinkach, czyli czas, który zajmowały jakieś z d*py wzięte wątki miłosne np. A tak pewnie okaże się, że całkiem Żelaznych wykastrują.

To są takie grubsze rzeczy. Z tych może drobniejszych, ale też irytujących:
"Only Cat" - czemu zakładasz, że ludzi nie wiedzieliby o kogo chodzi? Temat uczucia LF do Cat był przerobiony w poprzednich sezonach, przypomniany w tym samym odcinku s4, kiedy padło "Your Sister". Widz wiedział o kogo chodzi i na pewno pamiętał jak miała na imię Catelyn - przecież to była jedna z głównych postaci przez trzy poprzednie sezony, w tym też kilkakrotnie o niej wspominano. Nie można przecież zakładać, że widz jest kompletnym głąbem, bo na tej zasadzie postacie w ogóle nie powinny używać imion, tylko objaśniać kto jest kim dla kogo...

Wspominania przez was scena Aryi i Ogara pod Orlim Gniazdem też była ni przypiął ni przyłatał. Abstrahując już od tego, że Sansa mogła rzeczywiście nie wiedzieć o tym, że Arya tam czeka, a rycerze z Krwawej Bramy nie wiedzieli, że Sansa to Sansa, ale na litość boską - oto pojawia się znany w całym Westeros zbir, pies znienawidzonych Lannisterów prowadzący dziedziczkę jednego z największych rodów Siedmiu Królestw, a ci jak gdyby nigdy nic pozwalają im odejść. Absurd do potęgi! Nie zatrzymali ich, by ich przesłuchać, wyjaśnić sprawę? W końcu zmarła czy nie, ale Lysa była ciotką Aryi, a ich nowy lord, czyli Robin był jej kuzynem! Strasznie idiotyczna scena, przykład zapychacza, który nie tylko nie wiadomo po co się pojawił, ale wręcz obraża inteligencję oglądającego i stoi w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem. Tak się kończy inwencja twórców...

Zmiany imion, żeby się nie myliły - beznadziejny pomysł, znów zakładający, że robimy serial dla kretynów. Przecież to dotyczy kompletnie różnych postaci, które ani się nigdy razem nie pojawiły, ani nie było scen, w których ktoś wspominałby o obu tych postaciach. Kompletny absurd. Może trzeba było od razu zmienić imiona Tywina i Tyriona, bo też brzmią podobnie, a tu istniało dużo większe ryzyko, że biedy widz się pogubi... A jakoś się nie pogubił. Nawiasem mówiąc - zapomnieli też o Bronnie i Branie i czy komuś się oni mylili?

Dwight_

Dwight, mogę się tylko pod tym podpisać.

1. Tyshę wycieli definitywnie ze strachu że widz skołowany tak licznymi w serialu romansami nie będzie pamiętał o kogo chodzi albo nie załapie, czemu po kilkunastu latach Tyrion przejmuje się jakąś córką zagrodnika. Mnie się średnio podobał twist z Tyshą, to wyglądało jakby Martin za wszelką cenę chciał Tyrionowi dołożyć w każdy możliwy sposób. Poza tym serialowe relacje braci były naprawdę fajne i to że ich nie zniszczono akurat mnie cieszy. Ale bez newsa o Tyshy zabójstwo Tywina traci sens, niby po co Tyrion do niego polazł, po pożegnalnego całusa?

2. Do tej pory wątek Jaimego był dość dobrze prowadzony, ale od czasu pamiętnej sceny w sepcie zaczyna irytować, bo już niezbyt wiadomo, o co temu chłopu właściwie chodzi? W książce sednem było właśnie to, że Jaime STOPNIOWO, po trzydziestu paru latach, wydedukował sobie jaka z jego siostrzyczki manipulatorska i okrutna zdzira. A tu co, najpierw bezładna szamotanina, a później Jaime nagle dowie się o Lancelu i strzeli focha na miłość swojego życia? A może w ogóle pominą jeden z najciekawszych wątków? Pomysł z Dorne też z d*py: albo Jaimego tam ukatrupią (czyli gigaspoiler do książki), albo Jaime pojedzie i wróci (czyli zapychacz, jak w przypadku pojmania Brana i Ashy u Boltonów).

3. Wątek Ashy do bólu idiotyczny, a samych Greyjoyów nijaki. Ech, żeby chociaż Mikkelsen zagrał Eurona...

4. Brak "Only Cat" nie wkurzył mnie tak bardzo, jak nagłe zrobienie z Petyra "Władcy Marionetek" Baelisha, frajera, którego z tarapatów musi wyciągać nastolata głupia, jak stołowe nogi. Taki to geniusz D&D

5.Aryia i Ogar pod Orlim Gniazdem to jakaś kpina - mnie to wygląda na rozpaczliwy brak inwencji, bo jak inaczej wytłumaczyć taką głupotę?

6. Zmiana imion to obraza dla inteligencji widza. Nie wiem, za kogo HBO uważa swoich odbiorców. Pusty śmiech.

Dwight_

To ja też dorzucę swoje trzy grosze. W sumie dopiero zaczynam swoją przygodę z serialem, fabułę znam więc bardziej z lektury PLiO, ale z racji tego, że produkcję HBO oglądam dość niechronologicznie to już sporo sezonu czwartego widziałam. Jak tylko "Gra o Tron" zdobyła popularność i ludzie zaczęli o niej mówić, to dwie rzeczy wydały mi się niepojęte: powszechna bezgraniczna sympatia do Starków i jeszcze większa powszechna bezgraniczna sympatia do Tyriona. Tzn. same uczucia względem postaci wydały mi się zrozumiałe, ale ich natężenie to już nie za bardzo. No ale wystarczyło zobaczyć trochę serialu i wszystko jasne (choć kilka innych rzeczy było niemal równie zaskakujących, jak ukochany przez wszystkich Oberyn - ja tam pamiętałam może ze dwie rozmowy jego i Tyriona i papa, jego brat okazał się dużo ciekawszą postacią w książce, a w serialu Pedro był cudowny, no i mniej miłości do Jona - ale jak Snowa gra człowiek nie przejawiający żadnych zdolności aktorskich oprócz robienia wiecznie cierpiętniczej miny, czemu się dziwić...). Jako czytelnik nie narzekam na sposób przedstawienia rodzinki z Winterfell i Tyriona w serialu, bo w przypadku tych pierwszych mogę się trochę bardziej z nimi zidentyfikować niż w książce, a w przypadku tego drugiego - cóż, po prostu jest to fantastyczna kreacja, choć inna, bardziej wybielona. Co do Starków to już po ptakach, ale widz nie mający styczności z literackim pierwowzorem trochę jednak traci widząc wciąż tylko tą pozytywniejszą stronę karła. I właśnie koniec sezonu czwartego/sezon piąty to idealna okazja, by pokazać go z trochę innej strony. Bo to jest dokładnie ten moment, w którym Tyrion pokazuje swoją drugą twarz. W "Tańcu ze smokami" jest okropnie irytujący, małostkowy, żądny zemsty, w pewnym sensie bezkrytyczny wobec siebie. Mam wrażenie, że jedyny wniosek, jaki wyciągnął z tej historii z Tywinem jest taki, że za to jakim stał się człowiekiem odpowiada każdy poza nim samym. Jego złośliwości też zaczynają być denerwujące, sarkastyczne uwagi względem wszystkich dookoła były fajne, ale przespanie się z prostytutką, by zrobić jej na złość, bo krzywo na niego spojrzała już średnio. Naprawdę super byłoby zobaczyć w serialu takiego Lannistera i to by było moje największe oczekiwanie względem sezonu piątego. Ale pozostawienie jego relacji z bratem na przyjacielskiej stopie jest, według mnie, wyraźnym znakiem, że nie ma co na to liczyć. Bo po co to niby zrobiono? Żeby nie psuć Krasnalowi wizerunku, akurat jego podejście do Królobójcy, po wyprawie za Wąskie Morze, naprawdę odrzuca. Dlatego brak tej historii z Tyshą jest dla mnie tak wkurzający. Zabójstwo Tywina można jeszcze jakoś wytłumaczyć, ale nie można zmodyfikować relacji braci, więc raczej nie można (albo raczej: nie widać tu chęci), by przedstawić postać Tyriona z każdej strony.

Twórcy "Gry o Tron", relacje Jaime-Cersei, robicie to ŹLE. Pełna zgoda, nie można, no nie można tak tego prowadzić. Jak Królobójca ma być dla nas wiarygodny, jak raz gwałci siostrę, raz wysyła Brienne za Sansą? Tym bardziej, że tu taki potencjał. Naprawdę nie spodziwałam się, że można dobrze przedstawić Jaimie'go, najlepsze w jego POVach są jego przemyślenia, wydawałoby się, że przeniesienie tego dobrze na ekran nie będzie za bardzo możliwe, a tu tak dobrze ta postać wyszła. A w piątym sezonie jest jeszcze Królowa Regentka i jej genialne pomysły. Czy mamy się spodziewać, że Jaime będzie jej towarzyszyć w tym niesławnym pochodzie czy w końcu twórcy pozwolą mu przejrzeć na oczy?

Ale pomysł Dorne+Jaime+Bronn podoba mi się strasznie, cóż to będzie za relacja! Szkoda tylko, że pewnie kosztem oblężenia Riverrum, który to wątek był bardzo zarąbisty.

Ogólnie trzeba jednak wziąć sobie do serca, choć ciężko, że to adaptacja. Są tu modyfikacje, których krytyka jest zrozumiała, np. spłycenie postaci (WTF Litterfinger, jeszcze jak aktor jest tak idealnie dobrany), ale przecież nie każda zmiana to automatycznie zmiana na gorsze, np. spotkanie Ogara i Brienne całkiem ok, postać Margaery - w książce świetnie sprawdza się to niedopowiedzenie, sami musimy spróbować odgadnąć co ona naprawdę myśli, ale w serialu z kolei lepsza jest ta bardziej dosłowna.

A HBO uważa za swoich odbiorców ludzi, którzy mają pieniądze:)

anika931

"Dlatego brak tej historii z Tyshą jest dla mnie tak wkurzający."
Czy ja wiem? Samo wycięcie wzmianki o Tyshy samo przez sie może nie jest tak złe, ale najgorzej właśnie na tym wypada motyw z udaniem się do komnat ojca przez samego zainteresowanego. W serialu ot tak sobie poszedł, nie wiadomo w sumie po co <chociaż obejrzawszy filmik 'inside the episode' jestem w stanie kupić tłumaczenia D&D, tak w serialu tego nie pokazali tak jak o tym mówią, niestety>, a w książce to wzmianka a w zasadzie wyjawienie prawdy o Tyshy spowodowało, że Tyrion postanowił udać się do ojca. Z tymże byłbym w stanie uwierzyć lub zaakceptować inne rozwiązanie, niekoniecznie coś związanego o Tyshy ale coś, co pozwoliłoby jakoś racjonalnie wytłumaczyć po co się tam udał, np. Jaime wspomina o Shae <a czemu nie, była wałkowana całkiem inaczej niż w sadze, więc.. to też byłby katalizator na Tyriona - może wydźwięk sceny z zaskoczeniem, że Shae w łóżku byłby inny ale racjonalnie tłumaczyłby po cóż tam poszedł: aby się przekonać, czy brat mówił mu prawdę czy wciskał mu kit>.

"A HBO uważa za swoich odbiorców ludzi, którzy mają pieniądze:)"
Trafna uwaga xD

użytkownik usunięty
Dwight_

Nie uważam, że to źle świadczy o twórcach, a co najwyżej o społeczeństwie. To ono jest odbiorcą produktu, który stworzyło HBO dostosowując jego poziom do jak najszerszego odbiorcy.
Może i nie jest historią dla troglodyty, ale dla przeciętnego z pewnością. Świadczy o tym popularność i liczba odbiorców, na którą bynajmniej nie składa się żadna intelektualna elita, tylko każdy byle pionek z całego świata. Książka jest dość rozbudowana, ale bez przesady z tymi zawiłościami, jest to dość łatwa w odbiorze pozycja. Uproszczony serial tym bardziej - cóż w nim takiego zawiłego? To, że nagle okazało się, że to Lysa Arryn otruła swojego męża na polecenie Littlefingera? Wszystko zostało wyłożone w spoósb prosty i przystępny.

Odbierasz to zbyt osobiście - serial nie jest tworzony dla idiotów, tylko między innymi dla idiotów. To znaczna różnica.
Co do poszczególnych uwag:

1. Prosta sprawa - kręcąc sezon 1 twórcy nie myśleli o tym co zrobią w 4, przecież nie wiedzieli nawet czy będzie 4 sezon. Nie mieli gotowego scenariusza na nie wiadomo jaką ilość sezonów, tylko na tyle na ile dostali kontrakt. Teraz te sceny mogą się wydawać zapychaczami, wtedy nimi nie były. Twórcy po raz kolejny nie chcieli ryzykować, że jakaś część widzów nie załapie o co chodzi, więc końcówkę czwartego zrobili taką, a nie inną. Nie zmienia to faktu, że wyszło kiepsko, ale moim zdaniem jest dość jasne.
>"Naprawdę uważasz, że serial lepiej, bardziej zrozumiale umotywował zabicie Tywina? "
Skąd tak niedorzeczny pomysł? Nie nad interpretuj. To, że coś jest dla mnie zrozumiałe, nie znaczy, że jest lepsze.
Reszta tego punktu to oczywistości, więc w tym miejscu skończę.

2. Nie pokazano obumierania tego związku, bo w serialu on nie obumiera. Jaimie nie był pomiatany tak jak w książce, nic się w tej kwestii nie zmienia. Przemiana Jaimiego w serialu póki co polegała na czym innym niż w książce, jego "przejrzenie na oczy" w ogóle nie dotyczy Cersei, tylko własnych czynów. Można przypuszczać, że zmiany w kwestii ich związku zobaczymy w kolejnych sezonach, pewnie w chwili gdy wyzna swoje grzechy.

3. O Żelaznych Wyspach już pisałem. Jechała przez pół świata do Dreadfort żeby można było "fajnie" skończyć 3 sezon, a wycieczka skończyła się tak jak się skończyła, bo trzeba było szybko uciąć kiepsko rozwijany wątek i przypomnieć o istnieniu Yary. Temu to miało służyć, a że wyszło idiotycznie, to już konsekwencja rezygnacji z rozwijania wątku żelaznych ludzi.
Cholera tam wie co stało na przeszkodzie wprowadzeniu braci Balona. Budżet? Znowu troska o głupszą część widowni? Czas antenowy? Odpowiedzi jest tyle, że dziwię się, że ktoś uważa to za niezrozumiałe.
Co do śmierci Balona to akurat mam własną teorię, dlaczego jeszcze jej nie pokazano. Bo razem z nim dostalibyśmy ogromnego spoilera z książek. Jak wiadomo, w treści nie "pokazano" jego śmierci, a poinformowano o niej. Po prostu przebiegła inaczej niż to sobie wyobrażamy.
Albo trzymają go, bo nie mają co pokazywać istotnego dla głównej osi fabularnej.

Co do "only Cat", serio pytasz czemu nie wiedzieliby o co chodzi? Postać Catelyn zniknęła w trzecim sezonie, w czwartym przybyło widzów, którzy w ogóle nie oglądali poprzednich sezonów, jest spora część, która nie wie, że Catelyn to zdrobniale "Cat".
Jak się tworzy produkt dla wszystkich, to niestety trzeba zakładać, że część z tych wszystkich to debile. To samo jest w każdym innym masowym serialu czy filmie. Najrozsądniej byłoby się z tym w końcu pogodzić, zamiast oczekiwać książki po serialu dla ludzi, którzy żadnych książek nie czytają.

>"oto pojawia się znany w całym Westeros zbir, pies znienawidzonych Lannisterów prowadzący dziedziczkę "
Poprawka - oto pojawia się zbir nazywający się Ogarem, prowadzący chłopca, którego nazywa dziedziczką. Znudzeni i niedouczeni wartownicy, których jedynym zadaniem było nie wpuszczać nikogo, każą im spadać.
Skąd w ogóle pomysł, że Ogar jest jakimś celebrytą? W książce wszyscy o nim słyszeli z powodu czynów Rorge'a popełnionych w jego hełmie. W serialu tego nie ma, a Ogar był strażnikiem Joffreya. Skąd byle frajer na drugim końcu świata ma go znać? Z gazet? Z internetu? Kojarzyli go żołnierze Lannisterów (walka w gospodzie) i tyle. Jeszcze w dodatku w Dolinie Arrynów, która przecież była odcięta od świata (na własne życzenie).

To, że imiona były zmieniane żeby się nie myliły to akurat fakt, do którego przyznali się scenarzyści. Pytania gdzie i jak miałyby się mylić powinieneś skierować do nich, ewentualnie do tych mniej rozgarniętych spośród widzów nieznających książki.

ocenił(a) serial na 3

Ale to nie wina społeczeństwa/odbiorców, że twórcy serialu założyli, iż są za głupi. To twórcy arbitralnie uznali, że trzeba uprościć pewne rzeczy, bo ludzie nie zajarzą o co chodzi. Imho było to założenie błędne. Sam piszesz, że saga Martina aż tak złożona i skomplikowana nie jest. Skoro książka wykłada wszystko dość jasno nie traktując przy tym odbiorcy jak bałwana, to czemu serial nie może po prostu iść tą samą drogą? Przecież targety obu dzieł są podobne i nie mam tu na myśli tylko osób, które przeczytały sagę i jednocześnie śledzą serial, choć tych też jest niemało. Mam na myśli pewien model odbiorcy, który sięgając po dzieło typu"GoT" (czy to książkę czy serial) raczej nie spodziewa się czegoś w stylu "Seksu w wielkim mieście" albo innej przysłowiowej "Mody na sukces", tylko rozrywki na poziomie. A taki widz jest spokojnie w stanie ogarnąć fabułę bez nadmiernego ułatwiania mu tego.

Jeśli idzie o konkretne przykłady:

1. Ok, rozumiem, że mogli nie być pewni jak się dalej potoczą losy serialu, ale skoro już ten wątek wprowadzili, to trzeba go było teraz wykorzystać. Przecież historia Tyshy to jest najważniejszy element sceny w wychodku. A nawet patrząc tylko okiem widza serialu, to po prostu o wiele lepiej motywowałoby zachowanie Tyriona. I żadne uproszczenia nie były potrzebne. Przed każdym odcinkiem jest robiony recap, by przypomnieć widzowi wątki, które znajdą w nim swoją kontynuację, a najlepszym przypomnieniem byłoby wyznanie Jaime'a. Serial robił to już wielokrotnie - poprzez dialogi wprowadzając widza w historię poszczególnych bohaterów. Wycięcie Tyshy to klasyczny przykład spieprzenia czegoś, co właściwie nie miało prawa być spieprzone, wystarczyło wziąć i przepisać wszystko żywcem z książki. Całość miałaby ręce i nogi oraz odpowiedni emocjonalny impakt. I byłaby jasna dla każdego odbiorcy. Niby są to oczywistości, ale jednak bronisz poniekąd tej decyzji.

2.Tylko niech te relacje są tworzone konsekwentnie. Nie czepiam się dlatego, że ma być tak jak w książce, ale dlatego, że serialowy związek rodzeństwa jest - takie mam wrażenie - tworzony na kolanie, bez żadnego jasnego i konsekwentnego planu w którą stronę ma to zmierzać. Jaime jest w serialu również opieprzany, przypomnij sobie choćby 1 odcinek ostatniego sezonu. Widz jednak nie wie właściwie za co. Jednocześnie cały czas jest w Cersei wpatrzony, choć przecież dostaje sygnały, że coraz bardziej mu z nią nie po drodze. Ale nic z tym nie robi. Sprawia wrażenie jakby razem z ręką ucięto mu jaja. Piszesz, że jego przejrzenie na oczy dotyczy własnych czynów. Ok, ale to też powinno mieć silny związek z Cersei, bo uświadamiając sobie jaką bezwzględną, zawistną, wyrachowaną suczą jest obiekt jego westchnień Jaime uświadamiał sobie jednocześnie jak błądził podporządkowując się całkowicie tej miłości, robiąc dla niej takie rzeczy jak np. wyrzucenie Brana przez okno itp. Nawet w serialu mówi przecież coś takiego, że zabijał by być z nią. Jego czyny, jego postawa wynikały w ogromnej mierze z jego uczucia do Cersei. Tego nie można oddzielić.

3. Aha, czyli nie tylko trzeba upraszczać, ale i wrzucać "fajne" wstawki, które niczemu nie służą (bo na tym etapie już chyba mieli jakąś wizję kolejnego sezonu i co dalej z tą biedną Yarą począć). Zanęcili więc widza wizją jakiejś rozprawy Greyjoy'ówny z Boltonami, która miała następnie tak żałosny przebieg, że głowa mała. Czyli zaserwowali kolejnego idiotycznego zapychacza, który tylko zmarnował cenne minuty. W dodatku kosztem zepsucia jednego z ważniejszych wątków sagi.
Szczerze, to staram się zrozumieć, co nimi kierowało i żadna z Twoich odpowiedzi nie jest satysfakcjonująca.
- Czas antenowy? Marnowali go na pierdoły, więc to żadna wymówka.
- Budżet? J.w. Przecież te nic nie wnoszące sceny, na które czas się znalazł też kosztowały - dni zdjęciowe, pracę ekipy, przygotowanie scenografii, rekwizytów itp.
- Troska o głupszą część widowni? To właśnie pomysły D&D są głupie i robią głupa z widzów.
Co z tego, że w książce nie byliśmy świadkami śmierci Balona? Zginął tak czy siak i można to było śmiało pokazać. Byłoby całkiem efektowne zakończenie tego wątku w s3, a przede wszystkim - gdyby zdecydowali się w następnym sezonie wprowadzić jego braci - miałoby to swoje konsekwencje. To co otrzymaliśmy jest po prostu źle napisane i nie wnosi niczego do fabuły.

Tak, naprawdę pytam czemu ludzie nie wiedzieliby o kogo chodzi? Wybacz, ale oglądanie się na widzów , którzy dołączyli w s4 jest absurdem, podobnie jak na tych, którzy nie potrafią wydedukować, że Cat to zdrobnienie od Catelyn. Ci pierwsi i tak nie będą w temacie i jak im zarzucisz "Your sister" to nadal nie będą wiedzieć o kogo chodziło, a dla tych drugich ten serial jest najwyraźniej za trudny. Cała reszta doskonale pamiętała Catelyn i to, że LF czuł do niej miętę.

"Poprawka - oto pojawia się zbir nazywający się Ogarem, prowadzący chłopca, którego nazywa dziedziczką."
Jakiego chłopca? Maisie Williams ma 16 lat i już od jakiegoś czasu nie wygląda jak chłopiec. Poza tym tak czy siak wypadałoby to sprawdzić, a nie olać sprawę. Ogar był zapewne bardziej rozpoznawalny niż przeciętny rębajło. Raz z powodu charakterystycznego wyglądu, dwa - reputacji, trzy - był bratem raczej znanego szerzej Gregora. Oczywiście, że nie było internetu i telewizji, ale ludzie przekazywali sobie historie, układali pieśni, podróżowali itp. Ogar brał udział w turniejach, o których na pewno krążyły opowieści, był strażnikiem poprzedniego króla. Nie kupuję takiego całkowitego olania sprawy. Tym bardziej, że przypomnij sobie tą scenę - strażnik przy bramie ani ich nie obśmiał ani nie kazał spadać, powiedział z pełną powagą coś w stylu "przykro nam, ale lady Lysa nie żyje". I co? I tyle?

Toć ja wiem, że to był fakt, tylko nie bardzo rozumiem takie tłumaczenie z powodów, które wymieniłem. I znów twórcy, a Ty za nimi zakładacie, że przeciętny widz się pomyli. Na jakiej podstawie? Być może jest jakiś procent tak nierozgarniętych widzów, że rzeczywiście by się im mieszało, ale zdecydowana większość, a więc te masy dla których rzekomo serial powstaje, na pewno by się połapała.

użytkownik usunięty
Dwight_

Przecież społeczeństwo to w większości głupcy, założenie jest więc prawidłowe. Sądzisz, że serial miałby taką oglądalność, gdyby twórcy obraźliwie założyli coś nieprawdziwego? Jak pisałem, przecież identyczny schemat można obserwować we wszystkich masowych mediach, które po prostu dostosowane są do przeciętności.
>"Skoro książka wykłada wszystko dość jasno nie traktując przy tym odbiorcy jak bałwana, to czemu serial nie może po prostu iść tą samą drogą?"
A wspominałeś, że zdajesz sobie sprawę z ograniczeń serialu względem książki.

Targety w żadnym wypadku nie są podobne. Podstawowym targetem książek są ludzie, którzy w ogóle po nie sięgają, ogólnie nieco bardziej rozgarnięci od osób, które w ogóle nie tykają książek (zaznaczam - ogólnie). W telewizor natomiast gapi się każdy, bez wyjątku, bo to niewymagające intelektualnego wysiłku zajęcie. Skoro więc piszesz książkę, piszesz ją dla ludzi bardziej rozgarniętych od osób, dla których kręciłbyś serial. Stąd ilość uproszczeń względem literatury, bo nie możesz olać większości (czyli najogólniej mówiąc głupców) jeśli Twoim nadrzędnym celem jest zarobek. A chyba nie łudzisz się, że Martin albo HBO wypełniają jakąś misję? Przecież wszystko pasuje i się zgadza, z czym tu dyskutować?

Rozrywki na poziomie, proszę. Od pierwszego odcinka "poziomem" Gry o Tron była interesująca, ale dość prosta fabuła, "epickość", krew i cycki. Jeśli to jest dla Ciebie jakiś "poziom", to nie mam więcej pytań.

1. Jak pisałem - wykorzystując wątek wspomniany 3 sezony wcześniej ryzykowaliby nie zrozumienie ze strony większej części widzów, a z pewnością tych, którzy 1 sezonu nie widzieli. Stąd taka decyzja i kolejne uproszczenie.
Historia Tyshy jest najważniejszym elementem sceny w KSIĄŻCE. Lepiej umotywowałaby czyn Tyriona, ale to co pokazali w serialu też jakimś motywem jest. Nie było tu niczego dziwnego, czy nienaturalnego dla osób, którzy nie czytali sagi, tylko niektórzy czytelnicy tego nie pojmują. Dla widzów Tyrion bardzo kochał Shae, widział, że zmusili ją do zeznań, a potem zobaczył ją w łóżku starego, który nazywał ją "ku*wą". Więc go zabił. Gorsza motywacja niż w książce, ale nadal motywacja. Ja tu widzę ręce i nogi, krótsze i mniej sprawne niż w książce, ale nadal kończyny.

2. Dla Jaimiego w serialu Tyrion był mniej ważny niż miłość do Cersei. To, że go chciała go zabić nie wpłynęło na jego uczucie i kochał ją nadal, zachowując się jak większość zakochanych, czyli niekonsekwentnie. Sprawia wrażenie jakby razem z ręką ucięta mu jaja. Przecież to jest scenariusz sporej części niesymetrycznych związków, cóż w tym niekonsekwentnego i pisanego na kolanie?
Dotyczy jego własnych czynów - a nie czynów jego siostry, którą kocha ślepą miłością. Dokładnie - wyrzucił z okna małe dziecko, a Ty dziwisz się, że jego miłości nie osłabiła nienawiść Cersei do Tyriona, albo jej głupota i próżność? Tak to wygląda w serialu.
A Ty jak wiele innych czytelników znacie lepiej i ciekawiej opisaną historię, więc ta z serialu wydaje wam się niekonsekwentna, błędna, słaba. Naprawdę nie da się spojrzeć na to z dystansu, nie przez pryzmat treści? Obniżałoby to wymagania względem serialu, złagodziło potencjalnie rozczarowania. Bo to co można oczekiwać, a czego nie jest oczywiste od 2 sezonu, kiedy pierwowzór stał się zbyt obszerny.

3. >" Czyli zaserwowali kolejnego idiotycznego zapychacza"
Wydaje mi się, że "zapychacz" to coś, co niczemu nie służy i jest zbędne. Scena w Dreadfort miała swój cel, abstrahując od jakości, jak więc mogłaby być zapychaczem?
Jak wyżej, tylko nie wiem co w niej takiego "fajnego", o czym piszesz na początku, skoro była dość głupia.
Zepsucia jednego z ważniejszych wątków sagi? A jakiż to ważniejszy wątek sagi ta scena zepsuła? Wątek Ashy wcale nie jest ważny, jest daleko poboczny. Dostała się do niewoli Stannisa, a dojść do tego punku mogła na pierdyliard różnych sposobów, a nie wiadomo jeszcze, czy ta jej niewola cokolwiek w fabule zmieni.
Ważny to jest wątek braci Balona, a nie Ashy.
Celem tych scen było przypomnienie postaci Yary, ucięcie wątku "odbijania" Theona (wszak nieksiążkowego) i podkreślenie jego uzależnienia od Ramsaya. Wszystko to zrobiono w jednej, dość idiotycznej scenie.

>"Co z tego, że w książce nie byliśmy świadkami śmierci Balona? Zginął tak czy siak i można to było śmiało pokazać."
Jesteś pewien, że śmierć Balona na 100% była taka jasna i oczywista, żeby można było ją pokazać? To chyba niezbyt uważnie czytałeś sagę. Jasne, już widzę jakby zareagowaliby czytelnicy gdyby zobaczyli jak Euron albo człowiek Eurona spycha go z mostu. A do tego twórcy musieliby najpierw wprowadzić postać Eurona, opisać kim on jest, dlaczego chciał śmierci brata, skąd się w ogóle wziął. Dość obszerny materiał jak na 10-odcinkowy sezon.
I tak właściwie co tak naprawdę zmienia to, czy Balon jeszcze żyje czy nie? Poza tą tradycyjną "niezgodnością z książką".

>"Wybacz, ale oglądanie się na widzów , którzy dołączyli w s4 jest absurdem"
Niby dlaczego? Jak już pisałem - HBO nie wypełnia żadnej misji jak najlepszego ukazania książek Martina gorliwym wyznawcom, tylko kręci komercyjny serial. Na każdego muszą się oglądać, bo serial zostałby zdjęty po 2 sezonach.
Absurdem to jest pomysł, że ktoś kto nie wie kto to "Cat", nie będzie wiedział kto to "Siostra Lysy". Ja tu widzę spore uproszczenie, wręcz oczywistość.

>"Jakiego chłopca? Maisie Williams ma 16 lat i już od jakiegoś czasu nie wygląda jak chłopiec"
Maisie Williams może być zabójczą dupą, ale serialowa Arya nadal z daleka wygląda jak mały chłopiec. "Wypadałoby sprawdzić", a jednak robiono znacznie głupsze rzeczy od "niesprawdzenia", bo byle strażnik jest idiotą, inaczej nie stałby przy głupiej bramie.
Nie bardzo wiem dlaczego Ogar miałby być bardziej rozpoznawalny. Miał blizny jak cała masa zbirów. Nie był większy od całej masy zbirów (w przeciwieństwie do swojego brata). Nie dokonał niczego szczególnego, nie był lordem z poddanymi i nigdzie się nie liczył. Pieśni i historie o gościu, którego jedynym dokonaniem było to, że pilnował króla? Nie był nawet rycerzem. Wziął udział w paru turniejach, a jeden wygrał, jak tysiące przed nim. Na moje to trochę za mało, by znał go każdy strażnik w Siedmiu Królestwach z innego kraju i innej armii.
No właśnie dlatego, że nie miał pojęcia o co chodzi, powiedział że Lysa jest martwa i tyle na ten temat. To, że kazał im spadać to łatwo się domyślić, o ile sami nie odeszli.

Już pisałem na jakiej podstawie - bo przeciętny człowiek jest zwyczajnie głupi, ba, sądzę nawet, że większość to głupcy, a serial jest robiony dla większości. Prosta sprawa.

ocenił(a) serial na 3

Sorry, ale co z tego wynika, że społeczeństwo jest w większości głupie? Skąd wiesz która część społeczeństwa ogląda serial? Może głupcy oglądają w tym czasie "Taniec z gwiazdami" a do "Gry..." zasiadają akurat ci bardziej rozgarnięci? Dajmy spokój z takimi truizmami.

"A wspominałeś, że zdajesz sobie sprawę z ograniczeń serialu względem książki."

Oczywiście - ograniczeń wynikających ze specyfiki medium. Z czasu antenowego, z konieczności czynienia niezbędnych skrótów itp. Ale przypadki, o których rozmawiamy pod to nie podchodzą. Spartolone wątki są takie, bo twórcy uznali a priori, że rozwiązanie książkowe będzie niezrozumiałe dla przeciętnego widza, kiedy wcale takie nie było. Wątki, o których rozmawiamy nie byłyby dla nikogo za trudne gdyby pozostały w zgodzie z książką.

W telewizor rzeczywiście może gapić się każdy, ale ktoś, kto nie chce przemęczać szarych komórek, a przeczytanie książki przekracza jego zdolności intelektualne, wybierze w tym telewizorze raczej coś z gatunku talent-show, albo programu o gotowaniu, a nie coś, co trzeba mimo wszystko śledzić z uwagą i zaangażowaniem pozwalającym ogarnąć wielowątkową fabułę, spamiętać licznych bohaterów itp.

Uważam, że przesadzasz robiąc z "Gry..." rozrywkę dla plebsu, bo jednak to nie jest serial, który może oglądać ze zrozumieniem każdy głąb. To nie durny sitcom czy romansidło dla kur domowych. Krótko mówiąc - nie jest to serial dla wszystkich. Po pierwsze to fantasy, co już wyklucza wielu ludzi, dla których ten gatunek jest niestrawny z zasady. Mam pewną teorię, w myśl której fantastyki nie oglądają i nie czytają głupcy ;) (od razu uprzedzam, że nie oznacza to, że wszyscy, których fantastyka nie kręci nimi są). Dalej - wielowątkowość, ilość bohaterów, relacje między nimi itp. - to wymaga ogarnięcia na nieco wyższym poziomie niż podstawowy. Idąc dalej - serial (tak jak i książka) odwołuje się do realiów historycznych, jest tam mnóstwo odniesień do autentycznych wydarzeń, postaci, zjawisk z historii. Można to traktować jako taki dodatek, smaczek dla bardziej rozgarniętych widzów, ale imho jest to integralna część tego uniwersum i podstawowa orientacja byłaby mile widziana.

1. Skoro coś jest gorsze, a mogło śmiało być lepsze i to bez mieszania widzowi (uważam, że nie było takiego ryzyka, historię Tyshy można było zgrabnie przypomnieć), to jak można tego rozwiązania bronić? Twórcy mieli wszystko, co konieczne, by było i zrozumiale i emocjonująco, a wyszła im kupa. Twórcy robią w tym momencie z widza idiotę (tak, oni robią, a nie odpowiadają na zapotrzebowanie, bo widz miał prawo oczekiwać czegoś lepszego).

2. "Dla Jaimiego w serialu Tyrion był mniej ważny niż miłość do Cersei".
Można wiedzieć skąd takie przekonanie? Nic w serialu na to nie wskazuje, bo Jaime chroni Tyriona i pomaga mu jak może. Owszem, miłość do Tyriona nie oznacza automatycznie odrzucenia Cersei, ale może po prostu dlatego, że nie musiał do tej pory dokonać definitywnego wyboru między nimi.

"Sprawia wrażenie jakby razem z ręką ucięta mu jaja. Przecież to jest scenariusz sporej części niesymetrycznych związków, cóż w tym niekonsekwentnego i pisanego na kolanie?"
A to, że wcześniej Jaime taki nie był. Przypomnij sobie jego relacje z Cersei z 1 sezonu. Powiesz, że doświadczenia Jaime'a go zmieniły. Owszem, tylko zmieniły go w ten sposób, że przejrzał na oczy, zrobił się bardziej krytyczny w stosunku do otaczającej go rzeczywistości, nabrał dystansu. Tylko w jednym zrobił się bardziej zaślepiony i bezwolny - w relacjach z Cersei. Nie widzisz tu braku konsekwencji? Owszem, Jaime zabijał dla Cersei, ale zdał sobie sprawę jaka naprawdę jest jego siostra i że błędnie ulokował swe uczucia. Zaczął inaczej patrzeć na ten związek. W serialu tego brakuje.
I po raz kolejny piszesz, że w książce było to lepiej i ciekawiej opisane. I znów - co stało na przeszkodzie, by tak samo poprowadzić ten wątek w serialu?

3. "Scena w Dreadfort miała swój cel, abstrahując od jakości, jak więc mogłaby być zapychaczem?"
Ale jaki miała cel, skoro z całej wyprawy Yary nie wynikło nic istotnego dla fabuły? Przejechała pół świata, zwiała z Dreadfort i wróciła do punktu wyjścia. Po co? To był właśnie zbędny zapychacz. Co takiego niby ta scena wniosła? Przypomniała o Yarze? Można to było zrobić w dużo lepszy sposób, choćby wprowadzając wcześniej motyw wiecu Krakenów. Co do "ucięcia wątku odbijania Theona", to przecież to twórcy sami ten wątek niepotrzebnie wprowadzili, a potem musieli w idiotyczny sposób uciąć :/ Pokazanie jakie zrobili Theonowi pranie mózgu? To już pokazano dobitnie wcześniej.
Pisząc o zepsuciu jednego z najważniejszych wątków miałem na myśli Greyjy'ów w ogóle, a nie samą Ashę. Zresztą nie jest powiedziane, że Asha nie odegra jeszcze ważnej roli.
Natomiast pisząc o "fajności" miałem akurat na myśli jej scenę z ostatniego odcinka s3, a konkretnie wyruszenie na odsiecz Theonowi - pokazanie "kozackiej" Yary i zapowiedź jej konfrontacji z Boltonami.

Co do śmierci Balona - oczywiście znam teorie o możliwym udziale Eurona w jego zejściu. Ale nie trzeba było przecież pokazywać samego momentu śmierci. Można to było rozegrać inaczej - Yara zostaje poinformowana, że znaleziono ciało jej ojca wyrzucone na brzeg, można było pokazać pogrzeb i zapowiedź wyboru nowego króla.

"I tak właściwie co tak naprawdę zmienia to, czy Balon jeszcze żyje czy nie? Poza tą tradycyjną "niezgodnością z książką""
To, że blokuje w ten sposób pojawienie się Eurona i Victariona. Abstrahując już od zgodności z książką, są to fajniejsze postacie i to głównie oni popychają do przodu wątek Greyjo'ów. Balon imho słabo nadaje się na takiego gracza jak Wronie Oko. Oczywiście teraz gdybamy, bo nie wiadomo jak ostatecznie będzie to wyglądało w serialu.

Tak, jest absurdem pisanie scenariusza pod widzów, którzy dołączyli w s4 nie mając pojęcia co się działo wcześniej. Przecież w ten sposób trzeba by w każdym kolejnym sezonie tłumaczyć fabułę z poprzednich. GoT to nie jest serial, który można zacząć oglądać od dowolnego momentu i wszystko skumać. I żadne uproszczenia nie pomogą.

"Maisie Williams może być zabójczą dupą, ale serialowa Arya nadal z daleka wygląda jak mały chłopiec."
Arya wygląda tak jak Maisie więc naprawdę trudno byłoby się pomylić.

"Wypadałoby sprawdzić", a jednak robiono znacznie głupsze rzeczy od "niesprawdzenia", bo byle strażnik jest idiotą, inaczej nie stałby przy głupiej bramie."
Jakby miał każdego odprawiać z kwitkiem, to jaki sens jego tam wystawania? Trzeba było zamurować bramę w cholerę a nie stawiać kogoś, kto pyta się "kto idzie?" tylko po to, by potem każdego odsyłać.

"Nie bardzo wiem dlaczego Ogar miałby być bardziej rozpoznawalny."
Z powodów, które wymieniłem. Blizny miał dość charakterystyczne, spalona połowa gęby to nie jest raczej codzienność. Skoro znany był Góra, to pewnie o jego bracie też mówiono, o tym, że zjarał mu gębę w dzieciństwie. Zresztą nawet uznając, że Ogara mógł nie znać, to wzmianka o Aryi powinna dać mu do myślenia. Przecież niecodziennie pod bramę przychodzi ktoś podający się za Starkównę. W końcu po to ten cieć tam stał.

Odnośnie imion już pisałem - nie kupuję tego tłumaczenia. Niby twórcom tak zależało na tym, by się biedny widz nie pogubił, a w tym też zabrakło im konsekwencji, bo paru podobnie brzmiących lub wręcz tych samych imion nie uznali za stosowne pozmieniać. Więc jaki sens takich zabiegów?

użytkownik usunięty
Dwight_

>"Sorry, ale co z tego wynika, że społeczeństwo jest w większości głupie? Skąd wiesz która część społeczeństwa ogląda serial?"
Serio tego nie dostrzegłeś? Nie rozmawiasz z przypadkowymi ludźmi, których spotykasz? Nie czytasz tego forum?
To, jaka część społeczeństwa ogląda serial widać po oglądalności i zwykłej statystyce. To już 4 sezony, pełne uproszczeń i taniej rozrywki, a oglądalność tylko rośnie. A Ty nadal prędzej uwierzysz w to, że twórcy są idiotami i nie potrafią napisać scenariusza, niż w to, że dostosowują go do swojej widowni i robią to skutecznie?

Jak wspomniałem wyżej, poruszone wątki jak najbardziej pod to podchodzą. Spójrzmy jakie rozwiązania są tu postulowane, same dodawanie kolejnych wątków. "Poprawmy to, dorzucając taką scenę, a wyrzucając niepotrzebną", gdzie "niepotrzebna" to elementy stricte nastawione na przyciągnięcie różnych widzów. Seks w najszerszym rozumieniu, głupkowate "fajne" czy "epickie" wstawki. Niewykonalne jeśli serial miałby utrzymać taką oglądalność i nie widzę powodu by się po 4 latach oszukiwać, oczekując nie wiadomo czego, skoro od dawna jasne jest jaki to ma być serial i dla kogo skierowany.

>"Uważam, że przesadzasz robiąc z "Gry..." rozrywkę dla plebsu, bo jednak to nie jest serial, który może oglądać ze zrozumieniem każdy głąb"
Nie żartuj. Wiem, że przyjemnie jest uważać, że nasz ulubiony serial jest w jakimś stopniu elitarny, ale podaj mi choć jeden przykład, scenę i wątek, które nie zrozumie każdy bez wyjątku człowiek z grupy wiekowej dla której serial jest przeznaczony.
Nie, to nie jest durny sticom ani romansidło, bo ma trafiać do dorosłych, którzy wieczorami odpalają telewizor, nie nastolatków, albo znudzonych gospodyń które lubią jak coś im gra o 13:00 podczas prasowania.

Wielowątkowość? Jakby policzyć wszystkie wątki, wyjdzie ich mniej niż w "Jak poznałem waszą matkę". Wszystkie są na bieżąco przypominane i uproszczone. Ich ilość jest okrojona względem książki.
Relacje między bohaterami? Nie bardzo wiem czym się różnią ich relacje, od relacji w każdym innym serialu? Kochają się, nienawidzą, są do siebie bardziej neutralnie i nie są czarno-białe.
Smaczki o których piszesz dalej, to tylko smaczki, bez dostrzeżenia ich można się cieszyć rozrywką tak samo jak je widząc. Poza tym jakież to smaczki tego typu można wyłapać w serialu? To, że lordowie mieszkają w zamkach, a zamki były też w rzeczywistości?

1. Nie bardzo wiem co masz na myśli pisząc o bronieniu takiego rozwiązania. Ja tylko wyjaśniam czemu najprawdopodobniej rozwiązano to tak, a nie inaczej. Prawdę mówiąc nie jestem aż tak zagorzałym fanem serialu by jakoś specjalnie cierpieć z powodu zmienionych wątków. Zawsze będzie gorzej niż w książce, nie ma fizycznej możliwości by zrównać poziom ekranizacji i literackiego odpowiednika.

2. Jak to nic na to nie wskazuje? Przecież sam zauważyłeś, że pieprzył ją i kochał bez patrzenia na to, że chciała śmierć Tyriona. To nie jest dowód na to, że był mu bardziej obojętny niż Cersei?
>"A to, że wcześniej Jaime taki nie był. Przypomnij sobie jego relacje z Cersei z 1 sezonu."
Co masz konkretnie na myśli? Nie przypominam sobie, żeby w wielu scenach przebywali razem w jednym pomieszczeniu, a gdy już tak było, uprawiali seks i zrzucali z okien małe dzieci. Interpretujesz to jako dowód na to, że kochał ją mniej, bo gdyby było inaczej, częściej by ich pokazywano? Trochę naciągane.
>"Tylko w jednym zrobił się bardziej zaślepiony i bezwolny - w relacjach z Cersei. Nie widzisz tu braku konsekwencji?"
W tym, że ktoś konsekwentny staje się głupcem jeśli chodzi o miłość? Nie, nie widzę tu braku konsekwencji, skoro nawet w rzeczywistości widziałem to setki razy.
>"ale zdał sobie sprawę jaka naprawdę jest jego siostra i że błędnie ulokował swe uczucia"
W serialu niczego takiego nie było. Cały czas porównujesz ten wątek z książką i w tych miejscach w których się nie zgadza widzisz błędy i niekonsekwencję, zamiast patrzeć oddzielnie. Może Ci tego brakować, ale to nie oznacza, że jest błędne, źle poprowadzone i niekonsekwentne. Jest inne i tyle.

3. >"Ale jaki miała cel, skoro z całej wyprawy Yary nie wynikło nic istotnego dla fabuły?"
Trzy razy już to wyjaśniałem - z całej wyprawy wynikło, że że Thon jest już dla siostry martwy, pod wpływem tortur stał się bliższy Ramseyowi niż własnemu rodowi i Yara skończyła z jego ratowaniem. To jest nic istotnego dla fabuły? Czy znowu nazywasz to niczym istotnym, tylko dlatego, że zostało rozwiązane inaczej niż w książce?
Nie, nie pokazano wcześniej dobitnie, że Theon odwróci się od Żelaznych ludzi pod wpływem swojego Pana.
>"Można to było zrobić w dużo lepszy sposób, choćby wprowadzając wcześniej motyw wiecu Krakenów."
Jak już wspomniałem wyżej - jak to prosto i łatwo brzmi, "wystarczyło wprowadzić wiec". I wszystkich jego bohaterów. I ich historię. I śmierć Balona. I okoliczności, które doprowadziły do wiecu. No faktycznie, wystarczyło te parę drobiazgów. Pewnie usuwając "zapychacze" w postaci 3 minutowej sceny Missandei i Szarego Robaka znalazłoby się miejsce na to wszystko.

Twórcy serialu znają fabułę aż do zakończenia, więc raczej nie usuną czegoś, co będzie miało wielkie znaczenie dla fabuły. A wątek Greyjoyów nie został "zepsuty", tylko póki co nie ma go wcale, a to dość spora różnica. Kto wie czy nie nadrobią kolejnym sezonem.

>"Yara zostaje poinformowana, że znaleziono ciało jej ojca wyrzucone na brzeg, można było pokazać pogrzeb i zapowiedź wyboru nowego króla."
Tak, tylko nie wiemy czy scena śmierci Balona nie jest na tyle istotna, że lepiej będzie ją pokazać.
Reszta rozwiązania tak jak z wiecem. "Pogrzeb i zapowiedź wyboru". Ale do tego trzeba pokazać jakiego wyboru, przez kogo dokonanego, kto ma nim zostać, skąd się wziął, kim jest. Kolejne rozwiązanie, które ładnie i prosto brzmi opisane na forum.

>"To, że blokuje w ten sposób pojawienie się Eurona i Victariona."
Jeśli ich pokażą to nie ma to żadnego znaczenia. Więc po prostu chciałbyś ich zobaczyć, czekasz na to, dlatego narzekasz. Trudno zarzucić twórcom serialu, że nie zrobili czegoś tak jakbyś Ty chciał.
>"Tak, jest absurdem pisanie scenariusza pod widzów, którzy dołączyli w s4 nie mając pojęcia co się działo wcześniej."
Przez takie "absurdy" złożone do kupy, ten serial jest nadal produkowany z przyzwoitym budżetem.

>"Jakby miał każdego odprawiać z kwitkiem, to jaki sens jego tam wystawania?"
Hmm, pilnowanie żeby nikt niepożądany nie przeszedł przez bramę? Pewnie, prościej byłoby zamurować, ale zwróć uwagę, że wtedy ciężko by było stamtąd wyjść...

Jego charakterystyczne blizny są tylko "blizną po oparzeniu", bo zdjęcia ani portrety Ogara nie krążą po Siedmiu Królestwach, a ludzi poparzonych jest na świecie bardzo wiele. W takim uniwersum to może nie codzienność, ale nic wyjątkowego, w dodatku u kresu wojny w której spłonęły dziesiątki wsi.
Góra był najwyższym człowiekiem w Westeros, który większość życia spędził na zabijaniu, gwałceniu i paleniu wiosek. Trudno, żeby nie był w Dorzeczu i na wschodzie rozpoznawalny. To, że zjarał gębę swojemu bratu w dzieciństwie wcale nie było powszechnie znanym faktem. Na dworze być może, ale na całym świecie? Brzmi to dość absurdalnie.
"Podawała się za Starkównę, więc powinna zostać bliżej zbadana" to zwykłe założenie, równie prawdopodobne co nieprawdopodobne. Cieć tam stał, żeby pilnować bramy i całkiem możliwe, że całą resztę miał głęboko w dupie, łącznie z rodem z dalekiej północy.

To już musisz spytać twórców. Widocznie zaryzykowali, że zmieniając zbyt wiele imion zrobią to dla widzów, którzy są zbyt głupi by rozpoznać postacie nawet z różnymi imionami, więc i tak odpadną.

ocenił(a) serial na 3

"Serio tego nie dostrzegłeś? Nie rozmawiasz z przypadkowymi ludźmi, których spotykasz? Nie czytasz tego forum?"
Nie bardzo rozumiem - te rozmowy, przeglądanie forum itp. mają mi uświadomić głupotę społeczeństwa? Jeśli tak, to Cię rozczaruję, bo tego nie dostrzegam. Na forum są może i różni osobnicy, nie wszyscy błyszczą intelektem, ale nie generalizuję na tej podstawie ogółu.

"To, jaka część społeczeństwa ogląda serial widać po oglądalności i zwykłej statystyce. To już 4 sezony, pełne uproszczeń i taniej rozrywki, a oglądalność tylko rośnie."
OK, ale patrząc w szerszej skali to dalej nie jest większość społeczeństwa i dalej nie widzę na jakiej podstawie większość tych oglądających należy klasyfikować jako ciemnotę.

"Jak wspomniałem wyżej, poruszone wątki jak najbardziej pod to podchodzą. Spójrzmy jakie rozwiązania są tu postulowane, same dodawanie kolejnych wątków."
Niekoniecznie. Starałem się pokazać, że nie trzeba było wcale jakoś nadmiernie komplikować fabuły, tylko bazować na tym, co już i tak w serialu się pojawiło, co najwyżej inaczej rozłożyć akcenty, tak by całość była lepsza, bardziej spójna i sensowna, nie tracąc przecież
nic na atrakcyjności.

"Nie żartuj. Wiem, że przyjemnie jest uważać, że nasz ulubiony serial jest w jakimś stopniu elitarny, ale podaj mi choć jeden przykład, scenę i wątek, które nie zrozumie każdy bez wyjątku człowiek z grupy wiekowej dla której serial jest przeznaczony. "
Po pierwsze: naprawdę nie muszę się dowartościowywać tym, że oglądam "Grę o Tron". Po drugie: pisząc o "zrozumieniu" miałem na myśli raczej ogarnięcie się w fabule, którą trzeba jednak śledzić z uwagą, by wszystko spamiętać, wiedzieć kim dla kogo jest dana postać, kto gdzie rządzi, zależności między rodami itd. Przykładowo - w serialu dostajemy mocno okrojone względem książki informacje o rebelii Roberta i żeby z tych strzępków poskładać sobie jasny obraz, trzeba pamiętać, kojarzyć pewne fakty itp. A i tak najlepiej byłoby podeprzeć się jakąś wiki czy czymś takim.

"Nie, to nie jest durny sticom ani romansidło, bo ma trafiać do dorosłych, którzy wieczorami odpalają telewizor, nie nastolatków, albo znudzonych gospodyń które lubią jak coś im gra o 13:00 podczas prasowania."
No i właśnie dlatego jest to jednak dzieło prezentujące "trochę" wyższy poziom, przeznaczone dla innego typu odbiorcy niż te najmniej wymagający.

"Wielowątkowość? Jakby policzyć wszystkie wątki, wyjdzie ich mniej niż w "Jak poznałem waszą matkę". Wszystkie są na bieżąco przypominane i uproszczone. Ich ilość jest okrojona względem książki."
Tego serialu akurat nie śledzę, ale coś tam kojarzę i wydaje mi się, że tam akcja się rozgrywa w trzech pomieszczeniach na krzyż przy udziale kilkorga ciągle tych samych bohaterów, więc nie wiem za bardzo jak to porównywać z "Grą..."

"Relacje między bohaterami? Nie bardzo wiem czym się różnią ich relacje, od relacji w każdym innym serialu? Kochają się, nienawidzą, są do siebie bardziej neutralnie i nie są czarno-białe. "
Może źle się wyraziłem - chodziło mi o zależności i koneksje pomiędzy postaciami czy całymi rodami.

"Smaczki o których piszesz dalej, to tylko smaczki, bez dostrzeżenia ich można się cieszyć rozrywką tak samo jak je widząc. Poza tym jakież to smaczki tego typu można wyłapać w serialu? To, że lordowie mieszkają w zamkach, a zamki były też w rzeczywistości?"
Nie trywializuj. Nie chodzi o ogólny średniowieczny 'look', ale o odniesienia do konkretnych wydarzeń czy postaci z historii, o inspiracje sferą militarną, systemem politycznym czy społecznym, religiami itp.

1. "Nie bardzo wiem co masz na myśli pisząc o bronieniu takiego rozwiązania. Ja tylko wyjaśniam czemu najprawdopodobniej rozwiązano to tak, a nie inaczej."
Ale z Twoich wypowiedzi przebija taki ton, że właściwie to może być. Może się mylę, ale tak to odbieram. A ja uważam, że nie może i że tam gdzie twórcy ewidentnie spartrolili sprawę, trzeba to piętnować.

2. "Jak to nic na to nie wskazuje? Przecież sam zauważyłeś, że pieprzył ją i kochał bez patrzenia na to, że chciała śmierć Tyriona. To nie jest dowód na to, że był mu bardziej obojętny niż Cersei?"
Ale jednocześnie przejmował się jego losem i pomagał mu jak mógł. Nie olał go dla Cersei, nie wybrał nigdy jej kosztem jego. Imho można co najwyżej mówić o tym, że oboje byli dla niego na swój sposób ważni.

"Co masz konkretnie na myśli? Nie przypominam sobie, żeby w wielu scenach przebywali razem w jednym pomieszczeniu, a gdy już tak było, uprawiali seks i zrzucali z okien małe dzieci."
Mieli dwie sceny sam na sam i tą jedną z Branem i we wszystkich Jaime był wobec siostry mniej uległy, bardziej stanowczy i przebojowy niż to miało miejsce w ostatnim sezonie.

"Interpretujesz to jako dowód na to, że kochał ją mniej, bo gdyby było inaczej, częściej by ich pokazywano? Trochę naciągane."
Absolutnie nie. Chodzi o to, co napisałem wyżej - że miał w tych scenach więcej do powiedzenia, był bardziej partnerem niż przydupasem Cersei. Nie twierdzę wcale, że kochał ją mniej, tylko że okazywał to jak samiec alfa, a nie jak zbity psiak.

3. "Trzy razy już to wyjaśniałem - z całej wyprawy wynikło, że że Thon jest już dla siostry martwy, pod wpływem tortur stał się bliższy Ramseyowi niż własnemu rodowi i Yara skończyła z jego ratowaniem. To jest nic istotnego dla fabuły? Czy znowu nazywasz to niczym istotnym, tylko dlatego, że zostało rozwiązane inaczej niż w książce?"
Nie jest to istotne, bo wracamy tym samym do punktu wyjścia. Przecież Ramsay zdobył Winterfell i Yara mogła po prostu uznać, że Theon nie żyje. Proste? Po co było popylać na drugi koniec świata? To, że Theon jest uzależniony od swego oprawcy pokazała już dobitnie scena z Rossem i goleniem Ramsaya z drugiego odcinka. Po co to powtarzać?

"Jak już wspomniałem wyżej - jak to prosto i łatwo brzmi, "wystarczyło wprowadzić wiec". I wszystkich jego bohaterów. I ich historię. I śmierć Balona. I okoliczności, które doprowadziły do wiecu. No faktycznie, wystarczyło te parę drobiazgów. Pewnie usuwając "zapychacze" w postaci 3 minutowej sceny Missandei i Szarego Robaka znalazłoby się miejsce na to wszystko."
Ależ nie trzeba było przecież omawiać całej historii braci Greyjoy'ów, przytaczać dokładnie zwyczaje Żelaznych itp. Tu właśnie było pole dla pewnych uproszczeń, które byłyby zrozumiałe ze względu na ograniczenia. W tym sezonie można było śmiało zmieścić wiec razem z niezbędnym wprowadzeniem. Kosztem zapychaczy. Nie chodzi tylko o sceny Missandei i Robaka, ale wiele innych - Sam i Goździk, tradycyjnie cycki (sceny typu Mel i Selyse), 5-minutowa scena opowieści o żukach itp. Jakby tak uzbierać to do kupy, to wygospodarowano by czas.

" "Pogrzeb i zapowiedź wyboru". Ale do tego trzeba pokazać jakiego wyboru, przez kogo dokonanego, kto ma nim zostać, skąd się wziął, kim jest. Kolejne rozwiązanie, które ładnie i prosto brzmi opisane na forum."
Ale naprawdę uważasz, że nie można było poinformować widza o tym, że Żelaźni wybiorą sobie następnego króla i dlaczego tak zrobią w jednej rozmowie Yary z kimś tam (Aeronem czy jakimś randomowym kapłanem)? To miałoby spełniać rolę zajawki. A o samym wiecu można było dać więcej w s4.

"Przez takie "absurdy" złożone do kupy, ten serial jest nadal produkowany z przyzwoitym budżetem."
Nie jestem przekonany czy jakiekolwiek uproszczenia pomogą komuś ogarnąć fabułę 3 poprzednich sezonów, których nie oglądał. To, że wzrasta oglądalność nie znaczy, że ci nowi widzowie są całkiem zieloni. Imho chyba logiczne, że musieli się zapoznać z serialem, może obejrzeli piraty (tego przecież nikt nie liczy). Tak czy siak to nie jest serial, który można z marszu zacząć oglądać od dowolnego momentu.

"Hmm, pilnowanie żeby nikt niepożądany nie przeszedł przez bramę?"
Ale żeby odróżnić pożądanych od niepożądanych, wypadałoby poświecić choć minimum uwagi na weryfikację.

Ok, z tym Sandorem może i racja. Ale już z Aryą to trochę naciągane. Tak uważam.

Z tymi imionami, to jakie były kryteria tego, że dane imiona mogą zostać, ale już inne nie? Moim zdaniem po prostu przekombinowali chcąc za bardzo wszystko uprościć i wyszło głupio i niekonsekwentnie.

Mała uwaga: przede wszystkim przestań z tym "głupim społeczeństwem" :)

Po pierwsze: widzowie tym różnią się od czytelników, że jak czytelnik potknie się o postać, nawiązanie, wątek, o którym kiedyś tam już było, to se weźmie przekartkuje do tyłu, albo weźmie poprzedni tom z półeczki i znajdzie odnośnik. Do tego "literkowe" wątki lepiej zapadają w pamięć, bo w książkach jest nie to poświęcone więcej miejsca.

Dlatego podczas oglądania GoT nie ma znaczenia inteligencja widza, już bardziej jego doskonała PAMIĘĆ. Bo jak niby przeciętny widz ma skojarzyć Tyshę, o którą wszyscy czytelnicy mają boleści żołądkowe z JEDNEJ wzmianki Tyriona, chyba nawet nie z jej imienia, tylko po prostu egzystencji, z odcinka sprzed CZTERECH LAT? Owszem, Tyshy brakowało jako motora napędowego nienawiści i wściekłości Tyriona (nie kupiłam tej przez Shae). Ale wtedy dobrze by było z punktu fabuły jakoś wprowadzić wcześniej rozmowę na jej temat, np. podczas wizyt Jamiego w celi i po prostu dowalić na koniec popychając Tyriona do działania.

Ale poza tym - oglądam serial z osobą, która nie zna książek i nie zna spoilerów. I zapewniam, że z jej inteligencją jest wszystko w porządku. I dzięki niej widzę, że roczne przerwy, upływ czasu, sprowadzanie niektórych wątków do króciutkich scen, wszystko to ma prawo wpłynąć na ostateczny odbiór serialu przez widza, na jego gubienie się w fabule. I wpływa to jak rozumiem na upraszczanie fabuły przez twórców serialu - z jakim skutkiem - to temat na osobną dyskusję :)

Wychodzi na to, że widz powinien przed każdym sezonem obejrzeć wszystkie poprzednie. I dla pewności obczaić wiki :D

Dlatego pliz, bez tego obrażania inteligencji widzów :)

użytkownik usunięty
emo_waitress

Jak mogę przestać z czymś, co jest przykrym faktem i jedynym powodem tego, że większość masowych produkcji często wypada słabo? To lepsze niż udawanie, że jego targetem są gorliwi czytelnicy, a twórcy próbują robić z nich idiotów.

Nie musisz zapewniać mnie, że są ludzie nie tykający książek, którzy nie są głupcami, bo nigdzie czegoś takiego nie napisałem. Stwierdziłem prosty fakt - serial jest produkowany dla wszystkich. Jak zrobić coś, co będzie podobało się każdemu? Można jedynie obniżać poziom, upraszczać wątki, dodać więcej cycków i krwi. Czytelnicy będą oglądali ekranizację niezależnie od jej jakości, więc paradoksalnie można powiedzieć, że oni się nie liczą, bo ich już kupił Martin.
Więcej kretynów może się pogubić i w takim razie przełączyć na coś jeszcze prostszego, niż inteligentnych, wymagających widzów zrezygnuje ze względu na niski poziom, bo ci też lubią proste widowisko. Maksymalnie upraszczając, to jest przyczyna wszystkich bolączek i jęków jakie przewijają się na tym forum - no to jak można o tym nie wspominać?

emo_waitress

"Wychodzi na to, że widz powinien przed każdym sezonem obejrzeć wszystkie poprzednie."
A wiesz, że to całkiem 'sensowne' z punktu widzenia statystycznego widza nie czytającego książek, a serial np. GoT traktujący jak jeden z 'kolejnych'? xD Bez kitu, ale gdyby za każdym razem przed każdym nowym sezonem oglądać poprzednie odcinki to nie byłoby tych widzów gubiących się w fabule 'co, jak i dlaczego', a może jeszcze i 'kiedy'. A przecież tak właśnie jest <choć nie wszyscy, rzecz jasna> - ja też oglądam serial z osobą, która nie zna książek i z roku na rok padają te same lub podobne pytania; znam też kolejną oglądającą, która z kolei również przeczytała książki i pomimo tego, że GoT należy do jednego z kolejnych seriali to nie idzie się mu pogubić i mogę normalnie prowadzić z nim dyskusję bez zbędnych pytań, haha. Zresztą obejrzałem już parę seriali i mam dziwne wrażenie, że produkcja GoT jest jedynym serialem z tak dziwnie skonstruowanymi odcinkami: montaż, 'krótkie sceny', próba pokazania jak najwięcej jak najmniejszym kosztem, tak jakby chciano upchać 'za wiele' tam, gdzie się nie da. Dla przykładu inne seriale, gdy do nich wracasz 'po roku' czasu nie gubią Cię <widza ogólnie>, albo nie ma tylu zadawanych pytań. Swoją drogą jeśli istnieje drugi taki serial to, ktokolwiek, może mi polecić : )

matiiii

Oki, teraz powiedz to osobom, które pracują, chodzą do szkoły, mają rodziny, maję masę innych zajęć, plus w okresie wiosennym wychodzi do tego kilka innych seriali - niech znajdą w przyszłym roku czas na maraton 4 sezonów GoT, żeby się w nowym nie pogubić :D

emo_waitress

Dokładnie o to mi chodziło - nikt, kto nie siedzi w 'temacie' bardziej niż powinien <choćby taki nerd jak ja xd> nie będzie wiedział 'o co kaman' ponieważ przez resztę roku zajmuje się przecież, ogólnie rzecz biorąc, życiem. Dlatego też podobało mi się to zdanie z Twojego postu jak również i to: "Ale poza tym - oglądam serial z osobą, która nie zna książek i nie zna spoilerów. I zapewniam, że z jej inteligencją jest wszystko w porządku. I dzięki niej widzę, że roczne przerwy, upływ czasu, sprowadzanie niektórych wątków do króciutkich scen, wszystko to ma prawo wpłynąć na ostateczny odbiór serialu przez widza, na jego gubienie się w fabule." - zwłaszcza ostatnie zdanie w cytowanym przeze mnie fragmencie : ) W zasadzie kwintesencja <a może fenomen?> serialu GoT.

ocenił(a) serial na 10
Vangelis7

Tyrion nie bronił honoru Shae. Chodziło o słowo "ku*wa", którego Tyrion po ostatnich wydarzeniach słusznie nie mógł znieść. Tyrion przecież nie mówi "Nazwij ją tak jeszcze raz" tylko "Powiedz to słowo jeszcze raz". W przypadku wycięcia Tyshy to nie chodzi o czas ekranowy, ale o decyzję nie wykorzystania tego wątku w serialu. Obecność wymyślonych przez twórców historii nie miała na to żadnego wpływu. A pojedynek Ogara i Brienne był fantastyczny, chyba najlepszy w serialu. I co jest takiego bez sensu w tym, że Arya dotarła do Orlego Gniazda? Świetna, autoironiczna scena.

ocenił(a) serial na 9
MatiZ_3

Dla mnie to wyglądało tak, że skoro Tyrion nie chciał słyszeć o niej słowo kur*** to znaczy, że w jakiś sposób bronił jej honoru. Dla mnie to mega bezsens, bo po co wspominali o niej ? Mogli już totalnie ten fakt pominąć to bym się tak mocno nie zawiódł. Pojedynek Ogara i Brienne był bardzo dobry, ale czepiam się jako książkowiec :D Być może autoironiczna, ale takich już było wiele w rodzinie Starków i tego samego już miałem dosyć.

ocenił(a) serial na 10
Vangelis7

A ja jako książkowiec byłem zachwycony tą walką. No i należy pamiętać, że Tyrion zabił Shae w samoobronie. Może nie chciał tego robić? I jak już mówiłem, Nie bronił honoru Shae tylko nienawidził tego słowa. Przez to słowo Shae odwróciła się od niego i wiele z tego się wydarzyło. Tyshę wspominali w pierwszym sezonie kiedy jeszcze nie mieli dalekiego planu. To "backstory" Tyriona i tylko tak to należy traktować.

ocenił(a) serial na 9
MatiZ_3

Też mi się podobała, ale bez fajerwerków :D No i wiadomo brak Ogara musiał nastąpić w końcu, ale będę za tym aktorem tęsknić, bo był niesamowity. Miejmy nadzieję, że teorie o Ogarze okażą się prawdą :) Może i masz rację, ale scena Tyriona i Shae była świetna. Cięzka dla serca i oka. Tyshę wspomniano też w 3 sezonie, stąd moje niezadowolenie..

ocenił(a) serial na 9
matiiii

No właśnie: Co z Sansą? Chyba że jeszcze dograją jakiś odcinek, gdy spotyka ona tego Harrego Dziedzica i potem zaczną tworzyć swoją wersję ;o

ocenił(a) serial na 9
aga160233

Możliwe, że tak będzie

ocenił(a) serial na 10
aga160233

Nie będzie, żadnego Harry'ego. Littlefinger powiedział wyraźnie Royce'owi, że trzeba wesprzeć Robina Arryna. Młody Arryn zastąpi w serialu Dziedzica, co twórcy dali do zrozumienia również w rozmowie Baelisha z Robinem.

ocenił(a) serial na 3
Bronson__AK_47

Fakt, nie będą chcieli wprowadzać kolejnych postaci i tłumaczyć zawiłości mariaży rodzinnych w Dolinie. Prościej oprzeć się na Robinie.

ocenił(a) serial na 9
Bronson__AK_47

O kurcze, faktycznie na to by wychodziło..szkoda trochę. Liczyłam że ten Harry to będzie kawał nowego ładnego mięska a tu guzik^^

matiiii

Ma być podobno jakaś panna od Martellów, prawda? Widziałam świetny casting na nią - nie wiem, czy to chciejstwo fanów, czy może potwierdzone :) W każdym bądź razie byłoby super :)
http://31.media.tumblr.com/3d4edfa2eada52b2dcee7320741f4cf0/tumblr_n7c78b0ZZO1qi rafjo3_250.gif
http://31.media.tumblr.com/3ecc371a2dfc10214c33f8ad6100a87d/tumblr_n7c78b0ZZO1qi rafjo6_250.gif
http://38.media.tumblr.com/87004e9efde04c333f16106084e7ff71/tumblr_n7c78b0ZZO1qi rafjo7_250.gif

Aktorka indyjska - Aishwarya Rai.

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

Och, ta Rai..była miss świata w Got, byłoby fajnie. IMO najpiękniejsze oczy na ekranie ever. Oprócz ś.p. Paula Newmana^^

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

Z tego, co słyszałam to bardzo chciała zagrać jakąś rolę Janina Gavankar. Raz nawet kręciła się na jakiejś premierze GOT. A że ona do każdego serialu łapie się na epizody to może, może... Aishwarya byłaby lepsza. Jedna z fajniejszych aktorek bollywood :D

aga160233

Jest piękna i zjawiskowa - myślę, że spełnia wymagania wobec Martellówny :)

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

Deepika Padukone pasowałaby na Arienne Martell ;) A Aishwarya na którąś z Bękarcic :D

ocenił(a) serial na 3
emo_waitress

No, niebrzydkie dziewczę, aczkolwiek jeśli mogę się wypowiedzieć w kwestii urody, to wspomniana wyżej Janina Gavankar bije ją na głowę :)

Dwight_

Hehe, niby o gustach się nie dyskutuje, ale ta Janina wygląda dla mnie jak typowa południowa dziunia, którą na pęczki obracają Ronaldy i inne nażelowane i nasolarowane buraki :D
http://img3.wikia.nocookie.net/__cb20130803013718/vampirediaries/images/c/cb/Jan ina_Gavankar.jpg

Natomiast Aishwarya wygląda po prostu z klasą, królewsko i jakoś tak tajemniczo :)
http://media.santabanta.com/gallery/indian%20%20celebrities%28f%29/aishwarya%20r ai/aishwarya-rai-208-h.jpg
http://media.santabanta.com/gal/Bollywood/Aishwarya-Rai-Bachchan-40th-Birthday/a ishwarya-rai-bachchan-40th-birthday-18.jpg

Z nich dwóch to ona pasuje mi do klimatu GoT :)

ocenił(a) serial na 3
emo_waitress

No niby się nie dyskutuje, jednak będę się upierał przy swoim :) Osobiście również nie lubię urody typu WAGs ;) Jednak Janina wcale nie przypomina mi plastikowej dziuni. Ma ciekawą urodę, ciemne oczy (bardzo ważne! ;)) i przede wszystkim wygląda jakoś bardziej dojrzale i kobieco od Rai, która ma look takiej trochę lalki... Ale to moja opinia. No i pamiętajmy, że też dużo zależy od wyboru zdjęcia, mejkapu, fryzury i innych rzeczy ;)

Dwight_

Uroda na bok - byleby znaleźli kogoś równie charyzmatycznego, jak Pablito ;)

ocenił(a) serial na 9
emo_waitress

Co do Rai to się z Tobą zgadzam, ale czemu zaraz przytyk do Cristiano?
Buraki tak nie robią;) - http://www.youtube.com/watch?v=TQHCWj0dSlQ

On akurat od ponad 4 lat chodzi z równie zjawiskową co Aishwarya iriną
http://3.bp.blogspot.com/-svAHoNTTw_I/UeASBJSPHgI/AAAAAAAAnVQ/qa1HCA9aTW0/s1600/ Irina+Shayk+HD+wallpapers+3.jpg
która wcale nie jest sztuczna wbrew temu co gadają, bo ona usta zawsze miała wielkie widać to na fotach z dziedziństwa^^

WhiteDemon

Przepraszam, nie chciałam urazić, użyłam tylko powszechnego wyobrażenia o Ronaldo.

ocenił(a) serial na 3
emo_waitress

O! I pod tym mogę się podpisać :)

emo_waitress

Yo, emo, właśnie miałam pisać - Martellówny powinny być urodne, ale sama piękność jeszcze nie czyni Martellem. Tu się o zaj*bistość rozchodzi! Musi być cool ciuch, włos, broń, kozackie teksty - i przede wszystkich aktorska charyzma, czyli coś, czego się nie da podrobić. Ta Rai faktycznie piękna, ale w niczym jej nie widziałam. Mam nadzieję, że nie skastingują po prostu kilku egzotycznych ślicznotek, które nie będą się specjalnie od siebie różniły, bo Obi się będzie w grobie przewracał. (Btw, żałoba po księciuniu już zakończona? ;)

TorZireael

Nie wiem, ja wciąż zajęta jestem buczeniem po Ogarze i składam ofiary w.. ummm... ofierze w intencji jego przeżycia :D

Ciężko mi powiedzieć, która kobita miałaby odpowiednie predyspozycje do bycia Martellówną. Ja mam swoje ulubione wspaniałe charyzmatyczne aktorki (Gina Torres, Eva Green, czy Jessica Lange), ale akurat żadna z nich nie pasuje na Do(r)niczkę :>
Jeżeli chodzi o aktorki bollywoodzkie to i tak moja ukochaną jest Kajol - jest tak cudownie ŻYWIOŁOWA :)

No ale tak, Muchacho Pablito wpadł jak po ogień, narobił dymu i odszedł w huku, zostawiając wypalony krater w sercach widzów - ciężko będzie to przebić :)

emo_waitress

Hmm, w sprawie Ogara musiałabyś pogadać z Rulonem :D Albo z Najwyższym Stwórcą Martinem. Ewentualnie można spróbować przerzucić chłopaka przez Mur (Sandora, nie Martina). Szczerze mówiąc, nie wiem jak z Ogarem będzie. Ilość zmartwychwstańców w GoT ostatnio wzrasta, a nawet nie zaczęła się inwazja Innych..

Eva Green, choć za nią nie przepadam pasowałaby na Do(r)niczkę, czemu nie? Po ostatnich plotkach, coraz słabiej wygląda mi 5 sezon i boję się o Żmijki. Wszystko czego chcę, to charakter idący w parze z urodą. Wiadomo, Pablito był tylko jeden i nic nie zasypie tego krateru w sercu, ale żeby chociaż go zmniejszyć <ociera łzę rąbkiem sukni>.

ocenił(a) serial na 3
TorZireael

W książce Żmije godnie zastąpiły swego zmarłego tragicznie tatę, ale trzeba przyznać, że serialowy Oberyn to była zdecydowanie bardziej wyrazista i mocniejsza osobowość niż jego książkowy odpowiednik. Dlatego casting na jego córunie musi być naprawdę porządnym sitem, by wybrać najlepsze kandydatki. Ale wierzę w Ninę Gold, jak dotąd wybory obsadowe GoT to praktycznie same strzały w 10., więc powinno być dobrze. Mnie w sumie najbardziej interesuje kogo wezmą do roli Dorana.

Dwight_

Gdzieś ktoś napisał, że to roli Dorana mogliby zainwestować w jakiegoś bardziej rozpoznawalnego aktora. No i racja, Martell nie musi mieć dużo scen, ważne, żeby zapadały w pamięć. A od czasu Seana Beana nie było w serialu większej gwiazdy. Tym bardziej, że Doran to nie Oberyn - super mada faka od pierwszego rzutu oka. Doran jest bardzo ciekawy, ale subtelniej skonstruowany, nie tak "cool", jak młodszy braciszek. Szkoda, żeby z jednej z najlepszych i najmądrzejszych postaci zrobili irytującego dziadka, trującego d*py kozackim Żmijom. W końcu Doran jest trochę jak Tywin - z tym, że nie tak podły i wyrachowany.

Da mnie casting w GoT jest akurat jedną ze słabych stron serialu, wiele razy już się rozczarowałam i wiele ulubionych postaci z książki już mi spaczono. Albo wygląd jest nijaki albo aktorstwo leży i kwiczy. Tak wi3c nie ufam zbytnio wyborom speców z HBO ;)

ocenił(a) serial na 3
TorZireael

Zgadzam się, chciałbym kogoś bardziej rozpoznawalnego do roli Dorana. Imho to wcale nie mniej charyzmatyczna postać, ale po prostu pod innym względem. Właśnie ktoś o autorytecie i intelekcie Tywina. Choć dużo lepszy człowiek od niego.
Mam nadzieję, że nie pójdą w taką interpretację jak piszesz - starego upierdliwca i męczybuły...

"Da mnie casting w GoT jest akurat jedną ze słabych stron serialu"

O! To ciekawe, rzadko spotykana opinia. Zazwyczaj nawet przeciwnicy serialu chwalą stronę aktorską. Można wiedzieć które wybory castingowe nie przypadły Ci do gustu :)