Jak został ciężko ranny, to nie ukrywam serce mi zadrżało. Nie czytałam książki, ale mam nadzieje takiej osobowości twórcy się nie pozbędą. Trzy sezony, a tyle postaci dokonało żywota. Tyriona bym im nie wybaczyła - główne dla niego oglądam "Grę" :)
Ostatnio rozmawiałem tylko z fune na ten temat, i nie podzielała, nie/stety xP <choć uważam, że z psychologicznego punktu widzenia jest to po prostu logiczne; z drugiej strony argument fune o tym, że to były inne czasy <dodajmy: inna rzeczywistość, co tam xd> też daje do myślenia : ) więc siłą rzeczy jednak zostałem jednak przy swoim, sam, osamotniony : (>
btw. sts007, podzielałaś? : O Dobra, przyznaje, pisałem pod Twoim postem<?> bo albo nie czytałem, albo pominąłem, albo zapomniałem.. :x
Podzielałam, ewidentnie nie czytałeś moich, jakże interesujących, postów ;D. A tam, czarno na białym, i o braku akceptacji, miłości, uznania i co tam chcesz jeszcze, o psychologicznych skutkach takiego postępowania, o tym, że to najpierw dają rodzice a nie na odwrót - do wyboru do koloru ;). Brałam także pod uwagę istniejące w Westeros standardy i mój stosunek do Tywina dalej pozostał krytyczny, acz nie bezrefleksyjny. To raczej Fune była w mniejszości, bo ludzie na ogół lubią i bronią Tyriona, rzadziej można znaleźć postawę odwrotną.
Inne czasy, inna rzeczywistość może tłumaczyć wiele rzeczy, ale nie logikę zdarzeń oraz związki przyczynowo - skutkowe :)
Zachowania ludzi wobec innych ludzi i to jakie wywołują reakcje są stałe i jedyne co się różni, to natężenie, przysłowiowo jak kogoś opieprzysz w brzydki sposób, to w zależności od poziomu wrażliwości albo zaleje się łzami i wpadnie w depresję, albo da ci w pysk. Może też odejść z godnością, zachowując aurę pogardy :)Ale tak czy siak poczuje się dotknięty i cię znielubi. I nie jest to zależne od czasów, w których żyjemy.
Jedyna opcja, kiedy twój ochrzan pozostanie bez reakcji, to jeżeli osoba ochrzaniana jest niezdolna do odczuwania czy to na skutek uszkodzenia mózgu, choroby psychicznej, czy też po prostu nie kontaktuje z otoczeniem.
Tak że złe traktowanie dzieci zawsze ma ten sam oddźwięk, czy to w Westeros, czy w teraz Polsce. Niektóre dzieci z tym sobie poradzą, inne nie. Ale zawsze będzie to rzutowało na ich przyszłość.
Osobną kwestią jest to, że w dzisiejszej Europie przeżylibyśmy szok kulturowy widząc coś, co w Westeros jest normalne. Ale z drugiej strony: czy 13-letnia Danka czuła mniejszy strach przed małżeństwem i nocą poślubną z Khalem, mimo tego, że wiedziała, że to samo spotyka inne 13-latki? Czy Theon czuł mniejszy ból na torturach, skoro były one powszechnie stosowane? Czy gwałcona Thysa nie była przerażona, skoro zbiorowe gwałty na chłopkach, szczególnie w czasie wojen to była norma?
Czy Tyrion miał się czuć inaczej będąc gnojonym przez Tywina, bo tak się traktowało karłów? Nie, czuł się tak, jak się czuł, bo nie ma wyłącznika w mózgu, gdzie pstryk! i wyłącza emocje, włącza racjonalne myślenie. Bycie w Westeros nie ma nic do rzeczy, równie dobrze mógłby się urodzić w domu podobnego ojca we Władywostoku.
Nic dodać, nic ująć, pewnie. Tylko nie chodzi Ci o Tyshe pisząc Thysa, czy ja nie pamiętam, o kogo chodzi? xd
Hehe, to nie chodzi nawet o podzielanie podobnych poglądów, tu nie ma co podzielać, bo to przecie psychologia mocium panie :D
Jest np. udowodnione, że dzieci z gównianych domów, pełnych przemocy, mają ogromne szanse wyjść na ludzi, nie podążać ścieżką destrukcji, jeżeli w ich otoczeniu była chociaż JEDNA osoba, która ofiarowała dobre słowo, wytchnienie, pozytywne wartości. To mogla być babcia, nauczyciel, ktokolwiek. Wystarczy jedna osoba. Dlatego wydaje mi się, że to Jamie podtrzymywał Tyriona przed całkowitym stoczeniem.
Sytuacja z Tyrionem i Tywinem jest jak sytuacja z niegrzecznym, słabym uczniem w szkole, który słyszy tylko, że jest beznadziejny, rujnuje dobre imię szkoły i nic z niego nie będzie. Do tego ciągle jest karany, zarówno za małe, jak i duże wybryki. A jak coś mu się uda, to "na pewno ściągał". Czy takie dziecko będzie lepszym uczniem? Czy się uspokoi i poprawi? Nie. Nawet jeżeli pani wychowawczyni martwi się o przyszłość dziecka i chce dobrze stawiając go do kąta, żeby zrozumiał, że robi źle. Tylko że ten dzieciak zrozumie tylko tyle, że szkoła jest zła, a nauczyciele to pipy.
Tak że można oczywiście podziwiać i rozumieć szlachetność pani wychowawczyni (Tywina), która chce dobrze dla dziecka (lwa) i dla rankingu szkoły (rodu), co nie zmienia faktu, że pedagogicznie dała (dał) dupy :P
Wychodzę z takiego samego założenia <nawet zdawałem swego czasu na psychologie na studia, stare dzieje, interesowało mnie to xd> tylko argument "inne czasy" zbił mnie z tropu : ) <a przecież i tak to fikcja..>
A swoją drogą witam serdecznie z powrotem na forum - widzę, że z Ciebie sezonowiec xd
Sezonowiec :D Na pewno moja osoba wypada na niekorzyść w porównaniu ze... stachanowcami :D którzy wiernie kiblują na forum GoT niezależnie od tego, czy jest ruch w interesie. Niniejszym sypię głowę popiołem, tak, jestem sezonowcem :o
Całkowicie rozumiem :) Ja jestem tak fidelis Tolkienowi od ponad 20 lat, więc wiem jak to jest :) I tak samo wiem jak to jest, jak się człowiek żołądkuje przy ekranizacjach, a inni nie wiedzą o co kaman :D
Tolkien mistrzem fantasy jest <3 W sumie nie wiem, czy ktoś Ci to pisał już tutaj, ale.. ale warto przeczytać sagę jeśli serial się spodobał: )
Może kiedyś się zabiorę. Ale na samą myśl, że muszę najpierw przedrzeć się przez tą podróż do KL i Neda, nawet o Dance i Khalu nie wspominając... to mi się odechciewa. Można zacząć od śmierci Neda? Dużo stracę?
Nie, jeśli czytać, to od samiusieńkiego początku - za bardzo to wszystko jest rozbudowane, co by tego na własnej wyobraźni nie doświadczyć <czasami można też mieć lolka z tego, jak opisywane są niektóre osoby - wręcz całkowicie odmienne od serialu, a tak mają pewnie fani, którzy najpierw widzieli serial xD>. Tak więc "przedzieranie" się przez to wszystko jest, o dziwo <przynajmniej ja miałem takie wrażenie, bo też na początku pomyślałem: po cóż czytać coś, o czym już wiem?>, bardzo interesujące : )
btw. to tylko moje upodobanie, ale najlepsze momenty z książek <a które w serialu zostały tylko co najwyżej wspomniane co by nakreślić wydarzenia> to te opisujące Rebelię Roberta - bez spoilerów, tyle różnych punktów widzenia, ehh <3
No to może kiedyś :)
Rebelia Roberta to musiał być jeden z najciekawszych okresów w najnowszej historii Westeros. I najbardziej tajemniczy, pełen niedomówień, sekretów, zdrad i takich tam. Takie mam wrażenie, że teraz mamy kontynuację tych zdarzeń z wychodzeniem przysłowiowych szkieletów z szaf zamieszanych w Rebelię rodów.
Gdzieś czytałem, że 4 sezon ma się kręcić głównie wokół Tyriona. [SPOILER] [SPOILER] Podobno ser Meryn będzie próbował zabić Tyriona, ale Bronn złoży rycerzyka [SPOILER] [SPOILER] Mam nadzieję, że to prawda i zobaczę najemnika w akcji :)
Skąd to info ? Czy chodzi o ten wywiad z aktorem grającym Bronna gdzie mówi że czeka go walka w 4 sezonie, ciężka walka ?
Chyba królem promocji w supermarkecie lub zjeździe błaznów z trupą cyrkową - taki król byłby faktycznie wiarygodny :).
Tyrion chyba jeszcze nie raz 'zetknie' się ze śmiercią, bez spoilerów. Ogólnie podzielam zdanie, sam Tyriona uwielbiam <i ponoć większa część widowni> i w zasadzie był jednym z motorów napędowych do mego oglądania z odcinka na odcinek i śledzenia jego 'przygód' xD
Tyriona bardzo dobrze się ogląda i czyta, bo jest dobrze (ciekawie, wartko, z dowcipem) napisany, że o zasłudze Petera w jego wizerunku nie wspomnę. Jak zginie, nie będę płakać, ale mam nadzieję, że to będzie jakoś na końcu w jakiś epicki sposób. Chociaż chciałabym też, żeby Marynarska Żona okazała się jego żoną :) Przy okazji załatwiłoby to też unieważnienie ślubu dla Sansy :)
Pozostaje się podpisać pod wszystkim : ) <włącznie ze śmiercią 'na końcu' gdyż wtedy i tak nie będzie kontynuowane GoT więc mi to obojętne w takim wypadku.. xD>
Będzie żył do 5 części książki, w 6 chyba też. ja osobiście stawiam, że on, Arya, Daenerys i Jon pociągną najdłużej. to moi ulubieni bohaterowie.
Wszystkie czytałem. Wiem, Jon. Ale oni mają czerwoną kapłankę, wszystko jest możliwe. Jon jest zbyt ważny, żeby miał tak nagle zginąć bez wykonania jakiegoś "specjalnego" zadania.
Wszak podzielam zdanie, ale bawiąc się w adwokata diabła:
"Jon jest zbyt ważny, żeby miał tak nagle zginąć bez wykonania jakiegoś "specjalnego" zadania."
Jon już zrobił coś specjalnego: Dzicy stoją po drugiej stronie Muru zwarci i gotowi do obrony przed Innymi. Dodajmy, że np. takie Ned nic specjalnego nie zrobił, a i tak zginął. U Martina wszystko możliwe.
A co do zgadzania: nawet jeśli u Martina wszystko możliwe to jakoś nawet on tego schematu nie będzie mógł przerwać. A przynajmniej tak uważam: Jon jest zbyt ważną postacią i nazbyt popularną postacią, aby zginął w trakcie trwania sagi <co najwyżej na samym końcu, w ostatnim tomie>, imo.
Ja mam taką swoją prywatną teorię, otóż; w książce dość dużo razy przewinęło się słynne "valar morghulis" co oznacza "każdy mężczyzna musi zginąć". Tak więc stawiam, że do końca dotrwają tylko kobiety; Daenerys, Arya, Yrgitte i ew. Sansa.
Co do Jona; on jest ZBYT ważny. Po prostu nie może zginąć. Nie potrafię tego tutaj opisać, ale on jest po prostu zbyt... zbytni. Nie może zginąć. Zginie na samym końcu, albo Martin zrobi wyjątek i Jon zostanie mężem Daenerys i królem westeros czy coś w tym guście. To już oczywiście tyczy się bezpośrednio mojej teorii, ale Jon i tak nie może zginąć. Nie teraz w każdym razie.
Nie mam pojęcia, jego moja teoria nie obejmuje. W jego przypadku wszystko jest możliwe, ale jeśli miałbym wyrokować, to stawiam, że przeżyje. Mam jeszcze kilka teorii np. On x Daenerys, ale ta na górze jest najbardziej prawdopodobna. Tak czy inaczej, prawdopodobnie przeżyje.