Która miłość wśród bohaterów najbardziej Wam się podoba?
Wypisuję kilka, można dodawać inne pary:
Jon Snow i Ygritte (moja ulubiona para, te dialogi i poświęcenie)
Tyrion i Shae
Daenerys i Jorah Mormont
Robb i Talisa Maegyr
Jaime Lannister i Brienne
Daenerys i Khal Drogo
Eddard i Lady Catelyn Stark
Zdartej płyty ciąg dalszy.
On był jej mężem i z nią współżył, jak to w małżeństwie (dothrackim) bywało. Nieświadomie sprawiał jej ból, ale to nie znaczy, że ją gwałcił. Ona nie czuła się gwałcona, nie czuła się też brukana, nie skarżyła się, że khal jest dla niej niedobry w łóżku, nie winiła go o to, że to tak wygląda, ani nie chciała też przestać z nim sypiać. Nie brzydziła się go ani nie chciała go odrzucić. I co najważniejsze - nie bała się go.
Bo dzielna i szlachetna & przyjmowała zły los na klatę.
Ehhh... nie dogadamy się. xD
Wiem że mam rację, szkoda że nie umiem tego lepiej wytłumaczyć.
Ale szanuję, że masz odmienne zdanie.
Niektórzy mają się za tak nieomylnych że nie przyznają się do błędu.
Cytując Cycerona
"Każdy człowiek może popełnić błąd ale tylko idiota będzie się w nim upierał"
Prawda że pierwszy raz Khala i Dany gwałtem nie był (ten książkowy), ale te przychodzenie wieczorem do namiotu i wykorzystywaniu Dany jak worka na spermę niczym innym jak gwałtem nazwać się nie da.
Co kultura to inna obyczajowość, etyka itd. Dany była psychicznie załamana po każdym stosunku, dla niektórych do gwałtu dochodzi chyba tylko wtedy gdy kobita lub chłop krzyczą głośno i wyraźnie "nie, nie, nie!" ;D Dany była zastraszona, rozdarta, nie protestowała Drogo bo bała się tego co mógłby jej zrobić Viserys gdyby Khal był "niepocieszony". Więc po prostu zaciskała zęby i dawała się orać, jak to nie jest gwałt to ja nie wiem co ;)
Chcesz bitwę na cytaty? Oki - znam ich wiele, możemy się powymieniać chińskimi mądrościami. ^^
Np. "Kto jest większym głupcem - głupiec, czy ten kto za nim podąża?" [Obi-Wan Kenobi]
Ja już wyczerpałam temat. To, że nie wstydzę przyznać się do błędu widnieje nawet w jednej notce na moim blogu (a przecież mogłabym skasować i po dowodach zbrodni).
Ale gdy mam rację, to też zaszczuć się nie dam.
Także kończę z tym tematem, dodam jeno ~ :* ~
O! Właśnie teraz przyznam się do błędu! :D
I nawet przeproszę!
- Przepraszam LxDead.
Przyznam uczciwie, że znudził mnie już ten temat i nie chciało mi się czytać kolejnego długiego posta (powiedzmy sobie uczciwie - jestem leniwą bułką). Także doczytałam do końca cytatu, uznałam że to do mnie i moja krnąbrna przekora znowu wzięła górę.
Ale potem sumienie (czy co to ja tam mam) mnie ruszyło i kazało wrócić i doczytać, bo to nieładnie tak pyskować bez wysłuchania strony przeciwnej. ;)
Reasumując - pokornie cofam poprzednią wypowiedź, gdyż mylną okrutnie była.
Pamiętaj jednak żeby zawsze doczytywać do końca, fakt po przeczytaniu samego cytatu mogłaś się zbulwersować ^^, ale bynajmniej, cytat nie tyczył się Ciebie tylko tych wielkich, wszechwiedzących, nieomylnych, nie potrafiących się przyznać do błędu znaFców.
Także luzik, puśćmy to w niepamięć : ]
O tak, Dany dawała się gwałcić na prawo i lewo, bo tak strasznie się bała Viserysa.
Panie czytałem-sagę-dwa-razy chyba ci umknęło, że gdy tylko ciało Dany się przyzwyczaiło do dothrackiego pożycia, to było jej już i przyjemnie. A jakby się tak bała to by chyba nie odważyła się zmienić tego pożycia na jeszcze inny. Po prostu nie wiedziała, że można inaczej, a jak już się dowiedziała, to to jak sugerujesz zastraszone, rozdarte biedactwo, sprawy w swoje ręce. I nie tylko ręce.
Co do samego gwałtu to jasne, jak współżyjesz z żoną i nie wiesz, że coś jej nie pasuje, to z pewnością ją gwałcisz.
I nie rozśmieszaj mnie z tym cytatem.
Przeczytaj jeszcze raz sagę to może zaczniesz trochę łapać ;) Dany na samym początku GoTa bała się Viserysa. To że o wieeeele później się przyzwyczaiła nie znaczy że na początku jej "pożycia" była załamana psychicznie, ciekawe czemu. Drogo traktował ją jak worek na sperme, podczas stosunku zaciskała i wyła jak bóbr, zarówno podczas jak i po. Jak już pisałem wcześniej, normalnie to by i pewnie jakoś Drogowi napomknęła albo zaprotestowała ale bała się tego jak by zareagował Drogo a co za tym idzie Viserys.
Co do tego przyzwyczajenia się do pożycia i branie spraw we własne rę... krocze, Danka miała po prostu dosyć bycia braną jak sucz przez psa więc po prosiła swoją niewolnice o lekcje.
Dobre, tyle że o ile z punktu widzenia Drogo, to brał to co mu się należy, kupił Danke, to jego żona więc może sobie ją brać kiedy i jak chce a to co tam czuje kobieta którą rżnę to mi lata - punkt widzenia dzikusa. Dany sprawiało to ból, nie tylko fizyczny ale i psychiczny, nie chciała tego ale bała się zaprotestować - z punktu widzenia człowieka cywilizowanego jest to gwałt.
Tyle na ten temat ;)
Dany bała się Viserysa przed i krótko po.
Jasne, zdecydowanie kobiety gwałcone pragną się kochać ze swoimi gwałcicielami, a gwałciciele szanują swoje worki na spermę.
Aha, no i jasne, że jak ktoś nie widzi, że sprawia ból, to gdy w końcu
"kupił Danke, to jego żona więc może sobie ją brać kiedy i jak chce a to co tam czuje kobieta którą rżnę to mi lata - punkt widzenia dzikusa" - jakoś mu specjalnie nie zależał, żeby to utrzymać i gdy tylko dostał sygnał, że jest coś nie tak, to się dostosował
To dlaczego temu dzikusowi w sekundę przeszła ochota na gwałt i worek na spermę? Uderzył się w głowę?
A Dany sprawiało to jedynie ból fizyczny. I to ból wpływał na jej morale, a nie gwałcenie czy bycie workiem na spermę.
Na marginesie, Cersei wielokrotnie czuła ból po chędożeniu przez Roberta, czuła się też upokorzona, jak worek na spermę, do tego on śmierdział i w ogóle był obleśny - i jakoś nie widzę żebyś jej żałował.
Jak już napisałem wcześniej ;) Danka miała dosyć bycia rżniętą jak szucz więc powinna go sobie owinąć wokół palca przy pomocy krocza ;) i to się jej udało. Dostosował się do jej zachcianek bo dawała mu więcej przyjemności co nie zmienia faktu że wcześńiej po prostu brał ją gdy chciał i jak chciał choć ona nie miała na to ochoty a bała się zaprotestować ze strachu - ergo gwałt. Nie chciała się z nim kochać ale była zastraszona i załamana ergo Drogo z punktu widzenia człowieka cywilizowanego czyli naszego (no chyba że nie w twoim przypadki, wtedy to zrozumiem) ją po prostu gwałcił ;) Trzeba dodać że Dany jako że została sprzedana Drogowi przez Viserysa nie miała innego wyjścia, musiała się dostosować, z czasem przywiązała się do Drogo, on do niej i tyla, co nie zmienia faktu że wcześniej ją gwałcić ;(
Nie żałuję Cerscei bo to zimna, zakłamana, fałszywa, dupodajna sucz ;) Coś trzeba jeszcze dodać?
Czyli problem w tym, ze Dany to nie "zimna, zakłamana, fałszywa, dupodajna sucz "? Bo wtedy byłoby wszystko w porządku w namiocie Drogo. Jak miło.
"Mijały kolejne dni, kolejne noce, aż przyszła chwila, kiedy Dany pomyślała, że nie zniesie tego już ani chwili dłużej. Którejś nocy zdecydowała, że dłużej nie wytrzyma, raczej zabije się, niż.." - to zdanie jest wyrwane z kontekstu. Przytoczyłaś je tak, jakby Dany miała dość Droga. W rzeczywistości nie odnosi ono się jedynie do życia łóżkowego Dany i Droga, ale do całej jej sytuacji wtedy - Dany miała dość ciągłej jazdy, bolały ją nogi i dłonie od podróżowania. Dodatkowo nie mogła odpocząć w nocy, bo Drogo nie dawał jej spokoju.
W książce nie było nic "w rodzaju" gry wstępnej - pierwszej nocy Drogo podarował jej grę wstępną w całym znaczeniu tego wyrażenia. Był delikatny, czuły i nie sprawił jej bólu. Opis zdarzeń przez Ciebie przytoczony miał miejsce później. Dany i Drogo wtedy zaczynali się dopasowywać seksualnie.
Z jakiego kontekstu? Widziałaś tam pomiędzy coś w stylu "(...)"? To był jeden fragment, dotyczył ich pożycia. Napisałam zresztą, że to fragment nie z samej pierwszej nocy, ale chyba nie sądzisz, że Drogo (jak już skończył oswajanie jej) wziął ją inaczej?
Nie napisałam też, że Dany miała dość Droga. Ona miała dość seksu po dothracku. Sugerujesz, że gdyby była mniej zmęczona, to by coś zmieniło? Jasne, że tryb życia był wyczerpujący, a ona nie była do tego przyzwyczajona, ale najbardziej ją gnębiło pożycie, jak tylko to poprawiła, to od razu zmieniło w jej życiu wszystko i zaczęła być w pełni szczęśliwa, jak i spełniona.
Chodziło mi po prostu o to, że z tego fragmentu można było wysnuć wniosek, iż miała dość swojego życia przez to, że Drogo brał ją tak gwałtownie. A chodziło o całą sytuację podróży. Potem czytamy, że zaczynała się przyzwyczajać do wszystkiego: podróż zaczynała jej się podobać, tak jak i seks z Khalem.
Przy pierwszym razie był dla niej delikatny i kochany, potem był mniej czuły, to fakt. Mimo wszystko jednak rzeczywiście zaczynali się oswajać, Dany zaczynało się podobać to, co robi z nią Drogo. Chodzi mi o to,że w serialu wszystko było pokazywane dużo bardziej brutalnie - aż do czasu, kiedy to Dany przejęła inicjatywę, nie widzieliśmy u niej żadnej przyjemności z seksu.
Fakt faktem, że z biegiem czasu jej ciało zaczęło się przyzwyczajać, również do seksu i tego w serialu nie pokazano, choć to logiczna kolej rzeczy. Chociaż widać np., że do jazdy konnej przywykła.
Dlatego też sam "sposób brania" jej przez Drogo nie był gwałtem, tylko problemem było to, że jej ciało z początku nie było do tego przyzwyczajone. Gdyby nie to, że ona była obdarzona dość dużym temperamentem seksualnym, to sposób na Dothraka z biegiem czasu wystarczyłby jej spokojnie.
A dla mnie to wyglądało jak skonsumowanie wcześniej zawartego związku małżeńskiego z dzikusem, u którego dzieje się to właśnie w taki sposób, czyli po prostu wzięcie kobiety bez żadnych tam sentymentów, i tyle. Nie było to miłe, ani przyjemne, ale chociaż pan młody był przystojny i nie miał złych intencji, a potem zawsze można jakoś dojść do porozumienia.
Aczkolwiek, chociaż nie wyglądało to dla mnie na gwałt, zgadzam się, że mogli zrobić to lepiej.
Przez wiele lat jedyną dozwoloną pozycją była ta, zwana dziś z tego powodu "po bożemu". Inne były grzeszne. Zresztą i dzisiaj grzeszne są te, które nie kończą się wytryskiem do pochwy, chyba że są elementem gry wstępnej, po której i tak następuje wytrysk do pochwy. Wytrysk gdziekolwiek indziej jest grzeszny.
Kobieta, której chciało się przyjemności podczas seksu była grzesznicą.
W ogóle seks nie służył do przyjemności.
Nie wiem, skąd zdziwienie, nie jest to raczej wiedzą tajemną czy trudno dostępną.
Dany nie miała za co się mścić. Wiedziała, że khal darzy ją szacunkiem, a pożycie jest tradycyjne dla Dothraków, a nie że służy do tego, żeby ją gwałcić. Postanowiła spróbować pokazać khalowi coś innego, mimo że jej odradzano, że to obrazi khala. A jednak Drogo się nie obraził.
Zabić do zabić. Jak Dany Drogo. Zamordować to zamordować, jak Roose Robba. Dla mnie jest delikatna różnica.
Dla mnie każda śmierć nie będąca naturalną i autoczynem jest:
morderstwem = zamordowaniem = zabójstwem = jak zwał, tak zwał i tak to samo i dobrze o tym wiesz. ;)
Z tym kościołem, to jakieś ploty bez pokrycia, a ja nie lubię plotek i w nie nie wierzę. I wyznaję zasadę, że ktoś jest niewinny dopóki mu się winy nie UDOWODNI, a nie na odwrót. Ale tu już wchodzą kwestie wielkich dyskusji i tu też nie jestem przekonana, czy to właściwe miejsce na to w sieci. Ale wciąż... jeśli tylko masz ochotę - zapraszam. :)
"Dany nie miała za co się mścić. Wiedziała, że khal darzy ją szacunkiem, a pożycie jest tradycyjne dla Dothraków, a nie że służy do tego, żeby ją gwałcić. Postanowiła spróbować pokazać khalowi coś innego, mimo że jej odradzano, że to obrazi khala. A jednak Drogo się nie obraził."
- zgadzam się w 100%
Cóż, ile byśmy nie napisały postów, ja i tak upierałabym się nad rozróżnieniem między zabić a zamordować, bo dla mnie nigdy nie były to tożsame słowa.
Tak samo jak to, co KK uznaje za grzech w pożyciu seksualnym i co uznawał.
I osobiście uważam, że czasami przesadza się z tym domniemaniem niewinności, gdyż są przypadki, gdy wina jest ewidentna, a dowodów, które są do przyjęcia przez sąd (i nie do obalenia chociażby pod względem ich możliwości bycia dowodami w sądzie), brak.
No widzisz - "różnimy się, ale różnimy się pięknie".
Ja z kolei nigdy nie założę czyjejś winy bez dowodu.
No i zabójstwo z litości jest zabójstwem, a gwałt nieświadomy jest gwałtem.
O, może w ten sposób.:
Jak ktoś kogoś nieświadomie zabije (np. pomyli się w roztargnieniu i zamiast mleka, wleje do kawy "krecika" i nawet tego nie zauważy xD) to czy to oznacza, że dana osoba nie umarła?
Ależ ja nigdy nie twierdziłam, że khal Drogo żyje.
Natomiast jestem przekonana, że tam, gdzie galopuje, jest wdzięczny swojej żonie, jak i za to, że dzięki temu mógł mieć prawdziwy dothracki pochówek, do tego godny khala, do czego później z pewnością by nie doszło (a dla Dothraka nie ma chyba nic gorszego)
To było akurat odnośnie gwałtu.
Czyn popełniony jest czynem.
Drogo nie chciał, Danka nie protestowała. Wszystko ją bolało, miała myśli samobójcze. Gwałt.
Hahahaha, może już przestańmy - obie jak te zdarte płyty.
Ja się naprawdę umiem przyznać do błędu jak się mylę! Ale tu ni ma bata, bo mam rację! xD
Nie masz racji, rację ma Matiiii, mówiąc, że uogólniasz. Tak samo jak danie samurajowi możliwości popełnienia harakiri, żeby mógł odejść ze świata zachowując swój honor, tak samo nieprzedłużanie tego, co się działo z Drogo plus danie mu dothrackiego pochówku, było aktem miłosierdzia.
"Prędzej się zabiję niż..." - to w przypadku Dany oznacza, cholera, muszę coś zrobić, bo nie wytrzymam. I to zrobię, w końcu jestem Daenerys Zrodzona w Burzy i takie tam. A nie myśli samobójcze w sensie stricto. To jest po prostu postanowienie zawalczenia o swoje przetrwanie.
Co do gwałtu, to (imo) bierzesz to zbyt osobiście i jako ktoś, kto ceni sobie swój własny indywidualizm, niezależność i wolność osobistą, nie umiesz sobie wyobrazić, jak to może być, że Dany nie czuła się gwałcona. Że się powtórzę nie patrz na fabułę naszymi realiami i poglądami na życie.
Nie patrzę, bo kieruję się w życiu zupełnie innymi zasadami niż jakikolwiek bohater GOT (włączając moją ulubioną seryjną morderczynię - Dankę ^^).
Nigdy nie utożsamiam się z ekranem, jestem na to zbyt niezależna. ;)
Powiem więcej - mam alergię na filmy obyczajowe właśnie dlatego że za bardzo przypominają życie. A życia nie da się niczym zastąpić i nie powinno się nawet próbować.
I nie uogólniam w powyższych kwestiach.
To co napisałaś o harakiri też uważam za zabójstwo. Taki mam światopogląd. Rozbijamy się o różne. :)
A propos morderstwa i zabójstwa to było to świetnie pokazane w dzisiejszym odcinku, kiedy Jon zaznaczał, że nie zamordował Qhorina, a go zabił.
"Róża innym zwana imieniem..."
Przykro mi (prawie ;D) - dla mnie jeden pies.
Ale było pełno genialnych tekstów w tym odcinku! ^^
Np. http://img2.repostuj.pl/20140407171903uid2518.jpg
Całe szczęście, że większość twórców nowoczesnych systemów prawnych nie podziela Twojego przekonania. Bo wtedy morderstwo z premedytacją np. dla zysku i zabicie kogoś w obronie własnej lub innej osoby traktowane byłyby tak samo.
Szkoda że nie dotyczy to naszego kraju ;). W Polsce w akcie samoobrony np. łamiesz napastnikowi noge, ręka czy obijasz mu dosłownie ryj a ten może Cie po prostu pozwać i wygrać sprawę bo ma więcej Dowodów niż ty. Gdybyś zabił takiego frajera to jesteś sądzony jak za zabójstwo w afekcie. Sprawiedliwość w Polsce...
Na temat wymiaru sprawiedliwości w Polsce oraz jego skuteczności to szkoda nawet gadać. Niepotrzebnie podniesiemy sobie tylko ciśnienie ;). A podobno jesteśmy krajem europejskim z pretensjami do nie wiadomo czego. W Westeros są chyba skuteczniejsi.
Im więcej podróżuje się po świecie, tym bardziej dochodzi się do wniosku że wcale nie jesteśmy gorsi i nie mamy się czego wstydzić. Także spokojnie możemy uważać się za kraj europejski i rościć sobie pretensje o nie wiadomo co. :)
Serio? I dlatego górujemy jeśli chodzi o liczbę pozytywnie rozpatrzonych pozwów w Sztrasburgu? To zależy gdzie się jeździ i z jakim systemem prawnym ma się do czynienia. i do czego się oczywiście aspiruje.
Nie wiem czy częstotliwość podróżowania obywateli naszego kraju zmieniłaby naszą sytuację w Sztrasburgu, ale na pewno poszerzyłaby horyzonty. I w efekcie - kto wie? Może nareszcie umielibyśmy wyegzekwować szacunek. Ale - w innych krajach (i nie mam na myśli 3-go świata) mieszkańcy wybierają jeszcze gorszych polityków. Nie szukając daleko - takie Włochy - tam to dopiero się dzieje obora w sejmie.
Fajnie tyle że o wiele bliżej leży kraj w którym ludzie na rząd nie narzekają - Węgry, których rząd robi wszystko by postawić kraj na nogi i walczy o własnych obywateli.
Prawda jest taka że w naszym kraju ustrojem politycznym jest postkomunistyczna demokracja. Polska to jedyny kraj w którym do dekomunizacji w ogóle nie doszło, mordercy, oprawcy, zdrajcy tych którzy walczyli z komuchami w ogóle nie zostali ukarani. Jak to jest normalność to ja jestem święty. Ciała wspaniałych ludzi takich jak Emil Fieldorf czy Witold Pilecki zostały zakopane jak psie truchła zaś ciała ich oprawców lezą dobrze oznakowane na Polskich cmentarzach, pięknie ozdobione. Polski rząd jest kompletnie antypolski i smutne jest to że na dodatek sami Polacy nadal idą w zaparte i głosują w kółko tak samo. Nasz ukochany rząd odkrycie zwalcza patriotyzm i stara się wmówić społeczeństwu że Polskość to nienormalność... Nie wiem czy istnieje gdzieś na świece gorsze ścierwo od tego które panoszy się przy ulicy Wiejskiej w Warszawie. Najchętniej zdefraudował bym im ich dobra materialne i wysłał na dożywotni obóz pracy. Policz że jeden zasrany poseł zarabia min. 10 tysięcy złoty + nie małe i dosyć częste bonusy, łapówki itd.. Licz że ogólnie jeden taki kradnie 30 tysięcy miesięcznie, pomnóż to przez 460 a potem przez 12, wyjdzie Ci ile rocznie pieniędzy idzie w piach.
Wystarczyłoby się tego wszystkiego pozbyć a nagle znalazłoby się środków i na emerytury i na podwyżki czy na co jeszcze by się chciało tyle mamony przeznaczyć.
Jak powiedział pewien polityk:
"Jest więcej głupich niż mądrych, jak się wprowadzi demokrację, to będzie rządziła głupota…"
Akurat nie znam sytuacji politycznej na Węgrzech, ale faktem jest "Polak, Węgier dwa bratanki...". Spoko ziomki, jeśli jest jak piszesz to cieszy mnie to bardzo.
W poprzedniej wypowiedzi sygnalizowałam, że w innych "światłych" krajach często jest jeszcze gorzej. Przeszkadza mi to, że Polacy za granicą częstokroć wstydzą się przyznać do narodowości, a jeśli już to od razu zaściankowo odcinają się. Paradoksalnie efekt jest odwrotny, bo to nie wzbudza zaufania, czy poszanowania dla danej osoby w oczach obcokrajowca. I co to za państwo, którego mieszkańcy się wstydzą.
Jednak odnośnie reszty Twojej wypowiedzi - jestem pełna uznania dla posiadanej przez Ciebie wiedzy. To nie są rzeczy powszechnie znane, czapki z głów.
Zgadzam się i potwierdzam swoimi źródłami.
Co jest przerażające, że mamy strasznie upolitycznioną TV, która pierze mózgi lwiej części wyborców.
Ale nadal - szczęśliwie nie mamy jeszcze najgorzej.
Tylko nie zgodzę się, że Polska to jedyny kraj, w którym do dekomunizacji w ogóle nie doszło.
A chociażby taka Rosja? ;)
Orban, czyli ich premier sam powiedział że Polska powinna dążyć do mocarstwowości i matu absolutną racje. Ta postkomunistyczna, socjalistyczna demokracja tylko degeneruje i niszczy naród.
Polak za granicą wstydzi się przyznać do bycia Polakiem bo Polski rząd nie robi nic by zadbać o wizerunek i godność obywatela poza krajem. Mają nas za złodziei, pijaków i burżujów. Zagraniczni kabareciarze czy jak ich tam zwał? Ach tak, standupowcy nie mogą nabijać się z żydów czy czarnych (wiadomo dlaczego) więc nabijają się z właśnie z nas ;)
Polak za granicą jest ciężko pracującym, pełnym entuzjazmu i chęci do roboty pracownikiem i dlatego tak nas nienawidzą. Ale jak to powiedział jeden z tych ich kabareciarzy? "Jeżeli do twojego kraju przyjeżdża facet bez kasy, nie ma tu przyjaciół, nie zna języka i znajduje robotę szybciej od ciebie to kim ty wtedy jesteś? Jesteś gównem ;P"
Tu akurat nic się nie zmieniło jeśli chodzi o media. Tak jak były tak nadal są częścią propagandy danej partii.
Do dekomunizacji doszło w Czechosłowacji, NRD, Węgrzech czy Bułgari.
Co do Rosjan, w tym kraju nie doszło w ogóle do takiego typu zrywów antykomunistycznych jak to było w innych krajach. Jelcyn przekazał władze w ręce byłemu pracownikowi KGB, Putinowi w zamian za amnestię. Putin dzięki właśnie swojej wierności i oddaniu piął się po szczeblach do góry. Przejął władzę w Rosji, Jelcyn otrzymał amnestie i nie wolno go było ruszyć ;) Żadna więc nowina że w Federacji nie doszło do dekomunizacji, została ona jedynie zmodernizowana. Polska dziś jest uznawany jako kraj który pierwszy uwolnił się z pod jarzma komunizmu bez przelewu krwi, ale czy aby na pewno? Nie nowiną jest że Wałęsa, tak jak Jelcyn z Putinem poszedł na rękę komunistom i udzielił im amnestii ;) Gdy Olszewski zaczął domagać się dekomunizacji Wałęsa zarzucił mu wotum ufności :) i pan Olszewski został władzy pozbawiony. To samo tyczy się pana Korwina-Mikkego który po zażądaniu listy z nazwiskami ludzi pracujących dla bezpieki itp. został po prostu wywalony na zbity ryj z sejmu. Ręka rękę myje. W tym kraju nie zmieniło się nic poza nazwą. Ustrój, metody nadzoru czy sposoby propagandy, wszystko to zostało takie jakie było i działa tak świetne że społeczeństwo siedzi sobie grzecznie w domach i ani śni wychodzić na ulice pomimo tego że za rok czy kilka lat dojdzie do takich albo i gorszych warunków jak u schyłku lat 70 i w latach 80. Takiemu szaremu Kowalskiemu wystarczyć będzie tylko możliwość opłacenia rachunków i kupno choćby pajdy chleba nie marząc o niczym więcej. I na tym polega właśnie ten wszechobecny europejski socjalizm, obywatel ma pracować, żreć, srać i płacić podatki, czyli po prostu być takim bydłem utrzymującym państwo.
"Polak za granicą wstydzi się przyznać do bycia Polakiem bo Polski rząd nie robi nic by zadbać o wizerunek i godność obywatela poza krajem."
- my Polacy lubimy sobie powtarzać, że "KTOŚ COŚ powinien zrobić". A tymczasem chcesz mieć coś zrobione dobrze - zrób to sam. Zawsze tak było, że rządy sobie, a ludzie sobie. Nie liczmy na polityków, bo co można spotkać na Wiejskiej?
Bydło.
O dobry wizerunek można zadbać opinią jednego obcokrajowca na raz. ;)
A trochę nas wyjeżdża. "Zamiast tępić zło, lepiej szerzyć dobro" [Exupéry] i "gdzie nie brak chęci, tam sposób zawsze się znajdzie".[Tolkien] ^^
Co do reszty - jest jak piszesz, ale po pierwsze: jeszcze może być gorzej. ;D
Po drugie: gdy już dosięgniemy tego pułapu jak już gorzej być nie może, to... może być już tylko lepiej. ;)
Zawsze koniec końców naród doprowadzony do ostateczności wychodzi na ulice (l.mn.).
Gdyby w rzeczywistości było to takie proste. Jeden, paru czy kilkunastu Polaków nie może zrobić nic by opinia na temat ich narodu wśród zagraniczniaków się zmieniła. Zachód jest antypolski i wcale się z tym nie kryje, co potwierdzają stwierdzenia "Polskie obozy śmierci", "Polskie bydło"(odnośnie Polaków i armii czerwonej przeganiającej niemców), znalazłoby się tego jeszcze ogrom. Chyba jedyne Państwo w którym możesz śmiało powiedzieć że jesteś Polakiem i w którym ludzie zareagują na ten fakt pozytywnie to Węgry :)
Gdy dosięgniemy już tego pułapu to nasz kraj będzie przypominać wyobrażenia mocno rozwiniętego socjalizmu według Orwella, czyli coś co nam pokazano między innymi w "V jak Vendetta".
Paru czy kilkunastu - nie. Ale już kilkaset może zrobić różnicę. Opinia zwykła chodzić pocztą pantoflową - jeden zagraniczniak powie do drugiego "hej, a ja znam takiego Polaka. Spoko gość. Wcale nie są tacy durni jak by się mogło wydawać. Wiedziałeś ilu wynalazców pochodzi z Polski?" - i już błyśnie ciekawostką towarzyską, a każdy lubi świecić.
Zachód jest antypolski, bo im na to... pozwalamy. :(
Tak jak pisałem wcześniej, nasz rząd nie robi nic z antypolską, zachodnią propagandą, a żeby ją zniszczyć potrzebna jest kontrpropaganda tylko że do niej potrzebny jest wkład rządu, który jak wiadomo nie robi nic ;D