Gdyby nie odcinki 1-7 stwierdziłbym, że Tonemu Gilroyowi udało się stworzyć idealne 24 odcinków najlepszej historii jaką kiedykolwiek dane było mi oglądać. Ale jest blisko.
Zakochałem się w tym serialu na nowo od odcinka 8 aż do 12. Przepiękne, wzruszające, fenomenalne, widowiskowe, angażujące. Krótko - przepiękne kino, pod każdym aspektem nie tylko audiowizualnym, ale aktorsko, kostiumowo, fabularnie. Jeśli jakikolwiek serial w historii powinien wygrywać nagrody to jest nim Andor. Jestem ponownie tak zauroczony tym serialem, że brak mi słów. Wybacz Gillroy, że w Ciebie zwątpiłem!
Bardziej intensywne i trzymające w napięciu nawet od "Łotra", i ten "mały" finał. ;) Zdecydowanie "Kino" sensacyjne (i SF) do którego nie przyzwyczaiła nas w ostatnich dekadach (wiodąca w tych gatunkach prym) kinematografia amerykańska.
Właśnie tego czegoś od dłuższego czasu mi brakowało, w ten sposób zrobiony film, można by przedstawić i inną historie ale właśnie w taki sposób.
Może mały resecik trylogii Disneya: epizody 7-9, bez "zadartonosej" Rey. ;) Wiem, marzenie ściętej głowy, ale... w końcu całość miała być o rodzie Skywalkerów, a nie jakiś randomach. :)
Bez 4-6, nie byłoby tak dobrej podbudowy do 7-9, 3 też jestem w stanie zrozumieć, natomiast w 1-2 za dużo czasu było poświęconego na wątek tych jełopów z rebelii. Tak, wiem miało to pokazać kontrast między niezorganizowaną Rebelią a zorganizowanym Imperium, a to mogliśmy już wysnuć o wiele wcześniej.
Niemniej jednak zgadzam się z twoimi odczuciami. Teraz tylko ładnie odstawić na bok Andora i Rogue One i patrzeć ze smutkiem jak słabe w porównaniu do nich są następne projekty.
Też tak myślę, odcinki 4-6 to już był powrót do formy i powolny setup finału, jedynie odcinki 1-3 wyglądały jakby pijana Kathleen Kennedy z Davem Fillonim wbili na plan z kałasznikowami i zaszantażowali twórców przemycając disney brand taniochy i głupoty, w szczególności te infantylne sceny z tie fighterem i urywane wstawki z techno dyskoteki na weselu dały dużo powodów do obaw ale serial się znakomicie obronił, dla mnie odcinki 8-10 były wspaniałe
Do arcydzieła to temu serialowi daleko, chyba że przyjmujemy kryteria dziecięce. Poza tym drugi sezon jest jednak słabszy od pierwszego, zarówno pod względem dramaturgicznym, jak i spójności fabularnej. Od razu po obejrzeniu ostatniego odcinka odpaliłem sobie Rogue 1 i odrobinkę raziła mnie inna "melodia" czy wręcz konwencja. Andor ma narrację zdecydowanie wolniejszą, co nie jest wadą, ale w sposób istotny zmienia "stylistykę" opowieści. Andor w serialu wydaje się już zmęczony, po prostu zmęczony życiem, doświadczeniami, walką, rozstaniem etc. W filmie (akcja toczy się przecież po wydarzeniach opisanych w serialu) to pełen wigoru młodzieniec, który twierdzi, że należy do rebelii od 5 czy 6 roku życia i w zasadzie rebelia wypełniła całe jego życie. W serialu natomiast długo przekonywał się by dołączyć do rebelii, zachowywał do niej dystans i sceptycyzm, wcześniej był po prostu złodziejem.
Za wady serialu podajesz sceny z filmu a co to ma do oceny samego serialu? Akcja filmu zresztą dzieje się w ciągu kilku dni z tego co pamiętam może Andor był na wysokim poziomie adrenaliny i dlatego był bardziej żwawy? Dla mnie sezon drugi jest zdecydowanie lepszy od pierwszego. Świetnie zagrane postacie kobiece Kleya przede wszystkim, Mon Mothma i Bix. Paradoksalnie Andor ma największy problem z głównym tytułowym bohaterem który jest najmniej ciekawą postacią w serialu w porównaniu do tych drugoplanowych Luthena, Syrila czy Dedry. Taka sama sytuacja miała miejsce w innym genialnym serialu Better call Saul. Rogue One muszę właśnie dzisiaj obejrzeć nie widziałem go od kiedy był wyświetlany w kinie. Ciekawe jak z dzisiejszej perspektywy go odbiorę.
Za wady 2 sezonu podaje znacznie słabszy poziom dramaturgiczny oraz mniejszą spójność fabularną. Mam się jeszcze raz powtórzyć? No i daleko całemu serialowi do arcydzieła, bo arcydzieło to jest rzecz dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, a tutaj różnych zgrzytów, i w formie i treści, sporo było. Włącznie z uproszczeniami i skrótami myślowymi. W innym wątku krytykowałem już opis Ghorman, ruchu oporu oraz finałowe zamieszki. Infantylizmem aż tam razi a infantylizm to nie jest cecha arcydzieła. Opis zamieszek jest po prostu śmieszny. Dziecko takie coś kupi, bo dzieci są pozbawione zdolności krytycyzmu, ale dorosły człowiek mający wiedzę podstawową zauważy, że tam coś nie spina się w całość. Po pierwsze ludzie tak się nie zachowują podczas demonstracji, po drugie ludzie kompletnie się tak nie zachowują, gdy rozlegają się strzały i padają wokół martwi i ranni. Twórcy chyba nigdy nie widzieli jak to wygląda naprawdę albo uznali, że drastyczna infantylizacja tej sceny, ocierająca się o absurd, nie zwróci uwagi najmłodszych widzów. Nie, o ile pierwszy sezon jest bardzo dobry, niektóre wątki opowiedziane świetnie, o tyle drugi sezon jakościowo wyraźnie ustępuje, zauważalne są cięcia, skróty, uproszczenia. Może faktycznie pierwotnie miało to mieć 5 sezonów, stąd wyszło jak wyszło. Ale arcydzieło? Dla ośmiolatków na pewno.
Jezus co za wywody.Ja mam 44 lata na karku i wczorajsze trzy epizody mnie zachwyciły.Rewelacyjne kino na małym ekranie.Nie umiecie doceniac tego co dobre.
A jak się ludzie zachowują podczas demonstracji i strzelaniny? Byłeś doświadczyłeś? Zgaduję, że nie...
Byłem, doświadczyłem. Lata 80, mój Żoliborz, msze za ojczyznę przy kościele św. Stanisława Kostki (tam moja Pierwsza Komunia), w czasach gdy działał w tym kościele ksiądz Popiełuszko. Dla nas, dzieciaków, te zadymy to była swoista atrakcja, ale działo się, bywało ostro. Druga sprawa to moja wiedza dotycząca historii XX wieku (w tym zamieszek, demonstracji, rewolucji). Doskonale wiem, jak zachowuje się tłum (demonstrantów) gdy padają pierwsze strzały albo gdy padają pierwsi zabici i ranni. Ty nie powinieneś zgadywać, ty powinieneś wiedzieć. Zapamiętaj sobie na całe życie: wiedza jest ważniejsza od wiary.
I jeszcze jedno, Panie Zgaduj-zgadula sobie zapamiętaj: jeśli twórca chce stworzyć arcydzieło (10/10) to ma obowiązek zadbać o szczegóły, bo w szczegółach tkwi diabeł. Ma obowiązek przeanalizować każdy detal swojego dzieła, każdy kadr filmu czy serialu, każdą scenę, każdy wątek, każdy dialog. Musi to wszystko okrasić szczyptą geniuszu, wykrzesać Iskrę Bożą, podlać to artyzmem. Aby dzieło filmowe było arcydziełem musi też być epokowe, zazwyczaj przełomowe dla historii kinematografii, prekursorskie, inspirujące dla innych artystów, przecierające ścieżki, również w zakresie zastosowanych technik czy technologii. Na prawie 3 tysiące ocenionych filmów dwudziestu pozycjom dałem ocenę maksymalną, skrajną, bo takie są proporcje. Andor nie jest arcydziełem, daleko mu do tego na wielu płaszczyznach filmowej sztuki czy nawet samego filmowego rzemiosła.
Pierwszy sezon był, moim zdaniem, bardzo dobry, miał wątki opowiedziane znakomicie. Drugi dramaturgicznie, technicznie i fabularnie jest słabszy.
Troche przesadzasz odnosnie odcinka 8 go,wlasciwie wszystkie 5 oststnich sie bronia w 100% i sa na poziomie udanego 1 sezonu.Podczas tej demonstracji rebelianci a nie tylko zwykli ludzie byli juz maksymalnie podminowani by wybuchnac i zaatakowac,wystarczyla iskra i mielismy gotowy krwawy scenariusz.Wszystko tu wygladalo w.miare realistycznie i wiarygodnie.
Nie to jest zarzutem. Scena w serialu wygląda tak: demonstranci zbierają się na małym placu, zamkniętym ze wszystkich stron. Padają strzały, padają martwi i ranni. Jak zachowują się ludzie w takiej sytuacji? Natychmiast uciekają. Plac pustoszeje w kilka, kilkanaście sekund. Na placu leżą tylko zabici i martwi. Plac przejmuje ciężka ręka władzy nagiej. Tak to wygląda w realu.
W serialu natomiast mamy kilkuminutową sekwencję kompletnie pozbawionej sensu bieganiny ludzi po placu w tę i we w tę. Coś absurdalnie niewiarygodnego, bo ludzie NIGDY się tak nie zachowują w takiej sytuacji. Jeśli gdzieś można się ukryć, schować, tam biegną, reszta próbuje natychmiast uciec z placu. Tutaj statyści biegają przed kamerą we wszystkie strony, bez wykazywania jakiegokolwiek instynktu samozachowawczego, odruchu szukania schronienia. To nienaturalne. Ghormańczycy mogą nie być ludźmi a tylko wyglądać jak ludzie, ale nawet inne ziemskie zwierzęta nie biegałyby w takim bezładzie. Wstaw na ten plac stado saren, wystrzel w powietrze, huk je spłoszy, znikną z placu w 5 sekund, żadna sarna nie pozostanie na otwartym terenie.
Oj tam czepiasz sie za bardzo juz moze nie od razu sie chowaja ale pozniej kazdy szuka gdzie sie schowac z tego co pamiętam.Zreszta to nie byli tylko ludzie ale tez rebelianci,ktorzy szukali konfrontacji.Ps.Jesli po pierwszych strzalach ludzie uciekali i chowali sie migiem to by nie bylo tylu ofiar na takich manifestacjach,przeciez w pierwszych minutach nastepuje totalny chaos.
Nie. Przez kilka minut jest bezładna, absurdalna bieganina we wszystkie strony... na samym placu. Odpal sobie tę scenę jeszcze raz. Żenada roku. Robienie z widzów nastolatków. Nikt nigdy w historii nie zachowywał się w ten sposób w momencie gdy władza otwiera ogień do ludzi. Nawet tępi zomowcy także umieli lepiej zorganizować "pułapki" na demonstrantów.
Na mszę można się było dostać stosunkowo łatwo. Odcinek ulicy Krasińskiego vis a vis kościoła całkowicie zapełniony ludźmi, podobnie jak plac Wilsona (wówczas Komuny Paryskiej). Dochodzisz od strony ulicy Stołecznej (obecnie Popiełuszko) albo z dwóch stron ulicy Mickiewicza, w tym od strony placu Inwalidów. Mijasz grupki zomowców, ale stoją na uboczu, większość zamelinowana w parku Żeromskiego oraz mnóstwo zomowców we wszystkich małych bocznych uliczkach. W tych uliczkach zaparkowane są wozy opancerzone uzbrojone w armatki wodne. Dalej w rzędach stoją nyski milicyjne, niezliczona ilość. Zomowcy nie blokują ludziom drogi do placu Wilsona, ale "zabezpieczają" odwrót, gdy zacznie się coś dziać. Frekwencja na mszy co roku szacowana na około 200 000 w porywach, rzadko poniżej 100 000. Ludzie zjeżdżają z całej Polski, parkują daleko od kościoła (gdzie zaliczyłem Pierwszą Komunię a gdzie działał ksiądz Popiełuszko). Parkują też obok mojego domu, przy ulicy nie ma już miejsca, więc parkują na trawnikach. Na wieży kościelnej jest Lech Wałęsa, Adam Michnik i ksiądz Popiełuszko. Pierwszy przemawia. W tłumie są osoby, które tłumaczą mniej doświadczonym jak zachowywać się w momencie ataku, który zawsze następuje. Oczywiście zomowcy nie strzelają z ostrej amunicji, ale i tak jest niebezpiecznie, bo pałują, biją, brutalnie wrzucają do nysek wszystkich, których złapią, poza dziećmi. My więc czujemy się bezpiecznie, ja mam nogę w gipsie, ale ze mną jest kilkunastu kolegów, kilku starszych. W momencie ataku słychać wzmagający się szmer, krzyk ludzi. To wszystko zlewa się w specyficzny szum. Są zalecenia by nie wbiegać do klatek schodowych, bo tam biją najmocniej, ale ludzie odruchowo tam się chronią. Plac Wilsona (Komuny Paryskiej) momentalnie pustoszeje. Z bocznych uliczek wyjeżdżają wozy opancerzone, wszystkie drogi są blokowane, poza Stołeczną (Popiełuszko), z której można wydostać się w stronę Hali Marymonckiej. Zomowcy do perfekcji opracowali metody blokowania tych ulic i wyłuskiwania ludzi. Wszyscy główni opozycjoniści chronią się w kościele, do którego milicja nie wchodzi. Okoliczni mieszkańcy wpuszczają do swoich mieszkań część uciekających. Klatki schodowe nie miały wtedy domofonów, wszystkie były otwarte.
Ale pomijając PRL, przeanalizujmy przebieg zamieszek ulicznych znanych z historii, zakończonych krwawą interwencją władzy nagiej. Nigdy w historii nie zdarzyło się by w momencie gdy padają pierwsze strzały, gdy padają pierwsi zabici i ranni, tłum zachowywał się w tak irracjonalny, niedorzeczny sposób jak w serialu Andor.
A czy tam nie pada rozkaz od Dedry, żeby zablokować wszystkie wyjscia, przejscia z placu? Jak zablokowali to ludzie się miotali, bo nie mieli jak się wydostać z tego placu.
Jedyne wyjście zostało zastawione przez kilkunastu szturmowców, którzy strzelali do kogo popadnie, więc nie mam pojęcia jak ktokolwiek miał tamtędy uciec dopóki sytuacja się nie przerzedziła. Naokoło mieli ten hotel i ściany, więc nie dziwie się że się miotali bez ładu i składu, w końcu tak działa panika, nie?
Trochę tak a trochę nie, bo tylko potwierdzam że za bardzo nie da się uciec i jednocześnie jest to argument dla kolegi wyżej, który myśli że Imperium ma działać jak Milicja w PRLu mimo tego, że cel tej operacji jest zupełnie inny niż łapanka obywateli.
Nawet jeśli blokujesz wyjście z placu "zamkniętego" to nigdy tłum nie pozostanie na otwartym terenie (poza zabitymi i rannymi). To jest nienaturalne. Człowiek w odruchu szuka schronienia, choćby kucnie za fontanną czy pomnikiem, ale NIGDY nie będzie biegał po otwartym terenie. Place "rynkowe" (w stylu niemieckim, jak w Krakowie Warszawie, Lublinie, Poznaniu czy Wrocławiu) opustoszałyby w kilkadziesiąt sekund maksymalnie - mówię o środkach Rynków. Jeśli ludzie nie mogliby z jakiegoś powodu opuścić Rynku, to gromadziliby się przy ścianach, w załomach, przy pomnikach, niektórzy może pod ławkami. Forsowaliby wszelkie drzwi i dostępne okna. Ruch na środku Rynku ustałby momentalnie, bo taka jest natura człowieka. Okay, Ghormańczycy to nie ludzie, to istoty pozaziemskie wyglądające jak ludzie, ale nie róbmy z widzów idiotów - wiemy, że są opisywani JAKO ludzie. Powinni więc reagować jak ludzie, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Nie chce mi się jeszcze raz oglądać tej sceny specjalnie pod kątem miotania i biegania, ale kojarzę, że ludzie "pchali się drzwiami i oknami" do kawiarni, sklepów, czyli szukali schronienia. A nie chowali sią powstańcy/rebelianci - no bo przecież chcieli walczyć i się skonfrontować, strzelać, więc chowanie się po knajpach czy piwnicach to raczej nie w tej sytuacji. Pewnie nie przewidzieli aż takiej brutalności przeciwnika, liczby wroga, że wypuszczą droidy, ale chcieli konfrontacji zbrojnej i od niej nie uciekali. A Syril stojący jak skamieniały to inny przypadek - historia zna przypadki, gdy ludzi kompletnie "sparaliżuje" strach, zaskoczenie i reszta krzyczy "uciekaj/padnij", a człowiek nie jest się w stanie ruszyć. I jako widz, akurat w tej scenie, nie czuję, że twórcy robią z widza idiotę... Ale, oczywiście, każdy ma swoje własne subiektywne odczucia. Nierealna to była akcja Bix i Cassiana z tym doktorem. :-/
Ale to się dzieje w odległej galaktyce przecież, tam ludzie mogą się zachowywać inaczej ;-) A tak na serio to chyba mam odczucia jak większość, początek 2 sezonu przynudzał, ale potem serial wrocil na właściwe tory. Odcinek 10 z Raelem to chyba mój ulubiony. Ale generalnie im więcej tych produkcji ogląda się "za kupą", a ja np. czytam też książki z tego uniwersum, tym więcej nieścisłości widać. Nawet jak się obejrzy Łotra 1 tuż przed Nową Nadzieją to sporo rzeczy tam się nie spina jednak.
Moim zdaniem podchodzisz do filmu zbyt technicznie. Z mojego punktu widzenia od tej strony serial zasługuje nie więcej niż 8- taka tez jest Twoja ocena. Można się do wielu rzeczy przyczepić, np. te telefon w nadprzestrzeni... Myślę, że ludzie dają 10 z zupełnie innych powodów - głównie wtedy gdy coś podoba im się szczególnie. Ja po obejrzeniu 2giego sezonu podniosłem ocenę o 1 do 10tki, a dałem ich tylko trochę więcej, bo kilka na kilkaset. To co mnie się spodobało wyjątkowo w tym serialu to jego aktualność we współczesnym świecie. Historia pokazuje niezwykle prawdziwie aktualną walkę dobra ze złem. W przeciwieństwie do pierwotnej sagi, gdzie obraz skupia się na walce jednej strony z nieznanym zbytnio mrokiem, mamy tutaj do czynienia z symetrycznie ukazanymi rozterkami obu stron. Mamy dokładnie ukazane, czy wręcz wyjaśnione mechanizmy działania małych trybików w całym systemie. Ludzie imperium nie są źli, są raczej głupi czy zagubieni, albo zwyczajnie uwikłani po nie właściwej stronie, ale nie są tak po prostu źli. To jak kończą postacie w serialu... Tarantino lubi to. Druga kwestia to przesłanie. To czym jest ten serial jest tym, czy dla nas w PRLu był "Miś, czy "Kingsajz". Kiedy tylko spojrzy się nawiązania do spodni w stylu nazistów Dedry Miro to na myśl przychodzą wspomnienia. To więzienie z pierwszego sezonu, skazanie przez głupich urzędników, to takie systemowe globalistyczne zło, skojarzyło mi się z "Przebudzonymi", podobnie jak korporacjonizm ukazany głównie w drugim sezonie. To jest tak znakomicie świeże spojrzenie na aktualny świat i jego zagrożenia. Powiedziałbym, że ostrzeżenie przed przebudzeniem mocy. Reasumując... to nie jest historia dla dzieci.
Przecież nawiązania do nazizmu są od początku, od filmu z 1977 roku. Masz zaniżone kryteria dla "arcydzieł". Serial ma swoje zalety, szczególnie pierwszy sezon, wyraźnie lepszy dramaturgicznie od drugiego, ale naprawdę do arcydzieła mu daleko, obok zalet ma też sporo ewidentnych wad. Arcydzieło, poza tym, że musi być epokowe, genialne, to musi być też spójne, zapięte na ostatni guzik, zarówno pod względem artystycznym, dramaturgicznym, technicznym, jak i fabularnym. Czyli jak zawsze najważniejsze są szczegóły, bo w nich tkwi czart. Nie da się zrobić arcydzieła bez cyzelowania detali, bez dopieszczenia każdego centymetra obrazu. Nie da się zrobić arcydzieła bez iskry geniuszu. Tu czytam posty ludzi dających temu serialowi 10/10, które wybrzmiewają tak, jakby były napisane przez dzieci albo nastolatków w stanie dziecięcej ekstazy, bez odniesienia do dorobku literatury i filmu. Ani literacko (scenariuszowo), ani filmowo ten serial nie jest arcydziełem. Może się podobać, ale to, że coś się podoba, nie oznacza, że jest 10/10. Mnie się podobało wiele przeciętnych filmów (4-6/10), ale jestem pełnoletni i umiem stopniować oceny, zachowywać proporcje i balans. Uważam pierwszy sezon za wyraźnie ponadprzeciętny, wręcz dobry, nawet bardzo dobry w porywach, dlatego dałem mu tę zawyżoną ocenę 8/10. Drugi sezon jest słabszy, ale już oceny dla świętego spokoju nie zmieniam. Ale 10/10? Bez przesadyzmu dziecięcego, proszę. Prawdziwy facet nigdy nie dorasta, ale powinien wykształcić w sobie innego rodzaju dojrzałość, w temacie niezbędnego dorosłym ludziom krytycyzmu. Zgrzyt narracyjny między serialem a filmem Rogue1 też wskazuje, że twórcom nie wszystko się udało, bo nie wierzę w to, że nie chcieli zespolić obu produkcji. Na pewno intencje były takie, by końcówka Andora gładko wchodziła w fabułę i stylistykę Rogue1. Nie udało się. Arcydziełom się wszystko udaje, bo są kompletne i genialne, i nawet jeśli mają malutkie skazy, to nie aż takiego formatu.
Masz ewidentny problem z przyjmowaniem innego światopoglądu. Powiedziałem Ci, że ludzie (w tym ja) nie oceniają filmów w ten sposób, a Ty nadal argumentujesz po swojemu. Problem nie tkwi w argumentacji tylko przyjętym kryterium. Każdy ma prawo do własnego kryterium, a dla mnie kryterium które jest jakąś formą spoglądania reżyserskiego, wytykania potknięć, niedopracowanych działów, nie jest w żaden sposób ważniejsze. Dla każdego co innego jest całym światem.
Przecież drugi sezon nie miał mieć spójności fabularnej, bo został podzielony na cztery epizody rozdzielone rocznymi odstępami (i uniósł ten pomysł).
Więc zarzut chybiony mocno
Dziwny argument. Spójność fabularna dotyczy też tych poszczególnych rozdziałów. Chodzi o kwestie kompozycyjne, realizacyjne, techniczne, fabularne, również te, które mają budować dramaturgię. Wyszło to wyraźnie słabiej niż w sezonie 1, który też miał oddzielne wątki np. więzienie, ale opowiedziane "płynniej" narracyjnie. Od strony "sztuki filmowej" jest to po prostu na nieco niższym poziomie, gorzej zmontowane, a te zgrzyty są w niemal każdym odcinku. Przejście do fabuły Rogue1, które w zamierzeniu twórców miało być zgrabne, zwyczajnie się nie udało.
Jedyny plus to, że Andor ma dwa sezony a nie pięć, ale ten nierówny poziom w 2 sezonie jednak trochę uwiera, nie da się ukryć.
Dosłownie dwa dni temu czytałem recenzję Brytyjczyka (byłego dziennikarza działu kulturalnego BBC), który zwraca na to wszystko uwagę, ale on, inaczej niż ja, uważa, że te zgrzyty są właśnie dlatego, że serial jest o jeden sezon za krótki i z tego powodu w 2 sezonie są te nieumiejętne "cięcia". Nie zgadzam się. Materiał był akurat na 2 sezony, ale druga połowa została po prostu słabiej opowiedziana.
Zresztą w necie można znaleźć sporo recenzji 2 sezonu i gdy autorami są troszkę poważniejsi krytycy, to podchodzą do tematu bardziej analitycznie.
Na Filmwebie z kolei powtarza się zarzut, że pierwsze odcinki 2 sezonu są lekko jałowe, szczególnie w kwestii budowania napięcia czyli nie łapią melodii i tempa. Moim zdaniem cały 2 sezon jest po prostu obarczony lekkim chaosem, za co winę ponoszą reżyserzy i producenci wykonawczy.
Przecież tu w tych smieszkach chodzi przede wszystkim do pokazania jak media i propaganda sieją kłamstwo i manipulują ludem. Ja tu widzę podobieństwo do tego jak eskimoski przedstawiają palę i stynczykow jako terrorystów by uzasadnić swoje eksternistyczne ataki na ludność cywilną i zawładnięcie terenów.
@katylina777 zgadzam się, że sezon drugi jest lepszy.. niewiele, ale jednak od pierwszego. Całość ogląda się super przed Rouge One. Szkoda tylko, że ja pomieszałem kolejność i obejrzałem ponownie Rouge One już po odcinku 9 Andora, a nie po 12 - czyli dzisiaj. Żałuję trochę, bo jednak przecież jest to piękna całość ;)
PS, jeśli zastanowić się co jest potem, to w sumie to smutne, że wiwaty i bohaterstwo dostał Luke, Han i reszta. Oni przyszli na gotowe, a najgorszą robotę i heroizm było wcześniej - w Andorze.
Drugi sezon i tak jest b.dobry jak na wszystko co wyszło w SW od początku. To, że są nieścisłości w filmie i serialu typu muzyka czy zmiany w energii postaci Andora było do przewidzenia. To tak samo jakby porównywać że są nieścisłości w jakości obrazu, muzyce, tempie itd między SW ep4 a Rogue one, które następują pare sekund po sobie w zasadzie. Za to muszę się z tobą zgodzić, że arcydziełem bym tego nie nazwał. Pierwsza połowa serialu, a przede wszystkim środek był dość nudny i odwlekałem serial na tyle, że nazbierało mi się 5 odcinków do nadrobienia.
Też tak to zrozumiałam. Zanim miał te 10-11 lat i trafił pod opiekę przybranej matki-rebeliantki to najpierw żył pewnie te kilka lat wraz z innymi ocalałymi dziećmi i nastolatkami na rodzinnej planecie, gdzie jak widać w pierwszym sezonie nie ma nikogo dorosłego. Miłości do Imperium też tam nie było po tym jak zabili wszystkich dorosłych, a dzieci musiały żyć w prymitywnych plemiennych warunkach zostawione same sobie.
Andor nie powiedział, że należy do Rebelii od 5-6 roku życia tylko, że prowadzi walkę od 6 roku życia. Taka drobna precyzująca uwaga. Owszem jest dysproporcja między Andorem z końca serialu i z filmu ale poza tym dla mnie serial kozak. Naprawdę świetnie się go oglądało.
Zgadzam się, że do arcydzieła daleko, ale i tak jest to nowa nadzieja na to, że można zrobić to co zrobiono przynajmniej dobrze. Sezon II zdecydowanie słabszy, zobaczymy jaki będzie trzeci, bo wszystko wskazuje na to, że będzie. Dla mnie najwyższym poziomem w GW jest Łotr i gdyby film trochę bardziej równał do niego to byłoby bardzo dobrze. Najbardziej przeszkadzały mi aspekty scenograficzne. Ten świat był mało gwizdnowojenny, za mało droidów i obcych ras w rolach, nie tylko jako statystów, bardzo raziły mnie współczesnoświatowe motywy, a zwłaszcza telewizja i technika wizyjna - tego w GW być nie powinno.
Ale dlaczego definitywnie? Ewidentnie jest zostawione miejsce na 3 sezon. W Holywood nie znają słowa definitywnie.
Jaki trzeci sezon? O czym tu jest mowa? Jakaś aberracja totalna, bo serial jest zamknięty... fabułą filmu Łotr 1.
Jak dla mnie nie jest zamknięty. Między ostatnim odcinkiem 2 sezonu a Łotrem jest dziura. Dziura jakiej nie ma pomiędzy Łotrem a Nową nadzieją.
A stolicą Bułgarii jest Lizbona? Andor na koniec serialu jedzie spotkać się z pewnym szpiegiem rebelii i to spotkanie opisane jest od razu na początku filmu Łotr1. Nie wiem jak oglądasz seriale i filmy, może na przewijaniu, dlatego umykają Tobie rzeczy podstawowe dla fabuły. Dla wszystkich jest oczywiste, że serial Andor zakończył się. Dla wszystkich poza Tobą. Jesteś jedynym człowiekiem na świecie, który uważa, że jest jakaś dziura fabularna pomiędzy serialem a filmem. Musisz skontaktować się z twórcami i przekonać ich do swoich racji. Oni faktycznie początkowo myśleli o 5 sezonach (co byłoby kosmicznym błędem), ale ostatecznie zdecydowali się na 2 i to było już wiadome po pierwszym sezonie, kiedy ogłoszono, że drugi połączy się fabularnie z filmem.
Zdecydowanie podzielam opinię, druga część drugiej serii to coś najlepszego co spotkało uniwersum. Mam nadzieję, że poprzestaną na tych dwóch sezonach o Andorze i "Rogue One" i nie zepsują tej historii poprzez eksploatowanie jej kolejnymi odsłonami filmów czy seriali. Mam nadzieję, że ta część historii uniwersum pozostanie taką jaką jest na zawsze.
Będzie 3 sezon ? Nie wiem czy mam już lotra oglądać ? Andor wgniata w fotel, bardzo przyjemnie się oglądało ! Chętnie zobaczyłbym to w jeszcze większej ilosci odcinków.
To mnie teraz nie pocieszyłeś... z jednej strony chciałbym kontynuację tego, ale z drugiej chcę też w końcu zobaczyć Lotra ! :)
Łotra należy oglądać przed Andorem. A jeszcze wcześniej należy zobaczyć Nową nadzieję. Oglądając chronologicznie burzysz zamysł artystyczny.