Co sądzicie o dzisiejszym odcinku naszego ulubionego serialu? ;D
Dobry odcinek, nie ogarniam co się dzieje z tym serialem - dla mnie niebywała zwyżka poziomu. Pomijając oczywiście typowe kwiatki, jak słynna głupota FBI, czy zabieranie na miejsce zbrodni człowieka oskarżonego o wielokrotne morderstwa, bo bez jego supermocy agenci nie są w stanie rozwiązać żadnej sprawy. Logic.
To, co Hannibal zrobił Beverly jakoś mną nie wstrząsnęło. Tzn. niewątpliwie było to pomysłowe i makabryczne, widać Hanni ma zacięcie także w stronę sztuki współczesnej, ale Beverly była dla mnie raczej bezbarwną postacią, majaczącą gdzieś w tle, więc nie będzie mi jej specjalnie brakować. Choć oczywiście szkoda dziewczyny.
Scena gotowania - cudownie ironiczny majstersztyk. Mamy tu dystyngowanego pana doktora kucharzącego wykwintne potrawy w eleganckiej kuchni, mamy piękną muzykę, wysmakowane zdjęcia, rozbijanie jajka z podrzutem i nagle w całym tym wyrafinowanym sosie lądują niezrównanie ohydne nerki Beverly. Toż to lepiej pokazuje, jakim po*ebem jest Hannibal, niż wszystkie okaleczone zwłoki. I tak ładnie wykpiono oczarowanego Hannim widza, że aż mam ochotę bić brawo :D
Gierki Willa jak najbardziej na plus, w tym sezonie chłopak w końcu zaczął używać swojego legendarnego geniuszu.
Alana Bloom jak zwykle pętająca się bez sensu i irytująca. Nie mam pojęcia, dlaczego genialny, wrażliwy Will miałby cokolwiek czuć do tak smętnej i ograniczonej dziewki. Skoro pomysł twórców na jej rozwój to migdalenie się z Hannim, to już wolę, żeby ją zjadł :/
Na plus także sanitariusz ze szpitala. Właściwie wyskoczył ni z gruszki, ni z pietruszki, szkoda że nie sygnalizowali jego obecności w poprzednich odcinkach, ale podoba mi się koncepcja psychola ukrytego wśród personelu psychiatryka. I jego rozmowa z Willem - klimatyczna.
Ukoronowanie - Hannibal zaskoczony, uwięziony i zmaltretowany przez nędznego neofitę psychopatii. Kolejny przykład tego, jak twórcy potrafią zmanipulować sympatię widza. Bo kto nie poczuł ukłucia współczucia dla doktora rozpaczliwie usiłującego utrzymać równowagę na wiaderku? Ja poczułam. Plus perfidną satysfakcję, że ktoś jednak był w stanie mu dokopać.
Ps. Nie da się nie zauważyć jak świetnie Mads prezentuje się zarówno w domowym sweterku, jak i w gustownych kąpielówkach. I on ma prawie 50 lat... Sorry, musiałam :D
Co do sanitariusza to był w poprzednich odcinkach tylko się czaił. Och Mads :) im dłużej się na niego patrzy tym lepiej wygląda!
Widać musiał się dobrze czaić, bo ja go zupełnie nie zauważyłam. Och, Mads... to już perwersyjne, że zrobili z Hannibala pociągającego faceta -_-
Kto wiedział, co Mads skrywa pod garniturami, zdążył się już chyba przyzwyczaić do różnych dziwnych myśli... ;)
Patrząc na Madsa śmiesz twierdzić, że kiedykolwiek wkradnie się tu jakiekolwiek przyzwyczajenie? xD
Myślę, że dokładnie taki był zamysł twórców serialu. Mads w tej roli powoduje ogromną frustrację... Zdrowa umysłowo kobieta znając historyczny rys postaci Hannibala Lectera nie powinna myśleć o nim inaczej jak odrazą i dezaprobatą.. a jednak.. Smakowity , nieprzeciętny obraz Hannibala w wykonaniu Madsa budzi pożądanie i fascynację. Scena mordowania Miriam wyglądała nieco inaczej niż klasyczne "mordowanie" nieprawdaż? Chemia między nim a Bedelią... Strach , który budzi w podświadomości wiedzą psychiatryczno -medyczną... Reagujemy dokładnie tak jak trzeba drogie panie :)
Smakowity, heh ;) Masz rację, celowo tu grają specyficzną urodą Madsa. Nazwałabym to rozczepieniem poznania (jak pseudopsychologia, to pseudopsychologia, a co :P). Bo to, co się najpierw rzuca w oczy to te garnitury (ponoć dobrze skrojony garnitur jest dla mężczyzny tym, czym dla kobiety elegancka bielizna ;), te maniery, ta męska sylwetka... A jednocześnie przez cały czas wiemy, jaki to sadysta, morderca i manipulant. I to, że nas pociąga budzi poczucie winy. Ale nie sprawia, że przestaje nas pociągać. Nie ma co, dobrze to rozegrali ;)
Szczególnie, jeśli nie rozpatrujesz go w kontekście ojca twoich dzieci... "Kochanie, co dziś mamy na obiad?" ;-)
Hanni jako ojciec rodziny to już za wiele o.O Ja nawet nie mogę przetrawić jego romansów z zacną panną Bloom :/
A jak pięknie upozowali Hanniego na tym stryczku. Czy komuś ten obrazek też jeszcze skojarzył się z ukrzyżowanym? Bo takie było moje pierwsze wrażenie, nie mogę odpędzić tego porównania. Te ręce wyciągnięte na boki, ta nagość, ułożenie nóg.
Mnie to trochę mierziło, sama nie wiem dlaczego. Może dlatego, że skojarzeni było aż nadto?
Z ukrzyżowanym trochę tak, ale nie z Chrystusem na szczęście. Najsilniejsze skojarzenie jakie miałam, to jego krew płynąca po schodach przywiodła mi na myśl ołtarz ofiarny.
Według mnie to właśnie miało nam się tak skojarzyć; wcześniejsze słowa sanitariasza o Judaszu, o śmierci Chrystusa... Aż przypomniały mi się słowa- 'if you can't beat god became him?'
Również na początku pojawił się u mnie taki obraz. Ale potem podczas dialogu usłyszałem o Judaszu. Wtedy od razu przyszedł mi na myśl wykład jaki Lecter przygotował we Florencji dla Studiolo. Pierw powieszony Judasz, potem po kolei aż do przedstawienia Pazzich na murach Palazzo. Przyjmując chronologię wydarzeń, ciekawe czy sytuacja z basenu nie zapadła Hannibalowi w pamięci na tyle, że postanowił wykorzystać ją do własnych zbrodni.
Najbardziej podobał mi się nieoczekiwany powrót dr Gideona. I to od razu w roli rozgrywającego w tym odcinku.
Ciekawą menażerię zebrał sobie dr Chilton w tym swoim szpitalu.
Will przechodzi na ciemną stronę mocy szybciej niż Anakin Skywalker. Można by powiedzieć, że 'w podskokach'. Dr Lecter pęka chyba z dumy. Ten "Zły Will" coraz bardziej mi się podoba.
Psychopatyczny sanitariusz palce lizać. Mam nadzieję, że został tylko tak trochę zabity jak dr Gideon. Choć w sumie nie wyobrażam sobie, jaką jeszcze rolę mógłby odegrać w tej historii, to zdecydowanie zasłużył sobie na dłuższy epizod. Dodatkowy plus za minę po tekście "Jeśli mnie zjesz" - chyba poczuł się zachęcony... :)
Finał odcinka był skrojony pode mnie. Hannibal bezbronny i jeszcze w dodatku bez 'rynsztunku', to coś czego się nie spodziewałam.
Choć udało mu się zachować honor balansując na wiaderku, to zastanawiam się jak zniesie całą sytuację.
Jestem tylko stronniczą Madsofanką.... ;) ale po obejrzeniu obu serii i pozostałej części jego filmografii wiem , że da radę zagrać wszystko i tak pokieruje własną siłą wyrazu, że porażkę przekuje w tryumf! Jest mistrzem tworzenia postaci, które intrygują, zaskakują i są wielowymiarowe. Im dłużej się go ogląda tym lepiej poznaje się subtelne środki wyrazu , którymi świetnie żongluje... Zlecenie Willa podziała na niego jak wszystko inne w przypadku Hannibala... Kilkupoziomowo ... a) Pęknie z dumy , że dobrze zmanipulował Willa b) Pęknie z dumy, że takie dobre dzieło jak "bed-Will" skupiło uwagę na nim... c) Będzie mu przykro (ale tylko troszkę), że jego best friend go chciał skrzywdzić :( d) Zaraz mu przejdzie, bo przecież zemścił się pukając Willowi Kizie-Mizie... I jak to Hannibal wyjdzie z tego z pełnym uznaniem .... dla siebie!
A mnie się wydaje, że Hannibal wcale nie będzie dumny z ego co zrobił Will. Mam wrażenie, że chciał swoimi manipulacjami i ingerencją w zdrowie, bardziej go wytresować na swoje "widzi mi się", albo podobieństwo jak kto woli. Nie sądzę, że spodziewał się, że Will będzie zdolny do zlecenia zabicia go. Przemawia za tym ranga kary jaką Will dostanie, bo uwiedzenie jego obiektu uczuć i zabicie Beverly to jest najwyższa kara, która jak dla mnie wywoła wojnę, a Hannibal zmieni taktykę wobec Willa. Tak to widzę. Poza tym jeszcze biorąc pod uwagę jego samozachwyt, to w jaki sposób został potraktowany przez sanitariusza, podziała tylko jak płachta na byka. Stąd z kolei ten miażdżący błąd z kolacją i tym jak się nią najprawdopodobniej narazi. Zacznie popełniać głupie błędy, które prowadzą w kierunku celi w szpitalu Chiltona...
Niestety wszyscy wiemy gdzie zmierza Hannibal... Musi się tak stać , więc błędy muszą być. Tylko jak się te fajtłapy z FBI chwilami podziwia to błędy muszą mieć co najmniej rozmiar całej wątroby a nie ślady DNA, tym bardziej , że nie ma Bev , która choć trochę przez cały sezon 1 była lekko nijaka , to jednak spec był z niej dobry... Mam wrażenie , że postać Hannibala w tej odsłonie miała być bardzo zimno przerabiający dane emocjonalne osobnikiem o wysokim wykształceniu i bardzo wysmaczonym guście ... niekoniecznie odbierającym interakcje międzyludzkie na poziomie znanym przeciętnemu agentowi FBI... Może nawet pomylił w swojej pokrętności uczucie głębokieą fascynację sprawnością umysłu Willa z przyjaźnią...I mimo wszystko "nasz" tok myślenia jest mu w tym przypadku zupełnie obcy... A tak skądinąd to mam nadzieję, że wywęszy intrygę Jacka i na wynos nie da nic co nie powinno opuścić progów jego domu. Puki co zawsze obserwował karmionych ,więc chyba na wynos nie da , bo nie mógłby obserwować reakcji karmionego...
Że w tym żarciu nie będzie nic ludzkiego to wiadomo na 100%, bo sezon musiał by się zakończyć góra za 2 odcinki. A z tego co wiadomo, to się jeszcze trochę zejdzie z tym. Nasza uwaga zostanie odwrócona od Hannibala, za sprawą uniewinnienia Willa i żywej Mirandy. Faktem jest natomiast, że Jack zaczyna się łamać w swoim przekonaniu o winie Willa. Dla mnie to jak teraz zachowuje się postać Hannibala to przeciwwaga dla tego co było w 1 sezonie i jest nam pokazywane jak to wszystko u niego funkcjonuje. Na pewno rozwój wydarzeń nie będzie taki oczywisty jak nam się wydaje, szczeny nam opadną jak zwykle, a jedyne co pozostaje to gdybanie. Satysfakcją może być , że przynajmniej część faktów jesteśmy w stanie przewidzieć.
Kizia mizia xD Padłam :D
To nieudane zabicie Hannibala rozpęta istne piekło, przy którym puknięcie Alany to nawet nie przystawka.
Haha, genialnie rozgryzłaś reakcje Hannibala xD Jesteś lepsza niż Bloom, Chilton, Will i Trudne Nazwisko razem wzięci :D
Liczę, że Hannibalek rozpęta teraz prawdziwe, wielopoziomowe piekło :D
Super!!! Zatrudnię się w FBI jako Chesapeake Willhanna :)
Tam bystrzy albo psychopaci tylko pracują nie wiem , w których się wrzucę :)
Super wieści... Już go polubiłam... Tylko boję się , że Hannibal go nie polubił i dobije go + coś do zjedzenia uszczknie :) Ta fotka z szóstej części w stroju chirurga to pewnie będzie właśnie to obijanie po nieudanej próbie zabicia go przez Jacka... bo do szpitala pewnie trafi postrzelony. Mój syn pod tą fotką napisał " Dzień dobry ! Ja po nerkę. " może miał rację tylko teraz by dodał czyją :)
oo why ?! zaczynam bardziej kibicować sanitariuszowi... sorry Lecter, life is brutal ;P
Nie jest tak żle... Sanitariusza "polubiłam".... Hannibal ma moją dozgonną miłość zapewnioną :) Uwielbiam tę postać od wielu lat ( co czyni ze mnie niewątpliwie psychopatkę ). Jestem też fanką Madsa , więc Mads w roli Hannibala to kilkusezonowa, wielopoziomowa gwiazdka z nieba dla takich jak ja :D
Moja stronniczość mnie powala... ale ON może wszystko... zjeść , zrobić , powiedzieć i w ogóle . Normalnie nie jestem nudna( mam nadzieję.. :) ) ale w kwestii Madsa jestem nudna :)
Nie jesteś. Ten facet mógłby być moim ojcem i wgl i kręci mnie do granic możliwości. Zawsze podobali mi się mężczyźni przystojni inaczej tzn Mads jest przystojny, ale w nieoczywisty sposób. Noo... wiesz o co mi chodzi.
wiem wiem :)
Moim ojcem nie mógłby być ... Mam męża w jego wieku.. sama jestem niewiele młodsza . Też lubię "przystojnych inaczej" . Mój mąż bardzo go przypomina tylko nie jest aktorem :p
Mnie dziwi, że Hannibal je nerki. Przecież organ zajmujący się wiadomo czym, nie wiem czy to to smaczne.
obejrzałam i mam mnóstwo wątpliwości: Jack najpierw ratuje Hannibala a później zabiera jadło z jego przyjęcia do zbadania... hmm i dlaczego Gideon kryje Hannibala ? domyślam się że go podziwia, ale na dłuższą metę to się kupy nie trzyma :) ii na koniec: nie mogę się doczekać min wszystkich prawych kiedy poznają tożsamość prawdziwego Rozpruwacza, btw: prawie wszyscy uważają Willa za psychopatycznego mordercę podczas gdy trup nadal ściele się gęsto w wyszukiwany sposób a Will ni chuchu nie wydaje się być winny czemukolwiek, ale co ja tam wiem - żaden ze mnie agent FBI czy psychiatra ;P