PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=650378}

Hannibal

2013 - 2015
7,9 87 tys. ocen
7,9 10 1 87112
6,6 20 krytyków
Hannibal
powrót do forum serialu Hannibal

Ta zapowiedź 'trójkąta', 'pięciokąta' to bzdury. Cały odcinek był jedną wielką sceną seksu. Atmosferę
można było kroić nożem.
I kto się założy, że Freddie żyje? Szkoda tylko, że zmarnowaliby kultową scenę z płonącym wózkiem
dla kogoś innego. 'Książkowe' sezony będą w niewielkim stopniu przypominać oryginały...

ocenił(a) serial na 2
WendingoLover

Poczytaj sobie mój drogi wklejane przez nas co tydzień wywiady z Fullerem i potem pisz o ambicji i innowacyjności. Jedyną innowacyjnością jest w tym serialu rola Mikkelsena, który dla mnie przebił nią Hopkinsa.

Fuller nie ma już rozsądku, tylko na siłę nabija oglądalność łatając nieudolny scenariusz cytatami i motywami z książek.

Czerwony Smork i Milczenie to doskonałe książki. Bardzo dobrą ekranizacją był Manhunter Manna (łowca) - bo wersja pózniejsza jest dużo słabsza.

Hannibal - jako książka słaby, jako film bardzo dobra, przynajmniej bez ckliwego zakończenia z powieści, ze wspaniałą oprawą muzyczną.

Hannibal Rising to insza istność, ponieważ Harris został zaszantażowany przez producentów do napisania prequela, spieszył się i popełnił gwałt na stworzonej przez siebie postaci.

kelas_aina

Mogę tylko przyklasnąć co do Fullera - czytałem wywiady, nie przepadam za nim, na szczęście nie muszę patrzyć na niego, tylko na TO, co wylezie z głów ekipy. Fuller nie jest ojcem i matką serialu, przypominam. Nie jest jedynym motorem, a przy ocenianiu efektu zwykłem brać pod uwagę więcej, niż słabości i ułomności jednego z twórców, zwłaszcza że tak dobrze maskowane elementami, których nie uświadczyłem w żadnej innej produkcji telewizyjnej, wynagradzającymi to i owo.

Nie mogę się zgodzić z niczym z powyższych oprócz kwestii "Hannibal Rising". Mamy najwyraźniej inne wyobrażenie o "doskonałej książce", a gustibus non disputandum est. I dziwne, że zaznaczasz wspaniałą oprawę muzyczną przy "Hannibalu", jeżeli (i to truizm z kolei) lepiej niż w serialu być nie mogło...

ocenił(a) serial na 2
WendingoLover

Z głów ekipy w drugim sezonie wyłazi coraz większa kupa, poziom obniża się coraz bardziej, dopieszczonej oprawy muzycznej też niet - w sumie po co, przecież mamy bzykanko z udziałem rogatego wojerysty, no ale Ty przecież jesteś najmądrzejszy.

A propos oprawy muzycznej Hannibala - rzecz jasna takie Vide cor meum Patricka Cassidy'ego to nic...

BTW: Twoje zdanie kompletnie mnie nie interesuje.

kelas_aina

Vide cor meum a "Requiem" Faure'a, dla przykładu..? Nie ta liga. Oprócz Vide cor meum, co polecasz z Hannibala..?

To niedobrze i niedojrzale, jeśli nie interesuje Cię zdanie rozmówcy. Mam nadzieję, że to ogranicza się do mnie, albo w najgorszym razie do ludzi o odmiennej opinii, nie do wszystkich. Współczułbym , gdyby tak było.

Dzielimy się opiniami i spostrzeżeniami. To jedyny sens forum. Nikt nie twierdzi, że jest najmądrzejszy, proponuję podchodzić do siebie z szacunkiem.




ocenił(a) serial na 2
WendingoLover

Określenie 2 sezonu jako "najlepsza historia Lectera opowiedziana do tej pory" spowodowało utratę szacunku z mojej strony. Tak więc musisz popolemizować z emo_waitress, jociskiem lub Wieżą Jaskółki. Są bardziej cierpliwe ode mnie.

kelas_aina

Boleję, nawet jeśli nie pisałem o 2 sezonie, a o całości. Całkowita utrata szacunku to bardzo, bardzo drastyczne stwierdzenie, zwłaszcza gdy rozmowa ślizga się po śliskim temacie dzieła filmowego o temacie wielokrotnie eksploatowanym, i gdy bazujemy na opiniach i preferencjach. Czekam więc z utęsknieniem na rozmówców cierpliwych, bo wciąż mamy kilka dni do emisji, a jest o czym "gdybać".

ocenił(a) serial na 7
WendingoLover

Jeśli mogę się wtrącić... Serial był ambitny i innowacyjny na początku. I jak to z produkcjami ambitnymi i innowacyjnymi w Stanach bywa, został zepchnięty na margines przez samych oglądających. Amerykanie nie lubią, mówiąc delikatnie, produkcji, które każą im się mocniej nad czymś zastanawiać. Myślę, że Bryan miał na początku ambicję - którą skutecznie mu pogrzebano brakiem popularności i małą oglądalnością. Aby utrzymać się na powierzchni, musiał wkleić do swojego ambitnego planu zupełnie nieambitne kawałki (które mamy okazję teraz oglądać).

"Traktat o złu" to bardzo ładne określenie. I zupełnie adekwatne. Dla mnie transformacja Willa nie jest czymś zupełnie wziętym z kosmosu, żałuję tylko, że nastąpiła tak szybko i trochę bezrefleksyjnie. Normalny człowiek walczy o resztki swojej tożsamości jeśli czuje, że się coś w niej zmienia. Ale czy Willa można nazwać normalnym? :)

WendingoLover

Nie będę oceniać, czy książki hannibalowe są marne, bo wiesz - o gustach się nie dyskutuje :) Co zapamiętałam z tych książek, to że po przeczytaniu Milczenia jak byłam nastolatką nie mogłam w nocy spać i autentycznie się bałam, za to Czerwony smok mnie uwiódł logicznym prowadzeniem fabuły od A do Z (co uspokaja mój pedantyczny umysł).
Jeżeli chodzi o 3 część tryptyku, czyli Hannibala we Włoszech, to niektóre rzeczy mi się podobały, ale w większości było jak u Fullera - barokowo i efekciarsko, sama historia zeszła na drugi plan.

Przechodząc do serialu: pierwszy sezon jest dla mnie śmieszny i dosyć idiotyczny, z fatalną postacią Willa. Drugi sezon zaczął się o dziwo bardzo dobrze i kontynuował tak do 8 odcinka. Will za kratami nie miał okazji do cudowania i stał się człowiekiem zyskując ogromnie, Hannibal bawił się wszystkim tylko nie Willem, bo miał ograniczony do niego dostęp, co mu też wyszło na zdrowie, wyciągnięto do przodu Jacka, Chiltona i Beverly i dano im coś więcej niż rolę tła i stanie za Willem z rozdziawioną gębą. Do tego doszło moje świadomie olewanie idiotycznych zbrodni i jakoś ten serial zyskał, stał się fajny, oglądałam go z prawdziwymi emocjami i napięciem.

I nie wiem, co się ostatnio dzieje, a już szczególnie jestem zaskoczona rozwiązaniami fabularnymi i skrótami myślowymi z ostatniego odcinka. Nie pasuje mi to do całości i mimo mojego luźnego podejścia do logiki w tym serialu - sorry, ale mam pewne granice. Fabuła ostatniego odcinka została napisana tak, jakby Fuller chciał sobie poszaleć, tu wziął to z książki, to wyciął i myślał, że jakoś to wyjdzie. Stąd kwiatek w postaci lesbijki Margot, która dla posiadania syna idzie ochoczo do łóżka z facetem, którego nie zna, ale który nie jest anonimowy na tyle, żeby zostawić ją i dziecko w spokoju. Bo oczywiście NIE MA innych metod, żeby zajść w ciążę bez ryzyka problemów w przyszłości. I bez ryzyka chorób wenerycznych :D
No ale tak se wymyślił Fuller, do diabła z logiką i zdrowym rozsądkiem!

Dodam do tego jeszcze tyle, że aby bawić się w egzystencjalne opowiastki, moralitety, traktaty o złu, walkę o duszę bohatera itp., trzeba się za to zabrać NA POWAŻNIE. Zapoznać się z szerokim materiałem źródłowym w postaci podręczników do psychologii, historii, rozmawiać z ludźmi (pytanie kolegów z kim by się przespali do tego się nie zalicza). Fuller zupełnie nie ogarnął tematu, co wylazło jak szydło z worka w ostatnim odcinku. Kiełkujące Zło, upadek bohatera, walka o siebie, dokonywanie wyborów, dwuznaczność, moralność, etyka i cala ta szara strefa pomiędzy dobrem a złem - żeby to załapać i dobrze przedstawić, trzeba się ogarnąć i nie ukrywać za pięknymi słówkami, wizjami, pejzażami i artystyczną pracą kamery. Przypomnę Breaking Bad, który jest wiarygodnym, rzetelnym, detalicznym, metodycznie rozpisanym na kartce studium upadku człowieka - i zła. I kupujemy to od początku do końca.
To, co się dzieje z Willem w tym serialu jest zwyczajnie z dupy, nie ma się co oszukiwać. Może gdyby historia została opowiedziana inaczej, innymi środkami, bez tej ozdobnej otoczki, może wtedy dałoby się to przedstawić wiarygodniej.

Fuller ma jeszcze bodajże 3 odcinki do końca, wątpię, żeby mu się udało to odkręcić. Albo chowa wszystko na koniec, żeby zrobić grand finale, w którym okaże się, ze Will udawał i że to był Master Plan jego i Jacka. A wtedy padnę, tylko nie wiem, czy ze śmiechu, czy ze wstrząśnieniem mózgu od silnego facepalmu :)

ocenił(a) serial na 2
emo_waitress

Emo, ja zakupiłam S01 na DVD i oglądnęłam sobie cały na spokojnie w domu. I powiem Ci, że - niezależnie od nieco może męczącej maniery aktorskiej Dancy'ego (zakładam, że on gra tak, jak mu na to pozwalają w ramach scenariusza), to pod względem poziomu stoi o niebo wyżej od tego, co możemy oglądać w S02. Jest zwyczajnie bardziej dopracowany, spójny, wątki nie są na siłę kopiowane i wpychane na chybił trafił. Czuje się klimat - doskonale uzupełniała go oprawa muzyczna i przepiękne zdjęcia. Czuć jest, że wszystko to stanowi spójną całość.Nawet motyw pierzastego jelenia jest wykorzystywany z umiarkowaniem.
Na chwilę obecną tego wszystkiego nie ma, a serial ratuje Mikkelsen i rozwijający skrzydła Dancy.

Co do Hopkinsa - w innych wątkach już pisałam, że Hannibal przed złapaniem i po to dwie różne postacie (także wiekowo), które siłą rzeczy muszą być odtwarzane inaczej. Mikkelsen wspaniale pasuje do doktora korzystającego z uroków życia, który po nocy oddaje się swoim namiętnościom.

kelas_aina

Przyznaję, że już mało pamiętam z tego sezonu, co jest znakiem, jak bardzo był ciekawy :)
Pamiętam za to, że go hejtowałam i wyśmiewałam non stop. No i nie zasiadłam do nowego sezonu z rozwianą grzywką, jak tylko się ukazał co chyba też coś oznacza :)
A nowy sezon do przedostatniego odcinka chwaliłam i piałam z zachwytu.
I na tym opieram moją ocenę :)

Ja coś pisałam o Hopkinsie? Pisałam tylko o książkach, nic o ekranizacjach :O
Poza tym laska, chyba się już dałam poznać na tym forum jako osoba, która atakuje każdego, kto wyskakuje z tymi zakichanymi tekstami: azali któryż lepszym Hannibalem był - hopkinsowy czy mikkelsenowy i dlaczego hopkinsowy?
:D

ocenił(a) serial na 10
WendingoLover

Odwieczny problem tego forum to cień Hopkinsa. Osobiście uważam, że Lecter w filmach (już nieważne w których) to inny Lecter niż ten serialowy, codzienny doktor. W filmie ma kupić nas w przeciągu chwil, niemal pojedynczych scen, serial nie wymusza tego, daje zupełnie inny pogląd na postać, którą można odkrywać powoli. Od czasów "Milczenia owiec" ile zdążyliśmy naoglądać się psychopatów w mniejszym lub większym wymiarze czasowym?

Dlatego pokazanie takiej postaci jak Lecter od kuchni w swojej codzienności to wyzwanie, genialny materiał twórczy a i rzecz bardzo ambitna, której nie sprostano. I już nie wieszajmy psów na Fullerze, który gada bzdury i nie grzeszy zdaje się wnikliwością umysłu. Wina leży po stronie tego, kto zabrał się za ten serial i moim skromnym zdaniem ugotował materiał na hit.

Wszystko opiera się o słowo "MÓGŁBY". Mógłby to być traktat o złu, mógłby to być traktat o upadku człowieka i walce ze złem... Mógłby, a nie jest. Lub inaczej jest, ale na bardzo niskim poziomie. Proszę mnie zabić (i zjeść), ale momentami na poziomie "Zmierzchu". Aż sama nie wierzę, że to piszę

Serial mógłby być innowacyjny, ale nie jest. Jest robiony na półśrodkach, uproszczeniach i kompletnym braku logiki.

Pamiętam, gdy pierwszy raz dowiedziałam się, że kręcą ten serial to ślinka ciekła mi bokiem, taka podjarana byłam. Tak postać, taki temat i co? Mamy papkę, którą mało kto ogląda. Dajmy na to taki "Dexter" serial z tysiącem wad, ale hit. "BB", którego nie oglądałam, ale które obejrzę na pewno, bo ukorzenił się na tyle, że nie oglądając go jestem świadoma fabuły. Kolejny "HoC" który jest swojego rodzaju przełomem.

I mamy "Hannibala", który ma oglądalność na poziomie sieczek, których nawet nie chcę mi się przytaczać. A tak nie miało być, mogłoby być inaczej, serial mógł wywrócić świat do góry nogami zadając pytania, których nikt wcześnie nie zadał. Nawet nie psychikę tylko o naturę ludzką. Temat dobra i zła sam się powinien nieść, ale nie niesie. Ale popatrzmy trochę inaczej.

Emocje - czy serial powoduje u mnie emocje? Czy działa na mnie emocjonalnie? Czy zakładając, że intelektualnie nie jest na najwyższym poziomie ani wizerunkowo powoduje u mnie emocje? NIE. Will z pierwszego sezonu budził u mnie śmiech. Ani nie rozczulił, ani nie kibicowałam mu, ani nie było mu mnie go żal. Nic. W drugim sezonie też nic. Właściwie jest mi obojętny jako postać. I jest mi obojętne czy umrze czy stanie się bestią czy wygra. Kompletnie obojętny jest mi Will. Postać pierwszoplanowa. Więc coś jest tu nie tak. I nie wiem czy efekt kiepskiego aktorstwa? Kiepskiego scenariusza? Nie wiem.

Intelekt - czy serial wpływa na mój intelekt i czy skłania do jakichkolwiek rozważań? Nie. Gadki Hannibala z pacjentami i tekst "Doing bad things to bad people makes us feel good" to nie to. Nie zadaje sobie po emisji pytań o sens ludzkiego żywota o przyczyny ludzkich zachowań itd. Jedyny moment geniuszu to Hannibal mówiący o miłości przywiązany do brzozy. Wtedy pomyślałam sobie "O mądre to".
Dodamy do tego kalka w kalkę kopiuj wklej z książek. W dialogach. To przykre.

Plus jeszcze owy geniusz Willa. Moim zdaniem w ogóle to nie geniusz. Jego wnioski z miejsca zbrodni mógłby wysunąć ktokolwiek z innych seriali a widziałam tego dużo :) Nigdy nie miałam po wizji Willa "O wow genialny wniosek" tylko coś w rodzaju "No dobra Will odbębnił swoje idźmy dalej"

Warstwa wizerunkowa - byłaby świetna. Mroczna, genialna, jesienna taka. Ale w parze z kiepskim materiałem momentami wygląda kiczowato. Ładne jedzonko - ślicznie, ale za dużo tego. Zbyt dużo form wyrazu w taki sposób. Za dużo ujęć w takim stylu. Oszczędność przydałaby się momentami.

Co do Twojego nieszczęsnego stwierdzenia, za które zebrało Ci się cięgi :) Ja przyznam, że coś w tym jest. Ale to zasługa gry Mikkelsena. Ciut gorszy aktor w tej roli i uciekłabym gdzie pieprz rośnie. Też to na co wcześniej zwracałam uwagę - Hannibal od kuchni. W filmach miał konkretną rolę - potwór i genialny psychopata i widz to musiał widzieć. Musiał widzieć, że coś z tym panem ewidentnie nie tak w momencie gdy Clarice przyszła do tej jego piwnicy. Nawet musiał czuć coś w rodzaju strachu i być może fascynacji. I to na już :) Tutaj tego nie ma. Tutaj możemy rozkoszować się maską Hannibala, możemy odkrywać to się za nią kryje powoli jak i tak samo możemy odkrywać niuanse jego przykrywki. W pewien sposób możemy bawić się razem z nim skorupą w której się schował. W filmie na to nie było miejsca. Dlatego Hannibal Mikkselsena to o wiele bardziej wyważony człowiek. Też jeśli chodzi o odkrywanie potwora w samym Hannibalu to mnie serial po części zawiódł. Tak naprawdę nie odkrywamy wymiarów jego szaleństwa. Okrucieństwo do którego jest zdolny było podane chaotycznie i dopiero potem uświadamiałam sobie, że o tu spalił kobietę żywcem, tu przebijał kogoś na żywca czym się dało a tutaj trzymał kogoś w wodzie przez parę dni w ramach swojej wizji.

Łapię się na tym, że już kompletnie obojętne mi są postacie poza Hannibalem. Może z pewnymi wyjątkami. Ale obojętne mi co stanie się z Willem, Jackiem, Alaną (choć czekam na jej reakcję na prawdę i na to czy nie zaciążyła). Freddie mi szkoda. Bella - mam nadzieję, że umrze nie wiedząc kim jest Hannibal. Mason - obojętne czy zostanie zabity, zjedzony czy zjedzony trochę czy tez wyjdzie z tego cało. Margot - umrze, nie umrze - nieważne. Ważny jest dla mnie tylko i wyłącznie Hannibal. Mimo wszystko lubię oglądać te postać, obcować z nią, że tak powiem. Broni się samym sobą jak i grą Madsa.

A wątek Will/Hannibal. Nudzi mnie w sumie. Przy takiej mierze zepsutych wątków i postaci to już mi naprawdę obojętne czy jakoś to uratują czy nie. Czy to będzie spisek czy nie...

Będzie mi miło, jeśli chociaż przeczytasz moje wypociny :)



ocenił(a) serial na 10
jocisko

PS wracając do serialu i filmów. Ja bym tego w ogóle nie porównywała. To dwie różne kategorie wagowe. Mam przyjemność z oglądania Hopkinsa i Mikkelsena, ale w zupełnie innym wymiarze. Gdyby dokonać zamiany i Hannibala filmowego wrzucić do serialu to nie wyszłoby to na dobre bez pewnego przytemperowania. Hannibal serialowy w celi przy Clarice potrzebowałby natomiast pewnej większej dozy szaleństwa w sobie. Co zrozumiałe nawet, bo siedząc w celi, gdy wszyscy wiedzą kim jest nie musi już udawać. Może być sobie bestią na pełen etat. Nie musi zmuszać się aby patrzeć na ludzi jakoś inaczej niż przez pryzmat ich marności.

Nie mogę się doczekać takiego wydania madsowego Lectera :) Ale czy doczekam? Ja raczej tak, ale czy serial doczeka tych dni?

jocisko

Moja droga, zawsze czytam. Pozwól, że odpowiem. Zrobię również co w mojej mocy, by wziąć w obronę mój punkt widzenia i sam serial (najbardziej nadawałby się do tego inny wątek, ale preludium nieszczęsne odegram tutaj). Podejrzewam, że wyjdzie długo i nieznośnie, wybaczenia proszę.

Słusznie zauważasz cień Hopkinsa. Nie dziwi, w końcu to on stworzył ikonę wysublimowanego mordercy-kanibala w "Milczeniu owiec", goszcząc przez zaledwie kilkanaście minut na ekranie. Wiele o tym napisano, pomnik sobie postawił w popkulturze wieczny. Inna rzecz, że zarówno Lecter z książek Harrisa, jak i Lecter z filmów są postaciami kompletnie nierealnymi z punktu widzenia psychologii i badań nad schorzeniami psychicznymi. Mads Mikkelsen gra nie dość, że Hannibala "u szczytu możliwości", to Hannibala dziedziczącego po poprzednikach tylko koncept, szkielet zabójcy o nieprzeciętnej inteligencji, kanibalistycznych skłonnościach, etc. Jego Lecter (częściowo dzięki tasiemcowemu medium, czyli formie serialu) rozwija się przed widzem powoli, odsłania kolejne maski, zastępuje je nowymi. Jak w bunraku, lalkarz i narrator, tyle że w jednej postaci. Nie piszę "psychopata", gdyż postać zrodzona z wyobraźni Harrisa psychopatą nie jest.
Lament nad zmarnowaną szansą na pokazanie "wyjątkowego mordercy" od kuchni muszę uznać za bezzasadny. Ten serial (nie pozbawiony wad!) ma to do siebie, zauważyłem, że budzi skrajne odczucia i rodzi skrajne interpretacje, wrażenia. Śledziłem rozwój wypadków od początku, oglądałem odcinki po kilka razy. To, co Wy uznajecie za "półśrodki, uproszczenia i kompletny brak logiki" dla mnie wciąż jest wystarczająco błyskotliwe i bogate, żeby cieszyć się myślą o następnym odcinku. Czemu? Podam tylko trzy punkty dla przykładu, o resztę może otrę się kiedy indziej.

Rzecz pierwsza, w skrócie: konwencja. Książki Harrisa to kryminały. Filmy o Hannibalu to thrillery kryminalne, z elementami horroru. A "Hannibal"? Jest trochę jak współczesne, filmowe dramma giocoso w najczarniejszym, niespotykanym na scenach wydaniu. Taki dobór formy jest bardzo ryzykowny, a rezultat budzący dysonanse i niejednolity. Widzę w serii elementy hołdujące widzom o mniejszych ambicjach, ale nie wołam o pomstę do nieba, widzę
postaci rodem z opery buffa (Freddie Lounds?) obok bohaterów traktowanych poważnie, przechylających się na stronę kina grozy, kryminału (Tobias Butch, muralista, książkowy Garret JAcob Hobbs) i nie razi mnie to. Nie razi mnie też żonglowanie motywami z kinematografii, pomysły w gatunku ludzkiego poletka z grzybami, wielkiego oka z ciał - nawet
jeśli sam Fuller nie dorasta do zadania, którego się podjął, to think tank serialu przywiązuje mnie do wykreowanego obrazu. Wytykany "brak logiki" to element konwencji, nie muszę godzinami zastanawiać się nad sprawami typu "jak on tam wlazł, jak przemknął niepostrzeżenie przez szpital, jak obezwładnił dwóch agentów FBI przy pomocy chusteczki z chloroformem, jak posadził to drzewo". Nie oglądam przecież Dextera ani Bones. Zamiast skrupulatnie oddanego realizmu otrzymuję oryginalny montaż, oryginalne pomysły, diabelski młyn kontekstów i "furtek" do dalszych odniesień, estetykę, jakiej nie uświadczyłem do tej pory w produkcji telewizji (to trochę jak z najnowszym filmem Jarmuscha, jeden się rozczaruje, jeden będzie wniebowzięty).

WendingoLover

Rzecz druga. Uproszczenia, łatwo o tym mówić, gdy zapomni się jak nieskomplikowane fabularnie były wszystkie filmy na podstawie Harrisa. Półśrodki? Portret typowego bohatera, wciąż genialnego manipulatora, na pewno lepszego niż socjopata z książek Chiltona - trochę Złego, a trochę Mefistofelesa i Fausta (sporo, wg Marlowe'a, polecam serdecznie), namalowany kilkoma technikami - od mocnych konturów w guście ukiyo-e po światłocień iście holenderski. Rozpruwacz z Chesapeake ze swoją wizją "sztuki z śmierci" to pomysł nowy, zestawiony z Hopkinsem wyjadającym mózg Krendlera albo z mało wyrafinowanym czepianiem się biednego Blake'a żadnym prawem ludzkim, boskim czy szatańskim nie zasługuje na łatkę "niedorobienia i jednoznacznie zmarnowanego potencjału". Bynajmniej. Rozgrywka z Willem - a kimże był Will we wcześniejszych produkcjach i w "Czerwonym smoku", że deprecjonujesz pracę scenarzystów i Dancy'ego akurat tutaj? Petersen i Norton (w moim odczuciu naprawdę mdły i słabawy w tej roli) dali lepsze przedstawienie aktorskie? Grali w dwugodzinnych filmach kryminalnych, bez ekstrawagancji, a wciąż bardziej przekonuje mnie specyficznie/chaotycznie rozpisane "szaleństwo" Grahama w "Hannibalu". Nie kibicowałem mu, bo zbyt 'dobry' jest Mikkelsen, nie pociągał mnie emocjonalnie, ale dobremu aktorstwu i przekonującemu mnie pokazaniu człowieka w nieustannym lęku i transformacji nie przeczę, bo nie umiem, bo to byłoby dopiero nielogiczne i krzywdzące. Na szybko - geniusz Willa. Will nie jest geniuszem i nie ma nim być. Ma specyficzny dar empatii i INTERPRETUJE DOWODY, zdarza mu się przecież popełnić błąd. Jego "olśnienia" trafiają do mnie jako oniryczne wizje spowodowane oględzinami miejsca zbrodni, a nie błysk nadludzkiej inteligencji (nic takiego nie istniało u Harrisa, o ile dobrze pamiętam, za to o kiepskiej formie psychicznej głównego bohatera i pomyłkach w powieści wspomina wielokrotnie). I raz jeszcze - w rzeczywistej kryminologii takie badanie przestępstw jest niemożliwe, lepiej od początku traktować postać Willa z przymrużeniem oka.

WendingoLover

Rzecz trzecia. Tło. Czytują blog stylistki od dań i jestem zadziwiony ich kreatywnością. Wspomniany przez Ciebie nadmiar nie leży mi na żołądku - patrz wyżej, konwencja. Muzyka to żelazny punkt "Hannibala", mogę śmiało powiedzieć, że przykuwa mnie do serii. Podłożony (zwykle z wyczuciem) pod scenę kręconą w (cyt) "bardzo świetnej" manierze utwór który lubię i szanuję sprawia, że cieszę się jak dziecko nieledwie. Bach, Mendelssohn, Schubert, Mozart, Faure i wielu innych, wdzięczny jestem za to twórcom. Do tego przeróżne smaczki, od dialogów przy stole (niekonwencjonalne poczucie humoru) przez będące jak dla mnie atutem cytaty z książek i filmów po rysunki medyczne z Gersdorffa, pierwsze dźwięki baletu Strawińskiego grane na pianinie Willa... Komu się takie rzeczy nie podobają, kogo nie bawi ptaszek Starling, Hannibal głaszczący owieczkę, wzmianka o rachmistrzu, niech pierwszy rzuci kamieniem. ;)

jocisko

"I mamy "Hannibala", który ma oglądalność na poziomie sieczek, których nawet nie chcę mi się przytaczać. A tak nie miało być, mogłoby być inaczej, serial mógł wywrócić świat do góry nogami zadając pytania, których nikt wcześnie nie zadał. Nawet nie psychikę tylko o naturę ludzką. Temat dobra i zła sam się powinien nieść, ale nie niesie. Ale popatrzmy trochę inaczej."
sto procent racji. jak się dowiedziałam o Hannibalu, to se kwikłam z radości, jak te świnki vergerowskie na widok mięsa. Obejrzeliśmy entuzjastycznie rodzinnie 1 odcinek. Potem mniej entuzjastycznie drugi. Potem już nie oglądaliśmy, rodzinka się hannibalowo wykruszyła. Jedyny powód, że oglądałam dalej Hannibala jest takie, że się nudziłam w pracy i nie miałam co oglądać - więc zapuściłam H :)
Można wyciągnąć wnioski z takiego podejścia, nie?

"Plus jeszcze owy geniusz Willa. Moim zdaniem w ogóle to nie geniusz. Jego wnioski z miejsca zbrodni mógłby wysunąć ktokolwiek z innych seriali a widziałam tego dużo :) Nigdy nie miałam po wizji Willa "O wow genialny wniosek" tylko coś w rodzaju "No dobra Will odbębnił swoje idźmy dalej"
Mentalista, Lie to me, genialny Sherlock - wszędzie jest pokazane, jak bohater dochodzi do swoich wniosków, okoliczni ludzie doceniają, podziwiają, hejtują. Will macha jarzeniówką, wygłasza werdykt, reszta paczy, pokręci się po miejscu zbrodni, sprawa rozwiązana. Will idzie do domu ze swoją sztuczną genialnością.

Warstwa wizerunkowa dla mnie wciąż jest na najwyższym poziomie, ale tak mnie naszło - skoro motywem przewodnim tego sezonu jest japońskie papu - to czy właśnie nie powinni dostosować obrazu do tego motywu? Minimalizm, proste formy, oszczędność, stonowanie...

Intelektualnie o tyle ten serial nie wypalił, że całkowicie pominął wątek moralności, etyki i dobra, skupiając się całkowicie na złu i przemocy. Nie można stworzyć porządnego moralitetu bez Mroku ORAZ Światła. I wszystkiego pomiędzy. Przechodzenie Willa na ciemną stronę - choćby nie wiem jak było planowane, jest głupie i widzowie z tego co widzę wyczuwają instynktownie ten fałsz.
Zwróć uwagę, że na forum akceptowano Willa w momencie jego nasłania mordercy na Hannibala, bo to było normalne ludzkie uczucie - zemsta w stylu wikińskim :) Logiczna jest taka nienawiść, że się zabija przeciwnika, który dokonał tylu krzywd wobec mnie i wobec niewinnej osoby (Beverly!).
Wszystko zaczęło się kiełbasić w momencie przywleczenia ciała Tiera do Hannibala - bo tego nie można już pod nic podciągnąć, a jeżeli jest faktycznie częścią planu antyhannibalowego - to gdzie w tym wszystkim jest Will, którego znamy? Will zabijający Tiera w domu - ok, Will wykorzystujący ciało, potem przez cały odcinek bawiący się z Lecterem w gierki słowne, idący do łóżka z potencjalnie chorą kobietą, której praktycznie nie zna - gdzie refleksja, gdzie wątpliwości? Nie ok.
Czy Will znowu został sprowadzony do 1 sezonu, czyli bycia efekciarskim elementem wystroju wnętrz?
Sorry, wolałam go odpływającego na sali sądowej, smutnego, że Beverly nie przyszła go odwiedzić sama z siebie, zmagającego się z sobą po wydaniu wyroku na Hannibala (choćby i tylko wizjami, ale zawsze coś), opuszczonego i zdradzonego, depresyjnego, z poczuciem winy i dyszącego zemstą po zabójstwie Beverly. Był człowiekiem.
Teraz jest znowu zabaweczką Hannibala i Fullera. Przedmiotem. Elementem wyrazu.

ocenił(a) serial na 10
emo_waitress

Chilton żyje, bo sam ojciec twórca Fuller brał się w obronę tego postrzału. A to, ze Freddie nie zyje to wiadome było :)

emo_waitress

Najbardziej ciekawi mnie uzasadnienie rzekomego uwięzienia/zatrzymania Freddie w Wolf Trap Virginia.
Czemu Will miałby ro robić, czy Freddie (ze swoją niewiarygodnością, brakiem dowodów, wcześniejszymi animozjami) jest aż tak cenna? Czy nie jest tak, że zrozumiał: "by pokonać bestię, musi nie tylko udawać, ale samemu stać się w jakiejś części jej odbiciem" i zabójstwo w samoobronie, podczas którego i tak miał halucynacje z Hannibalem/Wendingo, mu nie wystarczyło? Jeśli jego głównym motywem jest dies irae dla Hannibala, czy ryzykowałby podstawiając mięso mężczyzny, którego razem z Doktorem pokroił i upozował w muzeum..? I czy finał sezonu, w którym po tym wszystkim Freddie wyskakuje z szafy i doprowadza jakoś (nie mówię o Badelii, Vergerach, etc.) do konfrontacji Jacka z Lecterem nie byłby, łagodnie mówiąc, w złym guście?

ocenił(a) serial na 2
WendingoLover

w złym guście jest tutaj mnóstwo rzeczy od początku drugiego sezonu.

ocenił(a) serial na 6
WendingoLover

Tak, wiem, jak to wszystko wygląda - śmierć Freddie powinna być oczywistością. Ale Miriam też miała zostać rzekomo zabita przez Hannibala, przecież wszystko na to wskazywało.

Freddie żyje, na pewno nie wróci już w tym sezonie (chyba że na chwilkę tylko w finale). Jak znam życie, to pewnie scenarzyści namieszają nam w głowach i pewnie ekipa znajdzie JAKĄŚ część Freddie. A potem, jak już powróci, to pan Fuller w swoich bełkotliwych wywiadach powie, że to miało być odzwierciedlenie uwięzienia Miriam, która odkryła prawdę o Hannibalu (tak jak Freddie z Willem). Voila, jest metafora, głębia, wizja artystyczna i takie tam :)

Może to było mięso pana Tiera? W końcu coś tam Will jeszcze miał w tej lodówce, nie zwróciłem uwagi :)

ocenił(a) serial na 2
jocisko

Wiesz, z drugiej strony to H. wybiera przeznaczone do konsumpcji fragmenty ciała bardzo starannie. Mięso może być łykowate, ale np. taka wątroba może być w ładnym stanie, mięsista i jędrna :D

mariakonopnicka

jestem po 2x10

dla mnie serial trochę dziwny właśnie will zabił tą reporterke ale zdaje mi się że tak naprawdę ona żyje a te mięso nie było ludzkie, pewnie chciał wrócić Hannibala i się przekonać jest jest nim w 100% (zjadając te mięso)

ciężko teraz sę połapać ale myślę ze will robi to wszystko specjalnie tak aby Hannibal w końcu dostał za swoje.

mariakonopnicka

Genialna scena końcowa, gdy twarz Willa pokrywa się z Hannibalem! DUŻY plus :D

ocenił(a) serial na 6
mariakonopnicka

Mnie na szczęście ten odcinek szybko przeminął. Seksy przewijałem, bo nic ciekawego (widząc Hannibala już zwłaszcza), a co za tym idzie, sporo czasu zaoszczędziłem xd

W sumie jedyne na co czekam, to na sceny z pierwszego odcinka, kiedy w końcu Jack będzie wiedział jaki był głupi przez cały ten czas (i mam nadzieję, że nie tylko on będzie świadom).

ocenił(a) serial na 8
mariakonopnicka

A czy tylko mi się wydaje czy w hannibalu wprowadzili dużo chińszczyzny? tytuły odcinków, ta muzyka - gong czy dzwony, aż ciarki przechodzą. I jeszcze to mieszanie Willa z Hanibalem, idzie sie pogubić. Z odcinka na odcinek bardziej mieszają

ocenił(a) serial na 2
makaronki14

Sporo wschodnich elementów jest też w jego gabinecie - nad sofą na ścianie wiszą drzeworyty japońskie, na ścianie jest chyba maska do kendo, jakiś terakotowy konik i chyba coś z tajlandii na jednej ścianie. Do tego zbroja samurajska w sypialni.

Japończszyzna stała się modnym dodatkiem wnętrzarskim :D

ocenił(a) serial na 9
kelas_aina

z tego co pamiętam to młodość Hannibala jest związana z orientalnymi klimatami...

ocenił(a) serial na 2
more_than_a_woman

może to aluzja do tej skośnookiej ciotki z Hannibal Rising

ocenił(a) serial na 10
more_than_a_woman

Chyba z orientalną ciotką xD

ocenił(a) serial na 9
jocisko

a coś innego napisałam ;> xP

mariakonopnicka

Odcinek jest tak .... dziwnie psychodeliczny, że nie wiem w zasadzie jak go ocenić. Pod kątem realizmu na pewno nie - to kryterium dawno odpadło. Ni to psychologia, ni to groteska, czasem ociera sie o komiksowość, momentami aspiruje do realizmu - taki ni to ptak, ni to ryba, takie nie wiadomo co. Już to zresztą kilka osób zauważyło na forum. Nie wiem, może twórcy eksperymentują z nowym stylem. Mam nadzieję, że ostatni odcinek coś wyjaśni, może okaże się, że to np. wizje Willa w psychiatryku, w którym nadal siedzi.

Chiltona nadal brak, kiedy wyjaśnią w końcu co się z nim stało? Chciałabym wiedzieć, czy czekać na jego powrót czy to próżna nadzieja. Miriam też się ulotniła - ktoś tam w ogóle o niej pamięta? Czy wprowadzili ją ponownie tylko po to, żeby usunęła mi Chiltona?

Co do Freddie - mam niemiłe wrażenie, że kiedy tylko ktoś zaczyna myśleć i dobrze kombinować, to natychmiast jest usuwany. Najpierw Bedelia, potem Frederic, teraz Freddie, wygląda na to, że Jack, który zaczął robić postępy w kojarzeniu faktów, też może źle skończyć. Niestety, w myśl tej zasady, Alana przetrwa i do końca ostatniego sezonu będzie raczyć nas swoją bezmyślnością.

Will i ciemna strona mocy. Jakoś tak kilka odcinków temu wpadło mi do głowy, czy scenarzyści nie planują pozbawić Willa świadomości, po której stronie się znajduje, tzn. czy w tej pogoni za Lecterem nie przekroczy granicy. Po dzisiejszym odcinku miałam wątpliwości, ale jednak nie wierzę, że Graham zaczyna upodabniać się do swojego wroga. Myślę, że to ma być gra z widzami, którzy do końca nie mają mieć pewności. Ja po prostu w to nie wierzę, dla mnie to jest prosty chwyt na stworzenie napięcia, tyle że coś tu nie wyszło tak jak pewnie miało w zamierzeniu. Jeśli Will naprawdę zabił Freddie, to będzie wyłącznie głupie.

Sex scene - tu już w ogóle nie wiem, o co chodzi. To znaczy, wiem o co chodzi z Hannibalem i Alaną. Nie rozumiem natomiast co walnęło Willa w głowę, że przystał na jakże uroczą propozycję Margot. Dziwne to było jak i cały odcinek. Jeśli ktoś jest w stanie wytłumaczyć mi sens tej sceny, byłabym wdzięczna. Może umyka mi jakaś symbolika.



ocenił(a) serial na 9
Pani_Zima_1989

1. Tak, twórcy najwyraźniej eksperymentują. Z różnym skutkiem.
2. Fuller w wywiadzie wyjaśnił, że Chilton przeżył. Planuje go oddać widzom w jednym z późniejszych sezonów. Inna sprawa czy zostaną one zrealizowane.
3. Freddie - zbyt duża wiedza jest w tym serialu zabójcza.

ocenił(a) serial na 8
mariakonopnicka

Też zastanawiałem się kiedy ten wirtualny trójkąt zamieni się w rzeczywisty. A gdy się już tak stanie zjedzą nieulubioną postać serii i wszyscy purytanie będą narzekać, że promują homoseksualizm (kanibalizm spoko ;)).

ocenił(a) serial na 8
mariakonopnicka

Jedynym wytłumaczeniem tego wszystkiego, co się dzieje, jakie jestem skłonna przyjąć, to że Freddie żyje a Jack wie o wszystkim i jest częścią super planu Willa pt. Jak zostać najlepszym przyjacielem Hannibala i wbić mu nóż w plecy.

mariakonopnicka

kto w końcu jest zabójcą Will czy Hannibal? bo się już pogubiłam w tym wszystkim....

ocenił(a) serial na 10
kaziulla17

Zabójcą kogo? Freddie?

jocisko

ogólnikowo niby pokazane było w tamtych odcinkach że to Hanniball teraz znowu w tym odcinku Willa więc nie wiem sama

ocenił(a) serial na 10
kaziulla17

Ona umrze. Ale kto ją zabił? Czy może rzeczywiście Will trzyma ją w piwnicy, ale ona ucieknie i tatko poprawi po synku? Ale on mówił przy Hannibalu o tym mięsie She was coś tam pig" więc po co użyłby słowa she, aby tak niecnie okłamać doktorka? Dokładnie to szło "She was a slim and delicate pig." W języku polskim by to pasowało, ale od kiedy w języku angielskim używa się w stosunku do pigs określenia she? Być może rzeczywiście wziął mięsko z Tiera, a Freddie uciekła, ale raz jeszcze dlaczego tak by ryzykował?

Najgorzej będzie, jeśli Freddie żyje i kontynuuje z Willem grę odnośnie Hannibala, a zwłoki na wózku to nie Freddie, ale będą spalone na tyle, że jej nie zidentyfikują lub zidentyfikują mylnie. Ale to też kupy się nie trzyma bo wymagałoby chociażby kradzieży zwłok o podobnych parametrach. A to już lekka parodia, ale i geniusz w prostocie. Oczyma wyobraźni wyobraziłam sobie jak Will z Freddie zakrada się pod jakieś zadu.piaste prosektorium i dawaj. Mam bekę z tego co napisałam :D

jocisko

Jak napisałaś o tych zwłokach, to mi się włam bohaterów z Breaking Bad przypomniał xD Oby Will i Freddie byli bardziej kumaci. Rozbraja mnie to, że już nikt nie jest w stanie traktować tego serialu poważnie :D No, ale to się zwyczajnie nie da. Ostatnio nawet Dancy w jakimś wywiadzie podśmiewał się z tego, co się dzieje.

ocenił(a) serial na 8
jocisko

a ja mam nadzieje że na tym wózku jedzie dr bloom ,taka napalona jedzie wprost do kochanego hanniego :D

ocenił(a) serial na 2
panteraworange

AHAHAHAHAHA PIĘKNE!!!

panteraworange

Normalnie zakrztusiłam się ze śmiechu, ledwo dycham :D

ocenił(a) serial na 10
panteraworange

Płaczę :D

ocenił(a) serial na 8
jocisko

widzicie kochane kobitki , to się nazywa płomienna miłość:D

jocisko

Zabójcą Freddie nikt nie jest. Mam przypuszczenie graniczące z pewnością ze pani L. żyje.

ocenił(a) serial na 10
kardrig

A konkretniej? :)

jocisko

Co konkretnie konkretniej? Wyraziłem się dość jasno.

ocenił(a) serial na 9
mariakonopnicka

Macie rację zdecydowaną z odbiorem serialu w usa a w europie. Oni tam chcą całymi dniami śmiać się, pieprzyć, jeść i srać, śmiać się, pieprzyć jeść i srać i tak bez przerwy, i tą hamerykanizację widać, bezmyślny konsumpcjonizm bez przyczyn i refleksji, przez to super zapowiadający się serial zmierza do coraz większych uproszczeń, a myślałam że jednak się wybroni, 1 sezon poniósł mnie odmiennością. Również strasznie żałuję że każda postać która zaczyna MYŚLEĆ jest usuwana. Chciałabym zobaczyć realne starcie Hannibala z przeciwnikiem inteligentnym i niezłomnym, na którego nie podziała jego czar, w przeciwieństwie do Willa.
Za dużo jest w serialu seksu. Te sceny też niczemu nie służą. Ok, pierwszy seks H&A ma sens, jest alibi, widać że Hannibal gra emocje przed Alaną. Ale dalej? Tylko dlatego że fani zrobili wielkie WOW co podniosło popularność. Kolejne bzykanie nie daje już niczego. I o mój boże H jest zbyt czuły, nie mogę patrzeć. W ogóle wiecie że na tumbrze jest TEAM ALANA? hahahaha zabijcie mnie :D nawet nie wiem w czym oni jej kibicują, przecież nie podejmuje żadnych działań, ona tylko daje dupy :D sorry za określenie ale tak strasznie tu pasuje :D
przestaję brać serial Hannibal na poważnie, i powiem Wam że to pomaga, bo jest zabawnie :D zbyt duża ilość seksu powoduje u mnie odbieranie go jako podtekst każdej serialowej wypowiedzi :D na udowodnienie sprawdzcie to:
http://victor-james-sinny.tumblr.com/post/84815213512/victor-james-presents-2-gu ys-for-alana-d-d-d
hilarious!!!

ocenił(a) serial na 6
mariakonopnicka

Serial coraz bardziej rozjeżdża się z książkami, niedługo pozostanie chyba tylko wariacją o literackim Hannibalu.

ocenił(a) serial na 9
mariakonopnicka

Fuller zawiązał akcję 2 sezonu jak taki węzeł co tylko wygląda na pogmatwany a jak się pociągnie za sznur to raz dwa i aż ciśnie się na usta: aaaaaaachaa ;o swoją drogą, Will albo faktycznie popłynął i uznał się za mordercę albo meega sprytnie wkręca Hannibala... ogólnie to serial zrobił się dziwny - delikatnie mówić ; ))