PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=650378}

Hannibal

2013 - 2015
7,9 87 tys. ocen
7,9 10 1 87278
6,8 25 krytyków
Hannibal
powrót do forum serialu Hannibal
użytkownik usunięty
MarcelKowal

Jezu, mam nadzieje, że trolujesz, a nie piszesz tego na poważnie...

Raz, że sytuacja z Chiltonem poruszyła ludzi na forum i właściwie cały temat o odcinku sprowadził się do rozważań na temat jego potencjalnej śmierci. Przemo555 wypowiedział się jak najbardziej na temat i podał argumenty popierające swoją opinie. A jeżeli informacja o tym, że w przyszłości powstaną kolejne sezony jest dla Ciebie spoilerem, to obawiam się, że nie powinieneś korzystać z forów... Serial jest o Hannibalu, więc oczywistym było, że jeżeli nie zamierzają skończyć na aresztowaniu Hannibala - czego nie mogą odwlekać w nieskończoność - to będą musieli przejść do ekranizacji książek.

ocenił(a) serial na 7

Nie, nie jestem trolem, pisałem na poważnie.
W skrócie: ludzie muszą czytać informacje o ilości sezonów i treściach w nich zawartych w dowolnym temacie na forum serialu Hannibal, bo to takie oczywiste, że "będą musieli przejść do ekranizacji książek". Przyjąłem do wiadomości. I masz rację: powinienem unikać forów o serialach, które się jeszcze nie skończyły, bo takie kwiatki to standard.
Nie czytałem książek, widziałem dawno temu filmy - mam nadzieję, że ulżyło i połechtało ego, echhhhh
Nie do odpisania.

użytkownik usunięty
MarcelKowal

Uwierz mi, ze wypowiedź jakiegoś tam nieznanego mi człowieczka z internetu nie ma żadnego wpływu na moje ego, bo jest dla mnie po prostu zbyt mało istotne... Pozwól też, że sama będę decydować czy chcę na coś odpowiadać czy nie. Nie lubię jak ludzie bezpodstawnie atakują innych i o ile nie mam zwyczaju wtrącania się w takie dyskusje - bo ani to niczego nie zmieni, ani mnie to w życiu nie potrzebne - o tyle Twoja wypowiedź zszokowała mnie na tyle, że postanowiłam jednak wypowiedzieć się w tej kwestii. Nie mam zamiaru toczyć sporów na ten temat, masz jakieś tam swoje przekonania, nie zmienisz ich i nie moja sprawa. Tylko nie oczekuj, że cały świat dostosuje się do Ciebie. Dla 99% osób na forum informacja taka jaką podał Przemu555 nawet nie leżała blisko spoilera, więc jeśli Ci to nie pasuje, to jest to tylko i wyłącznie Twój problem i to Ty będziesz musiał się dostosować (w taki czy inny sposób).

ocenił(a) serial na 10
wikatoria71

Odcinek mi sie podobal, nawet tak jak poprzedni. Fakt ze to co sie stalo z Chiltonem mnie zszokowalo dosc, ale tez moment gdy byl w swoim domu z Hannibalem i ten sie zaja agentami FBI sam, to bylo troche przegiete.
Tez podzielam wasza opinie o Dr Bloom, nudna i jeszcze wkurzajaca.
I ostatnia rzecz to jest to, ze teraz jedyny powód dla którego zostalo ogladanie serialu to relacja Will/Hannibal, bo tak jak mówiliscie, wszystko zostalo w tym samym miejscu gdzie sie zaczelo. Choc ja najchetniej ogladam sceny z tymi dwoma panami ;)

wikatoria71

CO TU SIĘ WYDARZYŁO?! Chyba najlepszy odcinek jak do tej pory :)

wikatoria71

co mnie boli najbardziej w tym serialu: dlaczego oni ciągle korzystają z usług hannibala przy sprawie the chesapeake ripper, skoro od dawna jest on przez niektórych podejrzewany? wiadomo jak inteligenty i przebiegły jest to morderca, jak potrafi manipulować, a oni (jack) biorą miriam akurat do lectera. choćby nie wiem jak nieprawdopodobne im się wydawało oskarżanie go przez kogokolwiek, powinni korzystać z usług innego psychiatry, dla przezorności. no witki opadają. i mimo, że każdy odcinek mi się szalenie podoba, to takie właśnie przykłady totalnej głupoty niektórych postaci mnie porażają.

ocenił(a) serial na 7
goh

absurd goni absurd Hannibal jest podejrzewany od kilku co najmniej odcinków ale nikt go nie śledzi,nie podsłuchuje ,morduje sobie dalej , FBI ma niezbyt bystrego szefa ( Crawford) serial nie ma za grosz realizmu ale jest spoko mimo tych wad

ocenił(a) serial na 5
Luckyjosh

niech już złapią tego Kannibala, bo to się robi śmieszno- straszne.

ocenił(a) serial na 7
Luckyjosh

Teoretycznie, w zgodzie z litera prawa, nie moga nikogo śledzić bez twardych dowodów poświadczajacych winę. Wbrew pozorom załozenie podsłuchu wymaga uzyskania nakazu sądowego , a dowody oparte na nielegalnym stalkingu przez władze mogłyby być niewazne w sądzie.
Moze brzmi to absurdalnie względem obecnych doniesien o śledzeniu niemal wszystkich obywateli USA przez FBI w ramach walki z terroryzmem, ale jednak oficjalnie tak to wygląda.

ocenił(a) serial na 7
marian_85

no właśnie sam sobie odpowiedziałeś że brzmi to absurdalnie śledzą cały świat a takiego doktorka nie mogli by upilnować come on z resztą dowodów na winę Hannibala jest co nie miara w ogóle FBI nie interesuję że zginęli ludzie zadający się z Hannibalem nie widzą powiązania m in. pacjent Franklyn,Tobias, Dr. Sutcliffe (kolega ze studiów),Beverly, Abigail itd. plus oskarżenia Willa ,Chiltona oraz nawet dr Bedeli Du Maurier


ocenił(a) serial na 7
Luckyjosh

Jednakże śledzą ten świat nielegalnie o to się rozchodzi :) Jednakże abstrahując od tego kontrowersyjnego zagadnienia (mozemy zakładać, ze twórcy serialu nie uznają tej teorii jako rzeczywistej, a jedynie jako poboczną teorię spiskową - w końcu jeszcze nic nie udowodniono, jak narazie są tylko przecieki od min. Snowdena) to oczywiście masz rację, ze FBI jest w tym serialu lekko przygłupawe (choć nie tak bardzo przygłupawe jak w The Following). Mimo wszystko można to usprawiedliwić konwencją serialu według której Hannibal jest takim Super Villainem , który robi rzeczy niemożliwe (wybierz dowolnego głownego złego z opowieści o superherosach i ubierz w garniaczek). Idąc tą drogą FBI musi być nieco głupsze, po to aby główny Hero (Will - posiadający moc bezbrzeżnej nieskrępowanej niczym Empatii) mógł na ich tle wypadac przekonywaująco jako Superman i ten, który owego superwroga poskromi. Jasne, ze to grubymi nicmi szyte i można było poprowadzić te wątki lepiej ( twórcy wielu rzeczy nie przemysleli) ale można przymknąć na to oko z racji właśnie faktu przyjętej konwencji opowiadania rodem z powieści komiksowej. Szkoda trochę, ze scenarzyści ei posunęli się do zabiegu jaki miał miejsce choćby w batmanie (wszechobecna korupcja w szeregach policji), ale mozliwe, ze ograniczała ich jednak książka ( skorumpowany Jack nawet przy luźnej interpretacji byłby nie na miejscu).

ocenił(a) serial na 10
marian_85

Już go mogłaby śledzić Freddie.

ocenił(a) serial na 2
jocisko

Mnie w ogóle dziwi ta ślepota i głuchota Freddie wobec niego. Rozumiem, że wtedy w pierwszym sezonie po wpadce w gabinecie dała sobie spokój na jakiś czas, ale potem, przy takiej ilości trupów? Nie zaczęła za nim jeździć, pilnować go?

ocenił(a) serial na 8
Luckyjosh

W USA funkcjonuje zasada owoców z zatrutego drzewa, co oznacza, że dowody zdobyte w sposób nielegalny jak podsłuch bez pozwolenia, nie mogą być wykorzystane w sądzie, nie można skazać na ich podstawie. Jack musiałby się postarać o jakieś nakazy, a póki co nie ma czym ich poprzeć, tak to można od biedy tłumaczyć:)

goh

sądzę ze Jack przyprowadził Miriam do gabinetu Lectera mając nadzieję że jeżeli Hannibal rzeczywiscie jest Rozpruwaczem to Miriam sobie przypomni/skojarzy że była juz tam wcześniej. Nie wiem ja tak to odebrałam ;)

jeśli chodzi o Jacka i całe FBI to uważam że to osłabia niejako ten serial, bo jeśli przypominaliby oni choć troche prawdziwych "stróżów prawa" to sądzę że serial dodatkowo zyskałby na wartości, a tak to przez nich czasami człowiek sie męczy patzrąc na ich "robote"

wymarzone_kino

owszem, jack przyprowadził miriam do hannibala z taką nadzieją, ale wtedy lecter zaoferował, że pomoże jej sobie przypomnieć. i wtedy już jack powinien podziękować i zabrać ją stamtąd. nie wiem, czy jack jest tak głupi, czy po prostu nie bierze na poważnie podejrzeń willa i chiltona. w sumie na jedno wychodzi.

ocenił(a) serial na 8
wikatoria71

Ja uważam, że odcinek świetny. Fullera nie należy podejrzewać od realizm, więc "absurdy" fabularne traktuję metaforycznie raczej :)
Co do odcinka, to Hannibal jest bezczelny, ale wygrał wszystko do tej pory - stworzył sobie Willa takiego, jakiego chciał - i ma "pacjenta", ale wie też, że ma przeciwnika, który jest sprytny i inteligentny i na którego musi uważać. Will z pierwszego sezonu zainteresował Lectera, ale był bezwolną ofiarą - myślę, że Hanni chciał głębszej relacji, bo rozpoznał równego sobie. W książkach też w końcu Clarice Starling potraktował jak Pigmalion Galateę ;) Z piątej strony, strasznie mi się podoba, jak teraz każdy coś rozgrywa - Jack podejrzewa Lectera i posługuje się Miriam, by coś spróbować dowieść, Will też chce dorwać Hannibala, więc wykorzysta każdego pewnie, Hanni - wiadomo, kukiełki w teatrze to jego specjalność. Bardzo mi się podoba sytuacja, w której się teraz znaleźliśmy, bo mamy bitwę charakterów i inteligencji, a nie procedural.
Chiltona szkoda, ale wierzę, że go Fuller wskrzesi na minutkę jeszcze :D

ocenił(a) serial na 5
nikanike

Nie czytałem książek i nie znam fabuły "klasycznego" Hannibala. Zainteresował mnie poster z Mikkelsenem, bo bardzo lubię tego aktora.
Po obejrzeniu wszystkich na razie wypuszczonych odcinków muszę przyznać, że jest to jeden z gorszych i seriali jakie widziałem. Bardzo tandetny, absurdalny. Ostatni odcinek przyprawił mnie o "rejdża", aż ściągnąłem moje słuchawki i oglądałem bez głosu podchichując z żalu. Absurd goni absurd. Połączenie Mody na Sukces i Z Archiwum X. Serial jest sztucznie przedłużany kałem. Co odcinek kolejny absurdalny motyw uniewinniający Hannibala kompletnie niepokrywający się z realiami. Jeden stan w USA, setki morderstw, jeden sprawca, zero logiki, masa błędów FBI, wyssane z palca zajścia. Jack posiadający IQ 4, ślepy na wszystko jak reszta FBI.

Dlaczego Hannibal ma prawo prowadzić terapię Miriam przy Jacku za pomocą światła skoro jest/był jednym z podejrzanych? Dlaczego jego chata nie została przeszukana wieki temu, nakaz można było zdobyć, w końcu zginęło 43753 osób? Dlaczego Chillton jest brany pod uwage jako Ripper skoro Jack wie że to Hannibal robi terapie ze światłem? Dlaczego Jack nie opiera się w ogóle na doświadczeniach Willa? Dlaczego Miriam nic nie mówi przypominając sobie szkice? Dlaczego wszystkie osoby biorące udział w sprawie nie były sądowo od niej odseparowane i psychiatrycznie przebadane? ...Mogłbym wymieniać dziesiątki takich pytań. Bojkotuję ten serial, straciłem jakiekolwiek zainteresowanie. Żal i tandeta. /

Sorry za rage'a.

ocenił(a) serial na 8
Shpongler

Hej, oczywiście rozumiem, dlaczego serial może się nie podobać, jednak nawet fakt, że powoduje u Ciebie wściekłość, oznacza, że jest zdecydowanie "jakiś", a nie "nijaki", co już dobrze świadczy o serialu.
Wydaje mi się, że odbiór serialu zależy od kupienia lub niekupienia Fullera jako twórcy. On kształtuje swój świat, który jest realizowany, według jego założeń, dość konsekwentnie. Jest i dość postmodernistyczny, ale też momentami post-post, co do mnie na pewno przemawia. Fuller gra z pewnym założeniem, które mówi, że przystajemy na udawanie, ale i tak wymagamy realizmu - vide dyskusje nad prawdopodobieństwem zdarzeń w filmach sci-fi lub ekranizacjach komiksu. Fuller uznał, że skoro chcemy oglądać serial o psychopatycznym kanibalu i pracowniku FBI o trochę nadnaturalnych mocach, to dlaczego nie pójść dalej w "absurd" - stąd te niewykonalne, estetycznie ambiwalentne morderstwa, stąd ciąg podejrzanych, stąd gierki i humor Hannibala. Struktura i forma serialu z góry została założona jako dekonstrukcja motywów i wzorów tradycyjnych form narracyjnych. I za to ten serial uwielbiam, bo jest wyjątkowy dzięki temu. Gra aktorska i Mikkelsena, i ostatnio Dancy'ego też jest fantastyczna, do tego muzyka (flirt klasyki z sonoryzmem i eksperymentami Cage'owskimi), dekoracje (minimalizm, zimne kolory, sceny obiadów nawiązujące do flamandzkich martwych natur) - wydaje mi się, że patrząc na zimno ten serial jest wart uwagi.
Tyle mojej obrony :)
PS: I nie zapominajmy, że też jest w tych "absurdach" dużo ironii i humoru. To naprawdę nie jest pierwszy lepszy procedural.

ocenił(a) serial na 5
nikanike

Wybacz, ale każdą miernotę artystyczną można uzasadnić teorią estetyczną z serii wzbudzania jakichkolwiek emocji. Seriale są produktem przede wszystkim rozrywkowym, czyli docelowo mają nas zabawić. Jeśli widz się wścieka (bynajmniej nie z powodu np. śmierci ulubionej postaci), to raczej chyba nie za dobrze się bawi?
W Hannibalu schemat goni schemat, żadnej dekonstrukcji jakiegokolwiek motywu tam nie dostrzegam (potrzebny przykład dla tezy przeciwnej). Większość bohaterów zresztą, to praktycznie czyste egzemplifikacje pewnych typów (mądra azjatka, wyalienowany/wrażliwy/inteligentny/posiadający super moc, która jest jednocześnie jego darem i przekleństwem główny bohater, głupiutki/poczciwy/odważny szef, naukowiec-śmieszek, super nowoczesne laboratorium itd.). Pomijając fakt, że same założenia serialu ("psychopatyczny kanibal, super-zdolny pracownik FBI") nie są straszliwie absurdalne i uważam, iż spokojnie można je było rozwinąć bez stosowania uproszczeń, czy zwiększania ilości bzdurek logicznych na minutę. Sposób poprowadzenia fabuły raczej wskazuje nie na kreatywność a lenistwo producentów.
Przemoc serwowana przez twórców jest straszliwie przerysowana. O ile w komiksach da się przełknąć taką konwencję, to tutaj zwyczajnie ona męczy, a kolejne wymyślne morderstwa zamiast szokować, irytują, nużą, bądź w ogóle nie robią żadnego wrażenia. Podobnie rzecz ma się z całą symboliką, niesamowicie upychaną w co drugi kadr serialu, żeby przypadkiem ktoś czegoś nie przeoczył. Największym jednak potworkiem Hannibala jest nie sam Hannibal, a muzyka. Fatalne, prostackie, oczywiste, infantylne okropieństwo, niemal wrzeszczące co scenę do widza: "UUuu patrz! Zaraz będzie niedobrze, ktoś komuś zrobi kuku! Uuuu zło!", bo przecież widz musi mień dosłownie na talerzu wyłożone, sam się nie domyśli.
Wszystko, co napisałem powyżej nie oznacza jednak, iż samego serialu nie znoszę, czy nie lubię oglądać. Wręcz przeciwnie. Ale zwyczajnie nie mogę zaakceptować próby uzasadnienia wszelkich bzdurek, nielogiczności, nadinterpretacją z szufladki postmodernizmu.

ocenił(a) serial na 8
jadowity69

Jasne, że seriale z założenia są raczej produktem rozrywkowym, ale nie oznacza to, że nie można ich analizować i zauważać w nich elementów poważniejszych.
I również oczywiste jest, że nie każdej sekundy filmu będę bronić - zdarzają się bzdurki i nielogiczności, ale odniosłam się do zarzutów względem serialu jako całości - "absurdy" są zamierzone, bo w uniwersum serialu nie są absurdami i czepianie się np. morderstw jako nierealistycznych jest porównywalne do czepiania się faktu, że Superman umie latać.
Jeśli chodzi o dekonstrukcję motywów i wątków - na przykład zaserwowane nam w tym odcinku zrzucenie winy na kolejną niewinną osobę - przeważnie schemat narracyjny dążyłby do znajdywania kolejnych poszlak, że Hannibal jest mordercą, a ostatecznie zostałby on aresztowany lub zabity. Fuller gra z tą konwencją najpierw wrabiając Willa, co dla widza - wiedzącego wcześniej, kim jest Hannibal - jest już szokujące (wychodzę z założenia, że nie jesteśmy hipsterami, którzy "wszystko już widzieli i niczym ich się nie da zaskoczyć"), następnie - ad absurdum - wrabia Chiltona. To jest czysty postmodernizm, ironiczne spojrzenie na oczekiwania widza i tradycyjne prowadzenie fabuły. Kolejny przykład - dojrzewanie Willa. Znów, zamiast spodziewanego przekształcenia się z bezradnej ofiary w zdecydowanego policjanta, Will zostaje nam coraz bardziej przedstawiony jako pewna kopia Hannibala. Następnie - wspomniane przez Ciebie morderstwa - według mnie genialny zabieg. Dostajemy ogromne, nieprzystające siłą rażenia do serialu zbrodnie (ludzki totem, oko z ciał), które zaraz znikają - tak się nie robi w standardowej narracji - pada zasada decorum.
Będę też bronić muzyki, dawno nie słyszałam tak dobrego zmieszania nawiązań muzycznych (klasyka + sonoryzm właściwy dla horroru + w tym odcinku, jeśli dobrze pamiętam, jazz a la filmy policyjne z lat '60 i '70).
Ja tego serialu nie uważam za świętość, niesamowicie dobrze się przy nim bawię (twórcy zresztą wykazują niesamowite poczucie humoru), ale wiadomo, że to nie jest dzieło, które ma zmienić czyjeś życie. Będę jednak bronić pewnych interpretacji, bo jest dość oczywiste, że koncepcja serialu nie powstała w dwie godziny na kolanie i po prostu twórcom należy się jakieś uznanie za ich pomysły.

PS: Tak, symbolika oraz wizualizacje mogą męczyć, jednak wydaje mi się, że Fuller zwyczajnie puszcza do widzów oko w tych scenach.

ocenił(a) serial na 5
nikanike

<<Jasne, że seriale z założenia są raczej produktem rozrywkowym, ale nie oznacza to, że nie można ich analizować i zauważać w nich elementów poważniejszych.>> Niewątpliwie. Natomiast przy analizach konkretnych elementów trzeba też uważać żeby nie przeszarżować.
Świetnie, że został przytoczony przez ciebie przykład z ostatniego odcinka. O ile wrobienie Willa w serie tych morderstw (i tym samym przewrotność losów Grahama oraz Lectera w stosunku do pierwowzoru) było akurat bardzo dobrym zagraniem ze strony scenarzysty, to przeniesienie winy na Chiltona jest czymś zupełnie niepoważnym, jest zabiegiem, który zdaje się, ma jedynie wydłużać czas serialu, nic więcej. Zwyczajnej dłużyźnie (brak pomysłu na pełne zagospodarowanie czasu wszystkich 12 odcinków) przypisujesz zewnętrzną wartość przewrotnej gry z widzem. Ale ok, pójdźmy przez chwilę tą drogą i zwróćmy również uwagę na dwa różne momenty: moment kiedy grasz z widzem, a moment kiedy zwyczajnie robisz z niego kretyna, licząc, że ten kupi wszystko, bo „taka konwencja” (jeśli bawimy się w maksymalny rozrost absurdu, i w „ironiczne spojrzenie na oczekiwania widza i tradycyjne prowadzenie fabuły” to dlaczego nie zrobić tak, by ludzie w serialu zaczęli chodzić wyłącznie na rękach? Przecież widz oczekuje czegoś zupełnie innego! Określona forma pozwala przymykać oko na pewne sprzeczności, ale są granice, po przekroczeniu których popada się jedynie w kicz, autoparodię itd.). Drugi przykład z przemianą Willa, jak dla mnie to standardowy schemat „utwardzania skóry” głównego bohatera, przemiany koniecznej (bo ustanawiającej przecież samą fabułę jako taką). Uznanie go za „pewną kopię Hannibala” jest za mocnym stwierdzeniem jak na razie. Co do samych morderstw, twórcy przede wszystkim dążą wiecznie do wywołania szoku u widza, co raz bardziej „oryginalnymi” pomysłami. Wszystkie totemy, pszczółki, kwiaty we wnętrznościach przypominają jedne wielkie zawody (scenarzystów i morderców) o nagrodę dla zabójstwa roku. Poza tym, niezależnie od tego, jakie uniwersum „Hannibal” stara się budować, nie uwierzę w dziadka budującego totem z ciał, czy w fakt o wielkim natężeniu psychopatów na kilometr kwadratowy Minnesoty.
Elementom klasyki w ścieżce dźwiękowej oczywiście nie mam nic do zarzucenia, natomiast cała reszta cechuje się hałaśliwością, pretensjonalnością. Muzyka „Hannibala” wyłącznie wrzeszczy, zamiast budować klimat, stanowić łączność z formą, treścią, tym co niewypowiedziane (jak to jest np. w „Detektywie” ).
Twórcom owszem, należy się uznanie za kilka pomysłów (dwa lub trzy, może cztery; w tym Mikkelsen w roli głównej ;-) ), ale z drugiej strony bardzo balansują na krawędzi kiczu.

PS. Pytanie czy puszcza oko, czy raczej wali pogrzebaczem po łbie. :)

jadowity69

,,O ile wrobienie Willa w serie tych morderstw (i tym samym przewrotność losów Grahama oraz Lectera w stosunku do pierwowzoru) było akurat bardzo dobrym zagraniem ze strony scenarzysty, to przeniesienie winy na Chiltona jest czymś zupełnie niepoważnym, jest zabiegiem, który zdaje się, ma jedynie wydłużać czas serialu, nic więcej."

Pod koniec odcinka zaczęłam się zastanawiać ilu jeszcze bohaterów wyląduje w tym pomarańczowym kombinezie, zanim złapią Hannibala. Jest w czym przebierać do końca sezonu.

Nie zdziwię się jak w nastepnym odcinku Jack zacznie siebie podejrzewać o bycie Rozpruwaczem, żeby na końcu samemu się zaaresztować.:)

ocenił(a) serial na 8
Pani_Zima_1989

W końcu Will powiedział Jackowi, żeby niczemu i nikomu nie ufał ;) Jack aresztujący samego siebie sprawiłby, że serial dostałby ode mnie 10/10 albo i 11/10 :P

Pani_Zima_1989

Padłam xD Tak, Jack jest zdecydowanie zdolny do takiej akcji xD

ocenił(a) serial na 9
TorZireael

Chciałabym to zobaczyć ;D

ocenił(a) serial na 8
jadowity69

Wydaje mi się, że doszliśmy do clou naszej dyskusji - problem granicy, której nie może przekroczyć twórca, jeśli chce być brany na poważnie - dla mnie Fuller do tej granicy nie dotarł jeszcze, dla Ciebie tak :) Ja zdaję sobie sprawę, że twórcy czasami wystawiają widzów na zbyt dużą próbę, ale mi to koresponduje z coraz większą bezczelnością Hannibala w serialu (ostatni odcinek jest tego doskonałym przykładem).
Jeśli chodzi o przypisywanie pewnym wątkom znaczenia, to tak, to jest moja filozofia odbiorcy, że raczej staram się zakładać, że twórca każdy element dzieła przemyślał dokładnie (dobry twórca, a za takiego mam Fullera) - oczywiście, tu też muszę postawić granicę, bo o ile np. będę tak podchodziła do "Hannibala" czy "Sherlocka" (kolejny serial, który bazuje na swoim mało rzeczywistym uniwersum i który chyba mnie uodpornił też na to, co teraz widzę w "Hannibalu"), to już nie do "CSI" czy "Jak poznałem waszą matkę". Jest to subiektywne, ale daje dużo radości (choć zdaję sobie sprawę, że również jest dość ryzykowne).

Właśnie to, że muzyka wybija z rytmu i z formy, jest fantastyczne - widz ma się poczuć niekomfortowo w tych momentach.

PS: Myślę, że jednocześnie puszcza oko i wali pogrzebaczem ;)

ocenił(a) serial na 9
nikanike

<popcorn> :D

ocenił(a) serial na 5
nikanike

Konstruujesz jakąś przedziwną wizję „Hannibala” jako postmodernistycznego eksperymentu grającego z odczuciami widzów, gdy tymczasem jest to zwykły serial, ułożony wedle klasycznych reguł, wyróżniający się głównie przerysowaną przemocą, oraz samą postacią doktora Lectera. Cała reszta nie za bardzo odstaje od tego, co mamy w reszcie typowych produkcji kryminalnych (cała baza podstawowa – bez subiektywnego naddatku).
Założenie „że twórca każdy element dzieła przemyślał dokładnie” jest zarówno nieszczęśliwe jak i bardzo wygodne. Przede wszystkim z tej przesłanki może wyniknąć wszystko, stąd każda teoria oraz interpretacja przyjmuje pozory bycia tą odpowiednią, bycia Tym Kluczem Do Zrozumienia Wszystkiego; stąd także ludzie dochodzą do niewyobrażalnie zmyślonych wniosków, historyjek. Zauważ, że twórcy Sherlocka wyśmiali przecież ów sposób myślenia (s3e01). ;-) Sam „Sherlock” zresztą, to zupełnie inna kategoria niż „Hannibal”. Ten pierwszy bawi się otwarcie swoją formułą (bardzo duży nacisk na aspekt humorystyczny), ten drugi przybiera postawę poważną i doszukiwanie się w nim ironii na każdym kroku, przy każdej głupotce jest działaniem na siłę.
Podstawy uniwersum „Hannibala” nie są mało rzeczywiste. „Małorzeczywistość” wynika tylko i wyłącznie z przeciętnych zdolności twórcy, który czuje się usprawiedliwiony przy niedociągnięciach, bo to fikcja, a czego chcecie od fikcji. Nie. Podobnie jak w „The Walking Dead” to, że mam do czynienia ze światem żywych trupów, nie oznacza, iż nie mogę oczekiwać bohaterów z krwi i kości, jednostek będących czymś więcej (a przynajmniej sprawiających takie wrażenie) niż bezładnymi deskrypcjami roztargnionych scenarzystów. Nie oznacza również, iż nie mogę oczekiwać obecności logiki, czy praw fizyki. Świat stworzony musi mieć pewien grunt, fundament zaczerpnięty ze świata "rzeczywistego".
&lt;&lt;Właśnie to, że muzyka wybija z rytmu i z formy, jest fantastyczne - widz ma się poczuć niekomfortowo w tych momentach.&gt;&gt; Sęk w tym, że muzyka zamiast być spoiwem świata przedstawionego, jego elementem, czynnikiem tworzącym i wciągającym w scenę, zupełnie wyniszcza skupienie, wyrzuca mnie spoza seansu, a także przeszkadza w odbiorze. Innymi słowy to jest tak, jakbym oglądał film a nad uchem stałaby mi inna osoba, waląca w garnek drewnianą łyżką z różną częstotliwością i intensywnością. Jak dla mnie to niezbyt „fantastyczne” doświadczenie, które nijak ma się do artyzmu. Ale oczywiście to moje odczucie.
Masz pełne prawo do swojego własnego odbioru serialu, niemniej dla mnie on wykracza daleko poza to, co w zasadzie stanowi fakt, więc nie mogę się z twoją interpretacją zgodzić. Poza tym, czy Hannibal rzeczywiście można wrzucić do postmodernizmu? Twórcy, którzy się podlepiają, bądź są podlepiani pod ten kierunek chcą liznąć tego, co niewyrażalne. Hannibal zaś wszystko nam prezentuje dokładnie pod nosem, na talerzu. Gdzie tam są zapędy do transcendencji?

ocenił(a) serial na 2
nikanike

Nie, twórcy serialu nie przemyśleli dokładnie, właśnie o to chodzi i to jest jego problemem. Niektóre wątki są ucinane, inne kontynuowane, w innych jeszcze są np. zamieniani aktorzy w miarę przypływów i odpływów weny twórczej twórców. Katz miała być tylko w pierwszym sezonie, nagle Fuller się nią zachwycił i stąd w drugim nagle mamy kwiatki typu kolejne śledztwo FBI na własną rękę (na które Crawford, który już raz stracił Miriam w ten sposób) radośnie wyraża zgodę.

Postać Bedelii zniknęła z uwagi na inne plany zawodowe Anderson - a miała być ponoć do końca sezonu.

Takich sytuacji jest coraz więcej i to się robi męczące. Czym innym jest celowe przerysowanie wątków, postaci itp. a czym innym zapychanie odcinków, coby sezon do końca dotrwał.

nikanike

Z porównaniem logiki "Hannibala" do "Sherlocka" się nie zgodzę. W "Sherlocku" rozumowanie Holmesa jest odjechane, ale do ogarnięcia. Jego wytłumaczenia rządzą się wewnętrzną logiką, są w zasadzie możliwe. Natomiast Will jest chyba jednym z X-menów. Te jego genialne wizje, to jeden z najsłabszych punktów serialu, bo za chińskiego boga nie można zrozumieć, co to w ogóle ma być. Twórcy sami nie wiedzą, skoro tłumaczą to pokrętnie autorską Teorią Wielkiej Empatii. Sherlock nie ma supermocy, jest po prostu wybitnie inteligentny, spostrzegawczy i logiczny. W skrajnym stopniu, ale coś takiego jest o wiele bardziej do przyjęcia niż olśnienia i wizje romantyczne Willa. Co za tym idzie, cały serial bardziej trzyma się kupy.

Poza tym, jeśli mówimy o graniu konwencją, to w "Sherlocku" jest to obecne w o wiele większym stopniu niż w "Hannibalu". BBC ewidentnie bawi się całą historią, w tym i koncepcją geniuszu Sherly'ego. A Fuller, mam wrażenie, bierze całą opowieść zbyt serio, co się gryzie z komiksowo-teatralnymi wstawkami i oczywistymi błędami logicznymi.

TorZireael

Will wchodzi na scenę zbrodni, mach-mach żarówką i wszystko mu się objawia tylko mocą jego empatii.

Sherlock wchodzi na miejsce zbrodni i widzimy, że obserwuje i wyciąga wnioski opierając się na tym co jest, odrzucając bulszit i na swojej ogromnej wiedzy z zakresu.. wszystkiego :) Widzimy, jak detektyw obserwuje i WIDZI inaczej niż przeciętny człowiek. Dostrzega każdy szczegół i go nie pomija. Do tego dotyka, wącha. Analizuje logicznie i na chłodno wszystkie elementy.

Will byłby o wiele wiarygodniejszy, o czym kiedyś pisałam, gdyby swoje empatyczne supermoce używał opierając się na zbieranych dowodach, faktach i oględzinach miejsca zbrodni.

To by był ciekawy kontrast do Sherlocka, gdyby oboje z Willem opierając się na samych dowodach dochodzili do swoich wniosków opierając się na nadludzkim zmyśle obserwacji i super inteligencji u jednego, oraz super empatii u drugiego (powiedziałabym również o super inteligencji u Willa, ale się nie kapnął, kim jest Hanni).

emo_waitress

Od samego początku mam wrażenie, że Will to taki niedorobiony Sherlock (nawet loczki ma, ale mniej zadbane xD).Fuller potrzebował superdetektywa, tylko nie bardzo miał pomysł, a że dedukcji nie można było podwędzić, to wymyślił Teorię Empatii. Ja bym to nawet kupiła, gdyby Will się opierał na jakichkolwiek dowodach z miejsca zbrodni, badał coś, analizował i na tej podstawie, dzięki swojej umiejętności wczuwania się w innych ludzi, opracowywał przenikliwe portrety psychologiczne sprawców. Ale tu mamy formułę: przybyłem, zobaczyłem, rozkminiłem i wszystko w przeciągu 3 minut. Litości, jak mam uwierzyć, że facet po pobieżnym oglądnięciu ciała i scenerii, drobiazgowo odtwarza całe sytuacje i motywacje ludzi? Czy on absorbuje informacje z powietrza? Asymiluje z energii słonecznej?

Superinteligencja Willa jest jak UFO - wszyscy o tym mówią, ktoś podobno widział, ale nie ma na to dowodów. Jako tako jego wtopty można rozgrzeszyć tym, że jednak ma trochę nie po kolei w głowie. Btw, co temu człowiekowi właściwie jest, to kolejna wielka zagadka serialu. Coś tam sugerowali w pierwszym sezonie, że jakieś traumy z przeszłości, ale chyba temat rozszedł się po kościach. Swoją drogą, co geniusz, to obowiązkowo musi mieć jakieś straszne przeżycia za sobą - chyba tylko Sherlock nie ma żadnych trupów w szafie, które mogły mu skrzywić psychikę - jest jaki jest, bo tak :D

Ciekawe, jak wyglądałby "Hannibal", gdyby BBC się za to wzięło? ;)

TorZireael

Edward Norton w czerwonym smoku oglądał zdjęcia, czytał akta i odwiedził miejsce zbrodni. I dopiero wtedy wystawił "diagnozę".

Holmes ma fajnych rodziców i najlepszego na świecie brata :)
Will z tego co widzę jest sam. Możliwe, ze po traumie, bo to teraz modne.

ocenił(a) serial na 2
emo_waitress

Śledztwo jest też dobrze pokazane w Manhunterze (Łowcy) - z całą pewnością Will nie miał tam wizji rodem z SF...

TorZireael

Will działa na takiej samej zasadzie co Lecter - nikt nigdy nic nie widzi, nie ma świadków, nie ma dowodów, kamery nic nie rejestrują, przenika ściany szpitala i sądu. Oni są dla siebie stworzeni. Dwie połówki tego samego geniuszu:)

emo_waitress

Świetny post,takie same mam odczucia :).

Adorianu

Dziękuję :)

ocenił(a) serial na 3
wikatoria71

Powiem tak - z jednej strony fajnie, że się coś działo, ale z drugiej strony jak bardzo mnie już zaczyna irytować ten brak logiki w serialu...

W całym Baltimore żyje tylko dwóch choć odrobinę kumatych gości - jeden z nich jest psychopatycznym zabójcą, a drugi siedzi więzieniu niesłusznie uznawany za tego pierwszego. I jeśli znajdzie się ktoś kto nabierze jakiś minimalnych podejrzeń co do Lectera to oczywiście:

- Nie, nie podzieli się tą opinią z kimś innym. Naturalnym rozwiązaniem jest pozostawienie tego tylko dla własnej osoby..
- Nie, nie podejmie żadnych działań w związku z podejrzeniami. Żadnego śledzenia, żadnych podsłuchów - przecież Hannibal może okazać się tylko jakimś seryjnym zabójcą - pff, co najwyżej zginie jeszcze trochę osób. A nawet jeśli ktoś podejmie jakieś działania to:
- Oczywiście w pojedynkę i na własną rękę. I oczywiście w taki sposób, aby dać Lecterowi trochę luzu i pola do popisu.

Twórcy serialu - błagam obdarzcie w końcu przeciętnego mieszkańca Baltimore jakąkolwiek inteligencją. Tak bardzo ciężko mi się patrzy na głupotę większości ludzi w serialu w tym szefa FBI - naiwnego jak małe dziecko.

ocenił(a) serial na 9
gawlacki

Powiem tak, odcinek baardzo mi sie podobal, Alana baardzo mi sie nie podoba, ta tępa ściera wierzy bezkrytycznie we wszystko, żadnego dochodzenia, sceptycyzmu, uczuć, wyrazu- mam nadzieję że Hannibal ją wkońcu zeżre.

ocenił(a) serial na 2
herbatkowy

Alana to jest jeden wielki koszmar, zachowuje się, jakby Hannibal jej co najmniej mózg przeprał, a nie tylko przeleciał

ocenił(a) serial na 3
herbatkowy

Alana to też taka dziwna postać. Niby tam jakiś romansik z Grahamem miała, jakieś uczucie się pojawiło, ale jak przyszło do aresztowania - to olała Willa na całej linii. Nawet Beverly mu pomagała, a ta nic - bezrefleksyjna szmira. Chociaż na mój gust to jeszcze długo pożyje w tym serialu. Najwięksi głupcy zazwyczaj najdłużej żyją w amerykańskich serialach.

ocenił(a) serial na 9
gawlacki

Zgadzam się w 100%, jak to możliwe że nikt nie chce wyjawić swoich podejrzeń co do Hannibala kiedy wszyscy giną dookoła. To samo z tymi podsłuchami i śledzeniem, idealna metoda na takich jak Hannibal, na pewno nie poradziłby sobie z chodzącymi za nim agentami FBI a tym bardziej z przypadkowymi ludźmi, dołożyć do tego nielegalne podsłuchy (o których istnieniu Hannibal na pewno nie dowie się w sekundzie w której przekroczy próg własnego domu po raz pierwszy od założenia ich) i Hannibal złapany. No i zapomniałem o Jacku Crawfordzie, (który jest bliżej bycia Morfeuszem niż szefem FBI...) jak on może być tak naiwny, przecież potrawy przygotowane przez Hannibala na jego 'dinner party', okazały się normalnymi (może dość kosztownymi) potrawami, to przecież na 100% jakaś ściema, do tego dodajemy fakt ze Miriam powiedziała że Hannibal nie jest ripperem a Chilton jest, przecież to oczywiste że zaszła tu spora manipulacja umysłem a może nawet przeciągnięcie Miriam przez Hannibala na swoją stronę, nie ma siły żeby naprawdę było tak jak ona mówi. Należy także wspomnieć że na Hannibala jest absolutnie 0 dowodów prócz gadania oficjalnie niezrównoważonego psychicznie Willa. No i ostatnie, najważniejsze że wszystkich: jego imię. Przecież nawet dziecko wie że jak ktoś ma na imię Hannibal to na pewno on musi być mordercą-kanibalem, jak 'szef FBI' może tego nie wiedzieć?! No poważnie, roczarowuję się tym serialem.

ocenił(a) serial na 3
kitiko

Jejku, skoro jeden z psychopatów (ten murzyn, co wykorzystywał ludzkie organy na instrumenty) mógł niezauważalnie wyśledzić poczynania Hannibala to mógłby bez problemu zrobić też to wyszkolony człowiek FBI. Podsłuch to jest tak banalna rzecz, że aż dziwota, że nikt na to nie wpadł - przychodzisz do Lectera na kolację, jak nie patrzy to umieszczasz podsłuch pod stołem czy za regałem - kilka sekund roboty. Ale na to nie wpadł nikt.

Dobra, nie jest szefem FBI, ale ma tam jakieś wysokie stanowisko. W ogóle sama obecność w FBI do czegoś zobowiązuje, prawda?

A największym absurdem tego serialu jest, że właśnie każdy działa na własną rękę. Jak ktoś ma jakieś podejrzenia to nie dzieli się tym z nikim innym, nie postanawia sprawdzić tych przypuszczeń tylko bezradnie przygląda sie kolejnym morderstwom. Kpij sobie dalej z tego co powiedziałem, skoro uważasz poczynania bohaterów za logiczne. Mnie one śmieszą osobiscie.

ocenił(a) serial na 4
wikatoria71

Największy nonsens. Jeśli podejrzewano, że Chilton jest rozpruwaczem, to dlaczego nie wysłano oddziału SWAT, tylko trzech agentów, którzy oczywiscie okazali się bezradni w starciu z Hannibalem. Ja rozumiem, że Hanni jest świetnie wyszkolony i zna ananomie ludzką, ale jednak zamordowanie trzech uzbrojonych i przeszkolonych agentów to nie powinna być bułka z masłem i przynajmniej jeden z nich powinien zdołać wyciągnąć broń i spróbować postrzelić napastnika. Dlatego gdyby Crawford racjonalnie podszedł do zagrożenia i zamiast grzecznie pukających agentów wleciałaby granaty hukowe to sprawa byłaby jasna. Inna kwestia to to, jak poruszający się o lasce Chilton miałby pozabijać tych policjantów, a wcześniej tak łatwo dać się złapać Gideonowi.

No i oczywiście nie sposób zgodzić się z absurdem jakim jest ciągły udział Hannibala w śledztwie dotyczącym Rozpruwacza.

Charlie_TSW

Wszystko prawda, zgadzam się zupełnie. To jest dopiero zagadka - jak Hannibal sam zdołał załatwić trzech agentów przeszkolonych do takiego zadania?! Rozumiem, że mógł załatwić jednego - zaskoczenie z pewnością nie byłoby tu bez znaczenia, a Hannibal potrafi wykorzystać taką okazję - ale trzech?! Uzbrojonych?! Co , zabił ich jednym zamachem noża na raz? A może zabił ich jedną kulą - też na raz?

Po tym odcinku twórcy chyba zaczęli u mnie przeciągać strunę wytrzymałości. Przez cały pierwszy i połowę drugiego przymykałam na to oko, bo naprawdę podoba mi się ten serial, ale ze śmiercią Chiltona coś chyba się skończyło.

Pani_Zima_1989

śmierć Chiltona nie jest potwierdzona, a wszystko wskazuje na to że jednak przeżyje ;)
Było juz o tym gdzieś wspomniane ;)

wymarzone_kino

To byłaby jakaś nadzieja.
Czy jednak on nie miał rozwalonej głowy? W ujęciu Chiltona od tyłu wydawało mi się, że tam coś z tyłu się rozpryskuje, że kula przeszła na wylot. Chociaż w sumie dostał w policzek, a nie np. w czoło, więc może jest jakaś szansa.

ocenił(a) serial na 10
Pani_Zima_1989

Kula przeszła przez policzek, wyleciała przez kark. Bryan pisał na twitterze, że można przeżyć strzał w policzek, więc kto wie ;)

wikatoria71

Bryan chyba nie lubi Chiltona. Albo lubi się nad nim znęcać.
Ciekawe, co zgotują mu w trzecim sezonie, jeśli przeżyje ten postrzał.