I jak wrażenia po seansie?.
Ja osobiście wypowiem się później.
Mmm, nie bardzo. Jeszcze jeden odcinek bez Brody'ego, z rzucającą się Carrie i krzywą mordą Dany, a serial zacznie tracić w moich oczach.
Jeszcze jeden odcinek bez Brody'ego, z rzucającą się Carrie i krzywą mordą Dany, a przestanę oglądać
Obejrzany.
Odcinek w sumie niezły choć trochę słabszy od odcinka pierwszego.
Carrie jest mi po tym odcinku równie żal jak w odcinku 1x11. Wszyscy w sumie ją zdradzili z kochaną siostrą i ojcem włącznie. A Saul co na to jak Dar Adal mówił ze musi ja powstrzymać machnął ręką i poszedł, wpadł pod koniec i ją przeprosił niedobrze mi się od niego robi, mógł sobie darować odpowiedz Carrie na jego ''przeprosiny'' bardzo trafna:D.
Rodzinka pana B jak zwykle przynudza no może poza sceną jak Dana straciła cnotę(?) i rozmową Dany z Jessiką dlaczego to nie może ona się spotykać Leo. Dana swoja drogą bierze przykład z ojca w doborze partnerów:D. Słów kilka o Farze, ogólnie fajna z niej postać poza faktem tego jak się ubiera(wiem strój muzułmanki jak mniemam).
No i jest jakaś chemia pomiędzy nią a Quinnem
W sumie Saul zachował się rozsądnie z punktu widzenia swojej posady i posady reszty ludzi zatrudnionych w CIA wrobił Carrie i ma na razie spokój z komisją senacką, ale mógł by być konsekwentny niech sobie swoje przeprosiny wsadzi w tylną cześć ciała........
A za tydzień Broddy oj będzie się działo sądząc po urywkach.....
Gorszy od jedynki, takie jego przedłużenie. Zapychacz. Podsumowanie odcinka to "Fu.ck you, Saul".
Dana wcześniej z tym Zanderem się kochała xD Aczkolwiek nie kupuję tego "Miłość mnie uzdrowiła" w wykonaniu Dany. A ona na tym "dywaniku" Brodiego to już przekombinowanie.
A tam zdradzili, raczej ochronili, jakby zaczęła sypać, to dopiero by się przekonała co znaczy gniew CIA. :)
Epizod raczej nudnawy. Osaczona Carrie - to już było.
Zaskoczyła mnie jedynie scena z dywanem (ma pewnie jakąś specjalną nazwę, ale nazwę to bluźnierczo dywanem), nie myślałem, że Młoda aż tak została zindoktrynowana. No i ta nostalgia w oczach przy przeglądaniu zdjęć stojąca raczej w opozycji do tego co mówiła wcześniej w łazience, notabene chyba najlepsza scena w tym odcinku, co też poniekąd świadczy o tym, że odcinek nie był rewelacyjny.
To jest po prostu dywan... I jaka indoktrynacja? Przecież ona się nie modli, tylko sobie ojca przypomina...
Ale to nie jest specjalna nazwa tylko tłumaczenie dla tego dywanika. Dywanik to dywanik.
z tego co pamiętam to Dona straciła cnotę wcześniej, była taka akcja gdy Jessica dowiedziała się że Brody wyznaje Islam zrobiła mu awanturę jak może to robić i wgl, i że gdyby wszyscy byli islamistami to ich córka zostałaby ukamienowana na stadionie za spanie z chłopakiem, mniej więcej tak to było. I w tedy Dona była z tym Xandrem czy coś
mam podobne odczucia, bez Brodyego serial robi się nudny, jeszcze Carrie znowu pokrzywdzona i osaczona, bez sensu, ciekawe kiedy Rudy wróci :D
Szczerze? Drugi już odcinek obejrzany jednym okiem (z nudów, żeby nie zasnąć musiałem zająć się czymś innym). Motyw Dany/Deyny zupełnie do chrzanu-szczerze mówiąc g... obchodzi mnie ten cały wątek rodzinny. Jest nudny i basta.
Carrie. Nie wiem czy z Claire D. taka dobra aktorka czy to zasługa wrodzonej brzydoty, ale jej postać w tej chwili sprawia, że ciężko ogląda się ten serial. Jest po prostu straszliwie wkurzająca. No cóż-to zapewne wina scenariusza, ale z głównej bohaterki stała się antybohaterem. Przynajmniej w moich oczach. Jej rola jest po prostu głupia na obecnym etapie. I w d... mam tę jej dwubiegunowość. Może inaczej-nie żebym miał w d... jej chorobę, ale fakt, że wciąż jeszcze trzymają ja w CIA.
Brody - a ten to się chyba zgubił w tym lesie, do którego pokicał w ostatnim odcinku poprzedniej serii. Drugi odcinek bez niego, czyli w zasadzie bez najważniejszej postaci całego serialu. Great job scenarzystów. Czyli mamy już dwa odcinki za sobą a fabuła w zasadzie nie dość, że nie drgnęła do przodu, to jeszcze cofnęła się o całą serię - czyli do choroby Carrie.
Saul i ten cichociemny koleś z dziwną facjatą (jakby miał permanentne zatwardzenie). Jedyny ciekawy wątek obecnej serii, choć tyłka i tak nie urywa.
Generalnie póki co flaki z olejem. O ile pierwsze dwie serie summa summarum oceniłem (być może na wyrost) na 9/10, o tyle obecna to słabe 3-4. Zobaczymy co przyniosą kolejne odcinki.
No, zachowanie Carrie jest nie do przyjęcia - dobra, dwubiegunowość i tak dalej, ale o co ona ma pretensje? Przecież nie jest zupełnie bez winy, no chyba, że ten cały romans z Brodym sobie uroiła.
Widzisz, polubiłem ten serial za jego "względnie" realistyczne przedstawienie specyfiki pracy agencji, blablabla. Jednak przekierowanie rozwoju postaci Carrie z profesjonalistki w podrzędną, głupią, tępą bździągwę, która oddaje się nie tylko niedoszłym terrorystom-zamachowcom, ale także przypadkowo poznanym pracownikom monopolowego na schodach własnego domu, wijąc się jakby spędziła dobrą dekadę czy dwie tańcząc wokół rurki sprawił, że z dobrego serialu szpiegowskiego zrobił się z tego mix telenoweli (motyw rodziny Brodyego) z pamiętnikiem zeschizowanej nimfomanki (motyw Carrie)...
Lepiej bym tego nie ujęła. Chyba, że niebawem Danę uśmiercą, to może.. Może dam jeszcze jedną szansę ;)
Przyznam, ze mnie w zasadzie trzyma jeszcze wyłącznie motyw Saula i jego śledztwa z tą nową tłumaczką/analityczką. Zobaczymy jak to pchnie akcję do przodu. Jeśli w następnym odcinku nie będzie żadnego przełomu wartego oczekiwania kolejnych odcinków to niestety, ale odpuszczę sobie na dłuższy czas Homeland...
A tak przy okazji-czy ja się mylę, czy to Quinn jest kretem/podwójnym agentem? Nie pamiętam dobrze poprzedniej serii, ale tam był z nim chyba podobny motyw, prawda?
O ile się nie mylę, to Quinn trzymał sztamę z Estesem - obaj chcieli potajemnie zlikwidować Brody'ego.
Racja! A co się stało z Estesem właśnie? Zginął w zamachu? Kurczę, chyba będę musiał sobie co nieco odświeżyć poprzedni sezon...
Nie z Estesem tylko z Dar Adalem, który zajmuje się tajnymi misjami agencji, poza tym podejrzanie ze w agencji jest kret było już od pierwszego sezonu, a w pierwszym sezonie jeszcze Quinna nie było.
No właśnie nie wiem czy to on, ale przypomina mi się jakiś "ciemny" motyw z Quinnem. Sophie już to wyjaśniła...
Nowa postać jest faktycznie intrygująca :) Mam wrażenie, że Saul cieszy się z tego, że dostał do pomocy nowicjuszkę. Dziewczyna na pewno jest bystra i dobra w tym co robi, ale jest na tyle podporządkowana i jeszcze niepewna siebie, że (przynajmniej według Saula) łatwo będzie ją zmanipulować - patrz cichaczem wypowiedziane do niej słowa o tym, że Fara ma zachować w tajemnicy fakt "wyparowania" sporej sumy pieniędzy.
Mam nadzieję, że ta kobieta w następnych odcinkach pokaże pazurki ;)
Co to Queena, początkowo faktycznie nie był pokazywany w najlepszym świetle, na pewno nie jest postacią o kryształowej duszy i jego rola w całej sprawie nie jest jasna... ale po tym odcinku zaczęłam go lubić, gość pokazuje, że nie uznaje rzucania swoich ludzi na pożarcie, nie wystraszył się także żałosnej próby zastraszenia go przez Saula. Myślę, że jeszcze może sporo namieszać ;)
Dla mnie te oddawanie się na schodach jest bardzo realistyczne. Trzeba sobie wyobrazić specyfikę tej pracy. Oglądałam kiedyś taki program o szpiegach i oni wszyscy mieli niecodzienny sposób na odreagowanie stresu. To nie było popijanie herbatki w domowym zaciszu, ale jazda bez trzymanki. Wszystko to do pompuje adrenalinę plus dzikie imprezy. W tym programie mówiono również o tym, że szpiedzy mają często różne zaburzenia. Testy psychologiczne które przechodzą nie mają wyłonić osób zdrowych psychicznie a osoby o określonych poglądach, postawie, inteligencji i sprytowi. Nie mogą być podatni na wpływy, szuka sie typów niezależnych, odpornych. Może Carrie nie dokładnie pasuje do tego modelu, bo nie jest typem odporności, ale jej choroba sprzyja rozwojowi cech, których nie ma wiele osób.
Dla mnie nie jest realistyczne. Ona nie szuka możliwości rozładowania stresu raczej -chce 'coś ze sobą zrobić" i uderza tam gdzie może. Nie wydaje mi się żeby danie dup.y nowo spotkanemu mężczyźnie miało być dawką adrenaliny,typ bardziej dla osoby która zajmuje/zajmowała się szpiegostwem na terenie muzułmańskiego kraju. Poza tym może być to związane z chorobą- odhamowanie seksualne.
W CIA powinni pracować przede wszystkim odporni bo presja jest niesamowicie wielka,nawet jak się siedzi przed komputerem.
Nie słyszałam żeby ChAD rozwijał jakieś cechy w dobrą stronę,jest to dość ciężka choroba,nieleczona może prowadzić do tragedii. Możesz mieć oczywiście inną opinię,chętnie poznam te wspaniałe możliwości jak np. ludzie dotknięci autyzmem, a których nie mają inni.
Wpiszcie hasło cyklofrenia w wikipedii. Carrie zachowuje się wręcz podręcznikowo. Jednym z objawów choroby w fazie maniakalnej jest brak zahamowań seksualnych (przy czym chcę zwrócić uwagę, że facet ze sklepu był rudy :) nie było to więc do końca bezrefleksyjne działanie, ale może coś na kształt radzenia sobie z tęsknotą za Brodym?).
Inny objaw choroby to podejmowanie lekkomyślnych decyzji, dzięki czemu wielu na tym forum ta postać działa na nerwy. Moim zdaniem gdyby Carrie nie była chora, byłby to zupełnie inny film, raczej nudny.
I czy to naprawdę ma aż takie znaczenie, czy jest możliwe, że osoba chora psychicznie pracuje w CIA? To jest fikcja, nie dokument. Mnie to nie razi.
Wiem że rudy choć do orginału mu daleko(?). No i jak na brak zachamowań to strasznie się przed pocałunkiem wzbraniała. No ale zaczynam się powtarzać.
Dokładnie tak. Carrie odstawiła leki i wpadła w manię - jest zupełnie bezkrytyczna wobec swojego zachowania, nakręcona, rozhamowana seksualnie, wybuchowa i drażliwa. Claire Danes mistrzowsko tą rolę zagrała i, zapewne właśnie dlatego, tak bardzo wielu ludziom jej postać gra na nerwach. Ciężko polubić kogoś, kto zachowuje się zupełnie irracjonalnie, jest impulsywny i wrzeszczy, wtedy, kiedy zdrowy rozsądek podpowiadałby, że trzeba siedzieć cicho i udawać zdrową ;) myślę, że, mimo wszystko, zabieg z chorobą Carrie jest świetnym posunięciem twórców, tak naprawdę nigdy nie możemy być pewni, czy sytuacje, o których ona mówi są realne, czy np. niektóre z nich nie są tylko jej urojeniami ;)
Inna rzecz, to kwestia, czy ktoś taki powinien pracować w CIA i czy jest jakakolwiek szansa, że informację o chorobie udałoby się temu komuś zataić. Myślę, że podczas testów i bezpośrednich rozmów z kandydatem Carrie mogłaby (będąc na lekach oczywiście) prezentować się jak osoba zdrowa, chociaż "z temperamentem", ale znacznie trudniej byłoby chyba zataić historię leczenia - ktoś jej przecież tą chorobę kiedyś rozpoznał, ktoś ją leczył, gdzieś jest jej dokumentacja medyczna, raczej wątpliwe, żeby CIA do tego nie dotarło ;)
Swoją drogą tyle się mówi, że rudzi przyjaciół nie mają, a tu na forum widzę wielu (łącznie ze mną) chce jego powrotu;) inna sprawa, że jako rudy w serialu swoja rolę (rolę rudego) spełnia wybornie - nie dość, że nikt go nie chce, włącznie z własną rodziną, to jeszcze terrorysta-muzułmanin. Nie ma to jak utrudniać sobie życie;)
Wątek Dany jest okropnie nudny i denerwujący. Obawiam się, że ten jej chłopak okaże się zamachowcem :) 3 sezon nie zachwyca. Nie porywa. Ale tak już jest... trzeba wiedzieć kiedy skończyć.
Mam nadzieję, że znów serial będzie potrzebował tylko 3 odcinków na rozkręcenie się. Czekam aż rudy wróci, bo już nudno się robi ; ten odcinek był chyba jednym z gorszych w serialu, wątek Dany jest mało ciekawy.
Ten cały wątek z rodziną musi mieć swój cel nie wierzę, że scenarzyści poświęcają im tyle czasu ot tak sobie, ja obstawiam, że pójdą do odstrzału w późniejszej fazie serialu (nie koniecznie w tym sezonie) co spowoduję kolejną zmianę u Rudego, ukazującą jaki ten terroryzm tak na prawdę jest zły. Innego wytłumaczenia dla tych flaków z olejem serio nie widzę. Na plus na pewno Peter Quinn ten serial potrzebował kogoś takiego jak on ;) , a że to mój imiennik czekam na dalszy rozwój wydarzeń z tym bohaterem.
Ktos mi wytłumaczy na jakiej podstawie CIA dalej twierdzi, że Brody stał za zamachem ? Strasznie ciężko się oglądał serial, który opieranie sie na tej głupocie...
Bomba była w jego samochodzie. Carrie cofneła się w rozwoju w tym sezonie, ciężko mi jej tą scenę na schodach wybaczyć, Broddy też jej tego może nie wybaczyć.
No wiem, ale co to ma do rzeczy. Gdyby bomba była w samochodzie Saula/Estesa to też byłby ich wina xD ?
przecież to Saul jest kretem, dla mnie jest to jasne od połowy I sezonu - te jego dziwne zachowania, akcje, niby bycie za Carrie a wielokrotnie wystawianie jej.
No i dzwinym trafem znalezienie się poza centralą Langley w trakcie wybuchu, gdzie była cała śmietanka CIA a ten akurat sobie na pogrzeb terrorysty pojechał. No ciekawe, doprawdy.
Okaże się w finale, że prowadził od początku jakąś krucjatę, destrukcję Agencji w ramach jakiejś dziwnej samozwańczej misji, odwetu za coś tam brzydkiego, co w działaniu CIA nie podobało mu się lata temu i teraz gdy nadaża się okazja - niszczy CIA i wali w USA.
To nie był jakiś tam sobie pogrzeb terrorysty. Skoro łączyło się to z śledztwem CIA to któryś z oficerów musiał tam być -taka procedura. A czemu akurat on, a nie inny oficer? Bo przecież nie uśmierciliby jednego z głównych bohaterów...
a dlaczego niby nie jest ? przecież to jasne, że w serialu tego typu scenarzyści nie dadzą tego na tacy od 1 odcinka żeby nie było już żadnych zaskoczeń i zabawy do końca serialu. Ja tak obstawiam i tego będę się trzymał do samego końca serii.
Zobaczymy kto miał rację - ja uparcie obstawiam właśnie takiego twista na sam koniec i sporo drobnych scen w trakcie tych 2 poprzednich sezonów za czymś takim przemawia. Saul jest momentami bardzo dziwny.
Twórcy oficjalnie potwierdzili tę informację, a co Ty obstawiasz to już zupełnie inna historia.
Wierzę w to, że Saul ma jakiś plan i tak naprawdę uratuje Carrie przed nią samą, choć ona tego jeszcze nie widzi.
Przecież Carrie chciała być wobec niego fair bo próbowała z nim pogadać zanim pojechała do tej dzienikarki a on ją olał, o tym że kłamał publicznie nie wspomnę. Ładny mi ,,przyjaciel,,
Niby potwierdzili, a może tylko namieszali żeby nas zwieść? ;) Na pewno jest inteligentnym intrygantem, manipulantem i doskonale wie co robi. Rzadko daje się zbić z tropu, praktycznie na wszystko ma gotową odpowiedź, a kiedy coś idzie nie po jego myśli, zaczyna się zastraszanie (patrz jego rozmowa z Queenem w tym odcinku - razem z chytrym uśmieszkiem i wyplutą między słowami groźbą, wylazł z Saula dość paskudny charakter). Zgodził się także na "powstrzymanie Carrie", co można różnie interpretować - albo, jako zgodę na zamknięcie jej w szpitalu psychiatrycznym, albo, jako zgodę, na "zlikwidowanie" niewygodnej osoby. Do tego dziwnym trafem, na skutek zamachu, w którym zginęło praktycznie całe kierownictwo CIA, obejmuje funkcję dyrektora agencji i w tym momencie ma praktycznie nieograniczone środki, z których może korzystać niekoniecznie w zbożnym celu...
Może się mylę i nie jestem obiektywna w tym co piszę, bo od początku Saula nie lubię ;) jeśli okaże się, że jednak jest po jasnej stronie mocy, tym lepiej, będzie to świadczyło o talencie twórców serialu do mieszania nam w głowach :)