Obejrzany.
Odcinek był w sumie bardzo dobry, jest to zasługa zwrotu akcji pod koniec.
Denis i jego postawa mi się podobała w tym odcinku.
Zaś żonka która go wystawia odprawia cyrki z Carrie jest gorsza od niego(ciekawiej by było gdyby się faktycznie kłóciły), mam nadzieje że Dennis się nie przyzna do niczego(no niby już się przyznał).
Oby nie zrobili z niego męczenika pod koniec sezonu, że niby się poświęci by ratować tych konowałów w ambasadzie bo to patryjotyczny bełkot będzie. Saul znowu mial szansę na piękną śmierć ale nie Carrie wcisneła mu łzawe teksty:-żadnej więcej śmierci-(jedyny bohter który mnie ciekawił i tak już nie żyje, a Saula specjalnie nie lubię ale taką śmierć uznał bym za coś pięknego na swój sposób),-chce wrócić do domu-(ciekawe czy ten tekst był na serio?) i mu się odwidziało. Saul ma jeszcze większą depresje niż Broody po tych ośmiu latach w niewoli. Straszny się zrobił z niego mięczak w tym odcinku.
Ostatnia scena ciekawa, ciekawe czy Haquani chce trzymać ludzi w ambasadzie jako zakladników?, czy chodzi mu o coś innego.
No zobaczymy jak to się dalej potoczy.
No Broddy,No Homeland:-).
Piszczie sobie co chcecie ja zdania nie zmienie....
Mowisz o tym, ze w brazylijskiej operze mydlanej ambasador USA moze byc amatorem. I tutaj sie calkowicie z Toba zgadzam. Tak, moze tak w brazylijskiej operze mydlanej byc.
Ponadto mowisz, ze ambasador USA w momencie gdy jego placowka jest atakowana, moze wyjawic agentom ochrony, pracownikom wywiadu USA oraz szefowi CIA wazna informacje, a nastepnie moze nie chciec podac jej zrodla.
Dobrze zrozumialem?
A wszystko to w sytuacji gdy w areszcie znajduje sie czlowiek podejrzewany o szpiegostwo, z ktorym przed chwila ambasador przeprowadzil rozmowe, po ktorej wyjawil sluzbom bezpieczenstwa wazna informacje o zagrozeniu bezpieczenstwa placowki.
Czy wszystko sie zgadza, panno Cairns?
Mówię o tym, że pani ambasador jest człowiekiem, do tego ambitnym, więc na początku będzie chronić własne cztery litery. Tak właśnie by zrobiła osoba w prawdziwym świecie (jeśli postąpi inaczej, to widzimy amerykański heroizm i jakich to oni mają wspaniałych przywódców, co jest dopiero propagandą). Aby to urzeczywistnić wystarczy wysłać kilku ludzi do ochrony dość wąskiego korytarza, który znajduje się pod ambasadą i powiedzieć że to na wypadek ataku. I dlaczego uważasz, że nie mogłaby wpaść na to sama? Atak oczywiście by nastąpił, tych kilku oddelegowanych powstrzyma napór wystarczająco długo, aby zdążyli cofnąć wojsko (o ile wojsko już wyszło, bo jeśli nie, to ambasador może zażądać, aby bronili ambasady przed możliwym atakiem). Jesteś bardzo zapatrzony w szefa CIA, a akcja dzieje się na terenie ambasady, z kolei pani ambasador już udowodniła, że u siebie (a więc w ambasadzie) rządzi ambasador. Nikt nie będzie jej traktował jak gówniarza i prowadził przesłuchania.
Z kolei o zajmowaniu miejsca Saula przez ambasadora chodziło mi o schemat, który występuje we wszystkich serialach i pewne postacie odgrywają swoje role: jest główny bohater, jest jego najbliższy przyjaciel/partner (jeśli odmiennej płci to najczęściej połączone to jest z wątkiem romantycznym), jest mentor/szef starszy wiekiem i doświadczeniem, jest ktoś dziwny obdarzony jakąś umiejętnością i dlatego tolerowany, jest wróg, jest rywal i jeszcze kilka osób, pełniących pewne role, aby widz się nie nudził. Jeśli którejś z postaci zabraknie, wchodzi ktoś inny, aby zająć to miejsce.
Jak to we "wszystkich serialach"? Sa rozne seriale, madrzejsze, glupsze i nie zawsze w tych dluzszych niz filmy opowiesciach rzadzi jakis durny schemat.
Ambasador panstwa to czlowiek, ma swoje wady, ale jesli jest profesjonalista, to wykonuje swoje obowiazki wedlug najwyzszych standardow. Selekcja w sluzbie dyplomatycznej USA jest ogromna, scisle sa tez nadzor i kontrola. To nie jest amatorska organizacja w rodzaju Kolko Gospodyn Wiejskich, jest to czesc ogromnej machiny politycznej i administracyjnej. Kazdy ambasador musi trzymac sie protokolow i regulaminow wewnetrznych, inaczej wylatuje na zbity pysk w ciagu 5 minut od sprzeniewierzenia sie podstawowym zasadom i obowiazkom. Do takich sytuacji dochodzi rzadko, gdyz ambasadorowie USA to zazwyczaj profesjonalisci.
Ambasada nie jest prywatna rezydencja ambasadora. Jest placowka dyplomatyczna panstwa. Ambasador jest tylko administratorem placowki, w imieniu panstwa, ktore reprezentuje. O prywacie nie ma tu mowy. To nie jest posiadlosc Carringtonow z Dynastii. Ambasador USA w takim panstwie jak Pakistan to na pewno szycha, ale nie da sie ukryc, ze w hierarchii panstwowej i pod wzgledem wplywow politycznych stojaca nizej niz szef CIA. Nie moze jednak dochodzic pomiedzy nimi do konfliktow personalnych, bo byloby to przejawem smiesznej amatorszczyzny. Obie postaci maja obowiazek ze soba wspolpracowac, a cel zawsze maja zbiezny, a jest nim interes panstwa. Taka jest ich praca.
W tym serialu scenarzysci stworzyli fikcyjne zalozenie: maz pani ambasador wspolpracuje z obcym wywiadem. Powiedzmy, ze to kupujemy mimo calego nieprawdopodobienstwa zaistnienia takiej sytuacji. Ale maz to maz, to nie profesjonalny, przeszkolony urzednik departamentu Stanu wysokiego szczebla. Od niego mozemy oczekiwac czegokolwiek, wszelakiej amatorki, ale na pewno nie od pani ambasador.
per obawiam się, że tutaj dojdzie do gorszego spraprania sprawy przez scenarzystów, bo w promo do odcinka 10 widać rozmowę pani ambasador z Quinnem o Marines, a jej mąż stoi sobie jakby nigdy nic w tle ;-)
Mnie osobiście interesuje co faktycznie CIA by zrobiło widząc poszukiwanego terrorystę, który ma byłego szefa CIA. Zdziwiło mnie wtedy, że nie puścili "bombki". Zawsze we wszelkich filmach mówią, że agent, który wpadnie w niewolę musi liczyć tylko na siebie. Nikt go nie będzie szukał, ani próbował ratować. A tutaj nie dość, że nic nie robią, to jeszcze idą na wymianę kilku groźnych terrorystów za byłego szefa CIA. Chyba lepiej i szybciej byłoby go wtedy zabić, przynajmniej nie zdradziłby tajemnic swojej agencji..
Po pierwsze nigdy zaden byly szef CIA nie moglby podrozowac bez ochrony. To jest absolutnie niemozliwe. Ale gdyby jakims cudem trafil w rece terrorystow, to administracja amerykanska dolozylaby wszelkich staran by utrzymac ten fakt w tajemnicy. I bardzo prawdopodobne, ze poszlaby na reke terrorystom. Wymiana "jencow" za kogos tak waznego bylaby prawdopodobna. Nie poswiecono by bylego szefa CIA, gdyz o ile jego pojmanie mogloby byc utrzymywane w tajemnicy (przez jakis czas i po negocjacjach z terrorystami), o tyle jego smierc nie moglaby byc zatajona na dluzsza mete. Informacja o smierci bylego szefa CIA to bylaby prawdziwa bomba, ktora rozsadzilaby polityke USA.
Jest jednak pewne ale. Pojmanie bylego szefa CIA wiazaloby sie z ogromnym zagrozeniem wyjawienia tajemnic panstwowych, do ktorych mial on dostep. Wspolczesne techniki przesluchan praktycznie gwarantuja, ze przesluchiwany wyspiewa doslownie wszystko, nawet to czego nie pamieta. Najbardziej ucierpialaby sama CIA, bo ujawnione bylyby jej struktury organizacyjne, niektore procedury operacyjne i sledcze, protokoly itp., wszystko co mogl wiedziec byly szef CIA. To bylaby prawdziwa katastrofa, ktora wymagalaby pozniej glebokiej i kosztownej reorganizacji agencji. Dlatego ewentualna decyzja o zabiciu go moglaby zapasc w tych nadzwyczajnych okolicznosciach. Ale motywem nie byloby zgladzenie groznego terrorysty, tylko wlasnie zabezpieczenie tajemnic panstwowych. W tym serialu o takim motywie nie bylo nawet slowa. Jedyne nad czym biadola, to nad wypuszczeniem groznych zbirow, co jest po prostu smieszne, w kontekscie powazniejszych dla CIA zagrozen. Jesli isc z duchem serialu to nie ma mowy o decyzji zgladzenia bylego szefa CIA, bo byloby to politycznym nonsensem.
Ale przecież Carrie chciała zbombardować Saula i Haquaniego ale pan przyzwoity ją powstrzymał choć miała rację.
Chciala zbombardowac, ale nie po to by chronic tajemnice panstwowe, ale by zabic groznego terroryste. Do tego dochodzily jakies elementy emocjonalne zwiazane z faktem, ze terrorysta zabil dzieciaka...
Ja mowie o tym, ze ewentualne zabicie kogos tak waznego poprzedzone byloby staranna analiza i rozpoznaniem. Amerykanie nie podjeliby takiej decyzji ot tak.
Gotowi byliby pojsc na ustepstwa wobec terrorystow, pod warunkiem, ze sprawa zalatwiona bylaby szybko (tak by miec gwarancje, ze byly szef CIA nie zostal jeszcze poddany przesluchaniom z udzialem chemii).
Krotko mowiac poki byla szansa szybkiego uwolnienia tak waznej persony, to by probowali z niej skorzystac. Zabicie to ostatecznosc. Kwestia zgladzenia przy okazji terrorysty to w tym wyjatkowym przypadku sprawa drugorzedna dla interesow amerykanskich.
No ale odcinek później w rozmowie z Quinnem w samochodzie twierdziła że chodziło o Saula.
Ona do Ayanka aż tak bardzo się nie przywiązała.
Zajebisty odcinek,trzymał w napięciu ostro.Coś mi się jednak wydaje że Saul może umrzeć,np dostał z odłamka czy coś.
Spoiler! :
Uważam że zabicie Saula było by ciekawym posunięciem. Ale nie stanie się to w następnym odcinku, wiem bo widziałem zdjęcia z kręcenia tej sceny i Saul był tam definitywnie żywy.
Poza tym auto w którym byli Carrie i Saul jechało jako 2 i ewidentnie widać, że jako jedyne nie zostało trafione przez RPG.
Dziekuje uprzejmie, dobry spoiler nie jest zly :-\
BTW, s-f czy nie, sezon 4 wciska w fotel.
Zgodnie z tradycją info o oglądalności: odcinek dziewiąty miał oglądalność na poziomie 1.77 miliona widzów co jest wynikiem lepszym tylko od analogicznego odcinka sezonu pierwszego. No oglądalność idzie w górę a po tym odcinku i dość przesadnych pozytywnych opiniach prasy powinna być jeszcze wyższa. Ja po dłuższym namyśle stwierdzam że ten odcinek poza sceną Saul/Carrie nie był aż tak dobry... I pomyśleć że byłem kiedyś największym fanem tego serialu.
tragedia co Ty piszesz..... najlepszy sezon ze wszystkich i to wlasnie bez Brodyego !