Tak mniej więcej się to odbierało. Na początku nie działo się nic super ciekawego, ale nie było też źle. Po zgrzycie w czwartym odcinku (gdy zacząłem się zastanawiać, co mnie ominęło i czy to jeszcze ten sam serial) w końcu zaczęło się robić ciekawie (mniej więcej wtedy, gdy główny bohater postanowił stać się silniejszy). Niestety odcinek nr 12 to totalna porażka: klimatem ani trochę nie przypomina reszty serialu, za to odsłania mroczne strony głównych bohaterów (i bohaterek) (ach ci Japończycy potrafią wszystko schrzanić). Tak więc 11 odcinków oceniam na 6/10, ale ostatniemu daję -18/10, średnia wychodzi 4, stąd ostateczna ocena: 4/10...
A mi sie nie podoba watek romantyczny.Poplatanie k*wy z diablem.Niezdecydowanie Taito odnosnie partnerki mocno mnie irytowalo przez wszystkie 12 odcinkow,a nawet jak sie niby zdecydowal,to i tak nie mogl wydukac slow milosci. No i do tego dochodzi postac Himei,ktora nie zachwyca niczym oprocz barwnych wlosow.Rozpuszczona,zlosliwa,z magicznymi mocami a nie robi nic oprocz nieustannego stekania.Szkoda,dobra kreska,marny pomysl.
P.S.Odnosnie postanowienia Taita o byciu silniejszym-dobry motyw,ale robi sie to nudne w momencie w ktorym powtarza to co 1,5 min. (no i tak naprawde nic z tego nie wynika).