Jego córka to dobrze podsumowała, to była opowieść o życiu Teda ale dzięki niej on sam zrozumiał jak bardzo nadal kocha Robin, mnie to mocno wzruszyło, każdy z nas marzy o takiej miłości która przetrwa wszystko, nawet inne miłości pomiędzy, nawet sam ślub i przygotowania do niego tylko coraz bardziej zbliżały Teda i Robin, tyle że wtedy wybrał przyjaźń, co moim zdaniem było czymś wielkim i mało kto by się tak sam poświęcił
Mnie w tym odcinku NIC nie wzruszyło, a oglądam serial od samego początku, więc powinien wywołać u mnie jakąś nostalgię. Tylko jedną rzecz czułam podczas oglądania - zniesmaczenie. Zniesmaczenie tym, w jaki sposób potraktowano pewne wątki:
1) jak kompletnie olali matkę i okazali brak jakiegokolwiek szacunku dla jej i tak bezsensownej śmierci. Jej chorobę pokazali może przez 5 sekund i to bez jakiegokolwiek ładunku emocjonalnego i tego co było potem. Nie było widać skutków jej śmierci ani nawet reakcji jej przyjaciół. Ponadto co za chamstwo - w tym samym odcinku się poznają i w tym samym odcinku twórcy ją uśmiercają. I to tylko po to by Robin i Ted byli razem. Kompletny brak szacunku.
2) brak szacunku dla związku Barneya i Robin.Od początku sezonu pokazują ich wielką miłość, w jednym odcinku jest zarówno ich ślub jak i... rozwód?? Nie ma to najmniejszego sensu fabularnego. Nie wiem co brali scenarzyści, ale ich decyzje były obrzydliwe.
3) kompletnie zniszczyli postać Robin. Aż szkoda słów na tą nagłą zmianę w jej charakterze. Miałam wrażenie, że to zupełnie inna postać. Jak ona traktowała swoich przyjaciół (i męża)??
No i nie mówiąc już o samym koszmarnym związku Teda i Robin. Jeden z najbardziej toksycznych, irytujących związków w telewizji, a ten odcinek jeszcze bardziej zwiększył moją niechęć do tej pary. Nie dość, że wkurzał mnie przez 9 sezonów niepotrzebnym melodramatyzmem, to w dodatku przez ostatnie 2 sezony bardzo skupiano się na tym, że w końcu obydwoje mogą odpuścić sobie tą swoją obsesję (bo to nie była miłość, tylko niezdrowa obsesja), a tu nagle scenarzyści zapominają o rozwoju swoich postaci i wracają one mentalnie do początku 1 sezonu...
inne tytuły:
Ted Mosby - historia stalkera.
How I met your Stepmother.
How I want to bang your Aunt Robin.
Dokładnie, żałuje, że obejrzałam ten odcinek,, wolałabym żeby sezon ten skończył się na momencie gdy Ted na weselu zauważa matkę. Beznadziejny. Najbardziej mnie zaskoczył rozwód Robin i Barneya, i tak naprawdę Ted kochał cały ten czas tylko Robin tak z tego wynika, która wyszła na typową egoistkę. Żałosne.