Genialne! No po prostu genialne.
Ależ to jest przepięknie rozegrana dyskusja o tak mocno ostatnio zaognionym sporze między lewicą a prawicą i to przecież nie tylko w Polsce. Zadałem sobie pytanie na ile druga strona tej dyskusji się pojawi, bo jednak serial wydaje mi się trochę przesadzony w stronę teamu red pila. A tutaj wchodzę, pierwszy komentarz i miłośnik niebieskiej pigułki nazywa Carol czepialską niedoru....ą alkoholiczką.
To powierzchowne super dobro jakim jest wstąpienie do NAS, jest niczym dobrowolne przystąpienie do Zusu, czy systemu emerytalnego, o który wybór nikt nigdy nie zapytał. Podobnie nie zapytał się sam siebie o dalsze konsekwencje nasz filmowy Haremiarz "Carpe diem". Z drugiej strony brak ugodowości Carol prowadzi do zupełnie niepotrzebnych przypadkowych ofiar, a kto nie z nami ten ruska onuca... tfu! "zdrajca ludzkości". Ten wątek podjęty jak już wskazałem w Matrixie, ostatnio fajnie był ukazany jako tło polityczne w serii Andora. Tym razem jest to jednak wątek główny, a spór odbywa się w zależności od wrażliwości nie tylko na ekranie, ale również w głowie widza. To właśnie dlatego to nie może się dziać zbyt szybko. Chodzi o to, żeby mieć czas sobie to ułożyć w głowie i przemyśleć. Zatem jeśli ktoś nie ma takiego wewnętrznego dialogu, może się trochę nudzić, a takie zmuszające do myślenia kino raczej nie będzie zbyt popularne. Dla mnie jednak, ocena tego serialu pro forma to dziesiątka których dałem kilka. Może obniżę, jeśli się rozczaruję, ale zapowiada się wybornie. Początkowo zastanawiałem się nad wyborem znanej z Braking Bad, a najlepiej z Better Call to Saul, aktorki. Ale po drugim odcinku stwierdzam że ten wybór się obroni. Cóż to trochę tak jakby zostać wysłanym przez korpo jako jeden z kilku specjalistów w delegacje do ambitnego celu otwarcia nowego oddziału za granicą. Tego typu wątki korporacyjne wraz z moralnymi dylematami pojawiały się w poprzedniej dużej roli i ja oceniam jej grę raczej wysoko, a przynajmniej dość wiarygodnie.
Ja jestem team alkoholiczka, ale już widzę, że to będzie spór miłośników zamulania lewego pasa z Mrugaczami podnoszącymi hasło "lewy pas to nie kółko różańcowe". Ta kie spory gdzie jest duży i zaogniony podział zagwarantuje, że będzie z kim i o co się spierać. Nie mogę się doczekać, żeby się dowiedzieć jak i czy w ogóle ten spór zostanie przez twórców zakończony...
o popatrz pan, a ja żadnych sporów tego typu nie zauważyłem. :(
myślę, że bohaterka ma całkowicie w tyłku co tam pan francuz lubi sobie robić i w ogóle jej to nie przeszkadza, byleby tylko chciał z nią współpracować celem przywrócenia normalnego ładu świata, zaś tego typu wymysły jak opisałeś w poście są efektem konstruktu społecznego, którego niektórzy na siłę doszukują się to tu, to tam.
No właśnie z tego powodu jej to przeszkadza, tzn z tego, że skupia się na nieistotnym problemie, i NIE, nie ma w dupie, podejmuje powtórną próbę podjęcia wątku, i co? Pozostaje rozczarowana faktem, że jemu chodzi o kolejną pocieszycielkę do haremu, a nie podjęcie tematu.
"A tutaj wchodzę, pierwszy komentarz i miłośnik niebieskiej pigułki nazywa Carol czepialską niedoru....ą alkoholiczką."
ten komentarz to nie blue pill, a typowy black pill. Tzn pochwala gościa który wcześniej był skazany na przegrywizm i zadupizm (no umówmy się, życie w Mauretanii nie jest usłane różami), wg tego komentarza on wygrywa życie bo uwolnił się z predestynacji społecznej i biologicznej i może być panem świata. Trochę mokry sen black pillowca.
Ciekawe ile czasu mu zajmie przejście od etapu zachwytu nad tą próżnością, do obrzydzenia z jakim będzie patrzył na fałszywe uśmiechy w samotności niczym Tom Hanks w Cast Away...?
Sęk w tym,że literatka przewiduje to intuicyjnie, rozumie wcześniej niż inni, a pozostała grupa jest daleko w tyle. W tenże (a przecież inny) sposób powstaje samotność głównej bohaterki, która niczym szef w firmie, próbując zebrać zespół, ponosi porażkę, pozostaje osamotniona w walce o lepsze jutro.