Przyznam szczerze, że nie czytałem książek, a sam serial polecił mi ojciec. Spodziewałem się więc jakiegoś słabego starocia, włączyłem więc 1 odcinek w pracy z zamiarem oglądania jednym okiem w wolnych chwilach. Okazał się on jednak tak wciągający, że resztę ze wszystkich 5 odcinków oglądnąłem już w domu, obgryzając paznokcie - tak wciągnięty byłem w tą fabułę.

Apropo fabuły, to jest ona genialna. Bardzo mi się podobała, ale to raczej zaleta książki, a nie filmu. Niestety w pewnych miejscach są straszne uproszczenia i akcja nagle przesuwa sie w czasie o dobre kilka lat, a wątki które tutaj są pokazane w 5 minut (np. króla Edwarda) mogły by stanowić osobny odcinek, lub nawet cały serial. Czasem więc można się pogubić kto jest aktualnie na tronie i skąd ten gość się tam wziął (np. król Przybłęda), bo po prostu pojawił się nagle znikąd, wcześniej nie pokazywany w serialu.

Co do efektów czy scenografii, to tak jak już ludzie pisali - jak na 2005 roku to są dość słabe. Przypominają polskiego Wiedźmina trochę. Ja szczerze powiedziawszy myślałem na początku, że to jest francuski teatr telewizji, tak jak to TVP niegdyś robiła. Akcja działa sie w zasadzie tylko w kilku miejscach.

Pochwalić za to trzeba grę aktorską. Praktycznie każda postać wyrazista. Tutaj nie mam odniesienia do książki, ale jak dla mnie to wszyscy zagrali świetnie.

No i na koniec. Czemu czerwony kapturek nie miał żadnych ciuchów na przebranie? ;)