PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=34327}

Lśnienie

The Shining
1997
7,0 4,2 tys. ocen
7,0 10 1 4194
5,2 4 krytyków
Lśnienie
powrót do forum serialu Lśnienie

Otóż film ten to remake według mnie nieporównywalnie lepszego klasyka horroru z 1980 roku „Lśnienie”. Na marginesie zauważę, że poza nielicznymi wyjątkami horror przeżywa od wielu lat poważny regres, zaś najlepsze egzemplarze mają często już po kilkadziesiąt lat.

ocenił(a) serial na 5
Luella

Mógłbym podać wiele przykładów bardzo swobodnego użycia takich terminów jak remake, czy adaptacja/ekranizacja, także przez profesjonalnych recenzentów.
Zwróć uwagę na mój wpis na forum "Lśnienia" Kubricka, dokładnie na jego tytuł:
"Arcydzieło horroru mistrza reżyserii i najlepsza ekranizacja Stephena Kinga".
Formalnie to nie jest ekranizacja, ale jakbym napisał w tym miejscu adaptacja to też nie byłoby to, co chciałem oddać, bowiem nie objąłbym wszystkich filmów opartych na prozie Kinga.
Gdym nie używał takich skrótów myślowych napisałbym tytuł tego wpisu w następujący sposób:
"Arcydzieło horroru mistrza reżyserii i najlepszy film oparty na prozie Kinga".
Ale, czy taka gra słów jest tutaj najważniejsza? Oczywiście bezpieczniej jest używać zamiast "remake" "nowsza wersja", a zamiast "ekranizacja/adaptacja" "film oparty na". Jednak nie zmieni to w istotny sposób sensu wypowiedzi.

ocenił(a) serial na 5
Luella

Widzę, że lubisz sobie łamać głowę takimi rozważaniami. Przykładowo weźmy cztery filmy:
1) "Halloween"(1978)
2) "Halloween2"(1981) - to sequel
3) "Halloween"(2007) - to remake
4) "Halloween 2"(2009) - to remake sequelu, czy sequel remake'u?
Pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 3
anonimowy

Rany, nie wiem:) Problem jest bardzo zawiły i dość abstrakcyjny:). Nie widziałam "Halloween 2" 2009, więc na razie z opisów z trzeciej ręki wnioskuję, że jest to sequel remake'a gdyż wydarzenia w H 2009 są kontynuacją wydarzeń z H 2007. Czy jakoś tak... Więcej być może uda mi się wymyślić jak obejrzę Halloween 2009.
Z resztą przy 10 częściach już trudno się połapać co jest remake'em a co kontynuacją...
A jaka jest Twoja odpowiedź?

ocenił(a) serial na 5
Luella

Przede wszystkim nie zgodzę się z tym, że zamierzasz rozstrzygnąć ten problem na gruncie fabuły. Są seguele, które są kontynuacją pierwowzoru i takie, które można oglądać bez znajomości jedynki (łączy je z jedynką jedynie tytuł i ogólny pomysł na fabułę). Podobnie jest z remakiem. Są takie, które kalkują pierwowzór i takie, które z pierwowzorem mają wspólny tylko tytuł i ogólny pomysł na film.
Moja odpowiedź jest powyżej - "Ale, czy taka gra słów jest tutaj najważniejsza?" :)

anonimowy

Chce mi się płakać jak, czytam niekóre wypowiedzi. Ale nie ma co się dziwić, powodem tego jest fatalny poziom krytyki filmowej w polsce i na świecie. Lecz do analizy i interpretacji jest tu potrzebna wiedza z dziedziny sztuki której wielu nie ma.

ocenił(a) serial na 5
kubajanicki20

"Chce mi się płakać jak, czytam niekóre wypowiedzi." - Mógłbym powiedzieć to samo.

ocenił(a) serial na 7
anonimowy

Bzdura. Otóż jest to serial który jest ekranizacją książki "Lśnienie" nakręcony przez samego Stevena Kinga. Jak dla mnie Lśnienie było niczym.

ocenił(a) serial na 5
nakati_snake

Już wcześniej wyjaśniałem, że nie mają wielkiego sensu wywody typu ekranizacja, adaptacja, remake, kolejny film oparty na danej książce. Dla każdego jest jasne (a przynajmniej powinno być) jak to wyglada w przypadku "Lśnienia".
Weź na przykład dwa filmy:
http://www.filmweb.pl/film/Nawiedzony-1999-776
http://www.filmweb.pl/film/Nawiedzony+dom-1963-32633
a nastepnie zwróć uwagę na prozę, na jakiej są te filmy oparte.
Teraz spójrz na recenzję wersji z 1999 roku:
http://www.filmweb.pl/user/waski91/reviews/Co+kryj%C4%85+nieprzeniknione+mury... -2953
a dokładnie rzecz biorąc na słowa, cytuję: "Film jest remakiem "Nawiedzonego domu" z 1963."
Tam słowo remake jest tak samo uzasadnione jak u mnie, tyle tylko, że fani prozy Shirley Jackson w sposób bardziej kulturalny, wyważony i mniej impulsywny wyrażają swoje poglądy w porównaniu do fanów prozy Kinga.

Jeśli zaś chodzi o filmy "Lśnienie" to wierność książce jest jedyną przewagą wersji nowszej nad starszą. Reszta to już przepaść...

anonimowy

Stary temat, ale odpowiem, bo żal patrzeć jak przekręcasz znaczenie słowa "remake", powołując się na tekst z recenzji, kogoś na podobnym poziomie znajomości języka. Za wiki:

"Remake (wym. 'riːmɛɪk, ang. wytwarzać coś ponownie) – termin odnoszący się do filmów, w mniejszym stopniu także do gier komputerowych, które zostały nakręcone bądź stworzone na nowo, z różnym stopniem zmian. Remakiem NIE JEST zazwyczaj nazywana PONOWNA ADAPTACJA TEGO SAMEGO MATERIAŁU ŹRÓDŁOWEGO np. sztuki, książki, opowiadania, a jedynie film nakręcony ponownie, na podstawie tego samego, bądź do pewnego stopnia zmienionego scenariusza."

Dlatego nie pisze się, że jedna wersja filmowego Hamleta jest remakiem drugiej. Mini-serial "Lśnienie" wiernie oddaje wątki z książki o tym tytule. Scenariusz jest napisany w oparciu o książkę, nie o wcześniejszy film (nie jest remakiem). Film Kubricka, wykorzystuje motywy z książki, ale rozczarowuje jako EKRANIZACJA, którą nie jest. Dlatego fani Kinga, czy on sam, rozczarowani są wersją Kubricka, bo chcieli zobaczyć to co w książce. A fani Kubricka, nie czytający Kinga, tego nie rozumieją.

ocenił(a) serial na 5
MryMry

Oczywiście, że można czepiać się słówek tylko po co? Jak widać nie wszyscy - na szczęście - to robią. Czy zgodność filmu z książką może wpływać na jego ocenę? Wątpliwe. Fani Kinga mogą być rozczarowani wersją Kubricka, co nie zmienia faktu, który film jest lepszy.

ocenił(a) serial na 5
MryMry

Włącz telewizję, radio, albo poczytaj gazetę, to zobaczysz ile zwrotów jest używanych w sposób potoczny, często naruszający zasady gramatyki i ortografii. Zobacz na przykład w prasie na tytuły artykułów.
Piszesz, że "Remakiem NIE JEST zazwyczaj". I właśnie o to "zazwyczaj" tutaj chodzi, bo w praktyce to wygląda zupełnie inaczej...
Wielokrotnie twierdziłem, że "remake" nie użyłem tutaj w sposób ścisły, ale jak widać za mało o tym pisałem...

anonimowy

Trzeba dbać o formę wypowiedzi i jej zgodność z faktami. Bo w końcu, parafrazując, każdy może mówić co popadnie, ale po co? Strasznie jesteś nerwowy i upierasz się przy swoim błędzie. Niech Ci będzie. ;)

Niemniej to, że ludzie źle coś nazywają, nikogo nie usprawiedliwia, w tym także Ciebie. Użyłeś określenia "remake" w znaczeniu pejoratywnym. Napisałeś, że to gorsza wersja filmu Kubricka, co jest nieprawdą, bo serial nie odnosi się do filmu, tylko do książki. Rozumiem, że to miała być prowokacja. Brawo, udała się.

Owszem, zgodność może wpływać na ocenę, bo autor filmu powołuje się na jakiś tytuł i jego treść. W tym wypadku jest to "Lśnienie" autorstwa Kinga. To bardzo popularny pisarz i zaryzykuję stwierdzenie, że większość osób do tego filmu przyciągnęło jego nazwisko, nie nazwisko reżysera. I oni czytali książkę, tak jak ja czytałam. Potem obejrzałam film i miałam mieszane uczucia, mimo że lubię Nicholsona, mimo że podobały mi się "Mechaniczna pomarańcza" i "Lolita" Kubricka, i mimo tego, że film z pewnością nie jest słaby. Jest słabą ekranizacją.

ocenił(a) serial na 5
MryMry

Skoro mowa o faktach, to faktem jest, że ten serial nie dorasta do pięt wersji Kubricka. W przypadku obu tych filmów każdy zainteresowany wie, o co chodzi, więc można używać skrótów myślowych. Skoro jednak wprawiło to Ciebie w takie zakłopotanie i w celu uniknięcia kolejnych prowokacji zakładam nowy temat.

anonimowy

Dziękuję, od razu mi lepiej ;)

ocenił(a) serial na 7
anonimowy

Akurat to czy nazywasz to REMAKE czy nie ma ogromne znaczenie i wypomnienie Ci że to nie REMAKE, to nie "czepianie się słówek" tylko bardzo poprawna reakcja na tak absurdalne nazewnictwo. To raz a dwa "serial" to REWELACJA film Kubricka rozczarowanie, nuda, bełkot, w ogóle nie kupiłem jego historii, zresztą żadne dzieło Kubricka nie jest dobre.

anonimowy

Pisałam pracę magisterską o Lśnieniu Kubricka. Przy okazji dużo się naczytałam na temat filmu i związanymi z nim różnorodnymi szczegółami. Powodem niechęci Kinga do wersji Kubricka był osobisty stosunek autora do książki, King pisząc Lśnienie inspirował się kilkoma sytuacjami ze swojego życia, które Kubrick pominął w swojej interpretacji. Dlatego też King zdecydował się na kolejną adaptację książki i nakręcił film, który spełniał jego wizję artystyczną.

ocenił(a) serial na 9
anonimowy

Serial jest wg mnie trochę lepiej nakręcony. Lepszy Jack, dużo lepsza Wendy, o niebo lepszy Danny. Sam film straszniejszy i bardziej wzruszający - wzbudza emocje, które w Kubricku wzbudza tylko na chwilę parę zaskakujących ujęć i "werblem". Minusy: szkoda, że nie Danny nie miał flashbacków z córkami Grady'ego. Sam Grady też był gorszy. Niektóre efekty specjalne zbędne. Muzyka chyba też mogłaby być nieco bardziej klimatyczna.

Pamiętam, że kiedyś oglądałem odcinki w telewizji jako chłopak i wywarły na mnie wielkie wrażenie. Po kilku latach dorwałem "Lśnienie" i zareklamowałem przyjaciołom jako świetny i trzymający w napięciu film. Ciemny pokój, cisza... Ale rozczarowaliśmy się wszyscy... wersją Kubricka. A dwa tygodnie temu obejrzałem serial - i to jest jednak to... Polecam!

Ciekawe, gdyby "Lśnienie" wyreżyserował Kubryk a nie Kubrick, a pewnym aktorem był Nikolsyn (ale film pozostałby ten sam), to czy wciąż miałby taki poklask...? Nie porównuję adaptacji Kubricka do książki, sam film jest zwyczajnie dla mnie gorszy, nie dużo gorszy, ale jednak.

ocenił(a) serial na 6
dwarqwe

"Serial jest wg mnie trochę lepiej nakręcony. Lepszy Jack, dużo lepsza Wendy, o niebo lepszy Danny. Sam film straszniejszy i bardziej wzruszający" - boże, za jakie grzechy wszedłem w ten temat i przeczytałem takie herezje :-(

ocenił(a) serial na 9
yossarian84

Lubię Twoje wypowiedzi yossarian84, zwykle są bardzo trafne. Z chęcią więc przeczytam pełną odpowiedź.

Przy okazji poprawię się: "Serial jest wg mnie trochę lepiej nakręcony. Lepszy Jack, dużo lepsza Wendy, o niebo lepszy Danny. Serial był też straszniejszy i bardziej wzruszający".

ocenił(a) serial na 6
dwarqwe

Bardziej wzruszający owszem, tylko w tej jednej kwestii mogę się zgodzić. W końcu to była dokładna ekranizacja książki, więc reżyser musiał wrzucić pożegnanie Jacka z Dannym. Ale sam Danny jest słaby aktorsko. Kiepsko wyraża strach i właściwie ciągle ma ten sam beznamiętny głosik. Natomiast dzieciak u Kubricka zagrał rewelacyjnie. To samo Jack. Przecież twarz Nicholsona jest idealna do roli nawiedzonego szaleńca gotowego zabić siekierą swoją rodzinę. Facet ze "Skrzydeł" był znacznie mniej przekonujący, choć oczywiście też całkiem niezły. Wendy? No faktem jest że u Kubricka mnie irytowała ze względu na swoją głupkowatą twarz, ale wydaje mi się, że lepiej wczuła się w rolę, niż Wendy z serialu.
Nie zrozum mnie źle, lubię ten serial. Jestem fanem Kinga i podoba mi się to, że zrobiono wierną ekranizację jego książki. Ale film Kubricka autentycznie przerażał. Już same początkowe zdjęcia hotelu zwiastują coś strasznego. Mógłbym się rozpisywać, ale pewnie i tak Cię nie przekonam. Dla mnie Kubrick stworzył horror niemal idealny, dlatego bez problemu daję 10.

ocenił(a) serial na 9
yossarian84

Dzięki. W gruncie rzeczy oczywiście także masz wiele racji
Podtrzymuję jednak swoją opinię, zwłaszcza tę dotyczącą Danny'ego i Wendy. Na Jacka granego przez Jacka, jako aktora w tym filmie, patrzę natomiast dużo łagodniejszym okiem, zarzucając więcej reżyserowi, który wymagał od niego takiej-a-nie-innej ekspresji.

ocenił(a) serial na 7
anonimowy

Obie wersje są zajebiste. Kubricka - jako psychodeliczna interpretacja książki i Garrisa jako wierna ekranizacja. Obie świetnie mi się oglądało.

anonimowy

Te dwa filmy mają tylko wspólny tytuł. Lśnienie z 97 roku to klasyczna ekranizacja, ten z 80 roku-to, sama nie wiem co? Coś bardzo luźno opartego na prozie Kinga. Film, w którym reżyser udowodnił,że nie pojął ni w ząb przekazu Kinga, a wykorzystał go jedynie do snucia opowieści o psycholu Jacku(jakim u Kubricka od samego początku jawi się główny bohater) i o jego żonie, którą jakby wbrew rozumowi wyrwano z psychiatryka. Można by zadać pytanie, czy jej stan spowodowany był psychozą męża czy psychoza męża wynikała z "niepełnosprytności" żony... Wątki z powieści zostały wklejone w film bez sensu tworząc coś na kształt tandetnego retuszu. I tym mianem określiłabym to "dzieło". To co jeży włosy na głowie to fakt, iż w tym filmie nie wiadomo o co chodzi! Ktoś, kto czytał Kinga jakoś te puzzle poukłada, choć będzie brakować połowy elementów, a reszta pochodzi z innego pudełka, niekoniecznie pasującego. Do końcowego efektu dorzucić należy kreacje głównych bohaterów, którzy zdawać by się mogło nie przeczytali scenariusza w całości zadowalając się fragmentami wyrwanymi z kontekstu dotyczącymi ich postaci. I tak mamy Nicholsona, któremu coś świta,że ma grać psychola-i takim jest od początku, a Duvall,że ma grać żonę psychola i to jej wyszło-szurnięta niedojda. Role przerysowane, niewspółgrające ze sobą. Osadzenie Nicholsona w głównej roli przytłoczyło ten film...Reasumując-kiepskie fabularnie zdjęcia, dobrej jakości(bo parę elementów, np. Danny krążący po hotelu na swoim rowerku, było świetnych-ogólnie klimat, muzyka...) złożone w przypadkowy kolaż, co dało efekt budzącego grozę śmietnika wizulanego. Nawet nie oceniam....