Kryste cóż oni z nią zrobili ;) Dla charakteryzatorów oskar , ale przecież to się nie da patrzeć na tę "ptaszynę" ;)
W czasie kręcenia January Jones była w ciąży i Oskar należy się raczej scenarzystom. ;)
http://www.celebuzz.com/2012-04-02/january-jones-ditches-slim-figure-for-fat-sui t-on-mad-men-photo/
A tak mi coś śmignęło , że ma powiększony brzuszek . Przez moment zastanawiałem się, czy coś mi umknęło w 4 serii ;)
Dzięki za linka.
Swoją drogą nie należy do kobiet, które wyglądają kwitnąco w stanie błogosławionym zatem ;)
Na imdb przeczytałam,że miała też pogrubiający kostium i namęczyli się troche nad jej twarzą, więc nie jest z nią tak źle ;)
Tak wygląda większość kobiet po urodzeniu dziecka lub w trakcie ciąży. Dziwicie się jak byście zombi zobaczyli.
Wybacz, ale widziałem wiele kobiet w ciąży, naprawdę wiele i spośród nich wszystkich tylko jedna była do takiego stanu zbliżona, więc proszę nie mów, że większość bo to zawsze zależy od samej kobiety, jej organizmu i uwarunkowań genetycznych.
[quote] " Tak wygląda większość kobiet po urodzeniu dziecka lub w trakcie ciąży. Dziwicie się jak byście zombi zobaczyli. " [/quote] - nie lubię ignorantów.
Skoro tak mówisz... Nie mam zbyt wielkiego doświadczenia, więc nie będę się spierać, ale kobiety w ciąży, jakie ja widziałem, tak nie wyglądały. Jeśli jest, jak mówisz, to 5. sezon będzie dla mnie miał walor edukacyjny :)
No ja mam wątpliwości. Kiedy sobie ją przypomnę w tych białych bryczesach , to wątek z nadwagą wcale nie wydaje się super.
Ten na stadninie podobał mi się o wiele bardziej ;)
Ona była w ciąży podczas kręcenia Mad Men i dlatego zdecydowano się wykorzystać jej brzuszek by pokazać ją tak odmienioną, że grubą. Że co się stało z tą byłą modelką? Co sprawiło że się tak "zapuściła"? Itd.?
"Tak wygląda większość kobiet po urodzeniu dziecka lub w trakcie ciąży." to jest bzdura.
Naturalne jest dla kobiety po ciąży że wraca do swojej starej wagi, grube są tylko te co za dużo żrą (bo "jedzą za dwoje"), albo stosują terapię hormonalną (przy zagrożonej ciąży lub ogólnie w przypadku niedoborów). Wystarczy jeść bardziej zbilasowanie i się umiarkowanie ruszać. Więc nie dziwią mnie aktorki które szybko wracają do starej wagi, bo to nie jest aż tak trudne. Ciąża to nie choroba. Wystarczy jednak popatrzeć na niektóre panie podczas szkółek porodowych "kochanie podaj to podaj tamto, ja jestem taaaaaaka ociężałaaa".
Przepraszam nie chcę obrazić nikogo tak na prawdę. Ale rację ma Mark 1618, po ciąży można trochę przytyć ale nie aż do takiego stanu w jakim pokazują nam Betty. Scenarzyści zresztą chcą nam pokazać że tu nie o ciążę chodzi. Pani Draper jest w depresji, ona od początku całego serialu nie potrafiła sobie znaleźć miejsca. A teraz ma wszystko, bogatego znanego męża, rodzinę, pieniądze i również nie jest szczęśliwa. Taka Femme Fatale. Nigdzie się nie czuje dobrze, a teraz dodatkowo nie czuje się dobrze ze swoim ciałem.
ayala123 - dobrze napisałeś/aś , podzielam takie myślenie. Ale co do femme fatale to rzeczywiście pudło ;)
Nie zamieniajcie tego wątku w poradnik ciążowy ;) Jak widać założyłem go, nie do końca będąc świadomym co tak naprawdę dzieje się z January ;)
To już popiszcie lepiej jak się waszym zdaniem skończy ta historia. Ja myślę , że przełamią lody z teściową i otworzą własnoręczne wypieki , takie " Francis Bakery " :P
Betty po prosu się nudzi. Nie ma się dla kogo starać. Na obecnym mężu średnio jej zależy. Wiem, że po takiej wypowiedzi poniesie się larum... :) (feministki i cała reszta...) Moim zdaniem Betty będzie zabiegać o uwagę Dona (wykorzystując dzieci, problemy z teściową, itd.) a przy okazji może nawiąże romans z młodszą wersją Dona (np. ambitnym asystentem obecnego męża) :D
"Betty po prosu się nudzi."
Troche spłycasz problem. Betty ma depresje. Depresja to choroba (dosyć ciężka zresztą).
Depresja? To za duże słowo. Betty jest chronicznie znudzona mężem. Na początku Pan Francis może był dla niej interesujący, wystarczająco odważny i męski by przeciwstawić się Donowi. A potem przyszła szara codzienność. Dzieci, dom i teściowa. Nudy! Na dodatek Pan Francis akceptował w niej wszystko. Betty już nie musiała się starać. Koniec fascynacji, gra skończona.
dobra, cofam to femme fatale. To jest typ osoby, której jakoś nigdzie nie jest dobrze. Mam wrażenie że ona wszędzie się dusi, i będąc z Donem, teraz z Francisem. Ciągle coś jest nie tak, ona nie potrafi sobie znaleźć miejsca. Bardzo ciekawa postać.
Po ostatnim 12-tym odcinku, wydaje mi się,że jedyne miejsce w którym się odnajduje to bycie matką. Być może to dlatego, że czuje że nad niczym innym nie ma 100% wpływu. Poza swoimi dziećmi.
@Flagellum_Dei - bardzo pozytywnie to skwitowałeś, a na dodatek dołączam się do zachwytów nad Betty w białych bryczesach;-)
Jakoś tak wyglądała tam doskonale wręcz no nie :) ?
Oby sezon 6 przyniósł więcej roli dla niej :)
Ot, cały fenomen Betty- wszyscy narzekali na to, jak to jest irytująca i że nie mogą już jej znieść, a tu proszę - ostatni sezon, faktyczne zdjęcie jej z większości ujęć i nagle zaczyna nam jej brakować. Mnie jej postać zazwyczaj bardzo bawiła, zwłaszcza w zestawieniu z samym Draper'em czy osobami typu Helen Bishop. Tak doskonale pokazaną małostkowość człowieka, umiała chyba ująć jeszcze tylko Jane Austen, a tu scenarzyści Mad Men'a zrobili doskonałą konkurencję.
Co do tych bryczesów - coś jest w tych blondynkach, że potrafią wyglądać tak, jak to ująć? Chyba "apetycznie". A więc w tym odcinku wyglądała niezwykle pociągająco i z ogromną klasą.
PS. Dla jasności - jestem brunetką, więc wiem co mówię :)) I ogromnie zazdroszczę January tego "czegoś" ze zdjęć na stadninie.
oczywiście ze miała kostium- szczególnie postarali się przy szyi. mało kto tyje aż tak podczas ciąży, może pójść trochę w ramiona, w policzki, ale żeby kilka dodatkowych podbródków to nieee.
dobry wątek, ale mi trochę szkoda bo zawsze tak miło się patrzyło na Betty!