Z odcinka na odcinek coraz bardziej drażnią mnie dzieci Dona... Czy naprawdę jedyną ich kwestią musi być "Daaaaaddddy!" "Mooommmyyy!" i sztuczne twarze po tym? Rozumiem, że to dzieci i, że to szczegół, ale jednak zaczyna mnie irytować. Oprócz tego serial świetny jak zresztą większość od AMC.
Oj, trzeba przyznać, że w późniejszych sezonach postać Sally wysunęła się na taką pozycję, że jej kwestie są inteligentniejsze i bardziej na miejscu niż to, co mówi Betty (która z czasem zaczęła mnie coraz bardziej irytować, a w 5. sezonie za każdym razem jak ją widziałem to 'parskałem śmiechem')