Jestem właśnie na 11 odc 1 sez i mam pytanie - jak to jest, że Betty nie reaguje w żaden sposób na
nieobecności Donalda? Np w tym odcinku spędził znów noc poza domem, a ona nic.
Nie mnie ją oceniać, skoro jestem dopiero na pierwszym sezonie, ale ona jest najpospolitszą kurą domową, a poza urodą nie ma praktycznie nic do zaoferowania, nic więc dziwnego, że nie przejmuje się nieobecnością męża, no bo przecież jest ładna i dba o dom i nie sprawia problemów, więc jak taką idealną jak ona można zdradzać? - to tylko takie moje przemyślenia, ona za bystra nie jest.
Moim zdaniem to uosobienie kobiety podporządkowanej i na wskroś biernej. Ale z drugiej strony mamy postacie takie jak Megan i Peggy, które są typem kobiety nowoczesnej, która posiada własne zdanie, oczekuje od swojego życia więcej niż tylko opieka nad domem i dziećmi, a także potrafi artykułować swoje prawa, np. w stosunku do męża (choć wiem, że akurat przypadek Megan i Drapera średnio wpisuje się w nakreślone wcześniej ramy, bo on sprawia, że bodaj każda kobieta wygląda w gruncie rzeczy na idiotkę, która sama nie wie czego chce, a pan Draper tak czy owak jest samcem alfa, więc kończmy tę rozmowę ;))
No nie znowu taka pospolita. Betty jest wykształcona: ma dyplom z antropologii, mówi biegle po włosku, a za nim wyszła za mąż odnosiła sukcesy jako modelka i podróżowała po Europie.
Co do 1 e11, to nie pamiętam czy i jak wytłumaczyli nieobecność Dona, ale Betty nie wiedziała wtedy o jego zdradach. Jak się dowie, zareaguje, poczekajcie.
Czy jest bierna i podporządkowana? Raczej niedojrzała i naiwna, emocjonalnie jest na poziomie dziecka. Poza tym tak została wychowana, przygotowana jako "idealna partia" do małżeństwa, aby stać się idealną panią domu i matką. Nie można jej porównywać do Peggy/Megan, ona należy do innego pokolenia, klasy. B. nie wyobraża sobie innego życia, niż bez męża przy boku, dzieci, domu, a opcja praca, kariera nie istnieje w jej pojęciu. I na tym polega właśnie jej dramat, jest nieszczęśliwa, ale nie wie dlaczego, przecież ma wszystko.
Na razie jestem na pierwszym sezonie i dopiero poznaję jej przeszłość, jednak dla mnie ona na razie jest taką "lalką", można się nią bawić, a ona potrafi prawić tylko i wyłącznie wyrzuty, kiedy coś się jej nie spodoba. Mam nadzieję, że w dalszych odcinkach zostanie wyjaśnione, jak się w ogóle z Donem poznała, bo na razie nie mogę zrozumieć, jakim cudem ta dwójka jest małżeństwem, choć nic o sobie nie wie.
Zostanie wyjasnione i to jak sie z Donem poznali, i to dlaczego Betty jest jaka jest (bedzie o jej dziecinstwie i relacjach z matką).
Postać Betty bardzo trafnie pokazuje proces dojrzewania do pewnych decyzji. Don oszukuje Betty, ciągle ją zdradza, tłumacząc swoje nieobecności pracą, a ona w to wierzy. Jednak w pewnym momencie Birdy zaczyna samodzielnie myśleć i podejmować niezależne decyzje, ale to już w następnych sezonach.
trzeba patrzec z perspektywy lat 60. nie obecnych
ten serial pokazuje przemiane roli kobiet, ciemnoskorych w spoleczenstwie.
ocenianie betty z obecnej perspektywy nie ma sensu.
zreszta - ona nie jest glupia, co okaze sie zwlaszcza w 6 sezonie :)