spoiler
spoiler
kolejny, kapitalny odcinek. kurde, naprawdę warto było czekać te 17 miesięcy - wszystko wydaje się być rozpisane do najmniejszej nitki dialogowej, żadnego zbędnego elementu, zapychacza, a przecież teoretycznie, na tle innych seriali, niewiele się dzieje. perełka odcinka IMO - konfrontacja Peggy vs. Roger. fajnie wygląda obserwacja ewolucji wiecznego popychadła w pewną siebie kobietę, która zdążyła rozgryźć mechanizmy rządzące SC, potem SCDP i potrafi walczyć o swoje, ba, zapędzić w kozi róg samego Sterlinga <-- tą jedną wymianę zdań mógłbym sobie zapętlić, tak była dobra. fajne jest też to, że w przeciwieństwie do większości produkcji z USA, twórcy MM wiedzą, kiedy wystarczy pokazać pewne detale, by nie dodając niczego więcej, poza wymianą spojrzeń, otrzymać pełnokrwistą atmosferę sceny, wiele mówiącą o bohaterach. żeby nie było za różowo - czy ktoś jeszcze nie kupuje mesjanizmu faceta Joan ? serio, mając w perspektywie 12 miesięcy u boku takiej babki, pchalibyście się do śmierdzącej dżungli/czy tam polowego szpitala, ważne, że w mało przyjemne miejsce ? nie kupuję tego wątku, trochę przerysowany na tle pozostałych charakterów w MM, przez co mi się gryzie, podpadając pod nierealny, nawet pomijając fakt, że sobie pobrykał przed ślubem. jeżeli 5 sezon dalej będzie szybował na takim poziomie, znowu spadnie deszcz Emmy, naprawdę widać, że ktoś się przyłożył.
ps. matka Francisa - O.o
"- czy ktoś jeszcze nie kupuje mesjanizmu faceta Joan ?"
A widziałas tę wymianę spojrzen miedzy nim a salutujacym mu przy kolacji w restauracji żołnierzem? Wydaje mi się, że wytłumacznie dlaczego facet Joan nie chce z nią spedzic 12 miesiecy jest bardzo proste. Mam przeczucie, że on zwyczajnie jest bardziej wrazliwy na wdzieki młodych zołnierzy niż na nią ;)
ej, bez jaj, nie rób ze mnie kobiety, pisałem w formie męskiej. ale dobra, znalazłem lepszego kapcia do avatara, bo ludzie to wzrokowcy ;p widziałem, niczego takiego nie dostrzegłem, może to aparycja aktora grającego chirurga, powoduje takie skojarzenia =p gdyby w przyszłości rzeczywiście wyszło na Twoje, to armia faktycznie zmienia ludzi.
Też przy scenie w restauracji odniosłem takie wrażenie. I jeszcze końcowa rozmowa z Joan, w której wyrzuca mężowi, że dopiero w armii może poczuć się prawdziwym mężczyzną - coś w niepokazywanych nam sferach ich życia musi być nie halo ;>
Rewelacyjny był też wątek gorączki Dona i jego wizji z panią copywriterką (swoją drogą, dopiero w napisach końcowych się dowiedziałem, że to Shelly z "Twin Peaksa", nie poznałbym za cholerę o.O) - ciekawe, czy Don przypadkiem nie mamrotał jej imienia do pani Zubizubizu, tak jakoś patrzyła na niego potem dziwnie rano... A może to było tylko przejęcie jego chorobą po prostu.
No i racja: Peggy vs Roger - kapitalna!
He he, myślę że solidnie nad interpretujecie.
Po pierwsze, ta seria najbardziej ze wszystkich pokazuje proces feminizacji kobiet, i nie chodzi o nawiedzone feministki, tylko o najprostrze rzeczy, choćby możliwość pracy.
Joan zrobiła rzecz niesamowitą jak na tamte czasy, wyrzuciła swojego męża z domu. Nie zapominajcie, że są to lata 60-te. Nawet teraz wiele rodzin (w Polsce) zostaje ze sobą dla dobra dzieci.
Nie wiem czy pamiętacie jak on się wręcz znęcał nad nią w sezonie 4tym (psychicznie). Bardzo to dobitnie pokazuje piosenka pod koniec tego czwartego odcinka, "he hit me. and it was like a kiss. he hit me..." . Co ma zrobić kobieta sama z dzieckiem, bez męża? W latach 60-tych????!! To oznaczało w tamtych czasach, że coś z nią nie tak. Że się puszczała. Spotkanie w restauracji służyło w całości pokazaniu jaki on jest bezkompromisowy. On chciał wrócić do woja bo tam czuł się prawdziwym facetem. Nie to co w domu, baby nawet uderzyć nie można bo nie wypada, bo jest teściowa. Joan jest zbyt silną osobowością by jej od tak rozkazywać a w woju, jako główny lekarz, kurde żyć nie umierać. To dlatego mu powiedziała o byciu prawdziwym mężczyzną. To były wowczas trudne czasy dla Ameryki, faceci wracali z woja i nie poznawali własnych żon. Więc nie, nie będzie z tego wątku homoseksualnego, bo panowały wtedy inne realia,a to jest branie realiów z lat 60-tych miarką XXI-wieczną. Wówczas temat homoseksualizmu nie istniał, a problematyczny był problem powracających facetów z wojny (nie wiedziano wówczas o syndromach powojennych) i samotnych kobiet z dziećmi, to się w głowie nie mieściło. To co się wydaje tak banalne w naszych czasach w tamtych... cóż było wywróceniem życia do góry nogami.
shelly :O?? w Twin Peaksie taka delikatna...tu ordynarne babsko. dobra aktorka. ale jej stężała buzia.
Specjalnie z 2 razy obejrzałem tą scenę i niczego takiego nie dostrzegłem;-) Mąż Joan to niespełniony lekarz, niezbyt dobry w swoim fachu, który po latach dostawania w dupę ( proszę nie interpretuj tego jakoby był gejem lol) w końcu odnalazł swoje miejsce w życiu, w którym jest doceniany . Pozwolę sobie zacytować jego słowa: ,,Liczy na mnie 20-tu lekarzy i sanitariuszy. Liczą na moje umiejętności medyczne i przywódcze.'' I to jest właśnie powód dla, którego wraca na front a nie twoja dość kiepska nadinterpretacja:)