PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=436999}

Mad Men

8,1 34 433
oceny
8,1 10 1 34433
8,5 19
ocen krytyków
Mad Men
powrót do forum serialu Mad Men

SPOILERS
Łagodny finał, który jednak zapowiada zmiany - kulturowe, społecznościowe, fabularne.
Gdy zaczynał się I sezon, widzieliśmy inny świat - lekko szowinistyczny, skupiony na
wartościach jeszcze czasu sprzed wojny (dom, rodzina, etos pracy). Gdy kończy się
sezon V, świat Mad Mena zaczyna przypominać już coś, co znamy - świat korporacyjny,
świat wielkich firm z biurami na szczytach wieżowców (piękne ujęcie partnerów przy
oknie). Coraz mniej tam przystaje Roger i chyba też Don (dodatkowo utwierdzany w
przeszłości przez widzenie zmarłego brata). Ten nowy świat zaczyna być dominowany
przez kobiety (silna i pewna siebie Peggy, zadowolona z własnych wyborów, Joan, która
nagle rozkwita jako poważny zarządca firmy, ktoś, kto w końcu chce, by jego zdanie się
liczyło, pewna swego Megan). Mężczyźni w tym odcinku są słabi - Roger jest zmęczony i
naćpany, Don zagubiony, Pete sam nie wie, czego chce.
Co do samego odcinka - skupia się na smutku i samotności - smutna jest Megan, bo
nie może osiągnąć sukcesu i posuwa się do dość niskiej prośby, której Don ulega i tym
samym dokonuje pewnego rozłamu w ich relacji - kiedyś budowanego na względnej
szczerości i zrozumieniu, teraz na niedopowiedzeniach i świadomości Dona, że Megan
nie będzie szczęśliwa, gdy usłyszy prawdę ("nie zniżaj się do reklamy"), tylko gdy jej
zachcianka zostanie spełniona.
I jeszcze ostatnia scena - bardzo według mnie stylizowana, bardzo teatralna. W jakiś
sposób przypominała mi aranżacje na Jamesa Bonda ;) Trochę ten moment był bardziej
madmenowski niż Mad Men - przedłużony, wręcz przestylizowany. Nie oznacza, że nie
świetny.

nikanike

skojarzenia z Jamsem Bondem jak najbardziej na miejscu gdyż jestem prawie pewien że muzyka w ostatnich scenach była z jakiegos Bonda właśnie :D

ocenił(a) serial na 10
nikanike

Odcinek świetny (jak zawsze), jedyny minus dla mnie jest taki , że po zakończeniu serii spodziewałbym się czegoś więcej,ale bodajże mają być jeszcze 2 sezony,więc to wszystko wyjaśnia.Co do ostatniej sceny mi też od razu skojarzyła się z Bondem, zabrakło jeszcze słynnego martini z wódką:). Wydaję mi się ,że utwór lecący przy ostatniej scenie też był w którymś ze starych bondów(tu prosiłbym o tytuł jeśli ktoś zna ). Swoją drogą uważam , że John Ham ,to byłby idealny kandydat do nowego bonda , po prostu jest stworzony do tej roli.
nikanike - świetny opis ,nic dodać nic ująć.Jeśli chodzi o Megan , to świetnie podsumowała ją jej matka, na pytanie Dona dlaczego jego żona jest zrozpaczona (luźne tłumaczenie):" tak to już bywa , gdy masz duszę artystyczną , ale nie jesteś artystą (lub nie masz jego talentu)". Postać Megan świetnie pokazuje , że jak ważny w życiu jest również talent.Czasami możemy czegoś bardzo chcieć, ale w pewnym momencie trafimy na mur , przez który nie będzie można iść dalej.Widzimy też ciekawą scenę - Megan nagle zmienia zdanie co grania w reklamówkach, tylko dlatego , że poprosiła ją stawiennictwo u Dona w tej sprawie jej koleżanka z roku.Ludzka natura -często jak widzimy czyjeś pragnienia , czy życzenia , nagle one stają się naszymi , choć wcześniej niekoniecznie na nie mieliśmy ochotę. I bardzo smutna scena wg mnie - gdy Pete odwiedza swoją kochankę w szpitalu po elektrowstrząsach (zapomniałem jej imienia.żona od gościa z pociągu).Ta kobieta jest niestety fizycznie i przede wszystkim psychicznie uzależniona od swojego męża, widzimy też świetnie jak wtedy psychologia była na dość niskim poziomie- poddawano elektrowstrząsom(metodzie stosowanej obecnie w skrajnych wypadkach) kobiecie w gruncie rzeczy zdrowej kobiecie.Dużo osób porównywało Betty i Peggy i podawało jako przykład skrajnych postawa- kura domowa vs kobieta ambitna,przedsiębiorcza.Jednak Betty dużo zmieniła w swoim życiu , do czego potrzebowała na pewno sporo odwagi, a tu widzimy kobietę całkowicie kontrolowaną , wręcz sterowaną przez swojego męża, która nie ma odwagi mu się przeciwstawić.Nawet Pete , który delikatnie mówiąc aniołkiem nie jest , nazwał gościa z pociągu bestią bodajże.

ocenił(a) serial na 10
kolojabolo

znalazłem tytuł kawałka , który leci na koniec-Nancy Sinatra - You Only Live Twice -- piękny kawałek długo go szukałem, a Mad Men przypomniał mi o nim.

ocenił(a) serial na 9
kolojabolo

kolojabolo poprawiłeś mi humor tymi dwoma sezonami, mam nadzieję, że już za rok następny i nie będzie trzeba tyle czekać co na 5ty:)
Co do postaci Megan, świetnie rozpisana rola moim zdaniem. Don chyba nie spodziewał się, że wpakuje się w takie bagno. Marzył o pięknej żonie, idealnej gospodyni, dobrej w łózku a trafił na histeryczkę z przerostem ambicji nad możliwościami. Rola Megan jest chyba dla mnie najprzyjemniejszą niespodzianką 5tego sezonu. Ciekawe jak długo trzeba będzie czekać na ich rozstanie bo ten ostatni odcinek pokazuje, że chyba ono nastąpi prędzej czy później.
Drugim przyjemnym zaskoczeniem jest też Pete. Chłopak, któremu wszystko się w życiu układało nagle boleśnie przekonał się o tym, że do tej pory tak naprawdę nic (łącznie z jego rodziną) nie miało w jego życiu znaczenia a kiedy znalazł miłość została mu tak brutalnie odebrana. Fajnie pokazane realia ówczesnej psychiatrii. Teraz szokujące, wtedy stosowane dosyć "powszechnie" pranie mózgu.
Jeśli chodzi o Peggy to myślałam, że trochę dokładniej bedą pokazane jej losy w nowej firmie, mam nadzieję, że w następnych sezonach jej rola nie zostanie tak drastycznie ograniczona jak rola Betty.
Posumowując niezmiennie uważam ten serial za najlepszy jaki widziałam i cieszy mnie, że twórcy nie obniżają lotów. Warto było czekać tyle czasu, szkoda tylko, że tak szybko minęło te 13 odcinków:(

blaha_fw

" Don chyba nie spodziewał się, że wpakuje się w takie bagno. Marzył o pięknej żonie, idealnej gospodyni, dobrej w łózku a trafił na histeryczkę z przerostem ambicji nad możliwościami."

Bagno?? Takie domorosłe analizy wiecej mowia o samych autorach wpisów niż o scenach z filmu... ;)
Don może i "marzył o pięknej żonie, idealnej gospodyni, dobrej w łózku" (chociaż wg mnie nie do końca tak było, takie marzenia to raczej mrzonki niedojrzałych emcjonalnie chłaptasiów), a trafil nie "na histeryczke" jak to zgrabnie ujełaś, ale na kobietę z krwi i kości: z własnymi ambicjami, marzeniami i własną wizją życia. Widzę że takie kobiety przeszkadzaja ludziom i w dzisiejszych czasach a nie tylko 50 lat temu ;) No coż zawsze to fajniej mieć młodą, piekna, idealną gospodynię domową, na dodatek jeszcze dobra w łożku i nie wymagajaca niczego od życia, ale nawet takie kobiety szcześcia nie daja jak pokazuje nam przypadek Billa Campella.

A tak po za tym to był wyjatkowo słaby odcinek.

ocenił(a) serial na 9
sever

Widzę, że mamy skrajnie różne opinie na ten temat, jak dla mnie właśnie Megan jest daleka od opisu, który zaserwowałeś, kobiety z krwi i kości, która ma własną wizję życia. Megan wydawała się taka na początku a teraz okazuje się zagubioną dziewczynką, która nie umie sobie poradzić z życiem i szuka pomocy u Dona (vide reklama obuwia). A teksty o domorosłych analizach możesz sobie darować, mam swoje zdanie, i potrafię uszanować Twoje więc odpuść sobie komentarze, które nic nie mają na celu.

blaha_fw

Nie wiem co miałoby oznaczać kobieta z krwi i kości, ale wydaje mi się, że Megan nie jest ani histeryczną, ani ideałem wg Dona. Może była nim do czasu kiedy postanowiła zostawić pracę w reklamie na rzecz aktorstwa. Jest natomiast kobietą, której sensem życia nie jest zdobycie bogatego męża i zapewnienie sobie w ten sposób stabilizacji. Ma w sobie pasję do robienia rzeczy, które kocha i moc energii życiowej, której Donowi brakowało, a której tak poszukiwał w 4 sezonie. Megan mu jej nie dała, ani też nie zabrała.

Jeśli chodzi o to czy jest histeryczką. Wydaje mi się, że absolutnie NIE! Jest emocjonalna, ma w sobie pełno pasji i ambicji. Niestety ze względu na brak talentu nie może zrealizować. Każdy na jej miejscu byłby sfrustrowany. Natomiast (tu określenie pasuje najbardziej), jako kobieta z krwi i kości nie potrafi spojrzeć na swoje marzenia realnie i dokonać chłodnej kalkulacji swojej sytuacji.

Natomiast jeśli chodzi o przełamanie relacji między Donem, a Megan, które nastąpiło po tym jak Don załatwił jej pracę w reklamie, to jestem bardzo Ciekaw co Don odpowie na ostatnie pytanie ostatniego odcinka. :)

ocenił(a) serial na 10
kolojabolo

A ja mam odmienne zdanie. Ostatni odcinek, moim zdaniem, prawie niczego nie tłumaczy, miałem wrażenie jakbym oglądał środek sezonu, co gorsza, jeszcze jakiejś średniej jakości produkcji. W 5. sezonie było parę na prawdę dobrych odcinków, a ten odcinek jest zlepkiem słabszych scen, które miały przedewszystkim mało "treści". Ale oczywiście to czysto subiektywne zdanie.
Fragment, który zapamiętam na pewno, to gdy Campbell wchodzi do domu, a jego śliczna, ale głupiutka, żona nabiera się na to, że miał kolejny wypadek samochodowy. :)

@nikanike, bardzo dobre analizy, pozdrawiam.

ocenił(a) serial na 8
michal12514

mam takie same odczucie, moze to o tyle dobrze, że czeka nas jeszcze więcej. Z finału wydaje mi sie że ważna jest zmiana relacji Don-Megan. Według mnie ostatnia scena mówi, że Don uznał, że Megan jednak nie jest dla niego i przestaje się angażować. Tak jak było z Betty najpierw był super związek i nagle się schrzaniło, ten finał pokazuje, że teraz związek z MEgan wszedł w ten właśnie moment.

użytkownik usunięty
nikanike

Odcinek może i zapowiada nadejście nowych czasów, ale w życiu Dona to zatoczenie koła. Budowa nowego życia się nie udała, Don wie, że nowa żona będzie cierpieć i gorzknieć od niespełnionych ambicji tak samo, jak kiedyś Betty. Wie, że nic na to nie poradzi, wraca więc do starego schematu bar-whisky-romanse. Czegoś tam pewnie symbolem jest wyrwany ząb, może zerwaniem z przeszłością albo wyrzuceniem problemów z myśli, bo życie zawsze jakoś tam toczy się dalej. Finał nie rzuca na kolana, no ale to byłby raczej trudne po dramatycznym e12. Jest dobrze, serial trzyma poziom, zobaczymy, co będzie dalej; oby na nowy sezon nie trzeba było czekać tak długo jak na ten.
Muzyka w końcówce to znany bondowski szlagier Nancy Sinatry z "Żyje się tylko dwa razy" z S. Connerym.

nikanike

Finał wspaniały i zaskakujący. Powrót do czasów świetności Mad Men’a, a więc rozłożeniu prawdziwego napięcia między ciszą i konsekwentnie przeprowadzonej- kolejnej już - ewolucji Drapera.

Byłam przekonana, że zobaczymy Dona targanego wyrzutami sumienia po tym jak stał się ścisłym ogniwem w przypadku historii z samobójstwem Pryce’a. Wydawało się, że okaże tutaj bardziej ułomną, ale i ludzką naturę, jaką reprezentował przez ostatnie 2 sezony – pewnej słabości, tak różnej od postawy poprzedniego niezłomnego superhero – najlepszego męża, kochanka, szefa, złotego dziecka lat 6otych.

A jednak nie. Śmierć Pryce’a powraca do niego w wizjach, ale absolutnie nie wytrąca z dążenia do równowagi, zapoczątkowanego związaniem się z Megan i próbą poskładania siebie na nowo. Powraca dokładnie w taki sam sposób jak w jednym z pierwszych odcinków: w chwilach jego słabości, ale FIZYCZNEJ - nie psychicznej.

Poprzednio w czasie gorączki majacząc „udusił” wizję swojej byłej kochanki, czym pokazał determinację w odcinaniu się od „byłego ja” na rzecz budowania nowej przyszłości. Pod koniec sezonu działający w podświadomości Draper pokazuje sobie i widzom coś zgoła innego- pod narkozą pozwala wyrwać ząb swojemu bratu, który popełnił samobójstwo dokładnie w taki sam sposób jak Pryce, ba nawet z takich samych pobudek: zarówno Anglik jak i Adam Whitman – próbowali bezskutecznie prosić Don’a o pomoc, a nie uzyskawszy jej, zdecydowali się na ten sam ostateczny krok.
To przypomnienie uświadamia Don’owi , w jakim momencie życia się znalazł i tak naprawdę … kim jest. A jest mocną osobowością, która będąc na ich dość przegranym miejscu zachowałaby się inaczej. Nie skończyłaby z sobą, próbowałaby od nowa, tak jak wiele razy skutecznie to udowodniła i jaką postawę próbowała forsować i w ich przypadku. Przeciągłe spojrzenie na wyrwany z korzeniami ząb – być może w głowie Don’a właśnie dokonuje się rewolucja w postaci zerwania z krwawą przeszłością, a nie załamania się jak w poprzednim przypadku samobójstwa Adama.

Wiele refleksji po wizycie u dentysty, do którego długo nie mógł trafić, a jeszcze więcej po przypadkowym spotkaniu z matką Megan, do której z kolei długo nie mógł się przekonać.

Jedna z ostatnich scen w postaci obejrzenia taśmy Megan, a ostatecznie - zakończenie wątku na planie reklamówki, sprowadzają nas do najświeższej opinii Dona na temat jedynej kobiety, z którą faktycznie chciał i próbował stworzyć prawdziwy partnerski związek wolny od starych używek. Opinii jednak mało optymistycznej - Don kończy dokładnie w tym samym miejscu, w którym zaczynał- nowa Betty, którą okazuje się Megan (ta druga oczywiście w swoim rodzaju- inteligentniejsza, ale tym samym często trudniejsza w obejściu), zachwycona „spełnia się” na planie reklamy - dokładnie tak jak była żona.

Za Don’em więc szereg bolesnych reminiscencji, najbardziej złowieszcze deja vu, jakie można sobie wymyślić. Ale on wie, że jest jedno stałe, sprawdzone miejsce dla marzeń, nawiązując do utworu N. Sinatry. You only live twice- i aż chce się powiedzieć: welcome back Mr Draper. Don Draper. :o)

ocenił(a) serial na 10
tiffanys_breakfast

niezły tekst,pozdrawiam

ocenił(a) serial na 10
tiffanys_breakfast

toffanys... - lepiej bym tego nie podsumował. świetna robota :)

nikanike

A ja uważam, że jesteście w błędzie. O ile powrót starego Dona ucieszyłby pewnie znaczną część widowni to jednak nie ma to sensu zarówno artystycznego dla scenarzystów jak i całego finału tego sezonu.

Dla mnie ten sezon obrał bohaterów ze wszystkich skór i ukazał czas zmian jakie zaszły w ich życiach. Ukazane jest większe znaczenie kobiet, które pną się do góry (Joan, Peggy), "pieniądze szczęścia nie dają" (Pete), czas wyprzedzający Rogera, który nie chce się zmienić no i wątek Lane'a.

Plakat do tego sezonu ukazuje Dona, który zagląda przez szybę i widzi parę manekinów. Moim zdaniem obraz ten symbolizuje pogląd jaki społeczeństwo narzuciło każdemu człowiekowi wliczając to Dona (dlatego manekiny nie mają twarzy, bo symbolizują każdego). Naga kobieta służąca swojemu mężczyźnie, która dogadza mu i wykorzystuje swoje ciało do manipulowania nim oraz mężczyzna siedzący w fotelu, "przywiązany" na siłę do poglądu narzuconego przez społeczeństwo, nie mogący zerwać z nim.

W finale jest motyw zjawy czyli przeszłość nachodzi Dona i nie daje mu spokoju. Bolący ząb oznacza powtórkę z rozrywki z jego życiam czyli sytuacja z Megan w jakiej się znajduje.

Moim zdaniem jesteście w błędzie dlatego, że na końcu widzimy NOWEGO Dona, a nie starego. Nie tylko zdał on sobie sprawy, że historia zatoczyła koło, ale usunięcie zęba symbolizuje, że zrywa on z poglądami jakie mu narzucono. Przez cały czwarty sezon był smutnym i zdołowanym człowiekiem, który nie był szczęśliwy ze względu na model poglądowy jaki został nakreślony przez społeczeństwo, dlatego też postanowił coś zrobić ze swoim życiem i ożenić się z Megan tylko po to, aby się przekonać, że to bujda. Jego dwa związki praktycznie wiele się nie różnią oprócz tego, że w drugim uwierzył w to co społeczeństwo mu narzuciło. W ostatniej scenie widzimy nowego Dona, który jest po przejściach i wyciągnął wnioski. W ostatnim momencie zadano mu pytanie "Czy jest sam?", on nie odpowiada i scena się urywa. Don z początku odpowiedziałby, że nie jest, ten z początku piątego sezonu powiedziałby, że jest żonaty. Tutaj scena się urywa dlatego, że nie wiemy czego się spodziewać po nowym Donie i musimy poczekać do nowego sezonu.

Nie jestem na 100% pewny mojej analizy, ale na waszą obronę to Don zamówił "old fashioned" więc może macie rację. Wtedy wynikałoby, że pewnie rzeczy się nie zmieniają (Don, Roger), a reszta tak jak napisałem wcześniej.

ocenił(a) serial na 10
BOOMER1

Jestem ciekawy, czy związek z Megan przetrwa... przez cały sezon wydaje mi się, że w jakiś sposób Megan jest kulą u nogi Dona... Niby wspaniały apartament, fajne życie...ale pomysłów Donowi brakuje....
Mam nadzieję, że 6 sezon przyniesie "nowego-starego" Dona :)
A wszystkim stawiam "old fashioned" ew. "gibbons" :)

krismovies

Mam nadzieję, że jednak Don będzie znów z Betty, choć nie oglądałam wszystkich sezonów, to strasznie fajną tworzyli parę.

ocenił(a) serial na 10
BOOMER1

Chciałbym zwrócić uwagę wszystkim na wyraz twarzy Dona, gdy odwraca się do kobiety po tym sławnym ostatnim pytaniu... moim zdaniem DEFINITYWNIE powinniśmy się szykować na powrót starego Drapera. :)
Jednocześnie podzielam resztę argumentów "za" jego powrotem do Dona z początku Mad Men. W sumie tęskniłem za starym Donem.

Serial jest dla mnie arcymistrzem. Obym znalazł kiedys podobnie niesamowity materiał do analizowania w tak przyjemnej formie :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones