musi być.
ostatni odcinek był..
napisałem odpowiedni sms po tym jak go obejrzałem:
"...MINDF*CKING arcydzieło, teatralność i poziom wyk*rwistości jaki ten serial prezentuje jest ponad przeciętną"
Scena z Donem w windzie.. Scena na końcu. Scena, za sceną....
46 nagród i 137 nominacji.
tylko tyle mogę powiedzieć.
Tak, będzie jeszcze jeden, ostatni sezon. ;)
Aktualnie, najlepszy serial jaki nam serwuje telewizja. Ale parę zastrzeżeń mam. <<SPOILER>>
Nie mieliście wrażenia, że cały sezon zakrawał trochę na telenowelę? Ja wiem, wszystko można traktować jako parodię, ale "starzejąca się dama z towarzystwa ginie zepchnięta do morza podczas rejsu wycieczkowego, prawdopodobnie przez jej hiszpańskiego męża, geja-
żigolaka"...
Po drugie... rozumiem, że Don Draper to główna postać serialu, ale czy naprawdę potrzebne było 10 tyś. scen pt. "mały Don nie ma mamusi"? W ogóle, czy Don rzeczywiście musiał dostać 80 % czasu ekranowego? Wydaję mi się, że ucierpiały na tym inne postacie. Mad Men ma tyle potencjalnie świetnych wątków do rozwinięcia: Betty, Ken Cosgrove, Stan, Joan(!), Ginsberg. W jednym z wywiadów MW (twórca serialu) powiedział, że Joan zdobyła Avon, jako nowego klienta. Czy było to kiedykolwiek potwierdzone w serialu? Nie, widz ma się domyślić. Nie ma na to czasu, Don musi wypić jeszcze parę drinków i popłakać w windzie.
Jeszcze jedno. Szalone lata 60-te trwają, ok. Co za tym idzie, "sex, drugs and rock'n'roll" czyli szaleństwo musi być. Zauważyliście jednak ile momentów z czapy, kompletnie nie w stylu Mad Men mieliśmy w tym sezonie? Ken stepuje, Roger Sterling żongluje pomarańczami, większość scen z Bobem Bensonem to komedia, Peggy dźgająca swojego chłopaka... Kiedyś mieliśmy jedną scenę z kosiarką elektryczną na sezon i tyle... Nawet na to nie narzekam, tylko raczej nietypowo ze strony twórców serialu.
Zgadzam się, zgardzam się, zgadzam się z każdym akapitem :)
Do tego - ostatni odcin nie podobał mi się /utonięcie matki Pete'a, wielce dramatyczny bój o wyjazd do Kalifornii itd. O losie!/.
Ale z Donem ostro pojechali partnerzy na końcu odcinka. Myślę, że scenarzyści chcieli przez to pokazać jak zmieniała się cała Ameryka - narodziny korporacyjnego systemu zarządzania, wyścigu szczurów. Kiedyś S&C to była jakby rodzina szczególnie Don i Roger - starzy kumple, Don uratował Sterlingowi nawet życie. A teraz bez wahania się go pozbyli. Don nawet wymownie spojrzał na Rogera, miał nadzieję że chociaż on będzie za nim, a ten nawet nie mrugnął. A teraz każdy grosz i klient się liczy. Wszystko przelicza się na pieniądze. Czasy się zmieniły. Kiedyś Donowi uchodziło dużo więcej, kiedyś chyba zniknął przecież na całe 3 miesiące a nie był nawet jeszcze chyba partnerem. Klientów olewał według upodobania i go nawet za to chwalono, pamiętacie jak niemal wyrzucił z biura Menken? W każdym razie końcówka ostatniego odcinka była dla mnie dość dużym zaskoczeniem zwłaszcza, że jeszcze na jego początku nic na takie drastyczne rozwiązanie nie wskazywało.
i te ich marzenie, żeby uciec gdzieś i zacząć wszystko od nowa... takie to.. 50'
Do tego jego dawne wymogi co do umowy. bez terminu, bez czasu wypowiedzenia. żadnych gwarancji i granic. a teraz? Sam pyta się kiedy może wrócić...
Ja sądzę, że Don w 7 sezonie wyjdzie z alkoholizmu i wróci do życiowej formy, zakładając własną agencję.
Już widzę Dona w takiej pracy :) To znaczy widzę, jego i jego las kobiet uprawiających ogródek za niego
Można połączyć dwie nasze koncepcje: wyremontuje ten pustostan i założy angencję towarzyską czyli przywróci dawny blask tego domu =D