Mam zatem pytanie. Dlaczego warto go oglądać? LUB Dlaczego lepiej sobie go odpuścić?
Moją uwagę przykuł ze względu na mocne zakorzenienie w historii, już tłumaczę o co mi chodzi :) To, że jest umiejscowiony w latach '60 w Ameryce czyli pokazuje styl życia tamtych ludzi dodatkowo nabiera autentyczności kiedy są odniesienia do historii Ameryki jak np. kampania wyborcza Nixon-Kennedy, śmierć Marylin Monroe, zamach na Kennedy'ego, wojna w Wietnamie - czyli momenty, które w tamtym czasie były ważne dla Amerykanów i miały w jakiś sposób wpływ na ich życie. Kolejnym ciekawym elementem jest możliwość podpatrywania pracy agencji reklamowych - moim zdaniem od lat '60 niewiele się w tym biznesie zmieniło (chyba tylko pozycja kobiet uległa poprawie - bardzo fajny wątek Peggy Olsen, której karierę w agencji śledzimy od początku). Jestem oczarowana modą tamtych lat - elegancją mężczyzn i kobiet, którzy przywiązywali wiele uwagi do tego aby codziennie wyglądać fantastycznie, idąc nawet po bułki do sklepu.
Bardzo dziękuje za odpowiedź. Twoje spojrzenie na ten serial naprawdę bardzo mnie zachęciło do zobaczenia cóż to za małe cudo jest:)
Taka mała dygresja: nie wiem jak to teraz jest na zachodzie ale w mojej małej dzielnicy wszyscy bardzo dbają o wygląd nawet gdy idą wyrzucić śmieci a co dopiero po bułki do sklepu :D
A ja się nie pomalowałam dzisiaj na wycieczkę do śmietnika (w dodatku widział mnie pan z administracji)! D:
A tak serio, eowine, to po prostu proponuję ci obejrzeć kilka odcinków, a sama się przekonasz. :)
Mnie w tym serialu urzekła dbałość o każdy szczegół i odwzorowanie życia z tamtych czasów, ale (przede wszystkim!) niesamowicie barwna gama bardzo ludzkich postaci. Takich, których nie można klasyfikować jednoznacznie na złych/dobrych. Postaci, które naprawdę wzbudzają emocje i nieważne, czy jest to sympatia czy antypatia, ich zachowania po prostu poruszają widza na różne sposoby. Po drugie serial bardziej skupia się na dialogach, relacjach między bohaterami, niż na jakoś pojętej "akcji" (choć oczywiście jakoś to wszystko musi się toczyć do przodu). Ich rozmowy, gesty, mimika - nie wiem jak ty, ale ja się rozpływam w tego typu rzeczach, jeśli są odpowiednio wykonane. :)
Poza tym jeden sezon ma tylko 13 (?) odcinków, a więc jest szansa na to, że nie dojdzie do przetarcia materiału. ;) Mam nadzieję, że twórcy wyczują moment, w którym najlepiej będzie zakończyć pracę, bo nic bardziej nie marnuje (w moich oczach) dobrego serialu, niż nadmiar wyciskanych na siłę (w pogoni za pieniędzmi) odcinków. Ale to już taka ogólna uwaga na koniec. ;)
Ale mi tu narobiliście smaka :D na ten serial.
Ale z drugiej strony rozczarowuje mnie "Gra o Tron" więc chyba jego miejsce zajmie Mad Men:)
I ja się dołączę do ochów i achów. Właściwie mógłbym napisać słowo w słowo to, co napisał/a makta666. Wspomniałbym jeszcze tylko o dwóch sprawach. Po pierwsze, humor. Madmenowy humor rządzi. Niewymuszony, inteligentny, czasem trochę hermetyczny ale jednocześnie bardzo celny. Po drugie, John Slattery. Facet jest niesamowity, kradnie absolutnie każdą scenę w jakiej się pojawia.
Rzuć okiem na to, idealnie oddaje klimat serialu:
http://www.youtube.com/watch?v=fr68z5Xbu6E
A 'Gra o Tron' jest ok. ;P
Być może. ;]
Dlaczego Ciebie znudził? Najnowszy odcinek zwiastuje naprawdę ciekawy sezon. IMHO.
Cóż nie chcę Cię tu niepotrzebnie obrazić czy coś ale
myślę, że jeśli dla facetów na ekranie jest: bezsensowna brutalność, przemoc i seks - to film mu się nigdy nie znudzi.
Za to dla mnie jak w tym całym bagnie fabuła się nie rozwija a raczej czuć jej brak - zaczynam zasypiać.
Spoko, nie obrażam się o/za byle co. ;]
Tyle że w GoT nie chodzi o bezsensowną brutalność, przemoc i seks. To są dodatki, tło epoki, jaką uniwersum serialu naśladuje (quasi-średniowiecze, przypuszczam). Nam może się to wydawać niesmaczne, ale podobnie żyli nasi przodkowie. ;]
Chodzi o zdobycie żelaznego tronu i przygotowanie się na Zimę, która w tamtym świecie trwa przez dekady.
Ale to nie forum GoT, tylko 'Mad Men', dość offtopu. Pozdrawiam. :P
kiedys oglądnęłam kilka pierwszych odcinków na foxlife i serial mi się nie spodobał (na pewno po części dlatego, ze nie lubię mody i fryzur z tamtych lat). ale moje pytanie jest takie, czy fabuła się jakoś ciekawie rozwija? bo w sumie użytkownicy w tym temacie do walorów serialu zaliczyli w zasadzie tylko stronę wizualną i dialogi.
i czy może ktoś z Was ogląda the good wife i uważa może, ze te seriale sa podobne?
Serial jest kameralny pod każdym względem, więc i fabuła jest w pewnym sensie kameralna. Don nie ratuje świata, nie zostaje prezydentem ani nie bierze sprawiedliwości w swoje ręce w wendetcie przeciwko żadnym mordercom. Jednak właśnie ze względu na to wg mnie takiej fabuły to ze świecą szukać - bez tanich chwytów przykuwa do ekranu i pomimo stonowania nie zamula. Serial jest przede wszystkim powodowany postaciami ('character driven'), linia akcji w tej liczbie również.
The Good Wife na pewno inspiruje się tu i ówdzie MM, ale nie powiedziałbym, że te dwie serie są podobne.
ja zacząłem mad men oglądać jakiś rok temu, obejżałem 1 sezon i mnie nie wciągnął, ale nie dla tego, że był zły, tylko po prostu źle się do tego zabrałem, na zasadzie, jak człowiek czasem źle się zabiera do czytania ciekawej ksiązki i nie może przebrnąć przez pierwszy rozdział. więc na jakiś czas go odłożyłem, dzisiaj jestem na bieżąco na 5 sezonie i z niecierpliwością oczekuję kolejnych odcinków. serial wgniata w fotel pod warunkiem, że jak każdemu dobremu serialowi, poświęci mu się trochę więcej uwagi.. poza tym, dla mnie, wizualnie i estetycznie ten serial miażdży..
Warto też dla tych smaczków obyczajowych jak np. traktowanie kobiet ("Nie pozwolę aby kobieta tak się wyrażała w mojej obecności") - żon, sekretarek. Miało się wtedy wrażenie, że mężczyźni są panami świata, a kobiety to śmieci z cyckami.
Co mnie powaliło to też wszechobecne palenie - a autobusie, a teatrze, przy stole z dzieciakami, przy kojcu z niemowlęciem, palił Don, paliła i piła alkohol kobieta w ciąży. nie wierzę po prostu. :)
Akurat ten post, nie wiem czy miał to na celu ale zupełnie mnie zniechęcił do włączenia choćby pilota. Dlatego, myślę, że misja wykonana.
Daj spokój, eowine. Gdyby tak podchodzić do oglądania filmów i seriali (czyli brak akceptacji dla zachowań bohaterów), to trzeba by zrezygnować z lwiej ich części. Serial nie promuje palenia, tylko stara się jak najwierniej oddać epokę, w której palili po prostu wszyscy. Badania na temat szkodliwości tytoniu były jeszcze wtedy w powijakach, zresztą już w pierwszym odcinku pojawia się ten problem. Ja też na początku byłam zszokowana, bo w serialu każdy pali, pali i pali. Zwłaszcza ta kobieta w ciąży - w jednej ręce martini, w drugiej papierosek. A ja przed ekranem krzycząca - kobieto, jesteś w ciąży! No cóż, to chyba dobrze świadczy o zmianie na lepsze ludzkiej świadomości, skoro buntujemy się na taki widok.
Podsumowując, eowine - serial Ci się podoba, to go oglądaj; nie podoba, to nie oglądaj, ale proszę, nie rezygnuj z niego jedynie z powodu zgubnego nałogu jego bohaterów :).
Nie pale, dużo mam do palaczy ale na ekranie jak nie czuje mi nie przeszkadza. Za to traktowanie kobiet jak śmieci nie jestem wstanie przetrawić i to chyba tyle w temacie. Ale dzięki.
ahh może trochę przesadziłam, nie było AŻ TAK źle w tym serialu.
miałam napisać więcej i wytłumaczyć się, ale jednak to wszystko zależy od tego jak każda/y z nas postrzega odmiennie kobiecość. może jest nią niezależność, umiejętność dorównania we wszystkim mężczyznom, samodzielność itd. itp. czyli to co udało nam się wywalczyć jak dotąd do 2012 roku. a może jest nią ta enigma, wewnętrzna siła i pożar, kpina ze śmiesznych zasad, jakie sobie wyznaczyły filisterskie śmieszne faceciki-spece od reklamy, seksapil, inteligencja, skrytość, Joan, która stanowi ucieleśnienie powiedzenia "mężczyźni rządzą światem, a mężczyznami kobiety".
wszystko więc zależy od definicji kobiecości, bo z jednej perspektywy kobiety w Mad Men wyglądają na głupiutkie lalunie, a z drugiej to jednak faceci non stop żłopią tylko tę łychę z nogami na biurku i albo się opie*dalają albo udają, że tego nie robią albo wymyślają głupie pomysły marketingowe jak np. hasło do Lucky Strików "it's toasted", które przetrwało do dnia dzisiejszego na paczkach papierosów. jeszcze z innej perspektywy to jest właśnie nasza rzeczywistość, więc krytykując i negując serial, negujemy nasz świat :)
eowine, w mojej ocenie porównanie do śmieci jest trochę na wyrost. :)
Jednak należy zdawać sobie sprawę z realiów, jakie w latach 60. panowały w Stanach, a które serial stara się (z powodzeniem) jak najlepiej oddać. Jeżeli kłują (moja przeglądarka utrzymuje, że nie ma takiego słowa :P) cię w oczy takie rzeczy, to nie wiem jak zareagujesz na zdrady i inne wątpliwie moralne zachowania. :) Myślę, że dużo może cię ominąć, jeżeli to, co widzisz na ekranie, odbierasz tak samo mocno, jak samą rzeczywistość.
Wybacz, jeśli za daleko się posuwam z takimi wnioskami, po prostu serial uważam za naprawdę dobry i myślę, że warto chociaż sprawdzić, co w trawie piszczy. :)
Rozumiem twoją główną myśl. Chodzi raczej o to, że nie po to włączam serial by jeszcze tam oglądać chamstwo i podłość, rzeczywistość mi w zupełności do tego wystarczy. Może mam świra na punkcie godności kobiet jak i ogólnie osób na których mi zależy ale pewne rzeczy niestety leżą poza moim zasięgiem. Jeśli w tym przypadku stracę lepszy serial trudno... nie studiuję historii lat 60 w Ameryce, myślę że bez tego można żyć. Przyjdą inne czasy inne seriale, które zupełnie pobiją na głowę Mad Mana.