Czy wy też uważacie, że Lisbon powinna była zastrzelić Volkera a nie tylko ranić? Mam takie wrażenie, że jeszcze go zobaczymy, gdy jego prawnicy będą podważać słuszność procedur, które doprowadziły do zatrzymania.
''Natomiast sama mam nadzieję, że Lisbon powie, że coś postanowiła o swoim życiu prywatnym. Na przykład, mogłaby wyznać (jakiż to mam oryginalny pomysł!), że chciałaby założyć rodzinę. :-)
A gdyby jeszcze ubrała to w słowa w stylu: "chciałabym założyć rodzinę, jak schwytamy Red Johna", to by było naprawdę super, bo te słowa mogłyby być bardzo mówiące dla Patricka i coś już na to MUSIAŁBY odpowiedzieć! ;-)''
Nastasja jak dobrze znam Teresę to wątpię, że by coś takiego powiedziała a gdyby użyła takich słów i jeszcze do Patricka to bym był mile zaskoczony:-]
Rodzina...? Też uważam, że to mocno życzeniowe. Bardzo nie w jej stylu - tak się zastanawiam co by miało skłonić ją da takiego wyznania (bo to raczej wyznanie niż decyzja) - widok 20-letnich zwłok, refleksja nad RJ? Bywały śledztwa, w których mogła (idąc za ciosem) przyznać, że coś by w życiu zmieniła - a jednak nigdy nie było nawet tego po niej widać (np. romans Rigsby-Van Pelt i insynuacje PJ, że może czuć się zazdrosna, sprawa dawnego narzeczonego - bardzo dzieciatego rybaka jeśli dobrze pamiętam).
Nie miałam na myśli aż takiego konfliktu jak z FBI czy Bosco, chodziło mi bardziej o droczenie się czy potyczki słowne, bardziej lżejszy rodzaj tarć. Ale faktycznie, w przeszłości to Patrick był przyczyną nieudanej współpracy z Inwigilatorem.
Z tym pisaniem scenariusza-dobry pomysł :)
Co do Lisbon, wydaje mi się, że wchodzą w grę tylko decyzje dotyczące kariery, przecież ona nie ma życia poza pracą.
To prawda Lisbon nie ma życia poza pracą wątpię, że by się to zmieniło w najbliższej przyszłości.
Czasami szkoda mi Teresy, ale co zrobić takie jest życie.
A pamiętacie odcinek, w którym kręcono reportaż o CBI? dziennikarz zapytał wtedy Lisbon co robi w weekendy? A ona totalnie się zmieszała, że ktoś może sugerować, że nie ma życia poza pracą, po czym totalnie się pogubiła w tym co mówi :)
(choć w tym odcinku najlepszym rozmówcą z tego co pamiętam był Cho :) )
Tak, Cho był wówczas świetny. Podobna scena zadziała się kiedyś w samochodzie, kiedy PJ prowadził i żeby nie zasnąć, zachęcał TL do rozmowy. Ona rzuciła wówczas pytanie, czy widział może ostatnio jakiś dobry film. PJ odpowiedział, że nie. TL - że też nie. PJ stwierdził, że to interesujące :)
Nie pamiętam tej rozmowy z samochodu, ale rzeczywiście interesujące :)
Co do Cho-brakuje mi takiego Cho!
Rozmowa jest np. na youtube pod hasłem: "Jane & Lisbon 1x17 Talk to me" (link ma 36 sekund). Bardzo mi się ta scenka podoba. :)
Mnie też strasznie podobał się Cho w tym wywiadzie dla telewizji. :) Zresztą każde z nich (tzn. z zespołu) odpowiedziało wtedy bardzo w swoim stylu.
Istnieje możliwość (nie wiem na ile prawdziwa), że Lisbon tylko na świadomym poziomie utrzymuje, że jej życie jest bardzo dobre ("my life is fine"), ale na nieświadomym poziomie mogą odzywać się w niej takie tęsknoty i pewnie odzywają (hm, subiektywnie myślę, że trudno uwierzyć, że nie odzywają się, skoro tyle czasu spędza z Patrickiem...).
Ja też, tak jak Wertyrost, uważam, że jest mało prawdopodobne, że poczyni takie wyznanie, ale pomarzyć zawsze można. :)
W jakimś odcinku jest też wspomniane, że Patrick odgadł, że Teresa skłamała, że na święta była u brata, a tymczasem siedziała w domu, jadła lody i oglądała stare filmy. Mnie osobiście ta wizja Teresy jedzącej lody na kanapie i oglądającej stare filmy straszliwie zgrzyta (że w domu, zgoda, tylko inne rozrywki, bardziej do niej pasujące), natomiast ważne tu jest, że ona jednak tak spędza te święta i na pewno nie jest jej wtedy zbyt lekko na sercu. A więc, mogłaby mieć taki moment olśnienia, że jednak chciałaby związku, rodziny (godząc to jakoś z pracą, oczywiście), i że nie będzie się przed tym dłużej bronić.
O, jak miło, dzięki za przedstawienie się. :) Ja mam bardzo pospolite imię (Anna), ale lubię je. Na potrzeby filmwebu wymyśliłam sobie ten nick Nastasja Filipovna, bo to jest imię bohaterki jednej z powieści Dostojewskiego ("Idiota"), z którą czuję (nie wiem czy to na plus czy na minus) wielkie pokrewieństwo duchowe i takie mi po prostu przyszło do głowy jako pierwszy pomysł. [Wybaczcie, proszę ten off-topic, a zaraz dopiszę się też na temat meritum wątku].
Kłamstwo o świętach to raczej ochrona prywatności, niż jakiś wstyd, czy ukryta tęsknota. Fakt, że brzmi to melancholijnie nie znaczy, że musi takie być. Co więcej - fakt, że większość tak pomyśli jest mocnym argumentem za tym, żeby skłamać. Moim zdaniem spokojnie można uznać, że Lisbon jest szczęśliwa. Co nie oznacza, że zupełnie przypadkiem nie napatoczy się ktoś, kto zaspokoi potrzebę, której zaspokojenia sama nie szuka. Jeśli miałby przydarzyć się Jej PJ to ja to widzę raczej jako wynik splotu (nieszczęśliwych - widmo śmierci, zagrożenie) wypadków niż refleksji nad sobą. Samo lokowanie uczuć w kimś takim jak PJ jest bardzo w charakterze Lisbon, bo to jest bardzo bezpieczny obiekt (wieczny wdowiec).
bardzo fajne określenie prywatności creep_
ludziom bardzo często się wydaje, że lepiej wiedzą co Ci jest potrzebne do życia tak więc:
nie mam męża? jesteś wybredna i szukasz księcia z bajki bo przecież powinnaś go mieć
nie mam dziecka? jesteś wygodna i egoistyczna, przecież powinnaś go mieć
oglądam Mentalistę i jestem nim zafascynowana - powinnaś z tym skończyć to utopia i strata czasu byłabyś szczęśliwsza mając męża skupiając się na wychowywaniu dziecka itp, itd...
chociaż masz całkowitą rację "Co nie oznacza, że zupełnie przypadkiem nie napatoczy się ktoś, kto zaspokoi potrzebę, której zaspokojenia sama nie szuka" BINGO!!!
W Cho na łopatki rozkłada mnie zawsze jego hiperpoważna twarz, popularnie zwana dziś "poker facem". :) To typowy wojskowy, jego zachowanie przywodzi mi na myśl wychowanie spartańskie, ktore zakładało nieodpowiadanie na pytania, które nie padły, a także wyjaśniało pochodzenie dzisiejszego wyrażenia "lakoniczna odpowiedź": tak, nie, nie wiem (Sparta = Lakonia). Podobno kiedy jeden z obcych królów wdarł się do Sparty, zapowiedział, że jeżeli uda mu się podbić te tereny, to w jakiś (nie pamiętam jaki) sposób zaszkodzi ich mieszkańcom. Na co Spartanie odparli: JEŻELI. :) To taka ciekawostka, wiem, powinno iść do off topu, przepraszam.
Wszystko się zgadza :) Choć wydaje mi się, że Cho był już taki od urodzenia-no może tu trochę przesadzam ;) Ale zanim wstąpił do wojska, był przecież Playboy'em z Avon Parku i już wtedy nazywali go Iceman, więc to nie wojsko go tak ukształtowało.
W każdym razie Tim Kang stworzył świetną postać! Wszyscy tu się zachwycają Jane'm, trochę zapominając jakim uroczym i ciekawym facetem jest Kimball Cho.
Aha, myślę że Twoja ciekawostka jest jak najbardziej w temacie odcinka! Chodzi mi o scenę w samochodzie, kiedy Rigsby napił się starej Coli. Cho mu nie powiedział, że ta Cola to staroć, bo Rigsby nie zapytał :)
Zwłaszcza jeśli dosłownie traktować słowo "decyzja" - to raczej nie wchodzę w grę jakieś luźne przemyślenia czy refleksje (albo postanowienia noworoczne :).
Dla mnie to "decyzja" to chyba głównie mocne postanowienie, odnoszące się niekoniecznie do konkretnej sytuacji, ale wręcz ciągu sytuacji, co do których postanawiamy zachowywać się tak samo. Myślę, że może to również dotyczyć kariery Lisbon choć niekoniecznie awansu. Może awansu w przyszłości, który nigdy nie wydarzy się jeśli Lisbon zawsze będzie uczestniczyć w machinacjach Jane'a.
Zgoda, ale w kontekście odcinka minionego (big bust) i przyszłego (RJ) nasuwa się myśl, że to będzie jakoś związane. Nie wiem czy RJ może być katalizatorem wysnuwania jakiejś głęboko romantycznej refleksji ;]
Ja też wątpię w pojawienie się w przyszłym odcinku refleksji natury uczuciowej. ;] Chociaż parę wniosków zahaczających o tę sferę mogłoby się pojawić w połączeniu z rozmyślaniem nad obraną ścieżką życiową ogólnie rzec biorąc, coś w stylu "ścigam RJ, jestem w to zamieszana po uszy, to nie sprint a maraton, który na dodatek stwarza poważne zagrożenie nie tylko dla mnie, ale ewentualnie dla osób mi bliskich. Czy chcę nadal tak żyć?" itp. itd. ;]
Równie dobrze może rzucić pracę - dla Niej ściganie RJ to nigdy nie była kwestia decyzji. PJ może sobie odpuścić - Ona nie. To Jej zawód. Co innego, gdyby na horyzoncie pojawił się awans, jakaś wygodna posadka. Wiadomo, że gdyby coś takiego faktycznie się wydarzyło to motywacje do podjęcia decyzji nie muszą być jednoznaczne. Ba - nawet nie muszą być wypowiedziane (w zasadzie wystarczy: "nie", chociaż ja w takiej sytuacji chyba przywalę laptopowi...).
Powiedziałabym odwrotnie - PJ nie może odpuścić, Lisbon może. ;] Zespół Lisbon może teoretycznie oddać sprawę w inne ręce. Członek zespołu może z niego wystąpić. Lisbon i reszta tak naprawdę robią więcej niż muszą, a nawet więcej niż legalnie mogą. Nawet nadal zajmując się sprawą mogliby przestać działać "above and beyond" - z różnych pobudek. To jest też w tym sensie kwestia osobistej decyzji każdego z nich, że nadal w tym siedzą.
Ale tak poważnie trudno sobie wyobrazić, że mogłaby w ogóle wycofać się ze sprawy RJ - i to jeszcze zaraz po Volkerze (kiedy to raczej przekraczała kolejne granice). Ja już w 5x12 (i przed) liczyłam na jakąś puentę typu dziękuję Patryczku za pomoc (już o inkasowaniu wdzięczności nie wspominając).
Chociaż mogłoby się okazać, iż Volker się wywinie (np. za nadużycia w śledztwie), ale dla mnie Jego wątek jest zakończony. Jednak mogłoby tak być. A wówczas to inwigilator mógłby wskoczyć na wolny wakat żeby zapanować nad wesołą ekipą CBI. I zamiast nagrody byłaby nagana, a zamiast deklaracji bezwarunkowej pomocy, byłby foch i powrót do metod godnej pryncypialnej pani policjant. Tylko czy my to chcemy oglądać?
Ciekawe zresztą, że nigdzie nie ma w ogóle informacji, że ten aktor powraca (poza wymienieniem w obsadzie odcinka). To może to nie jest powrót tylko na jeden odcinek. Może to być zarówno znak tego, że aktor nie jest szczególnie popularny (trochę jednak jest, nie takie guesty miały status gwiazdy odcinka), a może byłby to zbyt duży spoiler. A może po prostu rólka będzie malutka, chociaż wątpię (w końcu to nie jest jakiś statysta).
to by była naprawdę bardzo poważna i życiowa decyzja, jak creep dobrze odgadłaś to po pierwsze bravo a po drugie odcinek będzie bardzo, bardzo dobry w takim razie :)
I tak pewnie okaże się, że trochę rzecz wyolbrzymili i TL po prostu podejmie decyzję pokroju zakupu kiecki. No może bez przesady, chociaż mogliby czasem zmienić scenografię, trochę zaszaleć też w garderobie. TL w ciągu 5 sezonów chyba tylko dwukrotnie miała na sobie sukienkę - od Van Pelt i na balu charytatywnym, a Jane miał chyba wówczas muszkę. Mała rzecz a cieszy.
Przy moim niezdecydowaniu (mogę 5 min. wybierać np. ser w supermarkecie) zakup kiecki staje się życiową decyzją. ;]
heheh jeśli zakup kiecki staje się życiowa decyzją, to czym staje się prawdziwa życiowa decyzja?? Śmiertelnym wyborem?? :D
No właśnie, my tu rozkminiamy tą Lisbonową decyzję, a to się okaże głupota jakaś! ;)
Bardzo intrygujące z tą decyzją Lisbon. Jak mieliśmy okazję poznać Lisbon, to czasem podejmuje ona szybkie decyzje, jeżeli sytuacja tego wymaga, ale ogólnie jest osobą bardzo wyważoną, która nad większą życiową decyzją zastanawiałaby się bardzo poważnie i poświęciłaby na to dużo czasu.
Co ważniejsze, ona podejmuje decyzje zawsze w zgodzie ze sobą, choćby wiele ją to miało kosztować (w tym takie, jak decyzja o zerwaniu zaręczyn z Gregiem albo o łamaniu procedur w ważnych sprawach).
Dlatego uważam, że jeżeli w następnym odcinku nadejdzie ten moment, że Lisbon podejmie jakąś decyzję, to możemy być pewni, że zrobiła to w zgodzie ze sobą i po tak długim namyśle, na jaki maksymalnie mogła sobie pozwolić. A więc, choćby nam się ta decyzja nie spodobała, to na pewno wzbudzi ona nasz szacunek, bo będziemy rozumieli, że Lisbon podjęła tę decyzję tak, jak chciała.
Nie pamiętam czy były wcześniej przykłady na to, że Lisbon komunikuje, że podjęła jakąś decyzję (w sensie, że mówi: "zastanowiłam się i moja decyzja jest taka i taka"). Coś mi świta, że była co najmniej jedna taka sytuacja, ale nie pamiętam jaka.
Najciekawsze będzie dowiedzieć się czego ta decyzja (w odc. 5x13) ma dotyczyć. Czy faktycznie będzie to duża decyzja, czy raczej "z wielkiej chmury mały deszcz".
Co do życia prywatnego Lisbon, to faktycznie, można przyjąć, że ona szczerze mówi, że jest zadowolona ze swojego życia, i że nie przeszkadza jej to samotne spędzanie świąt i weekendów. Może w sumie tak być (chyba ja po prostu przeniosłam na nią własne uczucia, a każdy jest inny).
Z drugiej strony, mnie też podoba się bardzo zdanie o tej "nieuświadomionej potrzebie, na którą ktoś odpowie" i chciałabym zobaczyć jak to przebiega, przy czym najbardziej chciałabym, żeby tym kimś był Patrick. :)))
Interesujące jest też, że TL nie ma na zdjęciach promocyjnych nadchodzącego odcinka. Czyżby jakiś time-off? - Ale akurat, gdy wraca RJ?
Mam pytanie:
Od którego odcinka zawieszono Lisbon i pojawił się Inwigilator?
Jak on się nazywał?
Pozdr
Aha, nazywał się Ray Hafner (o ile nie pisze się to: Hefner albo inaczej, bo nie wiem).
To ja tak z innej paki. Czy was też zasmuciło, że Lisbon na początku mówi, że nie chce, żeby Jane jechał z nią do Volkera? Bo samemu Patrickowi zrobiło się trochę przykro (sposób w jaki pyta:"You don't want me to come with you?" subtelnie to sugeruje).
I - z całym szacunkiem - ale tłumaczenie jest potworne. Bleh. Specjalistką od ęglisza nie jestem, ale mój angielski pozwala mi rozszyfrować proste zdania, które tłumacze przekręcają tak, jakby ich miało skręcić od poprawnej, nieco dokładniejszej formy. ("He's a witness" - "Wszystko widział". Ja wiem, że drugie zdanie jest parafrazą niemal słowotwórczą pierwszego, ale litości... "You don't want me to come with you?" - "Nie jadę z Tobą?" PLEASE. Choć może to tylko ja jestem taka uczulona...)
[Zoff-topuję i powiem, że ja jestem Karolina. :)]
Hej Karolino :)
Ja oglądam szczęśliwie bez napisów. Fajnie, że mimo wszystko słyszysz i rozumiesz bardzo dużo z tych angielskich dialogów. Myślę, że w miarę oglądania na pewno nabierasz wprawy i coraz więcej będziesz słyszeć z tego oryginału. Czasem pomocne są napisy angielskie, które też można ściągnąć jakoś.
Obejrzałam wczoraj ponownie ten odcinek, żeby wyłapać więcej szczegółów i upewniłam się, na przykład, co do tego, że Brenda NAPRAWDĘ nie musiała przynosić Volkerowi informacji o tym chłopcu. Mogła ją zupełnie pominąć, on nie miał zielonego pojęcia, że jest jakiś świadek zbrodni, a już tym bardziej nie musiała przynosić mu w łapie koperty i droczyć się z nim, że nie chce mu jej dać, skoro już przyniosła. :( To jest pewnym niedociągnięciem tego odcinka.
Muszę zwrócić uwagę na mimikę Patricka jak mówi to zdanie, co przytoczyłaś, bo wcześniej nie rzuciło mi się za mocno w oczy. Jeśli zrobiło mu się trochę przykro, to może znaczy, że coś do tej Lisbon czuje i chce być dla niej ważny, jeździć z nią wszędzie. :)
Zawsze najpierw oglądam oryginał i - w zależności chyba od tematyki odcinka - raz zrozumiem prawie wszystko, jak w przypadku tego odcinka, a raz ledwie co. Właściwie to dzięki oglądaniu seriali takich jak ten mój angielski drastycznie skoczył. I czasem wyłapywałam błędy tłumaczy, a czasem odwrotnie - od tłumaczy uczyłam się słówek. Potem było już tylko lepiej/gorzej - tłumacze zaczęli mnie irytować... Choć tak zupełnie na początku denerwowały mnie napisy, a teraz jak słyszę lektora, to szlag mnie jasny trafia.
Co do takich angielskich anegdot, to teraz, na studiach, profesorka od ęglisza jest na tyle szalona, że tłumaczy nam angielski angielskim, w tym również całkiem nowe czasy. Ostatnio w ten usiłowała uzmysłowić nam użycie Present Perfect Continuous Tense (zupełnie niepotrzebnie, bo znaliśmy go i miała omówić Past) i ciągle powtarzała "imagine", że niby dopiero wyszła z basenu. I za każdym razem, kiedy ona mówiła "imagine, that...", ja pod nosem dodawałam: "there's no heaven". xD
Mnie scena z niejechaniem od razu zabodła w oczy. Aż mnie odrzuciło. I ledwie siedzę w miejscu przez spoiler o następnym odcinku!
Lisbon od początku odcinka traktowała to jako osobistą krucjatę przeciwko Volkerowi. Śmierć tamtej dziewczyny odebrała jako własną porażkę, toteż starała się to naprawić swoimi rękoma. Moim zdaniem dlatego nie chciała Janea, bo wydało jej się że sama da radę, okazało się inaczej.
Co do napisów to ja seriale oglądam bez już od dłuuuuższego czasu. Tłumacze z reguły nie robią dosłownego tłumaczenia tylko przekład żeby dało się to czytać "po polskiemu" i jeszcze mają limit 80 znaków na 2 linie tekstu (z tego co pamiętam 80, tyle mniej więcej wchodzi na ekran o proporcjach 4:3. Dużo osób ma już monitory panoramiczne ale zasada chyba ciągle obowiązuje). Sporo zależy też od samego tłumacza. Jeśli znasz język danego filmu, to wtedy wyłapujesz takie rzeczy i wydaje ci się że tłumacz jest "be" bo poprzekręcał słowa. Jeśli języka nie znasz, a tłumacz robi dosłowne tłumaczenie to będzie "be" bo zdania są "kwadratowe". Moja rada jest taka, że kiedy zauważasz że polskie suby zaczynają ci przeszkadzać, to z reguły jest znak żeby przerzucić się na angielskie. A jak nie, to pozostaje pożalić się w komentarzach na (zapewne) dobrze znanej ci stronie, na której to tłumacz publikuje swoje napisy :P
Miałam tłumaczenia na zajęciach i mniej więcej wiem z czym to się je (wbrew pozorom jako tłumacze chętniej przyjmowani są absolwencie filologii polskiej niż angielskiej) i wiem też, że tłumaczenie zdań hiperdokładnie skutkuje wspomnianą przez Ciebie kwadratowością, ale są rzeczy, które warto tłumaczyć takie, jakie są, no bez przesady...
A strony, przyznam szczerze, nie znam. xD Nad angielskimi subtitlesami już prędzej myślałam, może przerzucę się od 5x13 (pechowy może? xD)
Właśnie przeglądałem forum w poszukiwaniu filmu i trafiłem na coś pasującego do tej okazji. Cytując użytkownika sten44
"Przekład jest jak kobieta - albo piękny, albo wierny" :)
przekład nie ma nic wspólnego z kobietami, najczęściej jest brzydki i niewierny, przynajmniej na AXN
.... no to abyś poćwiczył Wojtku pamięć :)
Mam na imię Katarzyna .... i jestem uzależniona od serialu Mentalista :)
pozdrawiam wszystkich!!!
sun_luna vel Katarzyna
Miło mi Kasiu ja również się chyba uzależniłem;-]
To twoje prawdziwe zdjęcie profilowe?
jak najbardziej :)
przyznam Ci się szczerze, że jak jeszcze nie było wiadomo , że jesteś Wojtkiem i brałam Cię za kobietę to uznałam bez zastanowienia, że Twoje zdjęcie profilowe napewno jest Twoje i , że jesteś bardzo ładną dziewczyną ... bardzo podobną do Lizbon, hehe
Naprawdę myślałaś, że jestem kobietą?
Ja spadam bo na canal + o 20-00 leci Mentalista.
w pierwszych wpisach tak odruchowo patrząc na zdjęcie nawet nie dotarło do mnie, że piszesz w osobie męskiej :)
pierwsze wrażenie ale potem dotarło do mnie, że jesteś BARDZO FAJNYM facetem w dodatku "zakochanym" w Teresie" a nie do niej podobnym, hihi :)
Nie przesadzajmy z tymi komplementami Katarzyno:)
To nie forum na takie tematy, ale dziękuję za miłe słowa.
no skoro tak wszyscy się przedstawiają to nazywam się Karolina :) a Ty Wojtek, o ile czytam ze zrozumieniem :P
Same dziewczyny 2 Karoliny, Kasia i Ania.
Dziękuję bardzo za przedstawienie się wam wszystkim tym bardziej, że nie musieliście tego robić bo to tylko forum do dyskusji na temat Serialu;)
Szczerze to nie przeczytałem wszystkich postów, więc nie wiem czy się nie powtórzę, ale jak dla mnie ten odcinek był zbyt szybki. Myślę, że gdyby fabułę rozbito na 2 odcinki, to byłoby lepiej. Jak dla mnie wyszedł taki zlepek najważniejszych scen i odcinek wygląda bardziej jak streszczenie. Ale przyznaję, że gdyby nie długość emisji to wątek wyśmienity.