Na początku odcinka widzimy kod odcinka: 4x5608. Zgodnie z wikipedią jest to kod poprzedniego odcinka. Pomyłka?
moim zdaniem, bardzo dobry odcinek , od początku było widać, że Patrick ma plan i wie kto jest Red Johnem.
Świetnie pokazano zaskoczenia Bertrama , kiedy dostał kulkę od tego Oskara i jeszcze te słowa RJ, biedny, mądry , koleś. Cordero nie powiedział RJ, bo nie słyszał rozmowy Bertrama z Patrickiem, o tym, że miejsce spotkania wybrał Jane, i RJ był pewny, że to oni wskazali Patrickowi miejsce, w związku z tym po raz pierwszy Jane był wreszcie krok przed RJ, wykorzystał to świetnie,
Wytłumaczono też bardzo dobrze motyw wybuchu, a z kolei w tym wypadku było widać znów na ile ruchów w przód planował RJ, zanim zabił Partridge'a już miał od niego załatwione swoje DNA do podłożenia, też się tym samym wyjaśnił motyw zabójstwa Partridge'a
Charakter Cho pokazano i wykorzystano wyśmienicie by umożliwić ucieczkę Jane;a z łap FBI, a Teresy Patrick powiedział, że nie zaangażuje więcej w bezpośrednia potyczkę i ona mu zaufała, że wie co robi, po długim czasie powiedział do niej po imieniu i moim zdaniem tylko dla niej nie popełnił samobójstwa w końcowej scenie.
Było świetnie aktorsko pokazane na twarzy Patricka ile jego, człowieka wciąż pozostającego po dobrej stronie mocy kosztuje zaduszenie gołymi rękoma, bezbronnego w końcu, na ten moment człowieka, Odraza mieszała się w tym wyrazie twarzy z satysfakcją i wątpliwościami moralnymi,
Pułapka Patricka była bardzo dobrze przygotowana, a to jak gołąb wylądował na ręce figury matki Boskiej to jest często na forum anglojęzycznym wyśmiewane, a nikt nie wpadł na to że się ta scena wiąże nie z dewocją, a z tytułem z Blake'a Wielki czerwony Smok i niewiasta obleczona w słońce, a ta figurka kobieca była właśnie symbolicznie oświetlona. Symbol kobiet ocalających był bardzo trafny, bo Lisbon tez pośrednio ocaliła Patricka,
Jest oczywiście wiele jeszcze do dopowiedzenia w dalszych odcinkach, np. czemu Rigsby pękł i zakablował w końcu Jane'a, czy też dlaczego Patrick powiedział , że RJ jest dewiantem seksualnym i socjopatą , ale wielkości to miał tylko złudzenie. Czyli jaka była geneza i prawdziwe przywództwo w Blake Association ?
To co najbardziej utkwiło w pamięci po tym odcinku to słowa Szeryfa: "It's totally fair. The game's over and I won".
A co do wyboru Szeryfa na RJ. Myślę, że Heller się wytłumaczy tym, że był to serial o Patricku. I tak też powinniśmy to postrzegać. RJ był tylko dodatkiem.
szeryf był planowany jak widać od dawna, i jak wynika z artykułów to sprawy związane z RJ jeszcze będą w retrospekcjach, lub w kontekście bieżących spraw wyjaśniane w dalszych odcinkach. Serial był oparty jednak przez 5 sezonów na imperatywie zemsty, która napędzała Patricka, jak bardzo to było widać w końcowej scenie. O Red Johnie świadczyły jego morderstwa i chora gra z Patrickiem, mnie interesuje żeby jeszcze pokazali co spowodowało, że RJ wstąpił na drogę zła i jak w rzeczywistości utworzyło się TT i jaki on miał tam udział.
Na pewno wiele osób co czekało , żeby RJ okazał sie herosem zła , do końca stawiającym opór Patrickowi rozczarowała ta jego bezradność w końcówce, ale dla mnie to było bardzo realistyczne, bardziej niż jakieś spektakularne zakończenie.
Wydaje mi się, że już nie będą niczego tłumaczyć - ten wątek jest nazbyt nadmuchany i zamotany żeby komuś zależało na babraniu się w tym dłużej, ponad konieczność (to może być tylko równia pochyła dla serialu). Tym bardziej doceniam tą grubą 2-letnią kreskę, chociaż wciąż uważam, że takie przeskoki w czasie to pójście na łatwiznę, po części podyktowane chyba rozczarowaniem twórców z własnej pracy - naprawdę słabego zakończenia tej całej zagadki, zarówno z punktu widzenia logiki zdarzeń, jak i nawet w obrazku.
Obejrzałam jakąś godzinę temu. Wg mnie słaby, nawet nie ze względu na tożsamość RJ-szeryfa, do którego nie mam wcale wielkich zastrzeżeń (tzn. nie większych niż wobec pozostałej szóstki z listy).
ale czemu tak uważasz, pytam bo lubię znać inne kąty widzenia, tym bardziej, że według mnie słaby nie był
Nawet dynamika odcinka była jakaś dziwna, brak chemii między postacią PJ i szeryfa Po tylu latach nic tak naprawdę nie mieli sobie do powiedzenia. Trochę to nawet dziwne bo w poprzednich odcinkach dało się wyczuć pewne napięcie. A przyklejona do ławki broń i następstwa to rozwiązanie mało wysublimowane. Nawet zabicie RJ wyglądało na takie jakby dla zasady, albo na przekór szeryfowi, który sobie błagał o życie. Wobec odcinka z CH ten naprawdę wypada tragicznie.
ale to że nie ma między nimi chemii wiedzieliśmy od dawna (lorelail), a szeryfek chciał sobie pogadać- prawie o to błagał, a jane nie chciał tracić na to czasu :)
Ja na Jego miejscu chciałabym wysłuchać szczegółów mordowania żony i dziecka, tak żeby wprowadzić się w odpowiedni nastrój. Taka gra wstępna. Zawsze w sądzie można powiedzieć, że morderstwo było w afekcie. Powiedzieć i nawet nie skłamać (taki tam drobny komfort psychiczny).
Ale nie chodziło o chemię, czyli przyjaźń, tylko coś w stylu napięcia między dwiema osobami, niekoniecznie pozytywnego.
"Wobec odcinka z CH ten naprawdę wypada tragicznie."-racja. Wydaje mi się też, że nawet wobec finału drugiego sezonu, wypada blado.
jak to nie było napięcia, trzeba się przyjrzeć dokładnie scenie , której Patrick realizuje swój plan bardziej satysfakcjonującej zemsty niż to zrobił przy fałszywym RJ, on tu postanowił zabrać RJ najważniejszą dla tego mordercy satysfakcję, czyli ów nimb wielkości i niezwykłości. Widać jak RJ pragnie by Jane wypytywał go o szczegóły i jak zmienia się jego wyraz twarzy i oczu, gdy Patrick mówi, że nic nie chce wyjaśniać bo dla niego wszystko jest jasne. I o jaką " chemię " chodzi ? Patrick nigdy nie podjął chorej gry RJ, nienawidził go i chciał pomścić rodzinę i to zrobił , wbrew swoim moralnym oporom.
@ Mickey555 Jak w postaci Patricka nie widać napięcia to ja nie wiem czego Ty oczekiwałeś, a że RJ wykrwawiony w ucieczce okazał się tylko człowiekiem, słabym w obliczu śmierci to pewno rozczarowało pragnących demona zła, całkiem jak Heller przewidział :)
Nigdy nie twierdziłem, że u Patricka nie widać napięcia. Akurat scena mordowania była ok-Baker ładnie to zagrał. Ale mi brakowało tego napięcia, które wg mnie powinno się pojawić, w końcu po 10 latach Jane stanął oko w oko z RJ. A to było takie trochę jakby nigdy nic. W sensie fajnie, w końcu Jane go zabije i w ogóle, ale "poczucie" tego momentu było lepsze z Carter'em. Zresztą nawet tam było jak dla mnie więcej emocji w Jane'ie. A Carter to był przecież 'regular guy", czyż nie? Czyli można było? Można!
Nie miałem też na myśli demona zła, bo chyba żaden seryjny morderca jak przyjdzie co do czego, nim nie jest. Przeważnie, o ile nie zawsze, to są słabi i wykrzywieni ludzie. Brakowało mi tylko takiej nutki psychopatii u szeryfa. W końcu taka psychopatia na pewno pojawiała się na jego twarzy w momencie jak sobie mordował te niewinne kobiety. A tu jednak trudno mi sobie było wyobrazić szeryfa, mordującego z zimną krwią. I nie mówię o momencie, gdy był słaby i zniewolony przez Jane'a. Ale mówię o pewnym siebie szeryfie z kościoła, któremu wydawało się, że Jane'a pokonał.
jak to nie było napięcia, trzeba się przyjrzeć dokładnie scenie w której Patrick realizuje swój plan bardziej satysfakcjonującej zemsty niż to zrobił przy fałszywym RJ, on tu postanowił zabrać RJ najważniejszą dla tego mordercy satysfakcję, czyli ów nimb wielkości i niezwykłości. Widać jak RJ pragnie by Jane wypytywał go o szczegóły i jak zmienia się jego wyraz twarzy i oczu, gdy Patrick mówi, że nic nie chce wyjaśniać bo dla niego wszystko jest jasne. I o jaka " chemie " chodzi ? Patrick nigdy nie podjął chorej gry RJ, nienawidził go i chciał pomścić rodzinę i to zrobił , wbrew swoim moralnym oporom.
@ Mickey555 Jak w postaci Patricka nie widać napięcia to ja nie wiem czego Ty oczekiwałeś, a że RJ wykrwawiony w ucieczce okazał się tylko człowiekiem, słabym w obliczu śmierci to pewno rozczarowało pragnących demona zła, całkiem jak Heller przewidział :)
Tu tylko wypada zauważyć, że tak jak od dawna pisaliśmy - historia pewnego RJ nie miała prawa zakończyć się sensownie. Ale mogłaby chociaż zakończyć się efektownie. A tak też nie było,.
PS. Jeszcze to mruganie. Nie zapominajmy o mruganej części rozmowy. Chyba była najbogatsza w treść ;]. Aż musiałam sobie cofnąć film, żeby rozróżnić odpowiedzi 'tak' od 'nie'...
I nie trzeba aż tłumaczyć co autor miał na myśli, na co liczył pisząc to w taki sposób. Niestety papier wszystko przyjmie. Na ekranie to zwyczajnie nie zagrało.
no i widzisz, z tej Twojej wypowiedzi jasno wynika, że Ty z góry skazałaś historię RJ na straty, a nastawienie odbiorcy zmienia percepcję, to nie Stargate ( a facet co krytykował zakończenie na IMDb sobie pomylił) i nie ma "fajerwerków ". I nie wiem co masz na myśli pisząc o mruganiu, to były wyrazy oczu i wyrazy twarzy i były bardzo czytelne, no chyba, że czyjaś kopia tego wycieku do netu " wygładziła' aktorom mimikę. Nie podskakiwali w emocjach to fakt, na szczęście nie zrobili tego efekciarsko.
A co powiesz o nastawieniu Hellera? Może jego nastawienie spowodowało, że zafundował Nam zapowiadane wcześniej rozczarowanie.
PS. Szeryf mrugał dwa razy na tak, raz na nie. Gdy PJ Go dusił, zadając pytanie o to czy żałuje, że zabił jego rodzinę ("tak, tak") i czy boi się umrzeć ("tak, tak").
a o tej scenie mówisz, a co Patrick miał mu poluźnić sprytny ucisk na tętnice by był na dobre unieruchomiony i dla wydania głosy przez RJ ryzykować, że tamten dostanie " drugie życie" i mu się w jakimś paroksyźmie wyrwie ?
Heller dobrze wiedział od dawna , kto będzie RJ i mam dla niego duży szacunek, że mimo iż wiedział jak przeciętny widz zareaguje ( czyli rozczarowaniem) nie poszedł na łatwizęe i nie skomponował czegoś efekciarskiego i z fajerwerkami,
Z tego, co widzę (i sama czuję) to nikt nawet nie ma za złe, że to szeryf, bardziej chodzi o kontekst ujawnienia, reakcję-relację PJ-RJ, śmierć. Heller wcześniej mówił o rozczarowaniu po sprowadzeniu mordercy do postaci zwykłego śmiertelnika. Kontekst wynikający ze sposobu prowadzenia tej historii to zupełnie inna rzecz. Fajerwerki (bomby, gołębie, podsłuchy, bracia bliźniacy, układy) to akurat były, tylko nie wyszły serialowi na dobre. Nic natomiast nie wyjaśniono, szeryfa pozbawiono nawet tego kontekstu guru sekty, a to chyba jest najciekawsze - np. jak rekrutował, jak oddziaływał na tych ludzi, dlaczego zaczął mordować te kobiety. Poza tą niby zakonnicą w ogóle nie poruszono kwestii sekty, dodam tylko, że akurat jej pojawienie się było dość fajne. W tym momencie jak sobie pomyślę, że to dla szeryfa Lorelei tak ześwirowała to wprowadzam się w stan dysonansu poznawczego.
ona nie ześwirowala dla niego jako faceta, w sensie relacji damsko- męskich, jej on akurat dał to czego potrzebowała w tym momencie swego życia ( po śmierci siostry, którą sam zabił, tu można się domyślić jak sobie wyszukiwał " wyznawców'), czyli poczucie kontroli nad swoim życiem , że jak juz jest po stronie zła i ma wsparcie psychiczne RJ to nic jej już nie zrani ( to akurat powiedziała Patrickowi), Ona wkroczyła na drogę bez odwrotu i to wykorzystywał RJ, ciekawy jest natomiast przywołany w 7 odcinku przypadek jaki prezentowała Rebecca, ona z kolei był idea zafascynowana, całkiem jak akolitka, to tez się można domyśleć jak to zrobił, ale może w jakichś odniesieniach pokażą wyraźnie,
Wolałabym żeby to było w domyśle i zostało ukazane wraz z ujawnieniem tożsamości RJ. Dlatego byłam zwolenniczką koncepcji RJ = Max Winter bo za Nim stała jakaś historia, którą dałoby się wtłoczyć w ramy RJ. W szeryfa też się niby da, zwłaszcza, że wciąż nic o nim nie wiadomo. Ale mam nadzieję, że już zostawią tego trupa. Każdy chyba jednak liczył, że ujawnienie tożsamości RJ odkryje jakieś smaczki, pozwoli powiązać ze sobą jakieś fakty, które być może pierwotnie większość przeoczyła. Tymczasem nic z tego. Pokazali Nam twarz, nazwali ją Red Johnem, za chwilę uśmiercając - i tyle, tylko tyle.
Mnie też odcinek się podobał.
Mnie zastanawia najbardziej, czy PJ faktycznie był rozczarowany Red Johnem, czy po prostu udawał. W scenie, w której szeryf wręcz błaga o to, by Patrick zadał mu jakieś pytania, a ten stwierdza, że nie ma żadnych - tak jakby nie chciał dać mu satysfakcji i okazji do pochwalenia się swoimi działaniami. RJ otaczał się ludźmi, na których mógł łatwo wpłynąć, a PJ taki nie był...
Imho odcinek dobry... nie było jakiejś rewelacji, ale dobrze, że nie zrobiono z Red Johna jakiegoś superzłoczyńcy. To, że okazał się skomlącym o życie facetem z mnóstwem problemów, a nie superzłoczyńcą na pozłacanym tronie i głaszczącym kota w tle błyskawic i pompatycznej muzyki tylko dopełniło cały obrazek jaki budowano przez te wszystkie seszony.
Ktoś tam wspomniał, że to serial o Patricku, a nie o Red Johnie i chyba o to właśnie chodziło. Dla Patricka RJ był żałosnym dupkiem, który wykorzystuje ludzi, i który zamordował jego rodzinę... i tak właśnie było
... Jest tylko jedno 'Ale' w tym odcinku. Co z kobietą, która zaatakowała Jane'a w kościele. Widzieliśmy, że oddaliła się gdy przyjechało FBI, a zgodnie z zasadą seriali z USA ----> Kamera nie centruje się na nikim, kto nie ma znaczenia. Zastanawiam się więc, czy jeszcze ta kobieta zdąży namieszać?!
to było bardzo spójne z tym co widzieliśmy w odcinku, który lubię, tym z Panzerem, tam tez Patrick odzierał zabójcę z nimbu wielkości , a teraz tu też ten motyw wykorzystano super, i właściwie analizując osobowość RJ to dla niego poczucie wielkości było najważniejsze, widać było jak impulsywnie morduje wszystkich , obrażających jego ego, a teraz, Jane sprowadził go do roli dewianta i to była prawda, Patrick to dobrze odczytał, co potwierdziła ucieczka i skamlenie o życie.
Ta kobieta to wyszła z tego kościoła i jest widoczna jak idzie drogą obok samochodów agentów FBI. Ona to pewnie grupa akolitek i je w takich jak widać kręgach werbował Red John a jak innych zwabiał tez było powiedziane, w sumie sami się z przesłanek możemy wiele domyślić.
Odnośnie tej kobiety - wiem, że to jedna z tych wyznawczyń RJ'a... ale zastanawia mnie czy jeszcze ją ujrzymy, bo jakoś tak odnoszę wrażenie, że w amerykańskich serialach właśnie, nie pokazuje się nikogo ot tak po prostu. W scenie przemykania obok samochodów FBI kamera była wyraźnie skierowana na nią. Jeszcze się okaże, że będziemy mieli do czynienia z Red Johnową sektą, która zacznie szaleć wokół głównych bohaterów jak psy spuszczone ze smyczy. :)
możliwe , że jakieś odniesienia będą, ale to wtedy jak zdecydują się ukazać dobijanie tej post Red Johnowej struktury, budowanej, poplątanej przez te lata i jak sądzę to on przy końcu dużej części nie ogarniał już.
Może będzie jakaś a'la sekta co przy kościelnym kręgu dewotki i różne samotne dusze werbuje i ta kobieta to własnie jedna z nich, lub ja tylko zaakcentowali, żebyśmy sie domyślili genezy osób typu Rebecca, bo motywy Lorelei były wyjaśnione, motywy Smitha i innych gliniarzy też,
W sumie prządł RJ taką nić pajęczą, i jego siła tkwiła w "Pomocnikach", dobrze to Patrick odczytał, ciekawa jestem kiedy miał pewność , że to McAllister, bo nad tym sie teraz zastanawiam.
ta wypowiedź to dłuższa była i tworzyła taki kontekst, że Red John uważał się za Jednoosobowe Blake Association, oraz na ten moment czuł się zwycięzcą. Patrick mu odpowiedział w sposób, który go z równowagi wyprowadził, pamiętamy jaki RJ był czuły na punkcie krytyki własnej osoby, a szczególnie przy robieniu z niego tylko zwykłego dewianta, a Patrick go podrażnił nazwaniem jego ego przerośniętym i jego samego miał za żyjącego w ułudzie wielkości. Mi z tej sceny wiele zapadło w pamięć np. przypomnienie Patrickowi o tym, kto tu jest górą, kto zabił mu rodzinę. Nie wiem czemu Tobie tylko to jedno zdanie szczególnie utkwiło w pamięci, oczekujesz reaktywacji Red Johna, jak było z profesorem Moriartym u Doyla ?
Ze względu na zmianę głosu:P. Zauważyłem, że nikt jeszcze nie poruszył pewnej kwestii. Otóż wszyscy skupiają się na osobie RJ, a przecież mamy w tym epizodzie aż dwa trupy. I kto będzie głównym podejrzanym tego przedsięwzięcia? Na moje oko PJ.
no i dlatego już miał jak widać plan ucieczki przygotowany, powiedział na koniec , że będzie tęsknił do Lisbon, więc wieje na dłuższy czas. RJ nie chodziło w tamtym momencie o " pośmiertne " zwycięstwo, pysznił się, że kontroluje tysiąc - tysiące ( nie dosłyszałam dobrze) ludzi, on rzeczywiście sądził, że grę pora kończyć i zlikwidować Patricka, bo się nie da zmanipulować i jest teraz już zbędny, tak przynajmniej myślę, świeżo po obejrzeniu.
Należy zaznaczyć też, że stacja nie popisała się wypuszczając promo. Powinni wziąć pod uwagę "klatkowanie" widzów. Stąd mamy z martwych powstałego Szeryfa przelatującego przez szybę. Oczywiście nikt nie nakazuje oglądać materiałów promujących odcinek, no ale to jednak trzeba uznać jako spory klops.
No tak, tym razem będziemy ścigać Jane'a. Heller wspomniał w wywiadzie, że po jakimś czasie Patrick zostanie zmuszony do powrotu. Naturalnie nie znamy jego powodu.
tak, tu się nie popisali wyobraźnią , ogólnie to wygląda jak sabotaż, już sama nie wiem co myśleć o tej CBS, może dlatego tak jest bo oni nie produkują The Mentalist, tylko emituja i chca jakąś swoja produkcja w miejsce Mentalisty dać, albo są jakieś rozgrywki personalne tam , w każdym razie coś jest na rzeczy bo przez pięć sezonów nie było takich wpadek
Krążą słuchy, że to wina recenzentów, którzy posłużyli jakie konie trojańskie serialu i wypuścili odcinek do sieci. Celem pewnie byłoby skrócenie obecnego sezonu. Widz niezadowolony, widz nieoglądający. Choć skoro to ostatni już sezon, to jaki w tym sens. Zdecydowanie robota dla A.M.
Nie sądzę żeby to była akcja sabotażowa. Po prostu odcinek wyciekł. Przez to musimy teraz oglądać ów odcinek już niejako z tezą (a nawet i odpowiedzią), co niestety z góry negatywnie nastawia.
No i nadzieja na s07 wciąż jest żywa, żadne decyzje jeszcze nie zapadły :)
no jak się stworzy taka samonakręcająca się sprężyna wielkiego rozczarowania brakiem "WIELKIEGO" końca "WIELKIEGO " Red Johna to na 7 sezon nie ma szans
no niestety, powinni takiego odcinka lepiej pilnować, ale skoro już zobaczyliśmy, to starajmy się traktować go jak planowy, proponuję " podróż w czasie " i oto mamy poniedziałek :)
2-3 dni to w sumie nie tragedia, ale źle to świadczy o CBS i od razu negatywnie nastawia widza do odcinka. To już kolejny prztyczek w nos serialu, który traci na oglądalności, jakby przez działania stacji (przeniesienie na niedzielę, opóźnienia, a nawet przesunięcie emisji o tydzień). Też martwię się o s07, ale to i tak zależy od ewentualnego sukcesu nowego otwarcia. Mimo, że wymęczył mnie RJ, to na Mentalistę 2.0 wyczekuję, pokładając weń nadzieję na powrót 'dobrego'.
jeśli ktoś klatkuje promo, żeby sprawdzić kto jest RJ, to chyba jest sam sobie winien, że dowiedział się kim jest RJ. Chyba to miał na celu, próbując się dowiedzieć?
Mnie się ta zmiana głosu też rzuciła w oczy. Tak jakby zupełnie nie pasowała do reszty, albo głos był podłożony, tylko po to by zabrzmiał jak stary dobry RJ z poprzednich odcinków.