Tematy nam się trochę zaczęły za bardzo rozjeżdżać w okresie świątecznym, więc wzorem innych
forów założyłam off topic - żeby nie wprowadzać bałaganu na innych wątkach. Tutaj każdy na każdy
temat i co ślina na język przyniesie, np. o jodze lub inteligencji widzów "Mentalisty". ;]
Zgadzam się co do zniewieściałości, dlatego według mnie na największą uwagę w tym serialu zasługuje dość sędziwy już ( w porównaniu do reszty) Conrad Grayson.
Henry Czerny wcale nie jest taki sędziwy. Moim zdaniem jest bardzo atrakcyjny (a mam ok. 30 lat mniej na liczniku ;). No i ma polskie korzenie!
Jeśli chodzi o Conrada nie będę już oceniać jego wyglądu, powiem tylko że uwielbiam jego wszelkie rozmowy i kłótnie i wspólne knucie z Victorią. Świetnie dobrane postacie! Te ich rozmowy są takie totalnie soap operowe i wyolbrzymione, jeszcze trochę i będą prawie jak "Grzeszni o bogaci". I te ich fałszywe uśmiechy (zwłaszcza Victorii i Emily) uwielbiam!
Te dwie postaci faktycznie trzymają poziom, ale Pana Czernego w określonym kontekście guglać nie będę. Grahama (Mashburn) nie znalazłam, widocznie trzeba sobie zasłużyć na zobaczenie jego klaty (w młodszym niż z TL wydaniu). Muszę przejrzeć jego dorobek filmowy :)
Chyba największe szanse masz zobaczyć go topless ;] w "Men in Trees". Miał tam romantyczny wątek. Ale jedyne co pamiętam to to, że wchodził do szafy hm pozbywać się nadmiaru gazów z jelit, bo wstydził się przy ukochanej. ;]
Przeciągnęłam suwakiem po MIT, ale tej sceny nie widziałam (chyba za bardzo skupiłam się na poszukiwaniu granatowego munduru) . Ale fajną miał tą rolę :). Kontynuuję przygodę z Currie Grahamem (i jeszcze długo będę - ależ On jest płodny) i przyznam, że z tym poziomem ról jest różnie - aktualnie dochodzę do siebie po Criminal Minds (okolczykowany trener uwodzenia). Klaty już nie szukam, doceniam za inne walory - głównie głos i dobry wygląd w garniturze.
Nie jesteś w mniejszości, (albo jesteś, ale wtedy jesteśmy w niej razem :D) już myślałam, że jestem jedyna której nie pociąga urok Matthew McConaughey'a, albo jego klata ;)
Chyba mam już jakiś objaw zrytej czachy do kwadratu, ale autentycznie boję się kliknąć w linka typu "shirtless Simon Baker". Poczekam, aż może w Mentaliście pojawi się "shirtless Patrick". :)))
To, znaczy były jakieś przebłyski w serialu (np. w scenie reanimacji po topieniu się w wodzie), ale to oczywiście nie to. Może warto poczekać na taką prawdziwą scenę, bo wtedy byłby też razem z tą sceną jakiś pokazany fajny kontekst, żeby sobie potem do tej scenki wracać i w ogóle. Chodzi o to, żeby to był właśnie Patrick, a nie Simon... To ja poczekam.
Ale ten jego opalony brzuch w scence jak buduje zamek z piasku był naprawdę ładny.
Fajnie by było gdyby zdjął koszulę, ale zostawił kamizelkę. Ot takie wyzwanie mentalistyczne ;-)
A skoro już schodzimy (już dawno zeszłyśmy, ale co tam), na takie tematy - to w scenariuszu pilotażowego odcinka PJ miał gonić kolesia podrzucającego list od niby-RJ (scena w hotelu) na golasa. Ciekawe czemu to zmienili.
"Ciekawe czemu to zmienili?"
Ja myślę, że to żona nie pozwoliła. :)
Mam też obawę, że może to przygaśnięcie wątku Jisbon w piątym sezonie to też może być z jej powodu i Simon obiecał, że (jako Patrick) nie będzie już tak wymownie patrzył na Robin i dotrzymuje słowa...
Myślę, że żona to nie problem (w końcu sama aktorzyła), widziałam kilka Jego filmów i miewał gorsze sceny. Co do pilota to pewnie uznali, że bieganie nago w pierwszym odcinku to przesada. Zresztą nijak to nie pasuje do PJ. No i sama w sobie ta scena nie miała dużego znaczenia, rozbierać się - OK, ale chociaż po coś...
Rzeczywiście, niefortunne ma te inicjały. :))
A co do "gorszych scen" z udziałem Simona, to na pewno kiedyś dojdę do tego, że nabiorę odwagi je zobaczyć, bo skłamałabym, gdybym powiedziała, że mnie nie ciekawią. :)
Ja na początku Ich nie używałam bo właśnie źle mi się to kojarzyło, ale już mi przeszło. Teraz esbe kojarzę w pierwszej kolejności z Bakerem, czym wyparłam kawał polskiej martyrologii.
czy ty tak masz tylko z Patrickiem czy jak oglądałaś wcześniej inne produkcje , w których Cię zafascynowała jakaś postać to też nie chciałaś widzieć aktora w innej roli lub realu ? Tak pytam, jestem ciekawska.
Mnie to się pojawiło po raz pierwszy, tylko wobec Patricka. Nie wiem co to oznacza i gdzie prowadzi (mam nadzieję, że gdzieś w ogóle prowadzi). :)
Mały coming out: myślę, że to ma jakiś związek z tym, że aktualnie od ładnych paru lat jestem sama (po rozwodzie) i po raz pierwszy w tych latach "zakochałam się" w mężczyźnie i traf chciał, że właśnie w Patricku, czyli w postaci fikcyjnej, a nie prawdziwej. Odczuwam to jako prawdziwe uczucia, tzn. wpadłam jak śliwka w kompot. No, ale może to jakoś przejdzie z czasem albo przeniesie się na kogoś realnego.
Jak bliżej pomyśleć, to jest to dziwne, bo przecież wiadomo, że Patrick nie istnieje, a jeżeli ktoś tutaj istnieje, to tylko Simon Baker. Z kolei Simon wydaje się być zupełnie inną osobą niż Patrick, a do tego jest żonaty. :) No i jakby przesycony jest innymi emocjami, ma inną historię i w ogóle. Inne postaci grane przez niego na pewno też są jeszcze innymi ludźmi...
W całej tej "schizie" odzywa się też czasem takie poczucie, że jak to Patrick nie istnieje? Przecież istnieje, wystarczy włączyć serial i widać jak na dłoni, że sobie chodzi po Sacramento, uśmiecha się i w ogóle. :)))
Ogólnie: "strange how the mind works". :)
Jak wspomniałam, mam jednak nadzieję, że gdzieś to prowadzi i wkrótce jakoś przekonam się do Simona Bakera, jako do ciekawego człowieka, do tych wywiadów z nim i innych filmów i ten cień Patricka w nim będzie taką sympatyczną wartością dodaną.
Natomiast dokonałam dość ciekawego odkrycia ostatnio, kiedy na youtube znalazłam taki filmik "gag reel" z Mentalisty, tzn. to był zbiór takich momentów "jak kręcili serial" i to były takie zabawne sytuacje z planu (np. sytuacja, w której Simon i Robin jedzą owoce i przymierzają się do sceny "Trustfall", czyli tej, w której Teresa staje i jakby upada w tył, a Patrick ją łapie, ale atakuje ich wielki trzmiel i oboje śmiesznie reagują na to przerażeniem). A więc, tym podobne scenki. No i niesamowite dla mnie jest to, że w tych scenkach z planu Simon zachowuje się jak Patrick, mówi i śmieje się jak Patrick, a nie jak Simon, którego widziałam w przebłyskach wywiadów czy konferencji prasowych (gdzie ma inny sposób bycia, wyraźny australijski akcent). Niesamowite, że na tym planie on jednak jakby instynktownie JEST Patrickiem, nawet poza ujęciami.
A więc, jest jakaś wspólna część tych dwóch osób i trudno orzec kto tak mi się spodobał. :) Bez Simona i jego cielesnej powłoki nie byłoby przecież Patricka...
Współczuje ci Nastajsa ja coś podobnego odczułem na własnej skórze tyle, że rozstanie moich rodziców w dzieciństwie:(
Dziękuję Wertyrost, wiele to dla mnie znaczy. Solidaryzuję się także z Tobą.
Na szczęście życie trwa, dużo dobrego jeszcze może się w nim wydarzyć, trzeba myśleć pozytywnie. :)
Simon jest bardzo dobrym aktorem i w wywiadach oraz występach reklamowych również gra, a w Mentaliście wydaje mi się, że jest najwięcej z niego samego z dotychczasowych ról, Konkretnie tego co podchwycili dziennikarze i nazwali - The charm is no act, najbardziej podoba mi się ten wywiad z nim , jest tu moim zdaniem w miarę szczery a prowadząca mądra, zobacz jeżeli nie widziałaś, nie zaburza ten wywiad obrazu Patricka http://www.cbsnews.com/8301-3445_162-57428681/mentalist-star-simon-baker-the-cha rm-is-no-act/, a jeżeli chodzi o Twoje zafascynowanie Janem to nic szkodliwego to nie jest , ciężko w realu spotkać tak i interesującą i czarującą osobowość, tylko należy uważać by nie przekroczyć cienkiej granicy za którą zaczyna się życie w ułudzie
Dziękuję, Jagamiga! Obejrzałam filmik (w całości) i spodobał mi się. :) Simon jest tam bardzo Patrickowy. :) I dużo w tym materiale nawiązań do Mentalisty i scenek z serialu. Rzeczywiście wywiad z Simonem (i migawki z jego życia i z innych filmów) potwierdzają, że "the charm is not an act". To prawda!
Trochę mi się układa lepiej w głowie postać Patricka i Simona, w sensie, że odkrywam, że nie są aż tak bardzo różni od siebie (tzn. w tym wywiadzie Simon mówi podobnie jak Patrick i uśmiecha się i ma cały czas to ciepło w sobie, podobnie jest ubrany, nie ma na sobie tych okularów itp.). Naprawdę fajny facet. :) Super było też zobaczyć zdjęcia z jego wczesnego dzieciństwa, no i ... shirtless Simon podobał mi się też. :-D A więc, tak pomału oswajam Simona Bakera...
Dziękuję Ci też za życzliwe odniesienie się do tej mojej "obsesji". Jest to trochę na pewno nietypowe tak się zafascynować postacią z filmu w dorosłym życiu, ale będę czekała co z tym wydarzy się dalej, no i faktycznie trzymam rękę na pulsie, żeby nie stracić kontaktu z rzeczywistością...
Faktycznie Patrick, wraz z naturalnymi cechami Simona Bakera, które wniósł do tej roli, jest szczególnym mężczyzną i trudno byłoby na kogoś podobnego trafić w prawdziwym życiu, zgadzam się. Z pewnego punktu widzenia cieszy mnie (tzn. umownie mówiąc, bo trochę też smuci) nawet, że w tym 5 sezonie Patrick jest trochę inny (tzn. mniej "słoneczny", niż w tych pierwszych sezonach i ma więcej wad itp.), bo to przydaje tej postaci więcej realizmu i można trochę się pozastanawiać nad tym, jak to by było w prawdziwym życiu, gdyby kogoś takiego poznać, a potem tak by się zachowywał. Dzięki temu myślenie o nim nie jest to tylko "życiem w różowej chmurce", ale (wierzę), też czymś, co może przydać się w dalszym życiu.
No i bardzo cenię refleksje rozmówców na forum o Patricku, jego zachowaniach, co one mogą znaczyć i jak tę postać można odczytywać. To wszystko jest dla mnie bardzo wartościowe. Dziękuję wszystkim. :)
przerzucam tu wątek Stachury, " ........ Ze mną można tylko
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko.............." , dla niego i wiersze to było takie życiopisanie, on nie mógł tej kobiecie zaoferować tego czego od niego oczekiwała, on wiedział to z wyprzedzeniem, ona jeszcze nie, ale później by się zaczęło, oczekiwanie na zapewnienie bezpieczeństwa a on sam ciągle szedł przez czarne listowie, balansował na granicy rzeczywistości, zapędzał się w rejony skąd powrót jest trudny a z czasem niemożliwy i nie chciał zabierać z sobą kochanej osoby na zatracenie. Można dyskutować czy to prawdziwa miłość, taka co nie była w stanie ocalić Stachury, sprawić, żeby nie czuł tak drastycznie bólu istnienia, ale faceci maja gorzej, ich jak już dopadnie skrajny spleen ( nie mówię tu o depresji co poddaje się leczeniu farmakologicznemu) to idą na krawędź przepaści i przed skokiem nie ocali ich ani miłość, ani instynkt macierzyński ani zachwyt nad pięknem gór, ani poczucie odpowiedzialności. Jego słowa w tym wierszu są wyrazem prawdziwego uczucia , on chce by ta kobieta miała przynajmniej szansę na szczęście w przyszłości bo .wiadomo, że teraz poczuje się zraniona . Taka operacja ratująca przyszłość .
Dzięki wielkie, Jagamiga, za rozwinięcie tematu Stachury. Otworzyłaś mi oczy na to, żeby nie zatrzymywać się na warstwie słownej piosenki (która, moim zdaniem, nie jest zbyt fortunna), ale zajrzeć trochę w głąb (zwłaszcza, jeżeli podmiot liryczny nie jest wymyślony, tylko jest nim sam Stachura - o ile można tak zakładać).
Wcześniej myślałam (i co do zasady nadal myślę), że nie jest dobrze powiedzieć po prostu "nie mogę być z tobą", bo szacunek (i miłość) do drugiej osoby wymagałaby, aby to jej jakoś doprecyzować. Podać szczerze prawdziwy powód, aby ta porzucana osoba mogła go chociaż spróbować zrozumieć. Jak przeczytałam Twój wpis, to myślę sobie (dopiero teraz), że możliwe, że ten podmiot liryczny właśnie to wszystko doprecyzował - tak jak potrafił. Że jego wyznanie to jest jego sposób powiedzenia nie tylko tego, że nie mogą być razem, ale również tego dlaczego nie mogą. Może on nie potrafił inaczej czy lepiej wyrazić "co mu jest" i opisał to właśnie tymi słowami (np. tymi o wrzosowisku).
Masz rację, że mężczyźni mają gorzej pod tym względem, ze biologia nie jest dla nich dodatkowym czynnikiem pomagającym w tym, żeby wszystko znosić, wszystko przetrzymać, poczekać, aż może będzie lepiej, wierzyć w cuda, dawać sobie radę, "bo trzeba", "bo jak inaczej", tylko muszą tę siłę z siebie wykrzesać, a jak nie dają rady (tym bardziej nie sięgając do duchowości, wiary, do innych ludzi itp., aby szukać pomocy), to może być bardzo źle.
Dzięki zatem za to przybliżenie sensu piosenki. Mnie ona wryła się w pamięć w nastoletnich czasach, kiedy śpiewało się ją ileś razy z gitarą przy ognisku i w tym podobnych okolicznościach i pewnie stąd ten powierzchowny dosyć odbiór, bo tak mi się zapamiętała (najpierw jako: "o, jaka piękna, smutna piosenka", a potem jako: "chwila moment, ale dlaczego ten podmiot liryczny stawia się nad tą kobietą i w ogóle jak on tak może").
Cieszę się, że przy okazji Mentalisty pojawił się dla mnie moment, aby jeszcze raz nad tą piosenką zatrzymać się i lepiej ją zrozumieć (a tym samym jakieś życiowe sprawy), za co bardzo dziękuję. :)
Nie wiem czy widziałaś, ja się natknęłam dziś przypadkiem - Simon Baker i Angela Merkel. ;]
http://www.rp-online.de/video/aktuelles/angela-merkel-besucht-den-mentalisten-1. 593706
Link nie bardzo mi się otwiera niestety, ale podczas prób uruchomienia mignęło mi zdjęcie ich obojga z filmiku (uśmiechnięci, Angela w różowym kostiumie). :) Sympatyczne. Fajnie wiedzieć, że Angela Merkel jest też fanką Mentalisty!
Skojarzył mi się od razu Patrick i Teresa z odcinka 5x02 jak rozmawiają po niemiecku (nie znam niemieckiego, ale dla osób, które znają, musiało być to ciekawe doznanie). Ciekawe czy z Angelą też po niemiecku rozmawiał... :)
rozmawiali po ang bo pytal ja dwa razy czy rozumie co do niej mowi, i wydaje mi się, że rozmowa była w Stanach na planie serialu bo był w Patricka garniturze :) był dla niej bardzo miły i kurcze jakim on jest fajnym rozmówcą , ech...
Muszę koniecznie ściągnąć jakieś wtyczki i obejrzeć tę rozmowę. :)
Niesamowite jest to, że Simon przyznaje się, że był kiedyś bardzo nieśmiały, a teraz tak dobrze odnajduje się w wywiadach i po obu stronach, a nawet z Angelą Merkel. :)
I w ogóle wygląda na to, że z tej nieśmiałości już się wyleczył.
On opowiada coś o planie (if you look around..., kręcimy drugi sezon), więc to na pewno USA. Typowa rozmówka pod fotoreporterów (uśmiechy, machanie łapkami) = pełna profeska. Co do samego obrazka = piękny i bestia :)
Rozgorzała wielka dyskusja nad nie używaniem dezodorantu przez SB :) Nie widziałam/czytałam tego wywiadu, ale może chodzić o to, że niektórzy ze względów proekologicznych nie używają dezodorantów. Zawierają szkodliwe freony. A po drugie, jak ktoś już wspomniał, może powodować problemy zdrowotne i niektórzy używają dezodorantów w kulce :) Może SB to właśnie taki przypadek i kieruje się którąś z tych myśli :)
Ja też tak myślę. :)
Plus moją teorię, że SB ogólnie mało się poci potwierdza to, że - zauważcie - nawet w odcinkach, w których na dworze jest naprawdę upalnie Patrick ma na sobie ten swój 3-częściowy garnitur i nie wygląda, żeby mu nawet minimalnie było za gorąco, podczas gdy inni ubrani są naprawdę lekko, tzn. Cho i Rigsby w cienkich koszulach z krótkim rękawem, a Lisbon i Van Pelt albo w T-shirtach albo w ogóle w koszulkach na ramiączka.
Zwróciłam na to uwagę przed chwilą, kiedy po raz kolejny obejrzałam zdjęcia na stronie Mentalisty na filmwebie (jest tam ok. setki zdjęć i zawsze miło jest mi na nie popatrzeć, więc co jakiś czas to robię).
Myślę, że nie ubieraliby go tak do filmu, gdyby było inaczej. Czasami widać, że zostaje w samej kamizelce, a zdejmuje marynarkę, ale potem znów ją zakłada, a w kamizelce też jest przecież goręcej, niż np. w samej koszuli. A więc, Patrick zawsze jest ubrany cieplej niż inni, a nic po nim nie widać.
Ja na początku oglądania Mentalisty byłam zdziwiona, że w Californi w, jak było widać, słoneczne dni aktor chodzi tak ubrany. Zawsze sobie myślałam: "Człowieku, nie ma Ci gorąco?! Weź się rozbierz, bo się zgrzejesz" :D Ostatnio jednak bardzo mnie zdziwiły metody higieny u SB - wcieranie talku do stóp w skarpetki. Może też taki wciera pod pachy? :D Śmieszna scena, ale przeszło mi przez myśl: "Jak tak wszyscy Amerykanie robią, to ja wolę nie widzieć jakie mają w lecie zapachy z butów" :D
Z tego co czytałam, nie wiem czy w tym wątku, wiele osób było tym jakoś zniesmaczonych. Prawda jednak, jak Ty i ktoś jeszcze zauważył, że nie ma sceny w której byłby w krótkim rękawie jak inni z ekipy (co najwyżej po prostu je podwija) i często podnosząc ręce nigdy nie uraczył nas widokiem przepoconych pachwin w rękawach koszuli ;) Ja już dawno w takim klimacie bym się rozpłynęła.
P.S. Ostatnio w gagach na youtubie, chyba o których nawet Ty pisałaś, były próby kręcenia sceny w ogródku restauracji z odc Casanova, wiał mocny wiatr. Więc może nam się też czasem wydawać, że jest upał, a w rzeczywistości jest po prostu słonecznie :)
Moim zdaniem trudno wyciagać wnioski na ten temat, bo tu działa magia telewizji - charakteryzacji, scenografii i oświetlenia. Zdarza się, że aktorzy sceny zimowe kręcą latem, a letnie zimą i absolutnie nie widać, żeby było im nadprogramowo zimno lub ciepło. ;]
Np. oglądalam making-of serialu "North & South" - jest scena z prawie że nawałnicą śniegu, chłód i mróz wyziera z ekranu, a okazuje się, że kręcili to w czerwcu czy lipcu. Cóż w Anglii zazwyczaj też nie ma wielkich upałów, ale aktorzy w pełnych XIX- wiecznych strojach i płaszczach zimowych przeżywali katusze. A zupełnie po nich tego nie widać. ;]
Currie Graham vel Valter M grał też w 1 serii "24 godziny" tak samo jak grała tam aktorka grająca Kristinę Frey w Mentaliście, gra żonę w bardzo krótkich włosach głównego bohatera. 24 godziny oglądałam po Mentaliście i przez ładnych kilka odcinków się męczyłam "skąd ja tą babę znam?" :-D
ello,
za wąskie zagadnienie aby zakładać osobny wątek
ale oglądam sobie Mentalistę od nowa jak wspominałam, nie patrzę na sprawy, patrzę na PJ, TL i całą resztę
w życiu SB nosi obrączkę na lewej dłoni w serialu także, czy to oznacza, że nie pogodził się z byciem wdowcem?
wiem, że noszenie obrączki w niektórych krajach jest odwrotne niż u nas, ale RJ to USA a SB także :)
szczegół? pewnie, że tak, ale ze szczegółów się życie składa :)
Z obrączką, to ja myślę, że fajnie tak się przypadkiem złożyło, że Simon Baker, żeby grać Patricka nie musi zdejmować własnej obrączki. Jest to miłe na pewno.
Mnie w ogóle bardzo podoba się jak żonaty mężczyzna nosi obrączkę. Co by nie mówić to JEST jakiś komunikat dla innych kobiet, a także dla niego samego (tzn. takiego hipotetycznego żonatego mężczyzny), bo jak sam na nią spojrzy czasem, to go może coś otrzeźwi i nie wejdzie w relację, nawet jak jakaś kobieta ewidentnie go uwodzi. Owszem, są i tacy, których nic nie powstrzyma, ale zawsze to jest jakiś dodatkowy czynnik otrzeźwiający w odróżnieniu od braku obrączki.
Co do tego na której ręce nosić obrączkę, to mnie się zawsze (i chyba słusznie) wydawało, że w krajach anglosaskich (odwrotnie niż w Polsce) obrączkę nosi się zawsze na lewej dłoni, bo to jest dłoń "od serca". Teoretycznie wdowiec powinien przenieść obrączkę na prawą rękę, żeby dać tym znać tym potencjalnym kobietom, że jest wdowcem, w żałobie, i żeby nie narzucały mu się, ale mogły jednak mieć nadzieję. :)
W przypadku Patricka myślę jednak, że scenarzyści chcieli tą obrączką świadomie pokazać jego ogrom przywiązania i miłości do żony, wzmocniony jeszcze tym poczuciem winy, co sprawia, że Patrick nie czuje się wdowcem, tylko czuje się nadal żonaty. Jest nawet scena w 1 sezonie, w odcinku o takim facecie, który podrywał setki kobiet, w której to scenie Patricka podrywają kobiety w barze, a on im grzecznie odmawia i pokazuje na obrączkę i mówi, że przeprasza, ale jest żonaty. On po prostu chce, aby nieznajome osoby myślały, że jest żonaty i dały mu spokój.
Podobnie o tej jego obrączce wypowiada się Erika przy pierwszym spotkaniu. Mówi, że obrączka zmyliła ją, ale po chwili zrozumiała (widząc rzekomo smutek w jego oczach - nie lubię Eriki, tak na marginesie), że on jednak jest w żałobie po związku, który zakończył się i pozostawił go w smutku. Tak więc Erika nie wyraża pewności, że on jest wdowcem, ale wyczuwa, że jest samotny (może rozwodnik?). Nie dziwi się natomiast temu, że on tę obrączkę nosi na lewym ręku, w sensie, że ma prawo tak wyrażać cokolwiek czuje. W sensie, że nie musi na odwrotnym ręku jej nosić i może komunikować ludziom co chce.
Podoba mi się to, że Patrick na nieudanej randce z Kristiną usiłował zdjąć tę obrączkę w łazience i właśnie go to otrzeźwiło co robi i postanowił nie procedować z planami na wieczór, które mogła mieć Kristina (i bardzo dobrze, moim zdaniem). Czyli ta obrączka odniosła skutek, o którym pisałam powyżej. Myślę, że źle by się czuł idąc z Kristiną do łóżka w tej obrączce i wiedział, że ona też oczekiwałaby, że ją zdejmie (po prostu to jest tego typu kobieta, taka roszczeniowa i zadufana w sobie mi się wydaje, pod płaszczykiem tej sympatyczności i ona by nie chciała, żeby on miał na sobie wtedy tę obrączkę). A więc, bardzo dobrze, że spełniła ona swoje zadanie.
Natomiast przy Lorelei Patrick nie zadał sobie trudu, żeby zdejmować obrączkę i ta ręka z obrączką jest wyraźnie pokazana w momencie kiedy całują się i on dotyka ręką jej głowy. Myślę, że ma to powiedzieć widzowi, że dla niego to jest inna sytuacja: nie jest to randka, nie jest to nic co sam wybrał, tylko jest to część realizowania planu schwytania Red Johna, a więc pewnego rodzaju "działania operacyjne", do których nie trzeba zdejmować obrączki, bo nie angażują serca.
Przynajmniej ja tak to odczytałam, jako świadome pokazanie tego widzowi, ale mogę się mylić.
Co do Lorelei, to jednak (niestety) nie wygląda mi ta cała sprawa na tylko i wyłącznie "działania operacyjne" w wydaniu Patricka, bo najwyraźniej jakaś jego strona chce to wszystko z Lorelei przeżyć, tak mi się wydaje. No, ale potem PJ zarzeka się, że nie ma do niej uczuć itp., więc nie wiem jak on to wszystko godzi. W każdym razie ma tę obrączkę na palcu wtedy.
Myślę, że ta obrączka również powstrzymuje Lisbon przed jakimś odkrywaniem przed nim swoich uczuć czy choćby przejściem z nim na taką stopę, żeby mówić do niego "Patrick". Lisbon nie wchodziłaby w romans z żonatym albo z kimś, kto wciąż kocha inną osobę i po prostu szanuje to, że on nie dał jej tego sygnału przestając nosić obrączkę, więc do tego czasu pozostaje w mocy dla niej to, że jego serce jest zajęte. Na pewno jednak boli ją to, że widzi jak ta obrączka nie przeszkadza mu (przejściowo) zafascynować się Kristiną, Eriką czy iść do łóżka z Lorelei, taka prawda. :(
Mam nadzieję, że Patrick zdejmie kiedyś obrączkę i będzie to pokazane w serialu co by to oznaczało wszyscy wiemy.
A przy pomniesz mi którym odcinku była ta scena kiedy Patricka podrywają kobiety w barze, a on im grzecznie odmawia i pokazuje na obrączkę i mówi, że przeprasza, ale jest żonaty wiem ,że był to sezon 1 ,ale nie pamiętam który był to odcinek.
Crimson Casanowa, 14 odcinek w 1 serii, bardzo fajny odcinek, pokazana inna twarz Cho, ucieczka PJ z więzienia , sprawa dość prosta ale jest to tzw drugie dno :)
ja widzę, że jak by RJ został zabity/skazany/złapany to PJ idzie na cmentarz do swojej żony i córki i zdejmuje obrączkę i zakopuje ją przy grobie, dla mnie taka scena była by wyrazista i taka po mojemu
Dziękuję;]
Podoba mi się takie zakończenie sun_luna ,ale ja bym tam wolał, że by z nim obok była jeszcze Teresa jak zakopuję tą obrączkę:]
hmmm, nie to jest sprawa pomiędzy nim, żoną i córką i jeśli by była obok niego jakaś kobieta (jak dla mnie każda inna tylko nie Teresa niestety) to czeka na niego nieopodal, przy wejściu ale nie jest przy nim w tym momencie. Ma zacząć wszystko od nowa z czystą kartą więc osoba z nowego życia nie powinna uczestniczyć przy pożegnaniu z żoną i córką i ze swoim małżeństwem. Ja to czuję w taki sposób - zobaczymy :)
Przemyślałem to w sumie masz rację sun_luna Patrick w takim momencie powinien jednak być sam.
Nie mogę się doczekać, kiedy zasnę. Symptom to wyłącznie niedzielny. Czy to tylko ja tak mam?
Ja jestem nocnym markiem od czasów wymiany studenckiej i nawet w przeddzień "Mentalisty" to schorzenie nie ustępuje. Jest na dodatek spotęgowane wyłączeniem limitu transferu w necie między 24 a 9. ;] Za to rano jak najbardziej, nie mogę się doczekać, kiedy znowu zasnę.
Czyżby blueconnect noc? Ja korzystam, ale właśnie rano (bardzo rano) - czasem nawet muszę sobie poczekać na upload Mentalisty (ale to głównie, jak były te opóźnienia meczowe). U mnie ranne wstawanie jest chyba skutkiem wiecznego dojeżdżania (z suburbiów), ale też szczęśliwie krótko śpię.
Ja nie lubię zasypiać w niedzielę, bo wiem że obudzę się w poniedziałek i znów trzeba będzie żyć cały tydzień ;) ale ogólnie to uwielbiam zasypiać, jestem ogromną fanką spania. Kiedyś też byłam nocnym markiem, ale ostatnio jakoś szybko wymiękam. Ale nawet jak idę spać wcześniej to rano i tak mi się nie chce wstawać, więc jestem beznadziejnym śpiochem!