Horror obyczajowy to chyba jeden z najgorszych gatunków jakie wymyśliło kino i telewizja. Zwłaszcza jeśli jest naszpikowany zużytymi horrorowatymi kliszami i jumpscare'ami, a na dodatek mamy do czynienia z aktorstwem i dialogami na poziomie amerykańskiej telenoweli. Od połowy pierwszego odcinka zacząłem bawić się telefonem więc to chyba nie jest moja bajka i najnormalniej w świecie szkoda mi czasu na historię, w której twórcy starają się przestraszyć widza w sposób konwencjonalny. Kino raczej dla fanów "Obecności" i "Anabelle" niż bardziej wyrafinowanych, psychologicznych obrazów takich jak "The Witch" czy "It follows".
Tu się zgodzę, a jak na poparcie przywołałeś "it follows" to mnie kupiłeś. Najlepszy horror od kilku lat. Wracając do serialu to już wolę bawić się przy American Horror Story, które w ogóle nie jest straszne ale przynajmniej wciągające. Postacie w serialu są nudne, siostra od rękawiczek jest jakąś absurdalną postacią, u której nic ciekawego się nie dzieje. Brat pisarz prócz tego, że jest nieciekawy to wydaje mi się, że nie jest za inteligentny. Wszystkie postacie dorosłych są dosyć mdłe i nijakie i źle zagrane, dzieciaki się dużo lepiej ogląda, a szczególnie bliźniaki. Najgorsze jest to, że do wniosków najczęściej dochodzę po obejrzeniu całego sezonu, a nie w połowie, z tego powodu nie zdecyduje się na kontynuację by nie marnować czasu. A zabawa telefonem przy nudnych produkcjach może dać sporo satysfakcji.