To lekarz złapałby się za głowę. Serial arcygenialny. od scenariusza poza niesamowitą, budującą napięcie muzykę. Wielu psioczy tu na ostatnie odcinki, ale to właśnie one dały mi najwięcej przyśpieszeń tętna i kropel potu na czole, choć fakt faktem mimo, że do końca kibicowałem Kirze i wyskoczyłem z krzesła, gdy ten załatwił L, to jednak późniejsze zastąpienie L z dupy wziętym N było takim średniawym zabiegiem, tym bardziej, że choć L miał bardziej podłe metody, to jednak były one bardziej logiczne, natomiast N jak jasnowidz odgadywał wszystko na czuja. Szkoda, że ostatecznie on przeżył. Chyba najbardziej kompromisowym zakończeniem byłoby zabicie obu konkurentów, jednak trzymałem kciuki za Kirę.

Koniec końców obiektywnym okiem, choć sama idea istnienia Kiry była dobra, to sam Yagami Raito jako człowiek dostał to na co zasłużył. Przez cały okres bycia Kirą potrafił tylko wysługiwać się innymi, nawet będąc przypartym do muru mógł w ostateczności wymienić się oczami z Shinigami, jednak wolał dalej wysługiwać się innymi dla własnych egoistycznych celów. Z jednej strony dowodzi to o jego ogromnej inteligencji, z drugiej jednak o braku empatii dla osób, które były w stanie poświęcić dla niego życie. Również pod tym względem Death Note jest genialnym anime - idealnie ukazuje nam pewne wartości, igranie dobra ze złem. Myślę, że na podstawie tego, kto popiera jaką postać w tym serialu można byłoby pisać portrety psychologiczne. Ja na pewno wpisałbym się w rubrykę "seryjny morderca" :D