Notatnik śmierci

Death Note
2006 - 2007
8,3 86 tys. ocen
8,3 10 1 86308
7,2 11 krytyków
Notatnik śmierci
powrót do forum serialu Notatnik śmierci

Dawno nie obejrzałam tak dobrego anime. Najbardziej spodobała mi się kreska i świetna fabuła,
która ani razu mnie nie znudziła.
Jednak mam dwa minusy :
-śmierć L'a, który był zdecydowanie moją ulubioną postacią strasznie mnie zszokowała, do tego
stopnia, że musiałam zrobić sobie krótką przerwę od anime.
-główny bohater Light bardzo mnie irytował, szczególnie w ostatnich odcinkach.
Lecz to tylko moja opinia :)
Poza tym mogę z ręka na sercu stwierdzić, że to moje ulubione anime tego gatunku.

black_shirt16

Tak, L jest niezastąpiony.
Jednak Lighta lubiłam, jakby nie patrzeć, był najbardziej dynamiczną, rozwijającą się przez cały serial postacią.
Od zwykłego, licealnego prymusa marzącego o idealnym świecie do pozbawionego uczuć, bezlitosnego mordercy.
W sumie to nadal ciężko mi go jednoznacznie ocenić.
Natomiast irytował mnie zabieg zastąpienia L Nearem (czy jak mu tam było). Bardzo nie podobało mi się
upodabnianie ich do siebie. L jest tylko jeden Oo

ocenił(a) serial na 8
GodWhore

Po śmierci L też chciałam skończyć z DN, szczególnie, że to zastąpienie też mi się nie podobało. Obejrzałam do końca, bo chciałam, żeby Light zapłacił za taki brak szacunku... (uśmiechnięcie się do umierającego 'przyjaciela'? serio?)
Near był słodki. Taki uroczy chłopiec.
Ale Ryuzaki był idealny :(

Jala_Nulewicz

dobrze, że dałaś "przyjaciela" w cudzysłowie :D
Ta przyjaźń jest dość ciekawym elementem tego serialu. Ciężko mi powiedzieć, czy "L" rzeczywiście rozważał choćby Raito w kategorii przyjaciela, czy z jego strony w całości była to gierka.
Postać Raito jest przynajmniej w równym stopniu skomplikowana. Raito jako Kira, bez wątpienia, nie żywił żadnych uczuć do "L", ale po wymazaniu wspomnień... cóż, tu nie jest takie jasne.
Nawet jeśli Raito po wymazaniu wspomnień traktował "L" jako przyjaciela, w chwili śmierci, uśmiechnął sie do niego nie Raito, lecz Kira. Nie można chyba zaprzeczyć, że to 2 zupełnie różne osobowości.
Mam wrażenie, że "L" i Rajto byli sobie równi. O zwycięstwie drugiego nad pierwszym zdecydowała jego przebiegłość i bezwzględność. Nie, żeby "L" tego brakowało, ale jednak Raito zdołał go kilka razy zaskoczyć. Przede wszystkim zrzeczenie się Notatnika i nowe zasady. Mam jednak wrażenie, że tuz przed tym, gdy Raito przywrócił swoje wspomnienia, "L" zdał sobie sprawę, że przegrał. I ostatecznie, w tym starciu.

To co mi się dalej nie podobało, to śmierć ojca Lighta i fakt, że ojciec mimo, iż oczyścił Raito z winy, nie miał praktycznie żadnego znaczenia w dalszych wydarzeniach (został JEDEN RAZ w przyszłości wspomniany, ale bez większego echa). Gdyby działało to na zasadzie np. wąpliwości, czy Raito nie przechytrzył ojca, byłoby ok, ale jednak sposób w jaki zostało to odebrane (gadaj se zdrów) po prostu do mnie nie przemówił.

No i postać Neara, kompletnie mi się nie podobała. Mello zresztą też. Te podróbki "L" były w porównaniu do niego nijakie i zwycięstwo Neara nad Raito było dla mnie z początku nieporozumieniem. Mimo, iż byłem pewny, iż to się tak skończy. Dopiero później, gdy okazało się, że porażka Raito związana była z przypadkiem, z czymś, czego nie mógł przewidzieć, a mianowicie olaniem "rozkazów" przez Mikami, w zwiazku z czym, zupełnie przypadkowo, Near wpadł na właściwy trop i zdołał zamienić nieuchronną klęskę w zwycięstwo.
Light przegrał, bo jego plany były bardzo zawiłe. Przegrał, bo by wygrać, musial polegać na innych. A niezależność Mikami, która wydawała się z początku dość dobrym wyjściem, skończyła się dla niego katastrofą.
I tutaj plus, bo mimo, iż serial poszedł po najmniejszej linii oporu, to jednak, nie został zepsuty. Zakończenie, które bez tego byłoby absolutnie absurdalne, okazało się mieć podstawy.

Choć nadal wolałbym, aby Raito choć częściowo zwyciężył - mianowicie śmierć "N" byłaby moim zdaniem wskazana (dzieciuch jest wkurzający).
Zastanawia mnie początek - "Nie myśl, że ktoś, kto użyje notatnika, może pójść do nieba, albo do piekła". To zasugerowało mi pewną rzecz, ale zdaje się nieslusznie.

ocenił(a) serial na 10
black_shirt16

Mi jedyne, co nie daje spokoju to to, że Sidoh (shinigami, którego notatnik zwędził Ryuuk) mógł w takim razie w dosłownie każdej chwili odebrać Lightowi notatnik. Dosłownie w każdej chwili, nawet podczas wciąż trwającej walki z L, co się kompletnie nie trzyma całości... W dodatku pojawia się znikąd akurat wtedy, gdy jest to pomocne Mello? Już mogliby to wyjaśnić na tej podstawie, że "obecność zbyt wielu notatników na raz w świecie ludzi wyczula świat shinigami".

Oprócz tego... cóż. Czasami anime wręcz popadało w narcyzm. "Zacznie się ostra walka", "Prawdziwa walka dopiero się zacznie...". Dziesięć odcinków później znowu L lub Kira o tym wspominają.

ocenił(a) serial na 9
black_shirt16

mnie zasmucił , fajna alegoria powiedzenia że władza korumpuje a władza absolutna korumpuje absolutnie....akcja z pierwszym namierzaniem Lighta mnie powaliła na kolana :)

On miał drażnić, zaczął od wymierzania kar najgorszym mętom a skończył chcąc władzy absolutnej....bo jak mozna kogoś bezkarnie zabić to właśnie jest władza