Przyznam, że ta scena była kolejną, na której zwyczajnie pociekły mi łzy. I, moim zdaniem, możliwości jest kilka, o co tu chodziło. L mógł być jedynie majakiem Light'a, na przykład. Chciałabym jednak uwierzyć w to, że L naprawdę tam był. Skoro w ich świecie istnieni Shinigami, to równie dobrze L mógł ukazać się jako dusza, duch, zjawa, może anioł? I to właśnie kolejna z możliwości. No i właściwie żałuję, że nie było widać jego miny. Tak bardzo chciałabym ją zobaczyć... Odgadnąć, co wtedy czuł.