Na początku wszystko super - bardzo wciągające, ale po śmierci L'a wszystko zaczęło się robić, dziwne, przekombinowane, na siłę. (A może to tylko przyzwyczajenie (i miłość) do Ryuzakiego?)
Ogólnie, anime oglądałam dwa razy i dopiero za drugim razem zrozumiałam wiele kwestii (choć nie ma się czym chwalić...) xD
A i jeszcze kwestia ojca Lighta, który ścigał Kirę i w końcu zgodził się nią, w pewnym sensie zostać :')
Zgadzam się. Wg mnie super seria tka czy owak ale trochę przekombinowane na siłę, żeby dalej ciągnąć. Te kolejne zasady, zapominanie, dotykanie, można powiedzieć, że rozkazywanie prawie shinigami, które miały niby obserwować ale także dużo pomogły Lightowi, który bez tego wpadłby dość szybko. Zastanawia mnie, że shinigami zabiła Watariego i nie umarła dopiero jak zabiła L... Jeśli ściśle się trzymać zasad no to konsekwentnie. Poza tym był to rodzaj pojedynku intelektualnego między głownymi bohaterami zwieńczony tym, że L zginął bardziej przez miłość shinigami do głupiej dziewczyny niż przez to, że Light był sprytniejszy. Bo nie był. Jedyną jego przewagą byli shinigami. Więc to był zawód. Fajniejszym zwieńczeniem tego pojedynku i bardziej satysfakcjonującym byłóby coś na kształt ostatniego starcia Near'a i Light'a.