Zwróćmy uwagę, że L zaczynał od zera, a Near i Mello mieli już na starcie wiedzę o notatniku. Dodajmy, że Light niejako wystawił się na szybszą konfrontację, przejmując pozycję L. Gorzej, gdyby był tylko jeden następca L, ale ich jest dwóch.

Mnie się tam podobało. Pokazano taką dogrywkę, nie mniej emocjonującą. Ciekawie było oglądać Lighta, jak sobie radzi mimo narzuconych mu ograniczeń. Fajnie było też zobaczyć świat, w którym Kira już powoli rządzi.

Rozumiem jednak, co czujesz. Gdy już wiadomym stali się notatnik i shinigami, pewna magia prysła. Chyba też bardziej interesujący był Kira jako cichy mściciel ze swojego pokoju, aniżeli L-owski vip w garniturze.