jakim cudem L nie ma żadnych zdjęć? Przecież na pewno ktoś robił zdjęcia na jego przemówieniu,
tak trudno byłoby Lightowi te zdjęcia od kogoś wydobyć?
Dobre pytanie. Tak na prawdę to nie było zbytnio potrzeby. Musiałby to zrobić używając oka shinigami Misy, bo imię L'a nie było podane absolutnie nigdzie, a sam Light nie chciał zawierać układu oka. Kiedy z kolei poznał Misę, jego planem było pokazać mu jej osobiście, a od razu po tym L ich przechytrzył i Misa została aresztowana, a Light wymazał swoją pamięć. Kiedy już ją odzyskał, jego planem było, żeby to Rem zabił/a L'a, chroniąc przed nim Misę i tak się stało.
Do tego trzeba pamiętać, że L był tak na prawdę dobrze zabezpieczony, dlatego, że jedynymi, którzy mieli z nim kontakt byli policjanci i Light i gdyby coś mu się stało, wszystko by wskazywało na Lighta, tak jak to L sam powiedział w 14 zdaje się odcinku. Jest jeszcze jedna rzecz, często niezauważana. Cały czas nie było żadnej pewności, że ten gość to rzeczywiście L. Było bardzo prawdopodobne, że taki ktoś jak L, poda wszystkim po prostu swojego sprytnego figuranta, podczas gdy on sam będzie rzeczywistym mózgiem, ukryty gdzieś na świecie. Light wspomniał o tym Ryukowi dwa razy. Gdyby tak było, i figurant by zginął, prawdziwy L nie miałby już najmniejszej wątpliwości, że Light to Kira. My to wiedzieliśmy, jako widzowie, ale Light nie. Jeszcze jedna niewiadoma, już moja osobista, to pytanie czy aby L to tylko jeden superdetektyw, a nie na przykład dwóch czy trzech, którzy używają jednego pseudonimu. Na samym początku mi się to nasunęło i świetnie tłumaczyłoby to fakt, że L rozwiązał olbrzymią ilość zadań na całym świecie. Także gdyby było kilku L'ów, pozostali by też już wiedzieli. A zeszyt nie pozwalał zabijać używając osób trzecich.
Ostatnia sprawa to to, że jedyną taką okazją byłoby to przemówienie, a nie wiadomo czy rzeczywiście robiono zdjęcia i akurat jemu. To Japonia, kultura, porządek, itd, mogło doskonale nie być żadnego pstrykania ;)
co do L to on sam używał przecież udawał jeszcze dwoch innych najlepszych detektywów na świecie zaraz po nim ;) Poza tym z tego co pamietam nie wiem czy było to w mandze czy pełnometrazowym anime było pokazane na koniec, że N przejął pseudonim L, a Roger Watariego. Tak więc całkiem prawdopdoobne jest, że L był którymś L z koleii...chociaz to już jest nadinterpretacja;)