Niby to byłoby oczywiste i spodziewane, ale wolałbym, żeby jednak ojciec i brat Peacemakera uciekli do drugiego świata razem z nimi. Szkoda, bo zacząłem ich lubić zwłaszcza White Dragona gdy okazał się przeciwieństwem (na co od początku się zapowiadało) jednak ta iskra niepewności trzymała w napięciu. Z drugiej strony takie zakończenie (i powiedzmy na swój sposób "odkupienie ojca") było całkiem ciekawe.