Pytanie do tych którzy ten odcinek oglądali:
Jak wyszły piosenki w polskiej wersji? Fajnie się słuchało czy lepiej jest po angielsku?
Myślisz?
Ja za bardzo nie przepadam za angielskimi głosami by oglądać.
Ale i tak,ten odcinek nie był jakiś kultowy czy epicki ;P
Był po prostu dobry.
Nie to co jedynka ; D
Niestety, tylko dobry, a nawet może gorzej. Jeśli chcieli go zrobić epickim, to im się nie udało.
A angielskie głosy nie są takie złe (choć polskie, rzecz jasna, lepsze), a jak jest jakiś bardzo ciekawy odcinek, to sobie go oglądnę po eng. Np. Operation: Lunacorn Apocalypse. Nawet, jak będzie słabej jakości...
A piosenki w "The Return..." po eng. były po prostu lepsze. Bulgot ma tam zarąbisty głos, chyba nie mogli wybrać lepszego. Neil Patrick Harris jest znakomity w tej roli ("Jak poznałem waszą matkę" się kłania. Lubię ten serial). I nie gorzej śpiewa. A np. Grzegorz Pawlak nie powinien raczej śpiewać, to nie dla niego. Tom McGrath jest spoko.
Ja uważam, że polskie piosenki w większości były lepsze, oprócz piosenek wspomnianego Bulgota, czyli Neila Patricka Harrisa (a ja kocham HIMYM i jego - gra najlepszą rolę, Barney :D). A co do głosów - z nielicznymi wyjątkami (patrz wyżej: Bulgot) w polskiej wersji są znacznie lepsze. Nie lubię oglądać po ang. właśnie przez głosy. A odcinek jak dla mnie był bardzo dobry. Epicki - nie (i tu wkracza znane i [nie]lubiane MLP - tam to mają zakończenia sezonów), ale b. dobry - tak.
Najwięcej epickich odcinków widziałem w anime i niektórych serialach: m.in. Supernatural (zakończenia sezonów są często bombowe...) i Charmed (tak sobie właśnie przypomniałem ten serial i koniec 5 sezonu... Odcinek o bogach greckich. Świetny serial.).
Co do piosenek: każdy ma swój gust, a piosenki w PL, były według mnie gorsze. Wytłumaczenie: patrz: góra. Też lubię HIMYM, choć nie kocham... Fajny serial, jak leci na CC, to oglądam.
Ja HIMYM oglądam z napisami, lektor to porażka, choć czasami też oglądam na CC. Ale ten lektor... mówi jedno zdanie, a postać trzy. Bez sensu.
Charmed... Ma to jakiś polski tytuł? Coś mi dzwoni, tylko nie wiem w którym kościele.
Czarodziejki. http://pl.wikipedia.org/wiki/Czarodziejki
To ten serial o czterech siostrach: Piper, Prue, Phoebe i od 4 sezonu, zamiast Prue, Paige. Po odkryciu w ich domu tzw. Księgi Cieni, dowiadują się, że są czarodziejkami i każda z nich ma swoją moc: Piper zatrzymuje czas, Phoebe ma zdolność jasnowidzenia, Prue telekinezy, a Paige potrafi się teleportować. No i razem walczą przeciw demonom. Proste. Ale fajne.
Kojarzę to! Jak byłam młodsza, to leciało na Polsacie! Pamiętam jeden odcinek, jak jedną z tych sióstr spalili (w przyszłości czy w alternatywnej rzeczywistości, nie pamiętam). Ale fajne to było :D Może w wakacje to sobie pooglądam :)
Czy to nie jest czasem odcinek 14 sezonu 2 ("Pardon my Past")? Z tego co pamiętam, Phoebe miała być zabita przez jakąś czarownicę, czy coś, która była z czasów, w których żyła Phoebe w swoim poprzednim wcieleniu.
Tak, leciało na Polsacie i pamiętam, jak zawsze czekałem na godzinę 12:45 (o której on był puszczany), by serial pooglądać. Potem przerwali emisję i oglądałem go na bodajże Hallmarku. Następnie znowu ja wznowili i ostatni odcinek oglądnąłem na Polsacie. Jeden z lepszych seriali, jakie oglądałem. Jeśli nie najlepszy... Polecam z całego serca i z całej duszy. :)
Trudno mi powiedzieć, jutro obejrzę (dziś nie za bardzo mam czas, muszę się nauczyć do spr. z gegry - właśnie widać, jak to robię: siedzę na filmwebie i czytam książkę, nie ma to jak moja nauka... A o 21.00 NIE, nic nie umiem! Dlaczego ja jestem taka głupia! Następnym razem uczę się tydzień przed! <tutaj wszystkie osoby czytające to powinny się głośno zaśmiać>). Oglądałam ogólnie kilka odcinków tego serialu, ale jak już powiedziałam - byłam mała i nic nie pamiętam :( A skoro polecasz z całego serca i całej duszy, to musi być coś dobrego :)
U mnie to coś takiego:
14:00 - "Dobra, idę się uczyć, mam jutro sprawdzian z historii (to moja słaba strona)". No to otwieram książkę i już zamierzam się uczyć. Patrzę na podwórko: piękna pogoda. No to ja: "Pieprzyć to, idę na dwór!". Z miną "bitch please"
16:00 - "OK, tym razem NAPRAWDĘ idę się uczyć!" Znów otwieram książkę. Patrzę na kompa... Ulegam. Siadam na kompa...
18:00 - "TERAZ JUŻ NA SERIO IDĘ SIĘ UCZYĆ!" Okładka książki idzie w ruch. Niestety, moje oczy też. Obok mnie leży książka. "No, książko, chcesz, żebym cię przeczytał? Niestety, nie teraz." - w myślach tak sobie mówię (wiem, mam narąbane we łbie... XD). Po minucie książka od histy leży w kącie...
20:00 - Nawet nie myślę o uczeniu się. Idę grać w badmintona. Lubię grać w badmintona.
22:00 - 02:00 - Nie obchodzi mnie nic, idę spać.
Rano nie myślę, zaraz po przyjściu do szkoły nie myślę... A moment przed historią:
"O MATKO, NIE NAUCZYŁEM SIĘ..."
No to otwieram książkę. Patrzę...
"Pieprzę to, będę strzelał..." z miną "bitch please"
Coś takiego... XD. Oczywiście historia to tylko przykład, z innymi sprawdzianami czasem jest podobnie. Ale nienawidzę historii.
Charmed to coś bardzo dobrego. Coś celującego.
Ha, ja nienawidzę fizyki. I przeważnie (w weekend, w tygodniu wracam ze szkoły około 15-17, zależy) mam podobnie jak ty. A dokładnie to...
9.00 Budzę się.
10.00 Zjadłam śniadanie, umyłam się itd., ale "Przecież nie będę się uczyć teraz, dopiero wstałam. O 12 zacznę".
12.00 Siadam, ale czuję OGROMNĄ potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego. Idę do kuchni, przy okazji biorę telefon i słucham muzyki.
13.00 "O, Pingwiny lecą." Co z tego, że oglądam po raz 50 Popcornową panikę.
14.00 Mama: "Wyjdź na spacer z psem!"
15.00 "Ok, zacznij się uczyć". Siadam, pięć minut później "Mamo, kiedy obiad?" "Za chwilę". "A, czyli nie opłaca mi się zaczynać.
16.00 "Tylko sprawdzę filmweba, kwejka itd."
18.00 ZACZNIJ SIĘ UCZYĆ, IDIOTKO! Dobra, tylko posłucham jednej piosenki...
19.00 Wiadomości są, to obejrzę.
20.00 O cholera. Otwieram książkę i uwaga! CZYTAM. Uczę się.
20.30 Chwila przerwy.
21.30 O kurde, tyle ta chwila trwała? No więc... "Mamo, obudź mnie jutro wcześniej"
Następny dzień, 6.00
"Pierniczę (zazwyczaj używam gorszego słowa, wszyscy wiemy, co mam na myśli :P), skseruję sobie od kogoś ściągi/będę strzelać/nauczę się na poprawę".
Hahah... :)
Świetny harmonogram dnia, panno Milord :). Też zawsze szukam każdego powodu, by się nie uczyć. A kiedy przyjdzie poprawa... to wszystko robi piękne kółeczko. Czyli: 14:00 - "Dobra, idę się uczyć...".
No dokładnie! Te podręczniki mają w sobie coś... odpychającego :P Zwłaszcza ten z geografii. I biologii. I chemii. I wszystkiego innego...
Z historią u mnie wygląda trochę inaczej, bo pan daje pytania, które będą na teście (tylko jest ich jakieś 60-70, na teście jest 20 -.-), więc ja muszę to wszystko sobie rozpisać. Żmudna robota, ale dostaję te piątki z histy ;)
Z histy też mam 5...
Prosta jest :D
Biologi lubię się uczyć,bo szybko mi wchodzi.
Chemię kocham.
A Fizykę?Luubię.
Bardzo wręcz. ;P
Ja zaaaawsze uczę się rano ;P
Nigdy mi się nie chcę,więc wstaje o 5 i uczę się ;D
Wtedy mam święty spokój i ciszę ; )
Z ciekawości,u was też pada? ;O
O boże, jak ty możesz uczyć się RANO?! Ja zawsze jak się obudzę w dniu szkoły, to nawet jak się spóźnię, to mi się chcę spać. Za to zgadnijcie, o której się budzę w weekendy... Tak, o piątej...
U mnie też pada. Mieszkasz w Inowrocławiu, tak? Bo ja na Podkarpaciu, blisko Sanoka.
Ja tylko rano!
Naprawdę.
Inaczej nie umiem....
Muszę mieć ciszę,spokój i wypoczęty umysł ;P
Hehe,ja w weekendy różnie.
Tak w Inie.Sanok?Hmhm,kojarzę.
Obecnie u mnie się wypogodziło i świeci słońce ;P
Powiedz mi: jak ty to robisz? Przydałoby mi się. ;)
Wiesz, z twojego profilu można nawet znaleźć dokładny dom, w którym mieszkasz (o ile to twój prawdziwy adres), używając Google Maps.
Dokładniej mieszkam w Pakoszówce. Piękna wieś. U mnie też się wypogodziło. Fajnie, no nie?
No wiem...
Skłamałam z numerem xD ;P
Wieś jest piękna(co tam,że nigdy nie byłam na dłużej,ja wiem swoje ;P)
Ja mam niedaleko Park Uzdrowiskowy...
Też bardzo ładnie ;D
O tak,słońce napawa mnie takim Optymizmem ;D
Ale mieszkasz na ulicy Solankowej, czy nie? Jeśli to zbyt prywatne pytanie, to przepraszam, nie musisz odpowiadać.
W Pakoszówce można powiedzieć, że wszędzie jest park uzdrowiskowy. Może i nie spełnia żadnych wymagań takiego parku, ale już samo przebywanie tu jest wspaniałe i powinno mieć właściwości lecznicze... ;). W końcu Pakoszówka to typowa wieś, choć może trochę bardziej "ważniejsza", bo przebiega przez nią główna droga łącząca Sanok z Rzeszowem.
Opowiedz coś o swoim mieście!
Tak mieszkam.
Niby jedna z bardziej reprezentacyjnych ulic w mieście,a jednak sama patologia tu mieszka.
Nawet na dwór nie ma za bardzo z kim wyjść O.O
Moje miast?
Hmhm,niedaleko Bydgoszczy i Torunia.
Miejscowość uzdrowiskowa,która ciągle się rozwija.
Na początku słynęliśmy z Tężni Solankowych(podobne jak w Ciechocinku),teraz znaleźli także złoża wód mineralnych.
Mają więc zrobić pijalnie tychże napojów.
Ogólnie park jest dość spory.Wszędzie ławeczki,drzewka...
Kilka stawów,sztuczne jezioro wraz z grillownią
Większość atrakcji jest przygotowana pod przyjeżdżających kuracjuszy,ale mimo to jest co podziwiać.
;D
Hehe,zapraszam.
Jest super rynek z straaasznie drogą fontanną ;P
Wyremontowali teatr...
No coraz ładniej jest u nas ;D
A ja zawsze 100 postów do tyłu. Ok, zacznę od początku:
Marcin, ja też uczę się rano :) (jeśli się uczę). Właśnie czasem o tej 6 rano, naprawdę, jest lepiej, niż siedzieć do późna.
U mnie padało rano.
Fajne miejsca zamieszkania macie :) Ja z Wawy jestem, z Ursynowa konkretnie. I fajnie, bo jest zielono (zielono=dużo psów=ja szczęśliwa w 95% [nie w 100, bo ludzie często nie sprzątają po psach -.-]), a jednocześnie szkoła 100 m ode mnie, galeria 300, kino 300 (w drugą stronę), obok też jest ratusz i kościół i metro i przystanek autobusowy. Wszystko blisko :D A jak będę w Inowrocławiu/Pakoszówce to wpadnę, ok? :D
Oho, już sobie wpisałem do listy miejscowości do odwiedzenia ;). Lubisz psy? Ja też. Mam takiego czarnego labradora, to wspaniały przyjaciel.
Fajnie ci, że masz do wszystkiego blisko. U mnie ze szkoły do domu to mniej więcej 500 metrów, do najbliższego sklepu ok. 200 m, do CPN'u (stacji paliw) blisko 1200 m, a do mojego najlepszego przyjaciela ok. 450 m. Nie ma u nas wiele atrakcji typu kino, teatr czy ratusz, ale mam las... ;). Uwielbiam wędrówki po lesie i takie "campingi", kiedy zbieramy się z przyjaciółmi i rozbijamy namioty i w nich śpimy.
Wpadnij, u mnie masz drzwi szeroko otwarte. XD
MASZ CZARNEGO LABRADORA!? Kocham te psy! Zwłaszcza czarne :D Najbardziej kocham flat coated retrievery, potem West highland white terriery (mój pies :)), potem jamniki (mój [właściwie mojej mamy] stary pies), a później właśnie labradory. A moim skromnym zdaniem czarne są najpiękniejsze :D Zresztą ja kocham wszystkie psy, chcę być zoopsychologiem z naciskiem na psią psychologię. To moja największa pasja, większa od PzM czy MLP.
Wiesz, trudno żeby na wsi było jak w mieście (czy odwrotnie), ale za to macie wspaniały dostęp do natury :) Ja w sumie do lasu też mam blisko (dwie stacje metra i trochę do przejścia), ale nie chodzę za często. Jestem potworną alergiczką, i jak mam za duży kontakt z naturą, to normalnie zwariować można. Wysypka, swędzące oczy, katar czy zatkany nos... I przykro mi z tego powodu :( Chociażby dlatego, że nie nadaję się na takie biwaki czy nawet zwykłe wyprawy.
http://ifotos.pl/zobacz/piesjpg_rwshxxw.jpg/ Moja psinka.
Wiesz... Współczuję ci, że jesteś alergiczką. Ja też mam alergię (na roztocza), ale nie przeszkadza mi zbytnio, bo to tylko takie "małe" uczulenie. Ale żeby nie móc chodzić po lesie... Współczuję. :(
Ładny,te plamki dodają mu uroku.
Ale jest chyba z jakąś inną rasą zmieszany,prawda?
Mój Misiek też jest labladorem.
Także nie jest czystej krwi,ale przez to,że był zmieszany(jego mama-golden retriver,tata-lablador retriver)jest słodszy ;D
Macie tu zdjęcia:
http://i49.tinypic.com/2ynne61.jpg
http://i45.tinypic.com/23pstt.jpg
http://i49.tinypic.com/2vwsc5z.jpg
A co do alergii.
Ja mam jedynie na brzozę,ale objawia mi się w dość dziwny sposób ; /
Mam blisko do parku(mieszkam może 200m od wejścia do niego)
Na miasto też mam blisko.
Biedronka i Polo Market niedaleko-a to najważniejsze ;P
Tylko kino jest trochę dalej.Ale i tak rzadko chodzę,więc dla mnie nie ma to większego znaczenia ;D
Oba są śliczne! Pies Marcina to mieszaniec w typie rasy, ale jest prze-cu-dow-ny :D Twój też Angie, nie połapałabym się, że to nie labrador czystej krwi :) Widzę, że musisz uwielbiać retrievery (jak ja), bo nawet na ścianie są :P A to mój diabeł :P: https://docs.google.com/document/d/1egQwFN7DqUkheKS0xIa9sOH6sdbNij-rhMRCFhxZA5U/ edit?pli=1
(pewnie znów gdzieś jest spacja). Nie pytajcie się, jak on wlazł na krzesłom, tego do dziś nikt nie wie. A co do alergii... Cóż, trzeba jakoś z tym żyć. Przez prawie 15 lat człowiek się przyzwyczaja. A do kina chodzę dosyć często (w maju byłam w prawie każdą sobotę :P), więc dobrze, że jest blisko :)
Angie: Masz cudnego psiaka. Ta jego minka, kiedy patrzy na kota, zupełnie przypomina mi mojego w tej samej sytuacji. Lubię Golden Retrievery. Są bardzo przyjazne i wierne.
Flutt: Twój też jest świetny! Kiedyś, kiedy wybieraliśmy psa, nawet mieliśmy zamiar wziąć Yorka, jednak nie dało rady (nie lubię Yorków, ale tamten był tak fajny, że mógłbym go mieć). A twój... Jest piękny...
Dziękuję w imieniu swojego psa. Zaraz mu powiem, że kolejna osoba go lubi :)
Ja za Yorkami specjalnie nie przepadam, ale też nic do nich nie mam. Najdziwniejsze jest to, że osoby które wcale nie znają się na psach, czasem myślą że mój pies to "biały york". No po prostu moją jedyną reakcją jest wtedy facepalm. On nie ma nic spólnego z yorkiem, poza tym, że jest małym terrierem. Ale np. jest szorstkowłosy, a nie długo-, jak yorki. No i jest od nich większy. Nie mówiąc już o szczegółach.
Czy on jest westem czystej krwi - tego nikt nie wie, bo nie ma rodowodu (choć jedna pani powiedziała, że jest ładniejszy od innych weściaków ;D). Niestety, miałam 11 lat, gdy go dostałam (4 lata tamu), i ani ja, ani moja mama nie byłyśmy zaznajomione z terminem "pseudohodowla". Na szczęście Funiek jest zdrowy (poza tym, że [jak ja] jest strasznym alergikiem) i kochany :) I wyszczekany ;P
Jak już pisałam, strasznie mi się te wasze psiaki podobają, bo kocham retrievery i psy w ich typie. Sama marzę o tym, żeby mieć w przyszłości hodowlę flat coated retrieverów :) A goldeny i labradory też uwielbiam :D No i resztę retrieverów też :)
Mój pies to West Highland White Terrier (żebyś ty widział miny ludzi, którym mówię tę nazwę :)), czyli po prostu westie. Spoko z tym yorkiem, mnie to raczej śmieszy :) A ja na psach znam się bardzo (bardziej niż na MLP czy PzM), i odróżniam takie rasy jak Lancashire Heeler, czy Chart Afrykański Azawakh, więc może nie jestem obiektywna :)
Wszyscy macie słodkie psiaki! :D
A ja jestem bez-zwierzeca ;/ Ale w najblizszej przyszłości raczej nie będę miała żadnego... Mam w sumie rybki... -.-''
Rybki dobra rzecz :) Ja prosiłam mamę o psa, odkąd nauczyłam się mówić, a dostałam na 11 urodziny, więc też sobie poczekałam.
Hehe ^^
Moja starsza siostra dostała na komunię psa - cocker spaniela - i się w sumie z nim wychowywałam. Był ode mnie starszy... By miał teraz... ze 20 lat... Trzeba go było uśpić 4 lata temu, żeby się nie mordował... Już ani nie słyszał, a ni nie widział... Mieszkałam wtedy w bloku i go trzeba było wnosić na 3 piętro... Tęsknię za nim, ale cóż poradzić... :(
A rybki mam już trochę. Mało, ale już trochę ;)
Ja ogólnie ma jakiegoś pecha do zwierząt... :/
Miałąm 3 koty - jeden uciekł i nie wrócił(czy go psy za płotem... em... nie polubiły ;) czy co... ), drugiego ktoś zabrał. Tak po prostu. A trzeci wpadł pod samochód :(
Ech... Ja chyba sobie daruję zwierzaki... :/
Uuuu współczuję...
Biednaś ; /
Nie martw się,na pewno kiedyś jakoś się ze zwierzakami dogadasz...
Ja swojego psa dostałam przez przypadek,nie planowaliśmy tego,ale mimo to jest to najlepsza niespodzianka w życiu ;D
O ja mam tyle,że nie policzę.
Samych sumów można naliczyć aż 6.
4 normalne i 2 kiryski.
Hehe ^^ To fajnie :)
A ja mam jednego wielkiego glonojada, ze 3-4 mieczyki i parenaście gupików :)
Glonojad?
My mamy z 4...
Mieczyki,bo ja wiem?
5 może 6.
A gupików ci nie policzę,bo za dużo ich jest ;D
Mogło mu sie pomylić bo zarówno Yorkie jak również Westy nalezą do Terrierów.
Tylko różnią się wyglądem.
Tak jak mówiła Flutie Westy są większe,szorstkowłose i białe.
Ale charaktery mają podobne.
Są zadziorne i rozbrykane,ale słodkie ;D
Osobiście bardziej lubię Westy od Yorków. ;)
I leniwe. Przynajmniej mój. I towarzyskie (tzn. w stosunku do ludzi, bo z psami to różnie bywa). I kochane :D
O tak ; )
No Terriery ogólnie mają to do siebie,że w stosunku do psów bywają harde ;D
Małe wzrostem,wielkie duszą ; )
A co to ubarwień labladorów,to czytałam,że każde umaszczenie charakteryzuje się inną cecha ; )
No,już ci mówię.
Czarne-najbardziej aktywne i żywiołowe
Czekoladowe-najspokojniejsze i najbardziej zrównoważone
Biszkoptowe- najbardziej uparte i leniwe,kiedy(ale bardzo rzadko)występują w tym umaszczeniu przypadki agresji.Jest to wywołane niewłaściwą i masowa hodowlą,tego danego umaszczenia...