Drugi odcinek nudny jak flaki z olejem, niestety... Nic się nie wyjaśniło, mamy przeskok o parę
miesięcy, sądząc po śniegu... Zagadka z psami, z sektą WP, z urojeniami (albo i nie) Kevina, z
Waynem... Nie uronili nawet kawałka tajemnicy.. Hmm nie jestem pewna czy obejrzę następny
odcinek, może Wy mnie zachęcicie ;)
Pozdrawiam :D
Ja również jestem zawiedziony, ale przez końcówkę.. tak samo zresztą jak w 1 odcinku. W ogóle zakończenia nie są atrakcyjne.. nie widać po nich, że to koniec odcinka i tylko człowiek zadaje sobie pytanie.. I co to już koniec ? to wszystko.. phi..
Podejrzewam, że cokolwiek wyjaśnią w finale, a tak to będzie tylko lanie wody.
No, nie do końca się zgodzę... Tajemnica powoli... bardzo powoli się rozjaśnia... Zwróćcie uwagę, że w sekcie są ludzie, którzy stracili bliskich... Co wobec tego robi tam żona gliniarza? Przecież nikogo bliskiego nie stracili... Córka na miejscu, mąż też. Syn. No właśnie... syn staje się kluczem do zagadki. Czemu nie mogą się zdzwonić? W mojej teorii mamy 2 światy... W jednym brakuje 2% a w drugim brakuje 98%.
Nie zdziwiłbym się.
A brak rozwiązań w drugim odcinku mnie nie dziwi. To byłby kompletny nonsens.
Co do ludzi w sekcie tylko takich którzy kogoś stracili: Mam poważne wątpliwości. Czy na pewno tak jest? Chyba jednak nie ma takiej zależności, więc nie twierdziłbym, że syn zniknął. Niemożność zdzownienia się może być przypadkowa.
Najistotniejszy wydaje się jednak wątek Wayne'a, chinki i syna. Sądzę, że jeśli ktokolwiek to ta trójka będzie kluczem do rozwiązania całości.
W wypadku sekty problem jest inny. Nie tyle z wyborem członków, a z powodem działania. Brak mowy jest oczywisty, palenie pośrednio wynika z tego samego celu. Ale dlaczego ten cel jest istotny?
Ciekawa teoria z dwoma światami. Moim zdaniem nic się nie wyjaśniło, jedno zdanie ze sektaWP to "winni pozostali " i Wayne wyciąga dotykiem cierpienie.
Po fajnym pierwszym odcinku liczyłam na równie dobry następny, a nie nudy przez prawie godzinę. Z każdą minuta liczyłam, że coś się rozwinie, a tu Meg ścina drzewo i koniec. Dam szanse trzeciemu odcinkowi i zobaczymy, bo serial zapowiadał się intrygująco. :)
Ja bym jeszcze dodał, że Żona w WP po słowach "I Remember" określa WP jako stowarzyszenie ludzi, którzy nie starają się wrócić do normalności, że nie udają że nic się nei stało.
PS. Scena gdzie Liv Tyler rąbie drzewo na końcu, przy tej świetnej muzyce, gdzie nastrój się zmienia od euforii do przytłaczającego smutku. Bardzo magiczna :D Napatrzeć się nie mogłem.
to jest bardzo ciekawa teoria, muszę przyznać
ale drugi odcinek był nudny i ciągnął się jak flaki z olejem :/
dam szansę serialowi do 4 odcinka, jeśli nadal będzie taki bezsensowny to pasuję
Masz rację, że jest nieco nudny. Mi przypomina trochę "Modę na sukces"... to samo tempo akcji. Ale intryguje mnie tajemnica... Gdyby choć nieco przyśpieszyli akcję to łatwiej byłoby przywiązać się do bohaterów...Na razie wszyscy są mi obojętni.
Nie? A co z momentem, kiedy pokazana jest brunetka, córka gliniarza i jak trzymała zdjęcie, na którym była ona, ojciec, matka i jakaś blondyneczka, wywnioskowałam, że to jej siostra... Ale dalej nie wiadomo o co im chodzi. Czemu na biało, czemu te papierosy i czemu kurde nie mówią? Co to za zgromadzenie, co ma im dać... jezu... Fajnie, że powoli, że budują klimat, ale tak ciągle widza trzymać w niepewności i wiecznej niewiedzy jest tak irytujące, że część widzów zrezygnuje, bo poczucie irytacji jest wkurzające.
To był syn? O boże, te długie blond włosy mnie bardzo zmyliły... To bez sensu, kogo w takim razie stracila?
Teoria ciekawa, ale raczej niczym nie poparta. Jak do tej pory nie było tego drugiego świata pokazanego.
Ojciec z synem nie mogą się zdzwonić... bo coś między nimi jest nie tak, a nie dlatego, że istnieją w innych światach. Zresztą syn zadzwonił, gdy dojechali na stację benzynową, ale rozłączył się. Niemniej jego numer wyświetlił się na telefonie gliniarza.
Niemniej zgodzę się, że syn jest kluczem, podobnie jak psy.
dla mnie to strata czasu. Pierwszy odcinek był beznadziejny. Dorzucili sceny seksu, tortur, durnych zabaw dzieciaków i martwych psów, tylko po to, żeby zwabić widza. Skoro pierwszy odcinek jest tak kiepski, nie spodziewam się po serialu niczego więcej. Obejrzałam drugi tylko dlatego, bo sądziłam, że może coś się rozkręci, jednak myliłam się. Nuda, flaki z olejem, bezsens, strata czasu.
za późno, przecież już obejrzałam. Teraz mam prawo się wypowiedzieć i uważam serial za beznadziejny :)
Znam wiele beznadziejnych produkcji wiesz milion razy gorszych od The Leftovers, trochę dziecinne jest tez ocenianie serialu po 2 odcinkach, coś ci powiem Polacy nie znają się ma porządnych serialach Homeland w PL ogląda bardzo mało ludzi zaś w stanach masa ludzi więc się nie dziwie że i Pozostawieni nie przypadnie im do gustu. Mi serial się bardzo podoba jestem nim zachwycony i z tego co wiem pilot miał bardzo dobrą oglądalnośc a to o czymś świadczy.
toś dał przykład... Stany jako kraj, który zna się na dobrych serialach :D
Mi się serial nie podoba i nie rozumiem dlaczego masz problem z zaakceptowaniem innego zdania niż Twoje :)
Popieram. Niby ma być jakaś głębia, jakieś ukryte znaczenia, burza emocji związana ze zniknięciem bliskich, a tu dają taką grę w butelkę zblazowanych gnojków, by szokować. Jest szokowanie - jest oglądalność. Niech się zdecydują - ma być ambitnie, czy po prostu chodzi o przyciągnięcie widza.
Drugi odcinek - gnojki zobaczyły jakąś babkę z bronią w torebce i już zamiast na zajęcia do szkoły iść, to krążą po mieście, śledzą ją, bo niby już wiedzą, że ta zrobi coś złego. Bo w końcu ma broń. Wow, każdy kto nosi broń musi już zrobić coś złego i jest zajebiście ciekawym obiektem do obserwacji. Z dupy wyjęta scena. Dla debili chyba.
https://www.youtube.com/watch?v=szX2NwYMdXU w następnym odcinku zapowiada się ciekawie.
Te 30 sekund to pewnie cała akcja z następnego odcinka, a cała reszta to 55 minut nudnych dialogów o egzystencji ;)
Ta Nora i ten gościu od ulotek dużą rolę pewnie odegrają i mają kolejne tajemnice... Ciekawe...
Zobaczę 3 odcinek i zobaczymy czy coś ruszy do przodu i czegoś więcej się dowiemy :)
Mam te same odczucia. Oglądałam i wynudziłam się na maxa. Ilość wątków jest przytłaczająca. Wszystko się skłębia, splątuje i nie wiadomo do czego to prowadzi.
Boże jakie to nudyyy.
A jednak dla mnie bylo ociupinke lepiej. Scena gdy federalni z zimna krwia morduja rezydentow posesji dodala smaczku, w tym sensie, ze podbudowala klimat dekadencji i rozkladu jaki ogolnie panuje w swiecie po tajemniczym zniknieciu 2% populacji. To nie tylko cynizm albo fanatyzm, ale tez bezwzglednosc, poluzowanie wartosci, norm i konwencji zycia spolecznego.
Zasnęłam w połowie odcinka ;)
Ogólnie HBO jak nie HBO - jest powolutku, nudnawo, z wieloma zagadkami jednocześnie. Na razie oglądam dla Justina Theroux i Liv Tyler, mam nadzieję że zacznie się robić ciekawie i akcja się wreszcie zacznie zazębiać i rozpędzać, bo teraz jest kilka wątków poprowadzonych bardzo enigmatycznie i bez żadnej litości dla ciekawości widza.
"Ogólnie HBO jak nie HBO - jest powolutku, nudnawo, z wieloma zagadkami jednocześnie"
Toż to praktycznie znak firmowy seriali HBO.
Widzę, że większość nastawiała się na serial w stylu Lost, i czują się skonfundowani tym, że HBO serwuje coś, co stoi pomiędzy Six Feet Under a Treme.
Ach, ta dzisiejsza publika :v
Proszę Cię nie porównuj Sic Feet Under do tego badziewia, łamiesz mi serce ;)))
Trudno to nazwać porównaniem, bo oczywiście za wcześnie by oceniać "Pozostawionych" po jednym czy dwóch odcinkach, po prostu wykazuje, gdzie leźy na serialowej mapie - wśród seriali obyczajowych. Nie fantasy, jak chcieliby niektórzy.
Akurat spostrzeżenie pris trafne. Producentem Leftovers nie jest HBO, tylko Warner Bros. i to widać.
Na przykładzie Zakazanego Imperium widać, że HBO lubi takie stawianie kroczek po kroczku. Tam nie było fajerwerków od razu :)
True Detective zanim się rozkręcił, zdążył się skończyć. Borgiowie też się wlekli. GoT ma wolne początki tak mniej więcej od 1 do 5 odcinka, 1-3 sezony, w czwartym było dynamiczniej.
Moim zdaniem True Detective czy Boardwalk Empire miały dużo bardziej dynamiczny i wciągający pilot i pierwsze odcinki. Game of Thrones wciągnął od początku swoim światem, którego śledzenie i obserwowanie było frajdą samą w sobie. True Blood to ogólnie jazda bez trzymanki, camp i lejące się flaki.
Lubię jak się serial rozkręca powoli (np. Top of the Lake czy ostatnio Les Revenants) ale mimo tego tempa nie można widza zanudzić stopniowym zawieszaniem na ścianie kolejnych fuzji, które może w dwudziestym odcinku wypalą... Za dużo tu grzybów w barszczu, za dużo lekko nadgryzionych wątków, które może i nęcą, ale w tak dużej kupie i bez rzuconego tropu co dalej po prostu nie ciekawią.
Ma być tylko 10 odcinków, jak nagromadzą liczbe watków i tajemnic i rozwiążą je w ostatnim odcinku w ciągu godziny to będzie dopiero hardcore... :)
no pewnie tak będzie, tylko chyba nie dotrwam :) Mimo klaty Justina Theroux, którego branża filmowa wyjątkowo lubi obnażać... :)
Dodam, że pingwin pokazany na początku odcinka gdy facet mówił, że stio po to by dzieci sobie ulżyli ma coś wspólnego z drzewem które ścinała tamta kobieta z "nie-sekty" :P Do tego policjant poślizgnął się rano kiedy podpalił się płot o szczękę a widać że ten łysy który zabija psy ma problem z buzią.
Ja widzę progres. Poza tym, że ta komunikacja karteczkowa naprawdę robi się drażniąca, a to dopiero drugi odcinek. Akurat seriale często oglądam, robiąc inne rzeczy przy okazji, a tu się jeszcze muszę wgapiać w ekran, bo a nuż coś ktoś napisze. Technologia rodem z pierwszej konferencji ministerstwa cyfryzacji, karteczkowo-odręczna. Szkoda papieru. Jedno zdanie/słowo i flip - na drugą stronę brulionu (wypadałoby przekręcić zeszyt i pisać faktycznie po 'drugiej stronie' ;). Sekta nie jest eco-friendly. Marnują oddechy i drzewka. A z tego, co zauważyłam to np. takie bardzo wylewne "Okay" często się w ich dialogach pojawia, więc mogliby przygotować jakieś fiszki, z podstawowymi sformułowaniami.
Np. "Okay", "Don't", "Remeber", "Forget", "Whatever happens - stand still", "Pass the smoke", "U got dirty. Go white urself".
O tak, i ja o tym od razu pomyślałam - szkoda drzewek na takie marnotrawstwo. Gadać nie mogą, ale pisać i niszczyć lasy to już co innego, nie? Pewnie dlatego Liv musiała ściąć kolejne drzewo siekierką.
Ochrania tego Wayna i teraz Christinę, ale do końca nie zostało wyjaśnione dlaczego odszedł od ojca i siostry. Wgl nie wiadomo o co chodzi. ;)