by załapać " fenomen" tego dzieła. Ja podchodziłem kilka razy i wymieniałem po kilku, dla mnie to W11 czy jakoś tak takie paradokumentu z polskiej tv. Podobnie mam z Więzienie OZ.
Gdzieś po trzech czterech pięciu odcinkach ogląda się przyjemniej, jeśli początek obejrzy się z uwagą. Bo jeśli nie to nigdy się nie wciągniesz. Później jeszcze początek drugiego sezonu ze dwa odcinki są wolne bardzo, a potem już leci szybko.
Abstrahując od wartości rozrywkowej The Wire jest to jedyny serial w historii na podstawie którego wykłada się całe kursy na uniwersytetach jak Stanford czy Harvard. I są to kursy dotyczące wielkich społeczności miejskich, nic filmoznawczego. Już tylko dla tego powodu chyba warto obejrzeć całość. Zwłaszcza, że zakończenie jest jednym z najmocniejszych w świecie seriali, ale trzeba obejrzeć całość, żeby walnęło z pełną mocą. Trzeci i zwłaszcza czwarty sezon to też zdaniem wielu najlepsze serie produkcji. Pierwsza jest obiektywnie najwolniejsza, tak naprawdę docenia się ja dopiero po zobaczeniu wszystkich pięciu.
Dziękuję. Tempo mnie nie zniechęca, w Satantango jest najwolniej na świecie i dobrze mi z tym było.