Aktualnie jestem na drugim sezonie. Muszę powiedzieć, że strasznie drażnią przedłużane sceny z
wątkami policyjnymi i detektywistycznymi, a możliwie najbardziej skracane przestępcze.
Przysypiam słuchając debatowania McNulty'ego z przełożonymi, czy oglądając jego rozterki
życiowe, a denerwuję się, kiedy KOZACKA scena handlu, egzekucji, napadu czy kradzieży trwa
zaledwie kilka minut, jeśli nie kilkadziesiąt sekund.
Heh ten post(a raczej jako taki morał z niego) genialnie podsumowuje wszelkiej maści sceptyków, ludzi próbujących mieszać The Wire z błotem, czy wiecznie narzekających.
Serial jest tak inny od całej reszty że początkowo narzekając; oglądasz go do końca (domyślam się) i dajesz na na koniec 10 z *.
I mogę sie mylić ale pewnie sam po obejrzeniu całości klepiesz sie w czoło i śmiejesz z tego początkowego poglądu. Czy się mylę?
Poza tym, obejrzysz kiedyś całość jeszcze raz to i na bank zmienisz zdanie o pierwszysch 2 sezonach, zauważysz mnóstwo fajnych rzeczy które umknęły ci przy pierwszym obejrzeniu
Więc. Mijam się z prawdą? :)
Heh ten post(a raczej jako taki morał z niego) genialnie podsumowuje wszelkiej maści sceptyków, ludzi próbujących mieszać The Wire z błotem, czy wiecznie narzekających.
Serial jest tak inny od całej reszty że początkowo narzekając; oglądasz go do końca (domyślam się) i dajesz na na koniec 10 z *.
I mogę sie mylić ale pewnie sam po obejrzeniu całości klepiesz sie w czoło i śmiejesz z tego początkowego poglądu. Czy się mylę?
Poza tym, obejrzysz kiedyś całość jeszcze raz to i na bank zmienisz zdanie o pierwszysch 2 sezonach, zauważysz mnóstwo fajnych rzeczy które umknęły ci przy pierwszym obejrzeniu
Więc. Mijam się z prawdą? :)